#LRZgZ
Wczoraj uznałam, że śniadanko nie było dość sycące i poszłam do kierowniczki z prośbą o wyjście na chwilę. Skoro pracownikowi druga przerwa przysługuje, to co stoi na przeszkodzie, żebym sobie w tym czasie kupiła batonika w automacie? Na przerwie śniadaniowej też nikt nie wymaga ode mnie, żebym jadła śniadanie – pomyślałam. Kierowniczka wybuchnęła śmiechem i kazała mi wracać do pracy, bo przecież wie, że nie palę i ją to g* obchodzi, czy właśnie dzisiaj zaczęłam palić, czy nie.
Cóż... jutro będzie trzeba się zgłosić do wyższej instancji, bo chociaż pracuję dłużej od innych, to wcale nie dostaję większej pensji.
Zawsze mnie denerwuje to podejście, że jak na papieroska iść się potruć to tak oczywiście, nie spiesz się, ale o zgrozo wyjść do łazienki czy napić się wody to dostaniesz zjeby i masz być spowrotem w 30 sekund. Co za patola
Ale w jakich branżach tak było? Pytam, bo kiedy jeszcze paliłam, to pracowałam w różnych, głównie w gastronomii. W gastro eventowym zwykle wychodziliśmy całą ekipą, niby na fajkę, ale nikt nie sprawdzał czy ktoś pali, normalnym było, że inni też dołączają, na pogaduchy. We wszystkich innych miejscach pracy, to musiałam żebrać o wyjście na fajkę, lecieć gdzieś daleko, żeby klienci nie widzieli. Wyjść razem nie było opcji. Za to widziałam często, że były jakieś kliki osób, które były bardziej lubiane i mogli robić więcej. Często właśnie miałam wrażenie, że na papierosku zacieśniali te więzi. Ale to nie było tak 1:1, że jak palisz, to spoko, możesz wyjsc, a jak nie palisz to nie ma opcji. Trzeba się zawsze było prosić, i przy przerwach obiadowych szef wypominał, że mamy skończyć przerwę szybciej. Może nie zwracacie na to uwagi, jak ci palacze się szarpią z szefem?
W mojej pracy palący spokojnie sobie chodzili na papieroska. Co więcej, palarnia była jedna, więc wszyscy dyrektorzy i kierownicy chodzili w to samo miejsce. Jakoś tak łatwiej było różne rzeczy załatwić w palarni. Moja koleżanka wróciła do nałogu ze względu na to, kogo można było spotkać na dymku i naprawdę sporo tematów tam przepchnęła.
Raz pracowałam w firmie, w której było to sprawiedliwie rozwiązane. Mieliśmy 30 minut przerwy w ciągu 8 godzin pracy. Można było iść na jedną przerwę 30 minut albo wybrać jedną 15 minut i 3 przerwy po 5 minut.
Jeżeli praca przekracza 6 h to pracownikowi przysługuje 15 min przerwy, jeżeli przekracza 9h to należy się dodatkowa 15 min przerwa. Jeżeli ktoś pracuje przy kompie, to ma dodatkową przerwę 5 min za każdą godzinę pracy.
Wiem. U nas nie przekraczała 9 h i te dodatkowe 15 minut było dobrą wolą pracodawcy. Myślę, że wychodził lepiej na tych uregulowanych przerwach na papieroska, niż tam, gdzie pracownicy wychodzą kiedy chcą lub kryją się po toaletach.
Przez takie "przerwy na papierosa" w wojsku mój ojciec zaczął palić.