#9Ewu7

Opowieść trochę obrzydliwa, więc jeśli jesz, nie czytaj tego.

Jakiś czas temu w pracy poczułem potrzebę pójść do toalety. Otwierając klapę sedesu, zobaczyłem, że jest uświnione naokoło. Zdawałoby się, że to resztki papieru. Zrobiłem po lekkiemu, zamknąłem klapę na wszelki wypadek i spłukałem. Na szczęście nie ochlapało mnie, okazało się bowiem, że ktoś zapchał kibel, a po spłukaniu wszystko dosłownie pływało.

Na szczęście następnego dnia wszystko było elegancko.

#A1ga8

Historia zaczęła się kilka lat temu, kiedy zacząłem spotykać się z dużo starszą od siebie kobietą. Początek tej znajomości był niewinny. Ot, zwykła rozmowa, kawa na mieście czy wyjście do knajpki. Zawsze umieliśmy ze sobą rozmawiać na każdy temat, zawsze świetnie potrafiliśmy się dogadać w dosłownie każdym temacie. Z czasem zaczęły się też wspólne wyjazdy, na których bardzo zbliżyliśmy się do siebie. Zaczęło rodzić się w nas uczucie, nad którym ciężko było zapanować. Pokochaliśmy siebie najmocniej, jak sobie to można wyobrazić. Spędzaliśmy ze sobą każdy wolny dzień, każdy wyjazd planowaliśmy, żeby jak najwięcej tego czasu wykorzystać. Proste rzeczy cieszyły. Nieważne było miejsce, ważne było, że jesteśmy razem. Spotykaliśmy się po kryjomu kilka lat. Dokuczało mi to, że jest mąż obok. Wpędziło mnie to w ogromne problemy emocjonalne. Potrafiłem wybuchnąć płaczem nagle, nie radziłem sobie z życiem pod przykrywką. Sytuacja materialna nie pozwalała mi na życie wspólnie. W końcu nie wytrzymałem ciśnienia i podjąłem decyzję o tym, żeby żyć oddzielnie, ponieważ dokuczało mi to, że nawet oficjalnie nie mogliśmy się nigdzie pojawić. Wszystko było po kryjomu.

Staram się zacząć żyć obok innej kobiety. Nie umiem. Nie umiem powiedzieć „kocham”, czując zupełnie coś innego. Kocham nadal kobietę, z którą przeżyłem najpiękniejsze chwile w swoim życiu. Nie potrafię sobie poradzić. Wszystko kojarzy mi się z nią. Pragnąłem założyć rodzinę, mieć dziecko. Jednak z drugiej strony wiem, że rodzina nie zaakceptowałaby takiego stanu rzeczy. Zbyt duża różnica wieku. 
To, co opisuję, to bardzo duży skrót, bo nie umiem przelać w słowa tego, co czuję. Wstydzę się iść do psychologa i nikomu o tym nigdy nie powiedziałem. To tajemnica, która zjada mnie od środka.

#kMTrs

Moja dziewczyna zrobiła mi wczoraj awanturę. Krzyczała, żebym „sobie szedł do tej, z którą ją zdradzam”, że już wszystko wie, bo znalazła w moich rzeczach kulki analne i między nami definitywny koniec, nie wybaczy mi czegoś takiego, basta.

Znalazła w moim plecaku piłki do squasha.

#oITzQ

Jechałam wczoraj autobusem i chciałam posłuchać sobie muzyki, ale zepsuły mi się słuchawki. Mimo że ustawiłam głośność piosenki na maksymalny poziom, cały czas wszystko było słychać jak „zza szyby” i niosło się echem.

Potem do mnie dotarło...

Słuchawki NIE BYŁY podłączone.

Uraczyłam wszystkich pasażerów moim ulubionym metalowym kawałkiem puszczonym na pełny regulator XD

#WRk5H

Od razu powiem, że mieszkam w miejscowości, która leży na północny wchód Polski.
Lato. Po ciężkiej pracy z kolegą na budowie postanowiliśmy pójść na piwo. Wypiliśmy (nie będę kłamać) po 5 piw. My lekko podchmieleni, kontemplujemy co dalej z naszym życiem.
W pewnym momencie ze sklepu wybiega moja siostra (pracowała tam) i mówi do mnie:
– Znasz angielski?
– Dogadam się.
– Dobra, to chodź.
Wchodzę do sklepu, a tam stoi młody (18-letni) Niemiec. Chłopak za 7 zł chciał kupić sobie trochę jedzenia na dalszą podróż. Jechał z Dusseldorfu do Tallina. NA ROWERZE! I tu zaczyna się dalsza historia.
Ja z kolegą długo się nie zastanawialiśmy. Myk do sklepu i mu pomóc. Przypomnę, że chłopak miał 7 zł! I my od razu dla niego:
– Co lubisz jeść?
– Ale o co chodzi?
– Chcemy ci zrobić zakupy na dalszą podróż.
– Ale panowie, nie trzeba...
– Trzeba. Co było między naszymi narodami kiedyś, to minęło.
Na to Niemiec:
– OK. Let's go!

