#xWoDW

Zawsze „śmiałam się” z dziewczyn, które bardzo przeżywają okres. Nie zrozumcie mnie źle, kiedy koleżanka próbowała zdobyć no-spę od innych koleżanek, ja cieszyłam się, że mój okres jest długi, ale przynajmniej bezbolesny. Niedługo. Kilka miesięcy temu dostałam okresu razem z jakimś zapaleniem. Nie byłam w stanie przespać nocy, bo non stop biegałam do łazienki, by tam płakać na kibelku, próbując się wysikać.
Doigrałam się. Teraz okres nie tylko trwa 10 dni, ale również dostaję gorączki, głowa mi pęka i zwijam się z bólu brzucha przez co najmniej trzy dni. Karma.

#ZC8fV

Męczą mnie nerwobóle i tiki nerwowe. Przez nerwobóle nie mogę spać, budzę się z koszmarnym bólem brzucha, i tak do rana. Tiki nerwowe to między innymi problem z oddychaniem, głównie wieczorami lekko się duszę, w dzień potrafię się powstrzymać. Sama nie wiem, czym się stresuję, nawet słuchając muzyki, czuję straszny stres i bolący brzuch.
Na zajęciach jest podobnie, treningi tak samo – może zbyt dużo od siebie wymagam, ale czuję, że stać mnie na więcej, chcę wreszcie być tą lepszą. Dochodzą do tego problemy w domu.

Jeden tekst, który notorycznie mi powtarzają, wprowadza mnie w szał: „Możesz przestać, możesz oddychać normalnie?”. Kur#a, gdybym potrafiła, tobym to zrobiła.

#TZYEL

Czy ja jestem złą osobą?

Mam Babcię, do której żywię mocno mieszane uczucia. I to przeważnie negatywne. Z pozoru babcia zdaje się być wspaniałą osobą. Dokłada mi się do kieszonkowego, zawsze mogę u niej liczyć na dobry obiad i zapisała w testamencie swoje mieszkanie na mnie. Więc gdzie problem? Babcia, przy całej swojej dobroci, jest bardzo, ale to bardzo upierdliwą i roszczeniową osobą. W dużej mierze ja i rodzice musimy ustawiać swoje życie pod nią. Mam zaplanowany wyjazd do sąsiedniego miasta, aby załatwić ważne sprawy związane z uczelnią? Kicha, muszę to odłożyć i gnać do babci podlać jej kwiatki na balkonie i posprzątać piwnicę. Jestem umówiony z kolegami na grę na dany dzień? Nie ma! Muszę lecieć do niej i pomóc jej w sprawach domowych. Wreszcie mam dzień wolny i mogę odpocząć? A gdzie tam... Zaznaczam tutaj to, iż rzeczywiście babcia ma swoje lata i ma drobne problemy z poruszaniem się. Dlatego przy zakupach i większych problemach pomagam jej bez zająknięcia się. Jednak wiele z tych spraw drobnych, do których jestem ciągle wzywany, ona mogłaby wykonać bez żadnych problemów.

Drugą kwestą są jej próby „wychowania” mnie. W opinii babci zachowuję się jak dzikus, gdyż: noszę trochę dłuższe włosy niż przeciętny facet, ubieram się w koszulki z „bohomazami” (czyli np.: koszulka ze zdjęciem wilka) i nie mam w zwyczaju rozwiązywać krzyżówek. Co spotkanie z nią słyszę, że powinienem codziennie chodzić w eleganckiej koszuli, garniturze i najlepiej do tego jeszcze krawat. Dodatkowo powinienem co miesiąc chodzić do fryzjera i golić się niemal na łyso, oraz co wieczór powinienem przychodzić do niej i razem z nią rozwiązywać krzyżówki.

Trzecią i ostatnią kwestią jest to, jak spędzam czas wolny. Ja preferuję pospać trochę dłużej (wolę nocny tryb życia), pograć w gry na komputerze, poczytać książkę, pójść na spacer lub pojeździć na rowerze. Babcia natomiast woli, abym całkowicie zmienił swoje nawyki. Zamiast snu w odpowiadających mi godzinach: pobudka o 5-6 rano i „dobranoc” około 20. Zamiast komputera, granie z nią w karty lub spotkania z przyjaciółmi (co z tego, że właśnie w czasie gry się z nimi spotykam). Zamiast czytania swoich książek czytanie tego, co ona mi każe (tytuły całkowicie spoza mojej puli zainteresowań). Spacery to tylko z nią. A rower... no tu już się nie czepia, ale za to próbuje za mnie układać mi trasy wycieczek i ciągle wciska mi książeczki dla małych dzieci o bezpiecznej jeździe na rowerze (mimo że jestem już od dłuższego czasu dorosły).

Do tej puli mógłbym jeszcze dodać różne odpały i zachcianki babci. Jej komentarze à propos moich nawyków żywieniowych, wymyślanie całodziennych i bezsensownych robót w jej domu lub na działce i wieczne komentarze o braku dziewczyny i tego, jakie osoby uznaję za swoich przyjaciół.
Czy jestem złym człowiekiem? Czy może jednak mam prawo mieć mieszane uczucia?

