#Fs4Qb

Jakiś czas temu miałam gorszy okres w związku. Narzeczony przestał mnie komplementować, przytulać... łóżko też ostygło. Wszelkie moje próby nawiązania bliskości kończyły się na: „Niewygodnie mi”, „Jestem zmęczony” itp.
Próbowałam z nim rozmawiać o tym, ale za każdym razem ucinał temat, że niby nie ma na to siły, że wieczorem porozmawiamy, wieczorem mówił, że jutro i tak w nieskończoność. Coś mnie podkusiło i pobrałam apkę randkową, tam poznałam innego mężczyznę. Cudownie mi się z nim pisało, w końcu miałam poczucie, że jestem dla kogoś ważna. Trwało to może 2-3 dni, aż zaproponował on spotkanie. Popatrzyłam wtedy na mojego narzeczonego, który siedział tuż obok mnie, martwo wlepiając wzrok w ekran telewizora, nie mając świadomości tego, co robię. Uzmysłowiłam sobie wtedy, jak bardzo go kocham i nie mogę, a nawet nie potrafię tak łatwo przekreślić naszego związku.

Od tego zdarzenia minęło już parę miesięcy, podczas których wszystko, co było nie tak między nami, się wyprostowało. Jednak prześladuje mnie sumienie. Pomimo iż nie doszło do spotkania, nie było żadnego cyberka czy też pikantnych wiadomości. Całość była w typie: lubię spaghetti, ten serial, co ostatnio oglądałem, był zarąbisty, mój kot zrobił coś śmiesznego itp. A ja mimo wszystko mam poczucie, że zrobiłam źle. Chciałabym się mu do tego przyznać, to by mnie odciążyło, jednak wiem, że to by go bardzo zabolało.

#G95Tv

Kiedy miałem 16 lat, objawiła się u mnie schizofrenia. Zacząłem panikować. Bałem się, że ktoś mnie śledzi. Że jestem na podsłuchu. Rozkręciłem nawet swój komputer, gdyż byłem przekonany, że mam w nim jakąś pluskwę. Koniec końców trafiłem do psychiatryka. Nie wspominam tego okresu zbyt dobrze. Lekarze co chwila szprycowali mnie jakimiś lekami, przez co niezbyt kontaktowałem ze światem. Codziennie spotykałem się z psychologami i psychiatrami najwyższej rangi. Nie pomagało mi dosłownie NIC. Aż pewnego dnia zjawiła się ona. Młoda blondynka, na oko w moim wieku. Była bardzo nieśmiała, nikogo do siebie nie dopuszczała. Próbowałem z nią parę razy porozmawiać, ale mnie zbywała. Poddałem się. Stwierdziłem, że w sumie mam ją gdzieś i pewnie jest jedną z tych, które żyją we własnym świecie, w którym nikt inny się nie liczy. Aż do czasu… Jakieś dwa tygodnie po tym, jak ją przyjęli, podsłuchałem rozmowę lekarzy, z której dowiedziałem się, że dziewczyna trafiła tu po trzech nieudanych próbach. Od razu zapragnąłem się nią zaopiekować. Kiedy wiedziałem już, co jest na rzeczy, nie było trudno załapać z nią kontaktu. W miarę jak się poznawaliśmy, coraz lepiej zauważałem, w jak złym jest stanie. Jak bardzo pogrążona była w depresji.

Dzisiaj mijają trzy lata od naszego ślubu. Kasia zwalczyła depresję i teraz jest szczęśliwą (niedługo) matką. Jeśli chodzi o mnie… Dzięki temu, że musiałem się nią opiekować, zapomniałem o mojej schizofrenii. Całkowicie wyleciała mi z głowy i… to fakt. Czasem powraca, ale teraz mam przy sobie kogoś, kto potrafi mi pomóc.

#bW9YY

Od kilku miesięcy spotykam się z córką najlepszego przyjaciela. Oczywiście to tajemnica, ale przyjaciel wie, że kogoś mam. Czuję się bardzo niezręcznie, gdy pyta o sprawy łóżkowe... Powiedziałem mu tylko, że spotykam się z kimś młodszym i jeszcze nie wiem, czy coś z tego wyjdzie, a on ciągle drąży temat i chce, żebym opowiadał mu o różnych intymnych sprawach. Kocham jego córkę i coraz bardziej boję się, że przez te moje kłamstwa sprawa się rypnie.

#r2Xiw

Mam 25 lat i cieszę się dość dużym powodzeniem. Skończyłem studia, pracuję, rozwijam się, staram się dobrze i stylowo ubierać, ogólnie dbać o siebie i prowadzę stabilną egzystencję. W życiu miałem tylko jeden związek, który nie skończył się dobrze — dziewczyna mnie zdradziła, prosiła o wybaczenie, ale ja już nie czułem tego samego. Bardzo to przeżyłem, gdyż należę do osób wrażliwych.
Od tamtego czasu minęły już cztery lata. W życiu pojawiały się różne kandydatki, które odpowiadały mi wyglądem, charakterem i podejściem do życia. Bywały przypadki, że one zaczynały coś do mnie czuć... a ja nic. Kompletnie. Z jednej strony chcę, ale z drugiej mam pewne myśli, które uniemożliwiają mi bycie z drugą osobą. Na przykład „To znowu się stanie, znowu to przeżyjesz, ona cię zdradzi” czy „Nie marnuj jej życia, tylko ją skrzywdzisz, nie rób tego” i tym podobne. Często czuję, że cztery lata temu umarła jakaś część mnie. Nie należę do tych, którzy szukają na siłę jakiegoś uczucia. Przez tak długi okres czasu miałem do czynienia z „kandydatkami na żonę” (nawiasem mówiąc, odnoszę wrażenie, że jest ich coraz mniej), z którymi aż się prosiło, żeby ułożyć sobie życie, a tymczasem straciłem tę szansę przez myśli, których nie mogę się pozbyć. Obawa, strach przed odrzuceniem, strach przed zranieniem... Wiąże się to z tym, że szybko się zniechęcam.
Wszyscy się dziwią, że jestem samotny. A ja zwyczajnie nie potrafię się zakochać.

