Mój kolega jest księdzem, ogólnie prawilny gość z tendencją do śmieszkowania. Opowiedział mi kiedyś historię, jak to chodził po kolędzie w jakimś bloku. Przechodząc do kolejnego mieszkania schodami usłyszał rozmowę dwóch pań z góry, która brzmiała mniej więcej tak:
- Sąsiadko kochana, nie mam święconej wody.
- To pani zwykłej z kranu wleje, nie ma różnicy.
- Dobry pomysł, tak zrobię.
Gdy już dotarł do mieszkania owej pani i poznał ją po głosie, chciał poświęcić tę rezydencję. Podchodzi do wody, mruczy, że coś mu nie pasuje, podnosi dłoń nad miseczkę i zamyka oczy. I tak oto odwraca się do gospodyni z tekstem: "Co mi tu pani daje? Toż od razu czuć, że to nie woda święcona".
Mina kobiety podobno nie do opisania. Ksiądz jej wytłumaczył, że zawsze może poświęcić zwykłą wodę, tylko trzeba powiedzieć.
Jestem pewna, że od tamtej pory kobieta jest głęboko wierząca, jak tu nie ufać księżom z takimi mocami?
Kiedyś, kiedy byłam młoda i głupia (nie mówię, że teraz wciąż nie jestem głupia) poznałam pierwszego chłopaka. Zaczęliśmy od razu być razem, w głowie już wizja ślubu z tym pierwszym i jedynym... On zaczął się domagać pieszczot, ale przecież nie zmusza, no co ja... Jeśli się nie zgodziłam, to był foch, potem zaczęłam to robić byleby był spokój. Nie byłam szczęśliwa, ale no przecież kto inny mnie zechce...
Przejrzałam na oczy i stwierdziłam, że to koniec, lecz on nie dał mi odejść.
Skończyło się dopiero wtedy, kiedy on mnie zdradził i zerwał ze mną.
Rodzinka oczywiście stała murem za nim, bo on taki idealny i to na pewno moja wina.
Dziewczyny, jeśli nie jesteście szczęśliwe, to wiejcie, zasługujecie na to.
Z Kubą byłam ponad dwa lata w związku. Dobrze nam się układało, do momentu, aż przyłapałam go… nie, nie na zdradzie. Przyłapałam go, jak daje klapsy mojemu psu.
Od chwili, gdy ujrzałam jak bije mojego ukochanego przyjaciela, nie mogłam o tym zapomnieć. Jak mam wiązać swoją przyszłość z osobą, która przejawia agresję wobec zwierząt, a co więcej, wobec mojego ukochanego psa? Najgorszy jest fakt, że ta sytuacja miała miejsce kilkukrotnie, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie mogę zostawiać zwierzaka pod opieką chłopaka.
Nie minęły dwa miesiące, a odeszłam od niego. Prośby i kwiaty nie pomogły. Szczerze? Bardzo dobrze się z tym czuję, wiedząc, że mój sierściuch jest bezpieczny.
Uwaga, użytkownicy porno kamerek :)
Pewnie nie wiecie, ale niemal wszystkie strony dostępne w PL są moderowane. Tzn. dziewczyny są z Ukrainy, Rosji, Białorusi, Rumunii, nie znają słowa w żadnym języku oprócz swojego, logują się na platformę, która obsługuje je i naście czatów/stron, na których się logują w ich imieniu.
W praktyce wygląda to tak: moderator obsługuje podczas jednej zmiany 4 modelki w dwóch językach, na 9 czatach. Jego zadaniem jest zbajerowanie klienta, tak żeby się zagadał, zapłacił za czat prywatny (o niebo lepiej płatny), a modelka jest instruowana na bieżąco, co ma robić, czym machnąć, co sobie gdzie wsadzić.
Myślicie, że jesteście sam na sam z dziewczyną? Ha, ha, ha... Patrzą na was przynajmniej dwie osoby. I żadna z nich nie jest dziewczyną, którą widzicie. Ile osób widzi was w akcji? Wiele.
Taki to biznes. Ale przynajmniej zarobki dobre. Do zobaczenia!
Jestem już dorosłym facetem, wiecie - odpowiedzialność, powaga itp... ale...
