#Evht9

Sytuacja miała miejsce kilka dobrych lat temu, podczas trzecich urodzin mojego syna. W tamtym czasie synek miał zwyczaj wchodzenia z domownikami do toalety i „podglądania” ich w trakcie wykonywania wiadomych czynności.
A więc siedzimy sobie przy stole, świeczki zdmuchnięte, tort pokrojony, prezenty rozpakowane, ogólnie miła i wesoła atmosfera. Babcie i ciotki pieją z zachwytu nad Młodym (z mniej lub bardziej racjonalnych powodów, nieważne), łechtając tym jego dziecięce ego. Nagle babcia postanawia pochwalić swego jedynego wnuka i oznajmia wszystkim, że już od pewnego czasu umie on korzystać samodzielnie z toalety. Wszyscy zaczynają go za to chwalić, a Młody w bek. Przy stole chwila konsternacji, w końcu babcia pyta, dlaczego płacze.
– Bo ja chciałbym sikać tak jak tatuś!
– No przecież sikasz tak jak tatuś, sam, na stojąco, do kibelka...
– Ale chciałbym mieć takiego DUZIARNEGO siusiaka jak tatuś!!
Wszyscy wybuchnęli niepohamowanym śmiechem, a ja chyba po raz pierwszy widziałam mojego męża z aż takim bordowym odcieniem na twarzy.

Chociaż od tamtej pory minęło sporo czasu, to sytuacja ta jest przypominana przy okazji większych spotkań rodzinnych i wzbudza ciągle te same emocje, z drobnym wyjątkiem – teraz mąż „pali buraka” razem z synem.

#a3HG4

Wstałam kiedyś z zamiarem zebrania się do szkoły. Zaczęłam się ubierać i poszłam do łazienki ogarnąć się tak jak zawsze. Niby wszystko okej, gdyby nie to, że za oknem było ciemno i była godzina trzecia. 
To już nawet nie chodzi o godzinę... dopiero po chwili przypomniałam sobie, że jest środek wakacji.

#6Rqa0

Mam 20 lat, a mama traktuje mnie jak dziecko.
Parę lat temu przeprowadziłam się z mamą do ojczyma. On nigdy nie chciał, żebym u niego mieszkała. Zawsze miałam godzinę policyjną (o 22 w domu, jeżeli nie, to śpię na polu). Myślałam, że jak skończę 18 lat, to się coś zmieni. Bardzo się myliłam. Godzina policyjna się nie skończyła, jest jeszcze gorzej. Czasami o 19 muszę być w domu. Po 19 drzwi zamknięte (na zamek, do którego ja nie mam klucza). Dziś mam 20 lat i o każde wyjście muszę pytać, wręcz prosić. Czasem się postawiłam, ale niefajnie jest siedzieć całą noc na ławce. Ja już naprawdę nie wiem co mam robić, żeby mnie normalnie traktowali. Mam już dosyć tej sytuacji. Nie jestem na ich utrzymaniu, mam swoje pieniądze, ale niestety nie na tyle, żeby całkiem się wyprowadzić.

#pFK9H

Ponad rok temu poznałam mojego kolegę, Michała. Dobrze zbudowany, przystojny dwudziestolatek, z charakteru bardzo śmieszny, sympatyczny i pocieszny.

Co niedzielę w kościele na koniec mszy jest odmawiana modlitwa do św. Michała Archanioła. Podczas gdy inni ludzie normalnie się modlą, ja nieumyślnie wyobrażam sobie właśnie Michała jako nagiego anioła, pozującego jak profesjonalny model na tle burzy, trzymającego w ręku miecz. Za każdym razem moja wyobraźnia wytwarza ten sam majestatyczny, widowiskowy obraz.

#YORx3

Nie wiem, czy tylko ja tak mam, ale od kiedy zaczęłam słuchać muzyki na słuchawkach jak byłam mniejsza, to do teraz mam taki strach, że nie są podłączone i że wszyscy mogą usłyszeć, co tam leci.

Więc jak zobaczycie na ulicy kogoś, kto wyjmuje z uszu obie słuchawki i przykłada je do uszu z powrotem, żeby wybadać, jak głośno leci z nich muzyka, a następnie przykłada głośnik od telefonu do nich i nasłuchuje, czy dźwięk nie leci przypadkiem „z dwóch stron”, to mogę to być ja i moja paranoja.