#QbBSi

W podstawówce pan od języka polskiego powiedział nam, że krew w moczu prawie na pewno oznacza raka i nie ma już wtedy ratunku. Nie wiem, skąd wziął te informacje, no ale nie omieszkał się z nami nimi podzielić. Nie przejąłem się tym zbytnio. Jednak po jakichś dwóch tygodniach poszedłem do toalety i oddałem czerwonawy mocz. Mojego przerażenia w tamtym momencie nie potrafię opisać. Zadzwoniłem do swojej mamy i ze łzami w oczach powiedziałem jej, że mam czerwony mocz i że umrę.
Mama tylko odpowiedziała: „Przecież wczoraj na obiad był barszcz”...

Do dzisiaj nie wiem, co ten pan miał w intencji, sprzedając dzieciakom taką bzdurę.

#nuei6

Nie jestem Polakiem, ale moja dziewczyna jest Polką i ona nauczyła mnie mówić i pisać w tym języku (i poprawiła to wyznanie).

Kilka lat temu dopiero zaczynałem naukę i pracowałem wtedy razem z dziewczyną w tym samym miejscu. Były tam takie dwie koleżanki mojej ukochanej, moja dziewczyna zawsze witała się z nimi słowami: „Cześć, robaczki”. Zapytałem, co to znaczy i spodobało mi się na tyle, że ja też postanowiłem tak do nich mówić. Był to moment, kiedy uczyłem się najwięcej i poznawałem dużo nowych słów, więc jeszcze mi się często myliły.

Następnego dnia, gdy przyszliśmy do pracy i mijaliśmy te dziewczyny, chciałem wykorzystać nowe powiedzenie, więc z uśmiechem na ustach wykrzyknąłem: „Cześć, grubaski!”. Moja dziewczyna popatrzyła na mnie bardzo dziwnie, a koleżanki poczerwieniały i powiedziały, że jestem świnią (to rozumiałem dobrze). Nie wiedziałem, o co im chodzi, myślałem, że to urocze określenie. Dopiero później wyjaśniła się moja pomyłka.

Najgorsze było to, że te dziewczyny naprawdę były trochę grube i choć dziewczyna im wytłumaczyła moją pomyłkę, to było mi głupio za każdym razem, jak je widziałem.

#7DoI1

Pracuję w punkcie sprzedaży e-papierosów. Podchodzi do mnie dwóch klientów, jeden w okularach przeciwsłonecznych — nie dziwiłem się, bo słońce mocno świeciło. Koleś w okularach zagadał do mnie, a jego kolega oglądał modele z wystawy. Klient w okularach wyciągnął z kieszeni swojego e-papierosa i zapytał, czy wyszły już jakieś nowe baterie do jego modelu. A jako że stał nad wystawą akurat z tym modelem, to palnąłem klasyczne: „Niestety, tylko to, co widać”. Koleś w okularach zacisnął wargi i sztucznie się uśmiechnął, jakby chciał się przed czymś powstrzymać, natomiast jego kolega popatrzył na mnie z podobnym wyrazem twarzy i powiedział: „Ja popatrzę, bo kolega jest niewidomy”... Nie wiedziałem, co powiedzieć. Strzeliłem ostrego buraka, no ale w sumie skąd mogłem wiedzieć? Panowie podziękowali i poszli... a ja miałem ochotę zapaść się pod ziemię.

#xZF32

Po rozstaniu z chłopakiem jakoś nie bardzo miałam ochotę na poznawanie nowych osób. Za to moje koleżanki nie chciały mi na to pozwolić. Poznawały mnie z różnymi facetami, głównie dzianymi i przystojnymi. Były zdania, że powinnam się z którymś związać i pokazać mojemu „byłemu”, że mogę mieć kogoś dużo lepszego od niego. Nie rozumiały, że ja naprawdę nie chcę nic mu udowadniać. Po wielu próbach przekonywania mnie odpuściły, ponieważ byłam nieugięta.

Niedawno poznałam świetnego faceta. Nie jest bogaty, nie jest przystojny, nie ma super fury, ale za to ma świetne poczucie humoru, świetnie tańczy, nie udaje kogoś innego. Zakochałam się!?! Koleżanki nie chciały uwierzyć. Wręcz nakazywały mi się ogarnąć, bo z takim byle czym u boku nigdy nie zemszczę się na byłym. Twierdziły, iż nie będę przy nim szczęśliwa, bo nie jest bogaty, mówiły, że zgłupiałam.
Czy zakochać się w kimś takim naprawdę jest głupotą?
Dodaj anonimowe wyznanie