Zawsze gdy myję podłogi, łazienkę, WC, wannę i wszystko inne, pod nosem komentuję swoje poczynania głosem pana prowadzącego program "Usterka". To samo robię, gdy np. coś naprawiam, remontuję itp.
Głupie, wiem. Ale zawsze gdy tak sobie udaję, staram się jakoś bardziej i efekty są zadziwiająco dobre...
Jak coś jest głupie, ale działa, to nie jest głupie?
PS Raz zostałem przyłapany na mówieniu do siebie... Konsternacji nie było końca.
Jakiś miesiąc, czy dwa przed maturą szkołę obiegła wieść, że kolega z klasy razem ze swoją dziewczyną został potrącony przez samochód. Różne krążyły wersje zdarzenia, ale faktem było, że trafił do szpitala z połamanymi nogami. Dziewczyna miała jakieś mniejsze urazy.
Po lekcji, na której się o tym dowiedzieliśmy zaczęły podchodzić do mnie różne osoby, żeby mnie pocieszać albo składać jakieś wyrazy współczucia (żeby nie powiedzieć kondolencje). Nie za bardzo rozumiałam o co chodzi, bo nie byłam tym bardziej przejęta niż reszta klasy. Zapytałam wprost o co chodzi z tym pocieszaniem.
Tak dowiedziałam się, że jestem w tym koledze nieszczęśliwie zakochana i strasznie cierpię przez tę sytuację. Skąd ten wniosek o wielkiej miłości? Siedzę z nim w jednej ławce na polskim (i tylko na polskim).
Nie wiem gdzie ci ludzie byli w czasie pierwszej lekcji polskiego, kiedy nauczycielka usadzała nas w ławkach według własnego 'widzimisia' i przez kolejne 4 lata nie pozwalała zmienić miejsca. Kompletnie nic o chłopaku nie wiedziałam, ale to przecież 'wielka nieszczęśliwa miłość'.
Oto chu*owe wyzwanie. Dosłownie.
Raz z moim znajomym dyskutowaliśmy o operacji zmiany płci. Jak to wygląda? Co z czego? Itp. Wysłał mi filmik z animacja przedstawiająca przemianę penisa w kobiece narządy rozrodcze. Wszystko wydawało się logiczne, ale jak zrobić coś z niczego, czyli operacja w druga stronę?
Na moje nieszczęście nie było o tym żadnej fajnej animacji w internecie, więc w celach naukowych zaczęłam sobie oglądać penisy transwestytów. Nagle znalazłam zdjęcie nowego peniska zaraz po operacji i uznałam, ze internetów wystarczy na dzisiaj, czas wyjść z domu.
Słuchawki na uszy i do autobusu. W autobusie tłok, a ja miałam koszmarną potrzebę zmienienia piosenki. Trudno, jakoś przecisnę ten telefon do mojej twarzy, żeby zmienić piosenkę. Odblokowuje telefon. Wyświetlacz ryje na maksa. A tam penis. Ten penis.
Ludzie patrzą na penisa, wielkie oczy. Uwierzcie mi, jak nagle znikąd w tłumie ludzi pojawia się oczojebne zdjęcie penisa, to ludzie będą patrzeć! Słyszę, że ktoś prycha ze śmiechu. Jestem w kompletnej panice. Próbuję ratować swoją godność, ale jak to srajfon zablokował się i nie chciał wyjść z przeglądarki, więc klikam byle co! Nagle wyskakuje Google grafika z nastoma penisami transwestytów i jeszcze parę zdjęć shemale. No idealnie! Ludzie nadal patrzą. Oj patrzą. Ja płonę. Wyskakuje z autobusu na następnym przystanku.
Kochani. Przed wyjściem, usuńcie otwarte karty w przeglądarce...
Mam 27 lat i od 4 lat jestem prawnym opiekunem swojego brata. Nasi rodzice zginęli w wypadku, kiedy Wojtek miał niecały rok. Dziadkowie od strony mamy bardzo nam pomogli, wspierali mnie, gdy starałem się o przyznanie mi praw do brata, pomogli w opiece i umożliwili mi przez to powrót na studia. Do dzisiaj biorą czynny udział w naszym życiu i starają się zastąpić nam rodziców.
