#Ldgvy
Na początku roku szkolnego do szkoły mojej córki przyszła nowa nauczycielka, młoda jedynie 23-letnia kobieta jednak z odpowiednimi znajomościami — została szybko skrytykowana i spisana na straty przez rodziców jak i resztę szkolnej kadry, tym bardziej iż dostała wychowawstwo w klasie mojej córki. Jednak szybko okazało się, że dziewczyna jest świetna. Zaangażowana, szczera, dzieciaki ją uwielbiają, potrafi zachęcić do nauki nawet najbardziej opornych. Szybko pokochali ją również rodzice, a w tym moja żona, która była i jest wręcz zachwycona Panią X. Zakochana w nowej nauczycielce żona stwierdziła, że muszę ja poznać, bowiem zawsze ma ona czas porozmawiać o dziecku, o tym, jak zachowywało się w szkole, co stanowi problem, a gdzie są postępy. Żona zmusiła mnie do tego, bym odebrał córkę ze szkoły (wcześniej sama to robiła) i zainteresował się jej szkolnym życiem.
A później wszystko potoczyło się jak śnieżna kula.
Córkę zacząłem odbierać niemal codziennie, pojawiałem się na każdych konsultacjach oraz zebraniach. Osoba Pani X zauroczyła mnie do tego stopnia, że zapisałem się na siłownię, przyłożyłem większą wagę do wyglądu — no po prostu pierwszy raz od wielu lat poczułem, że żyję... Każdego dnia, już od rana w pracy, wyczekiwałem momentu, w którym zobaczę jej uśmiech i choć przez chwilę będę mógł stanąć blisko niej, niemal dotknąć jej długich blond włosów, poczuć zapach jej perfum i porozmawiać. Pani X jest rodzajem osoby, które mają czarne poczucie humoru, często ironizują, a przy tym posiadają dużą wiedzę. Ten typ osobowości działa na mnie jak magnes, a generalnie jestem introwertykiem i nie ciągnie mnie do ludzi.
W miarę czasu poczułem, że Pani X ma dla mnie specjalne względy, zmieniała się, kiedy byłem w pobliżu — promieniała, wychodziła mi naprzeciw i witała w drzwiach, choć innych rodziców nie zaszczycała takim zachowaniem.
Wcześniej podobało mi się wiele kobiet. Jak pisałem wyżej, mimo kiepskich relacji kocham żonę i nigdy bym jej nie zdradził. Między mną a Panią X do niczego nie doszło, chociaż codziennie fantazjuję na jej temat. Może to kryzys wieku średniego, może zwykła głupota, ale czy można kochać jedną kobietę i być zakochanym w drugiej?
Na miesiąc przed zakończeniem roku poprosiłem żonę, by znów odbierała córkę — zgodziła się. Na koniec roku dowiedzieliśmy się, że Pani X zmienia miejsce pracy.
Jestem zdruzgotany tym, że jej nie zobaczę. A z drugiej strony dobrze, że jej już nie zobaczę.
To najbardziej anonimowe wyznanie mojego życia.
#WYfXs
Katechetka: Jaki gatunek gra?
Ja: Metal.
K: Uwaga za propagowanie satanizmu.
J: Słucham?! Zna pani przysłowie o nieocenianiu książki po okładce?!
K: Następna za wykłócanie się.
Gdy wróciłam do domu, opowiedziałam o tym mojemu ojcu. Za jego radą na następnej religii chcąc „poprawić reputację i przeprosić za moje zachowanie” zapytałam się, czy mogę na następnej religii zagrać akustycznie kilka religijnych piosenek. Ona zachwycona odpowiedziała, że oczywiście, z miłą chęcią posłucha itd.
Przyszedł ten cudowny dzień. Siadam przed całą klasą z gitarą akustyczną i gram. Ale nie chrześcijańskie piosenki. Tylko właśnie Bathory. Katechetka cała rozpromieniona, jakie to nie jest cudowne. Dwa dni później grałam te piosenki na rekolekcjach :D
Do te pory nie wie, czyje to były utwory :)
#xWoDW
Doigrałam się. Teraz okres nie tylko trwa 10 dni, ale również dostaję gorączki, głowa mi pęka i zwijam się z bólu brzucha przez co najmniej trzy dni. Karma.
#XGULA
#ZC8fV
Na zajęciach jest podobnie, treningi tak samo – może zbyt dużo od siebie wymagam, ale czuję, że stać mnie na więcej, chcę wreszcie być tą lepszą. Dochodzą do tego problemy w domu.
Jeden tekst, który notorycznie mi powtarzają, wprowadza mnie w szał: „Możesz przestać, możesz oddychać normalnie?”. Kur#a, gdybym potrafiła, tobym to zrobiła.