#YwJLR

Dziewczyny, pewnie znacie to uczucie, kiedy przechodząc obok robotników lub dresiarzy usłyszycie gwizd i kilka „komplementów”?
Jechałam ostatnio samochodem i był straszny korek, a obok akurat robotnicy mieli jakieś prace chodnikowe. Niewiele myśląc, odsunęłam szybę od strony pasażera, zagwizdałam i powiedziałam: „Cześć, dupcie!”. Nie wiem co mi strzeliło do głowy :D

#o3ur2

W mojej rodzinie jestem traktowany bardzo ulgowo. Nikt nie spodziewa się po mnie nic specjalnego, na rodzinnych spotkaniach nikt nie pyta o moje sukcesy, bo jakie niby mogłyby one być w porównaniu chociażby do rodzeństwa – brat ukończył prawo na zagranicznej uczelni, jest od lat prezesem sporej firmy. Siostra architekt, zarządzająca zespołem innych architektów w ogromnej korporacji, a ja? Ze studiów wyleciałem na pierwszym roku, potem tułałem się po różnych pracach i zawodach, żeby w końcu osiąść w „jakimś tam magazynie”, robiąc „coś przy komputerach”.
Jak możecie się domyślać, to nie do końca prawda. Jakiś tam magazyn to największa w Polsce firma tego typu, a ja jestem głównym developerem w dziale IT, tworzącym unikalne i nowatorskie rozwiązania dla mojej branży. Przez lata stałem się cenionym specjalistą na arenie międzynarodowej, pracującym dla największych korporacji na świecie – pracowalem dla 3 z top 5 światowej czołówki. Moja pensja dawno przebiła to, co zarabia mój brat na stanowisku prezesa.
Od lat jeżdżę oplami i mi z tym dobrze. Kupuję nowe w salonie, za gotówkę, z topowym wyposażeniem, ale rodzinie mówię, że to „leasing konsumencki auta używanego”. Wynajmuję mieszkanie za prawie 10k, ale rodzicom powiedziałem, że czynsz to „dwa osiemset”. Urlop często spędzam z nimi, pod namiotami.
Nie chcę zmieniać nic w rodzinnych stosunkach, oni są ludźmi sukcesu, ja pływam po powierzchni i nie widzę kompletnie potrzeby wyprowadzać kogoś z błędu. Zresztą jak miałbym to zrobić? „Hej! Witam na świętach, a przy okazji – osiągnąłem spory sukces na skalę międzynarodową i zarabiam więcej niż wy”? Dziecinada.
Pozdrawiam czytających i życzę równie udanego życia jak moje.

#SrohG

Oto przykłady z życia zakompleksionego introwertyka:

1. Kiedy byłam nastolatką, mieszkałam w bloku, na parterze. Często wychodziłam oknem, gdy na klatce schodowej przesiadywali niewiele starsi ode mnie sąsiedzi i ich znajomi. Nie zachowywali się w żaden sposób głośno czy wulgarnie. Ot tak, siedzieli sobie i rozmawiali. Jednak ja nie miałam odwagi, by wyjść z domu, a co dopiero odwrócić się do nich tyłem, żeby zamknąć drzwi.

2. Na wakacjach wstydziłam się korzystać z toalety i sikałam do butelek po napojach, które wyrzucałam następnego bądź jeszcze tego samego dnia do kosza na zewnątrz. Oczywiście tak, aby nikt niczego nie widział.

3. W wieku 21 lat mieszkałam już w wynajmowanym pokoju u starszego małżeństwa. Łazienka była oczywiście wspólna. Pewnego wieczorku poczułam straszne kłucie w żołądku. Musiała zaszkodzić mi kolacja. Nie chciałam, by którykolwiek z lokatorów słyszał moją „batalię” w toalecie, więc po puszczeniu muzyki i upewnieniu się, że oglądają jakiś film, załatwiłam się do reklamówki. Oczywiście konsystencja była raczej rzadka, tak że wszystko było ubabrane i niemiłosiernie śmierdziało. Psikałam pokój perfumami, a zawiniątko położyłam na parapecie od zewnętrznej strony, by z samego rana wyrzucić je do kosza.

4. Kiedyś pojechałam autobusem o sześć przystanków za daleko, bo wstydziłam się poprosić młodego chłopaka siedzącego obok mnie o przesunięcie się, tak bym mogła wyjść.