Dzisiaj przeżyłem jeden z największych szoków w życiu. Brat podszedł do mnie i zapytał czy może mówić do mnie "tato". Wojtek doskonale zdaje sobie sprawę, że nie jestem jego ojcem. Mimo że ma 5 lat, nigdy nie ukrywałem przed nim prawdy. Mówiłem, że rodzice bardzo go kochali, ale musieli zamieszkać w niebie i stamtąd nas obserwują. Wiem, że ma potrzebę posiadania rodzica - zwłaszcza że nie pamięta swoich, nie miałbym także nic przeciwko temu gdyby zwracał się tak do mnie, ale nie wiem czy jest to dla niego zdrowe.
Dziadkowie uważają, że jest to zły pomysł, że pomiesza mu to w głowie, ale młody jest naprawdę świadomy (na ile pozwala jego wiek), że naszych rodziców już nie ma.
Kiedy szłam 2 lata temu obok podstawówki, jakieś dziecko wydarło się do mnie zza płotu:
- Zetnij włosy, bo wyglądasz jak baba!
Tylko że ja jestem kobietą :\
Lubię horrory. Często je oglądam, jak również inne gatunki filmów, ale szczególnie nastawiam się tylko do oglądania horrorów, bo tylko dla nich urządzam mroczny nastrój, czyli późna, ciemna pora, zasłonięte okna, głucha cisza i samotność. Szczególnie podgrzewała mnie tematyka paranormalna (The Ring US ver., Grudge, Amytiville, Sinister, Conjuring etc.). Nie będę rozpisywał się bardziej, od razu przejdę do rzeczy.
Było to lat temu 15, może więcej, bo nawet nie pamiętam, co za klasyk oglądałem, ale będąc gdzieś mniej więcej w połowie oglądania mocnego horroru o złowrogich demonach, w dodatku z dobrym nagłośnieniem i w dobrej jakości dvdrip, przebywając w kompletnej ciemności, gdzie mój umysł totalnie pogrążył się w zagłębianiu istoty złego ducha i jego oddziaływaniu na mnie, zacząłem dostrzegać dosyć realistyczne dźwięki demonów nie tylko z głośników, ale i z oddali mojego domu, a dokładniej pogrążonego w całkowitym mroku długim korytarzu. Zatrzymałem film, żeby sprawdzić, czy się nie przesłyszałem, a często to robiłem, bo mam bujną wyobraźnię i zwyczajnie lubię sam siebie wkręcać w stan przerażenia, ale wtedy po spauzowaniu filmu, w tej głuchej ciszy, ciemnej pustce, w oddali korytarza mojego domu nadal było słychać nienaturalne dźwięki, tak bardzo nienaturalne, że nie widząc pośród mroku ich źródła, czułem, jak siwieją mi włosy na głowie, a ciało skamieniało z przerażenia.
Próbowałem wstać, zerwać się, żeby zapalić światło, ale wtedy dojrzałem dwie jasne kropki w tej sczerniałej od ciemności pustce i serce mi zamarło... te dwie jasne kropki, wyjąc w ciemnościach niczym demon, zaczynały wyć coraz to głośniej i głośniej, słyszałem ryk, beczenie dziecka, sam już nie wiedziałem wtedy, co słyszę, ale przerażenie całkowicie mnie sparaliżowało, czułem wtedy, co to strach i kompletnie nie mogłem nic zrobić, krzyknąć, wstać, ruszyć ręką, dosłownie NIC!
Siedziałem w bezruchu i czekałem na Belzebuba, Valaka, laleczkę Chucky, czekałem na zagładę mojej duszy i przyszło to coś, przyszło po mnie! Co przyszło? KOT! Kot sąsiadów, bo sam żadnego zwierza nie posiadam. Zakradł się do mojego domu w ciągu dnia przez ciągle otwarte drzwi, których w lato nie zamykam, i sierściuch postanowił sobie doprowadzić mnie niemal do ataku serca w chwili gdy oglądałem horror! Czemu? Bo widocznie zachciało mu się srać i chciał, żeby go wypuścić na dwór... ale za długo zwlekałem z reakcją na złowrogie pomruki z ciemności, bo szmaciarz już wcześniej zesrał się pod drzwiami :/
Dodaj anonimowe wyznanie