Mieszkam od urodzenia na osiedlu, gdzie jest 8 chłopaków i ja - jedyna dziewczyna.
Obecnie wszyscy są w przedziale wiekowym 20-31 lat.
Skoro razem się wychowywaliśmy to chyba jest zrozumiałe, iż do tej pory spotykamy się prawie co weekend - czasem przy alkoholu, a czasem zwyczajnie przy pizzy.
Dziś, gdy powiedziałam w domu, że w najbliższy weekend jadę do mojego byłego chłopaka na imprezę z okazji "okrągłych urodzin" - mieszka w innym mieście (dodam, że moi rodzice nigdy za nim nie przepadali), dowiedziałam się, że mama uważa mnie za dziw*ę, bo najpierw latam do sąsiadów, a później "wskakuje do łóżka" mojemu ex.
Dobrze wiedzieć, że mam wsparcie u rodzicieli.
Kolega w przedszkolu, z którym tańczyłam na ważnym święcie miał krostki na rękach i twarzy. Kiedy zapytałam co to takiego odpowiedział, że wpadł w pokrzywy.
No cóż, po dwóch tygodniach też wpadłam, szkoda tylko, że "pokrzywy'' to tak naprawdę była ospa i pół przedszkola się rozchorowało.
Kiedyś powiedziałam rodzicom, że nie chcę robić jak co rok wielkiej rodzinnej imprezy na moje urodziny, tylko chcę zrobić imprezę w knajpie i zaprosić parę osób. Ojciec powiedział "rób sobie co chcesz, rodzinna impreza i tak będzie". Zrozumiałam, że on mi nie pozwala zrobić niczego innego niż ta rodzinna impreza. Po paru rozmowach okazało się jednak, że ojciec miał na myśli coś innego, więc ja zrobiłam sobie imprezę w knajpie ze znajomymi, a cała moja rodzina zrobiła sobie imprezę rodzinną z okazji moich urodzin bez mojego udziału.
Właśnie to się nazywa dorastanie, kiedy uświadamiasz sobie, że nawet twoje urodziny były tylko pretekstem, żeby paru wujków mogło się po prostu napić, a parę ciotek poplotkować.
Byłam u lekarza, bo mam jakieś znamię na piersi. Rozebrałam się i położyłam na leżance. Lekarz założył rękawiczki, zbliżył się i wtedy do gabinetu wleciał szerszeń! Ja w pisk, lekarz w krzyk, odruchowo złapał się tego, co miał pod ręką, czyli moich piersi, ja machnęłam rękami i złapałam go za głowę, przyciskając ją do siebie. Pielęgniarka na korytarzu usłyszała ten krzyk i otworzyła drzwi, a tam czekający na mnie chłopak i moja mama, która akurat przypadkiem też była w przychodni. Pisk, krzyk, szerszeń, lekarz trzyma mnie za cycki, ja przyciskam do nich jego głowę, mama, chłopak, pielęgniarka, przypadkowe panie z kolejki... Wszyscy mieli szczęki na podłodze, tylko lekarz na moich cyckach.
Jestem mężczyzną, mam 24 lata, kiedy kocham się ze swoją dziewczyną i dochodzę to zaczynam płakać, tak po prostu, odruch niekontrolowany. Nie umiem tego opanować. Dobrze, że moja dziewczyna uważa że to urocze.
Zawsze chciałem mieć dom i rodzinę, jednak do tej pory pomimo pięciu związków z różnymi kobietami nie udało się założyć rodziny.
Jak miałem 17 lat, miałem pierwszy poważny związek, a przynajmniej dla mnie był poważny, bo jak się potem okazało, moja wybranka chciała tylko misia, drugi związek rozpadł się po miesiącu, jak dotarło do mnie, że moja kolejna dziewczyna woli ćpać niż podjąć leczenie, iść na odwyk i zmienić coś w swoim życiu.
Z kolejną wybranką spędziłem ponad rok i nawet zamieszkaliśmy razem z jej rodziną. Jednak po dłuższym poznaniu oboje uznaliśmy, że to nie to, a zerwała ze mną, bo pojechałem na zajęcia zamiast z nią na jej urodziny do klubu, a wiedziała, że kiepsko się czuję w takich miejscach.
Kolejna była ode mnie sporo starsza, prawie o 10 lat, ale nie przeszkadzało mi to, sądziłem, że przy niej będę szczęśliwy i coś poważnego z tego będzie, kiedy jednak dowiedziała się, że nie mogę się przeprowadzić, zostawiła mnie ze względu na swojego syna. Jestem w stanie ją zrozumieć, mogła jednak pomyśleć wcześniej o tym, że mieszkamy od siebie jakieś 400 km i jedno z nas będzie musiało się przeprowadzić i powinniśmy to uzgodnić zanim dowiedziałem się, że ma syna, który będzie odgrywał ważniejszą rolę w jej życiu (co oczywiście jest to dla mnie całkowicie normalne i zrozumiałe). Kilka miesięcy po rozstaniu z nią spróbowałem swingowania i w sumie bardzo mi się spodobało (zresztą któremu facetowi by się nie spodobało?), cały czas jednak chciałem poznać kogoś, z kim będę mógł spędzić resztę życia. Próbowałem chyba wszystkiego, aplikacje, strony randkowe i randki na fb, wszystko lipa. W końcu na jednym ze spotkań poznałem już chyba moją byłą, bo w sumie nie wiem, czy dalej jesteśmy razem czy nie, wątpię, że coś z tego będzie, ale wciąż mam nadzieję.