#CzGI4

Stałam kiedyś na przystanku, był deszcz, a ja miałam parasolkę. Stanęłam koło starszego pana pod daszkiem, obok elektrycznej tablicy, na której się wyświetlają najbliższe czasowo autobusy. Nagle usłyszałam, jak starszy pan coś do mnie mówi. Nie zrozumiałam go i poprosiłam o powtórzenie. Usłyszałam „zasłoń”, na co genialna ja stwierdziłam, że pod tym daszkiem coś na niego pada i zasłoniłam go swoją parasolką. Starszy pan się wkurzył i krzyknął do mnie: „Głucha jesteś? Odsuń się, bo mi tablicę zasłaniasz! I zabieraj tę parasolkę! Co, ja nie po polsku mówię?”. Zwiałam.

#DJcif

Rodzice mojej przyjaciółki na wieść, że się obroniła, kupili jej tort i przyjechali z drugiego końca Polski. Rodzina innej koleżanki z roku razem z nią świętowała udaną obronę skromnym domowym przyjęciem.
Sporo moich znajomych dostało mniejsze lub większe upominki, a wszystkim pogratulowano przetrwania trzech lat w naszym małym piekiełku.

Moja rodzina moją obroną kompletnie się nie przejęła. Jak powiedziałam mamie, że zdałam, skwitowała to tak: „Aha... A kiedy przyjeżdżasz, bo twojego brata nie ma kto pilnować?”

Dzięki, mamo...

#90Zuv

Zdradzam swojego chłopaka. Nie zrozumcie mnie źle — chłopak jest świetny. Nie pije, nie bije, pamięta, kiedy mam urodziny i podarowałby mi jeśli nie gwiazdkę z nieba, to ostatnią kroplę krwi. Nie jest szczególnie atrakcyjny fizycznie, ale wciąż — gdyby chciał, znalazłby kogoś, kto na niego zasługuje. Prawie ideał. Rzecz w tym, że nie kocham go i nigdy nie kochałam. Przyjaźniliśmy się i tak powinno zostać, ale kiedy jakiś czas po ważnym dla niego zawodzie miłosnym zasugerował, że moglibyśmy się zacząć spotykać, pomyślałam: „OK, spróbujmy, a nuż coś z tego wyjdzie”. Nie wyszło, ale i tak nadal jesteśmy razem. Próbowałam z nim zerwać, nawet kilka razy — nie lubię oszukiwać. Ale on zawsze płacze, mówi, że mnie kocha i nie da sobie beze mnie rady i żebym nie odchodziła. Może sobie nie dać rady — ma ten problem, że uzależnił się od nie tego człowieka, co trzeba. Gorzej — pozwolił, żeby jeden człowiek znaczył dla niego wszystko. I drugi problem, czyli taki, że nie ma żadnych znajomych i przyjaciół poza mną. Nie zabraniałam mu i nie ograniczałam go — on po prostu nie chce. Kiedy jeszcze chciało mi się o to wszystko walczyć, marzyłam, żeby kiedyś mi powiedział, że nie ma dla mnie czasu, bo umówił się na przysłowiowy mecz z kolegami. Ale to nigdy nie nastąpiło. A ja nie chcę mieć człowieka na sumieniu, więc zawsze po jego wybuchach kapituluję i tylko coraz bardziej nienawidzę siebie i jego.
Rzecz w tym, że parę miesięcy temu poznałam kogoś, kogo kocham, kto chce ze mną rozmawiać i kto ma jakikolwiek świat poza mną. Więc rozmawiam z nim godzinami, chodzę na spacery, chodzę na piwo, uprawiam seks i znowu rozmawiam. Czuję się, jakbym żyła i jakbym nie musiała zawsze tylko spełniać oczekiwań. On wie, że mam chłopaka. Sam na szczęście jest wolny, więc chociaż on nikogo nie oszukuje.
Wiem, że to, co robię, jest złe, że nie zasługuję na ludzki szacunek, że robię coś złego. Mimo to nie umiem przestać funkcjonować w taki sposób. Nie potrafię porzucić człowieka, którego kocham. Boję się zerwać z człowiekiem, którego nie kocham. Chcę po prostu być szczęśliwa, chociaż troszkę.

#6L4Kn

Kiedyś za czasów dinozaurów, czyli jak byłam jeszcze w gimnazjum, podobał mi się bardzo, ale to bardzo kolega ze starszej klasy. A że pomysłowa byłam i pisać lubiłam, postanowiłam napisać do niego list. To, że mi się podoba, podkreśliłam pewnie dziesięć razy. Koleżanka podrzuciła, a ja czekałam na efekty, które wyszły bardzo szybko. Koleś mnie wyśmiał, list wyrzucił, a ja zostałam ze złamanym sercem.

Czas leciał. Ja się zmieniłam. Z brzydkiego kaczątka zrobił się ze mnie całkiem ładny łabędź. Tłuszczyk dziecięcy spadł, cyc urósł, tyłek stwardniał, a włosy odrosły...

Siedem lat później na portalu zamigała wiadomość: „Cześć. Mam pytanie. To ty wysłałaś mi w gimnazjum list?”. Napisałam do buca, że to nie ja. I ciągle się zastanawiam, co ja, biedne dziewczę, w nim widziałam?

#VvFsr

Zmagałam się z bulimią, w pewnym momencie do moich wymiotów doszły też środki przeczyszczające. Zaś pierwszym krokiem, który mnie z owej bulimii wyciągnął, było to, że zesrałam się w drodze do domu od tych środków. Lało się i lało.
Dodaj anonimowe wyznanie