#qOyoH
Kiedy wreszcie zrównałam się z koleżanką, zauważyłam, że mój chłopak idzie trochę z tyłu. Koleżanka gadała przez telefon dobrą chwilę, a ja szłam obok, trzęsąc się ze śmiechu. Dziewczyna spojrzała na mnie i... No właśnie.
Okazało się, że od paru minut idę u boku zupełnie obcej kobiety. Spojrzała na mnie jak na wariatkę (nie dziwie się) i przyspieszyła kroku. Byłam w takim szoku, że nie byłam w stanie nawet się wytłumaczyć.
Chłopak oczywiście całą drogę powrotną chichotał.
#hLjpH
#UWCw2
Rejestracja na portalu randkowym i czas poznawać nowe osoby.
Poznałam mnóstwo osób, z niektórymi kontakt zachowany, bo kumple z nas spoko, ale chemii brak, z innymi brak kontaktu. No ale trafił się jeden facet i chemia jest, namiętność jest, radość przy każdym spotkaniu, ale jest też żona i dzieci...
Wiecie co jest najgorsze? Zaczęłam myśleć tylko i wyłącznie o sobie. Spotykamy się, w sypialni jest fenomenalnie. Kompletnie nie przejmuję się jego żoną.
Mam momenty, że czuję się jak hipokrytka, bo przecież sama byłam zdradzona i że to złe i straszne, a teraz jestem tą drugą i taki układ pasuje mi idealnie. Wiem, że zrobię wszystko, by jego rodzina o tym się nie dowiedziała. Nie chcę go na wyłączność - chcę takiego zwykłego układu. Nie oczekuję wspólnych wakacji - po prostu odrobiny uwagi dla mnie.
#LUGiS
Męczy mnie to bardzo, wolę zachowywać się normalnie, tylko nie potrafię. Chciałabym poznać chłopaka, ale boję się, że każdy dotyk będzie dla mnie zbyt trudny do zniesienia, czy choćby czyjaś ingerencja w moje życie.
#JqvLH
Trwało to ponad tydzień, aż w końcu pojechałem do niej i stałem uparcie pod drzwiami, czekając aż otworzy. Minęły ze trzy godziny zanim w końcu powiedziała o co chodzi.
Zapomniałem o urodzinach jej psa.
#v5f8t
Mój chłopak nigdy nie zrobił im nic złego. Nigdy nikogo nie uderzył, nie pił, nie krzyczał. Od początku pracował, utrzymywał ich. Odkąd zerwali, nie ominął żadnych alimentów, mało tego - to nawet nie on ich zostawił, tylko ta dziewczyna zerwała, bo znalazła sobie innego.
Do tej pory ma dobre relacje z synem, kupuje mu różne rzeczy, opłaca kolonie na wakacje, zabiera go na wycieczki i do siebie na weekendy, ma kontakt ze szkołą, wychowawca syna go szanuje.
A mimo to opieka i różne inne osoby próbują mu ograniczyć kontakt z dzieckiem. Nie raz rozmowy z takimi osobami zaczynają się normalnie, jak tam kontakt z dzieckiem itp., a przeradzają się w: "A może dałby pan sobie spokój, co? Dziecko ma matkę, wystarczy".
W sądzie opiekę nad dzieckiem dostała matka, chociaż warunki i podejście do dziecka oboje mieli dobre.
Porządny, odpowiedzialny facet, który kocha dziecko, nikogo nie porzucił ani nie skrzywdził, cierpi przez tysiące innych "ojców", którzy piją i porzucają rodziny. Przez tych drugich w polskim prawie ojciec zawsze będzie tym gorszym, choćby nie wiem co.
#9OdkW
Cóż, teraz jestem już na studiach i dociera do mnie, że właśnie wolałabym nim być.
#SlXdm
Mam wrażenie, że od zawsze matka mnie nie kochała, obwiniała mnie może za wpadkę — nie wiem. Natomiast wiem, że gdy miałam 2 miesiące, oddała mnie do babci — swojej teściowej — żeby kontynuować studia... Tak że więzi żadnej nie ma, jak mnie zabierali od babci, to był taki płacz i taka trauma dla mnie, jakby mnie zabierali od matki, ale przecież to ja jestem niegrzeczna, bo jak to tak dziecko nie chce być z rodzicami, których przy nim nie było? No strasznie rozwydrzony bachor, prawda? I tak do tej pory to przedstawiają, przestali wtedy przyjeżdżać do babci „bo robiłam afery”, a ja do tej pory pamiętam ból rozstania i z braku czułości ssany paluszek.
Nie znam uczucia przytulania ze strony matki i ojca, nie wiem, co to czułość, wspólne siedzenie przed telewizorem i śmianie się z głupot. Nie znam uczucia głaskania do snu czy pocałunku. Nigdy przez całe swoje życie nie usłyszałam, że matka albo ojciec mnie kochają. Że zrobiłam coś dobrze, pochwały, natomiast wiecznie było wszystkiego za mało, za słabo, za długo. „Śmieszna jesteś”, „żałosna” – mój ojciec nawet ze mną normalnie nie rozmawia, jest wiecznie cyniczny, ironiczny i po prostu podły. Wszystko, co kiedykolwiek zrobiłam i robię, było złe, jestem leniwa i nie mam w sobie za grosz pokory... A ja przy nich wyglądam jak mała dziewczynka, mimo tego, że mam własną rodzinę. Ogólnie przepraszam, że żyję.
Gdyby mój ojciec mi powiedział: „Śmieszna jesteś, wyskocz przez okno”, to pewnie bym to zrobiła. Poziom zmanipulowania i stłamszenia przez nich jest straszny. Wszystkie uczucia przelałam na męża i córkę, gdyby nie oni, to nie wiem gdzie bym teraz była. Moje poczucie własnej wartości jest bliskie zeru, ale mąż bardzo stara się to zmienić. Dziecku można zrobić krzywdę na wiele sposobów i często z zewnątrz dobra rodzina trzyma swoje trupy w szafie. Można być zadbanym, ubranym i najedzonym dzieckiem w ekstra mieszkaniu, ale to za mało. Wyszłam spod skorupy swojej beznadziejności, dopiero gdy moja córka przyszła na świat. Wtedy zrozumiałam, że to nie ja byłam beznadziejna, tylko oni podli i bez serca. Myślę nad terapią i zerwaniem kontaktów... Jestem na takim etapie, że jak ojciec zadzwoni do mnie, że MUSZĘ przyjechać na święta, to pomimo tego wszystkiego, co mi zrobili, jadę tam i wysłuchuję swoje, bo się ich nadal boję. To jest straszne. Czuję się przy nich, jakbym miała 5 lat. Czy ktoś ma podobne doświadczenia? Bo ja nie wiem, jak z tym walczyć... Rozmawiam z mężem, przyjaciółmi, ale przy nich nie potrafię się niczemu przeciwstawić. Wiem tylko jedno — moje dzieci mają i będą miały ode mnie morze czułości i jeszcze więcej wsparcia.
#UsROn
I wszystko fanie, tylko córka ma prawie 18 lat...