Nie wiem, czy mam takiego pecha czy zwyczajnie przyciągam dziewczyny, które są niedojrzałe i nie wiedzą czego chcą, czy to ze mną jest coś nie tak.
Obecnie jestem w miarę zabezpieczony w kwestii mieszkania i proponowałem mojej dziewczynie, żeby się przeprowadziła do mnie, skoro ona nie ma gdzie mieszkać, a do tego będzie bliżej swoich synów, nie wiem dlaczego ona nie chce się przeprowadzić niby to z powodu depresji bo nic jej się nie chce a musi pozbierać swoje dokumenty, zaproponowałem że przyjadę to ucina temat. Najgorsze jest to, że od prawie dwóch tygodni mało co się do mnie odzywa i jedyny kontakt odbywa się przez naszą wspólną znajomą, która też była na spotkaniu. Nie wiem co robić, bo moja propozycja pomocy w leczeniu, wspólnym mieszkaniu i walki o jej dzieci została skwitowana krótkim „eh”. No serio, tylko tyle? Tak jakby jej nie zależało, a ja najwyraźniej jestem największym naiwniakiem, bo wciąż mam nadzieję.
Jestem studentem studiów zaocznych, rok temu zacząłem studia mgr. Wsiadam w pociąg w swojej miejscowości, a jako że sporo ludzi jechało tym pociągiem, dosiadłem się do pewnej dziewczyny.
Początek podróży minął bardzo cicho. Dopiero mniej więcej w połowie drogi do miasta akademickiego spadł jej telefon na podłogę. Po tym, jak go podniosłem, zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że też jedzie na zjazd, ba! Studiujemy na tej samej uczelni. Jak się później okazało, byliśmy w tej samej grupie i... mieszkaliśmy w tym samym mieście. Sprzyjało to częstym spotkaniom. A teraz... jesteśmy w sobie zakochani i nie potrafimy bez siebie żyć. Tak oto PKP łączy ludzi.
Mam 17 lat i chodzę do liceum. Od samego początku szkoły chciałem zostać lekarzem. Jednak po czytaniu wszystkich opowiadań, książek i słuchaniu różnych historii, wizja ta coraz mniej wydaje mi się świetna. Nasłuchałem się jak to ciężko jest na studiach medycznych, później praktyki i 15 godzinne staże. Wiem, że ta droga wymaga poświęceń, jednak nie jestem przekonany, czy faktycznie tego chcę. Pragnę czerpać z życia jak najwięcej. Boję się, że zmarnuję je na nieprzespane noce pełne nauki i ciągłe zmęczenie. Chciałbym przeżyć je jak najlepiej, może wyjazd za granicę, albo znaleźć coś, co sprawi, że będę szczęśliwy. Nie wiem, co o tym myśleć. Chciałbym poznać waszą opinię na ten temat.
Kiedy byłam mała, miałam dziwny zwyczaj. Gdy byli w naszym domu goście i rodzice odprowadzali ich do drzwi, ja zawsze wąchałam krzesła, na których siedzieli...
Jest taka stereotypowa historia - nastolatek podgląda swoją piękną, dorosłą sąsiadkę w kąpieli i sobie dogadza do tego widoku. Ja mam odrobinę podobnie.
Jestem nastolatkiem i kogoś podglądam, ale nie w kąpieli, tylko podczas ćwiczeń. Jest jeszcze mały, drobny szczegół - to nie sąsiadka, tylko sąsiad.
Ma jakąś minisiłownię u siebie na poddaszu i prawie codziennie wieczorem ćwiczy. Nigdy nie zasłania rolet, bo zawsze jest w ubraniu i nie robi nic intymnego, więc nie ma takiej potrzeby.
Okna mojej sypialni wychodzą centralnie na jego okna (dzieli nas tylko wąska ulica). Mam więc idealny widok.
Gość jest naprawdę nieźle zbudowany i kiedy patrzę, jak napina mięśnie, to... no sami wiecie co.
Najciekawsze jest to, że nie sądzę, żebym był gejem. Jeśli już, to raczej bi, ale tego też nie jestem pewien. Dziewczyny czy kobiety mi się nadal podobają. Mężczyźni mi się nigdy nie podobali i żaden inny facet mi się nie podoba. Tylko on. Nie wiem, czy to jakiś wyjątek, czy po prostu nie trafiłem jeszcze na innego gościa w moim guście. W sumie to mam nadzieję, że to tylko hormony mi jakoś dziwnie szaleją i mi to wkrótce przejdzie. Nie martwię się jakoś za bardzo. Zobaczymy co będzie, a na razie co się napatrzę, to moje. Nie wydaje mi się, żebym robił coś bardzo złego, ale chwalić się tym też nikomu nie zamierzam.
Dodaj anonimowe wyznanie