#TZYEL
Mam Babcię, do której żywię mocno mieszane uczucia. I to przeważnie negatywne. Z pozoru babcia zdaje się być wspaniałą osobą. Dokłada mi się do kieszonkowego, zawsze mogę u niej liczyć na dobry obiad i zapisała w testamencie swoje mieszkanie na mnie. Więc gdzie problem? Babcia, przy całej swojej dobroci, jest bardzo, ale to bardzo upierdliwą i roszczeniową osobą. W dużej mierze ja i rodzice musimy ustawiać swoje życie pod nią. Mam zaplanowany wyjazd do sąsiedniego miasta, aby załatwić ważne sprawy związane z uczelnią? Kicha, muszę to odłożyć i gnać do babci podlać jej kwiatki na balkonie i posprzątać piwnicę. Jestem umówiony z kolegami na grę na dany dzień? Nie ma! Muszę lecieć do niej i pomóc jej w sprawach domowych. Wreszcie mam dzień wolny i mogę odpocząć? A gdzie tam... Zaznaczam tutaj to, iż rzeczywiście babcia ma swoje lata i ma drobne problemy z poruszaniem się. Dlatego przy zakupach i większych problemach pomagam jej bez zająknięcia się. Jednak wiele z tych spraw drobnych, do których jestem ciągle wzywany, ona mogłaby wykonać bez żadnych problemów.
Drugą kwestą są jej próby „wychowania” mnie. W opinii babci zachowuję się jak dzikus, gdyż: noszę trochę dłuższe włosy niż przeciętny facet, ubieram się w koszulki z „bohomazami” (czyli np.: koszulka ze zdjęciem wilka) i nie mam w zwyczaju rozwiązywać krzyżówek. Co spotkanie z nią słyszę, że powinienem codziennie chodzić w eleganckiej koszuli, garniturze i najlepiej do tego jeszcze krawat. Dodatkowo powinienem co miesiąc chodzić do fryzjera i golić się niemal na łyso, oraz co wieczór powinienem przychodzić do niej i razem z nią rozwiązywać krzyżówki.
Trzecią i ostatnią kwestią jest to, jak spędzam czas wolny. Ja preferuję pospać trochę dłużej (wolę nocny tryb życia), pograć w gry na komputerze, poczytać książkę, pójść na spacer lub pojeździć na rowerze. Babcia natomiast woli, abym całkowicie zmienił swoje nawyki. Zamiast snu w odpowiadających mi godzinach: pobudka o 5-6 rano i „dobranoc” około 20. Zamiast komputera, granie z nią w karty lub spotkania z przyjaciółmi (co z tego, że właśnie w czasie gry się z nimi spotykam). Zamiast czytania swoich książek czytanie tego, co ona mi każe (tytuły całkowicie spoza mojej puli zainteresowań). Spacery to tylko z nią. A rower... no tu już się nie czepia, ale za to próbuje za mnie układać mi trasy wycieczek i ciągle wciska mi książeczki dla małych dzieci o bezpiecznej jeździe na rowerze (mimo że jestem już od dłuższego czasu dorosły).
Do tej puli mógłbym jeszcze dodać różne odpały i zachcianki babci. Jej komentarze à propos moich nawyków żywieniowych, wymyślanie całodziennych i bezsensownych robót w jej domu lub na działce i wieczne komentarze o braku dziewczyny i tego, jakie osoby uznaję za swoich przyjaciół.
Czy jestem złym człowiekiem? Czy może jednak mam prawo mieć mieszane uczucia?
#CzGI4
#DJcif
Sporo moich znajomych dostało mniejsze lub większe upominki, a wszystkim pogratulowano przetrwania trzech lat w naszym małym piekiełku.
Moja rodzina moją obroną kompletnie się nie przejęła. Jak powiedziałam mamie, że zdałam, skwitowała to tak: „Aha... A kiedy przyjeżdżasz, bo twojego brata nie ma kto pilnować?”
Dzięki, mamo...
#90Zuv
Rzecz w tym, że parę miesięcy temu poznałam kogoś, kogo kocham, kto chce ze mną rozmawiać i kto ma jakikolwiek świat poza mną. Więc rozmawiam z nim godzinami, chodzę na spacery, chodzę na piwo, uprawiam seks i znowu rozmawiam. Czuję się, jakbym żyła i jakbym nie musiała zawsze tylko spełniać oczekiwań. On wie, że mam chłopaka. Sam na szczęście jest wolny, więc chociaż on nikogo nie oszukuje.
Wiem, że to, co robię, jest złe, że nie zasługuję na ludzki szacunek, że robię coś złego. Mimo to nie umiem przestać funkcjonować w taki sposób. Nie potrafię porzucić człowieka, którego kocham. Boję się zerwać z człowiekiem, którego nie kocham. Chcę po prostu być szczęśliwa, chociaż troszkę.