Nakupiliśmy z kolegą dla Niemca dwie torby zakupów. Fasolka po bretońsku, gołąbki (w słoikach), banany, bułki, masła, owoce itp. Kupiliśmy mu w międzyczasie piwo i chcieliśmy, żeby z nami wypił. On powiedział, że nie, bo czeka go dalsza podróż itp. Po chwili namysłu odezwał się kolega, że jego mama robi obiad i abym go zaprosił. Niemiec chyba trochę się bał, ale się zgodził. Zaszliśmy do kolegi do domu, a jego matka bez chwili wahania dała mu schabowego z ziemniaczkami. Niemiec zjadł. Zapytałem go o dokładkę, a on, że bardzo chętnie. Po wszystkim Niemiec wsiadł na rower i nie wiem, jak jego dalsza podróż wyglądała. Chciałbym mieć z nim kontakt, bo chłopak w takim wieku wybrał się na podróż swojego życia.

P.S. Chłopak powiedział, że przejechał całą Polskę i dopiero u nas, na pograniczu litewsko-rosyjskim, dopiero u nas znalazł ludzi. To są jego słowa.
I ludzie. Nieważne skąd, nieważne gdzie, ale ludziom trzeba pomagać.

#bE1hX

Przechodziłam kiedyś obok szkoły podstawowej. Lekcje się zakończyły, więc mnóstwo dzieciaków wraca do domu. Nagle podchodzi do mnie chłopczyk (na oko z trzeciej klasy) z wielkim uśmiechem. Kłania się, podaje mi rękę i pyta: „Dzień dobry, czy mógłbym panią zapłodnić?”.
Niestety musiałam odmówić, mimo iż chłopczyk był naprawdę miły i szarmancki ;)

#H3gGo

Byłem z pewną dziewczyną przez niecały rok. Wydawało mi się wtedy, że to miłość mojego życia, ale z dzisiejszej perspektywy mogę powiedzieć, że nasz związek opierał się na seksie (chciała tego 24/7 i wszędzie) i wspólnym piciu wódy w weekendy. Mało rozmawialiśmy o czymś innym niż obgadywanie jej znajomych albo gdzie dzisiaj idziemy pić.

Nasze drogi zaczęły się rozchodzić — ja poszedłem do bardzo dobrej, wymagającej szkoły, ona wyleciała ze swojego liceum. Różnica pomiędzy nami rosła, ale mimo to byliśmy ze sobą blisko. Do czasu moich urodzin. Podczas imprezy, kiedy za dużo wypiła i pokłóciła się ze mną, krzyknęła przy wszystkich, że ze mną zrywa. Wiedziałem, że to tylko dlatego, że jest pijana i często bywa agresywna po pijaku. Ale po pięciu minutach podeszło do mnie kilku naszych znajomych (facetów) i każdy po kolei przyznał się, że skoro nie jesteśmy razem, to powiedzą mi prawdę. Spała w czasie naszego związku z co najmniej 14 facetami, zalecała się podobno do dużo więcej, ale odmawiali ze względu na szacunek do mnie. Ogólnie nie wiedziałem, że miałem najłatwiejszą dziewczynę w powiecie, a przecież z kilkoma kolegami zerwałem kontakt, gdy mówili mi o jej wybrykach, a ja wierzyłem tylko jej.

Zerwałem z nią od razu i poprosiłem ochroniarzy, żeby ją wyrzucili z klubu, bo zaczęła się szarpać, tym znajomym, którzy się przyznali, postawiłem jeszcze po piwie i wziąłem taryfę do domu. Nie pozwoliłem jej już nigdy być ze mną choć trochę blisko — ani fizycznie, ani psychicznie. To była dobra decyzja i dobrze, że się dowiedziałem o wszystkim, bo dzięki temu zmieniłem swoje podejście do potencjalnych partnerek z „fajny tyłek i ładna buzia” na „imponuje mi czymś i mam z nią wspólne tematy”. Teraz jestem z M. i to zupełnie inna bajka. Jestem szczęśliwy.

#5cr3V

Od pół roku karmię dziecko piersią. Czasem zdarza mi się to robić np. na ławce w parku, ale zawsze jestem okryta, mam specjalną narzutkę, tak że nawet dziecka nie widać. Niestety ludzie są jacyś uprzedzeni do tej czynności, sama nie wiem dlaczego. Niezadowolone spojrzenia ignoruję. Ale zdarzyło mi się kilka razy, że ktoś podszedł i powiedział, że dziecko to się butelką karmi, a nie biustem świeci (?). Świecę nim chyba tylko w ich wyobraźni, bo w momencie karmienia jestem od szyi osłonięta. Raz nawet jakaś babcia się do mnie dosiadła i zaczęła mi wmawiać, że mam zły pokarm, że dziecko powinno się krowim mlekiem karmić, bo jest bardziej tłuste. I wtedy bym nie była zmuszona publicznie karmić dziecka.

Lekarze zalecają karmić dziecko piersią minimum 6 miesięcy. Bo to najzdrowiej dla maluszka. Ale patrząc na podejście ludzi, to matki przez te pół roku powinny siedzieć w domu, by czasem nie musieć gorszyć społeczeństwa. Bo przecież jedzące niemowlę jest takie fuj.
Dodaj anonimowe wyznanie