5. Udawałam, że ciągle przechadzam się po sklepie w poszukiwaniu czegoś, gdy tylko przy kasie było za wiele ludzi. By kupić jedną rzecz, potrafiłam spędzić w sklepie czasem nawet i dwie godziny.

6. Przez całą swoją edukację nie zgłosiłam się do odpowiedzi ani razu. Nie zadałam też nauczycielowi ani jednego pytania odnośnie do danego materiału. Mimo wszystko miałam najlepsza średnią w klasie, co było niezrozumiałe dla większości. Z tego też powodu nauczyciele często sami zadawali mi pytania, oczywiście te, na które nikt nie znał odpowiedzi. Byłam dobrze przygotowana do każdej lekcji ze strachu, że nie będę znała odpowiedzi. W sumie w wakacje przerabiałam materiał do następnej klasy, by tylko się nie „zbłaźnić” przy klasie moją niewiedzą.

7. Wiele razy wstydziłam się pomachać na kierowcę autobusu, w wyniku czego musiałam czekać, aż ktoś inny odważy się pomachać. Czasem mijało mnie nawet pięć autobusów, aż jakiś pasażer wysiadał/wsiadał na moim przystanku.

8. Złamałam palec podczas gry w siatkówkę. Oczywiście nikomu nic nie powiedziałam, mimo strasznego bólu. Grałam dalej, prawie płacząc, gdyż każde, nawet najmniejsze dotknięcie piłki było dla mnie agonią.

PS Obecnie leczę się psychiatrycznie i jest zdecydowanie lepiej! :)

#EE3Au

"Byłam w miarę normalną uczennicą gimnazjum. Uczyłam się średnio, przyjaciół miałam na pęczki. Czego w takim razie mi brakowało? Czerpania szczęścia z najmniejszych przyjemności. Oprócz tego miałam ojca tyrana i zastraszoną matkę. Ojciec bił mnie i moją siostrę codziennie, ale nasze siniaki i co chwila złamane ręce nikogo nie obchodziły.

Miałam 14 lat, gdy zaczęłam się okaleczać. Większość może powiedzieć, że cięcie się jest dla szpanu. Może i tak, ale to mi pozwalało przestać myśleć nad złem tego świata. Pewnego dnia moje rany zobaczyła moja nauczycielka. Byłam nieostrożna? Nie, zaplanowałam to. Wysłała mnie od razu do szkolnego pedagoga. I co dalej? I nic. Powiedziała, żebym nie wymyślała, bo inni mają gorzej. Postanowiłam w takim razie porozmawiać z tamtą nauczycielką. Zbyła mnie, mówiąc, że ma dużo pracy. A przecież byłam taka samotna. Potrzebowałam tylko rozmowy z kimś, kto mnie zrozumie.

Zaczęłam odtrącać przyjaciół, rodzinę i trwałam w moim smutku jeszcze 2 lata, cały czas okaleczając się. Jedyną osobą, z którą mogłam zawsze porozmawiać była moja 3 lata młodsza siostra. Ale to przecież jeszcze dziecko. Jak może mi pomóc?

Niedawno poczułam się bardzo źle w sensie psychicznym. Ból duszy rozrywał mnie od środka. Dałam upust krwi. Nie pomogło. Z impetem weszłam do pokoju mojej siostry, powstrzymując się od płaczu. Wiedziałam, że na nią mogę liczyć. Ale ona tylko się wściekła, wykrzyczała, że ma już dość mojego nastroju i że zaraz sama zwariuje. Nic nie powiedziałam. Wyszłam z pokoju, a następnie wybiegłam na ulicę. Zawędrowałam do mojego ulubionego miejsca - starych ruin. Tam popełniłam samobójstwo. Policja znalazła moje ciało po 3 dniach".

Taką opowieść o sobie mogłaby opowiedzieć moja starsza siostra, która nie żyje już od 4 lat, a ja nadal nie potrafię pogodzić się z jej śmiercią. Obwiniam się, chociaż dobrze wiem, że to depresja ją zabiła, a nie ja.

Proszę Cię: rodzicu, nauczycielu, przyjacielu, znajomy, dziadku, ciociu, bracie. Nie popełniaj mojego błędu i nie zostawiaj osoby z depresją samej!

Czy to wyzwanie jest przestrogą? Sama nie wiem. Kocham Cię, Alu, i zawsze będę!
Dodaj anonimowe wyznanie