#SuOAK
Przeskoczmy jednak do nieco gorszego problemu. Było nim moje ciało. Nienawidziłem go, nienawidziłem w nim wszystkiego. Kształtów, tego jak będzie wyglądać w przyszłości, „walorów”, jakimi zostałem „obdarowany”. Wiedziałem wtedy, że nigdy nie zaakceptuję siebie i już w wieku 17 lat stwierdziłem, że jestem aseksualny, bo nigdy nie będę w stanie zbliżyć się do jakiegokolwiek mężczyzny. Po prostu nie, a gdy patrzyłem w lustro, na mojej twarzy malowało się obrzydzenie i wstręt do samego siebie.
Opowiem jeszcze o jednej sytuacji. Miałem starszego brata i pewnego dnia zostałem sam w domu. Był to okres, kiedy dużo myślałem i akurat tamtego dnia wymyśliłem, że na choć jedną godzinę przestanę być dziewczyną. Zabrałem bratu jakieś ubrania, obwiązałem ciasno piersi tak, że nie było ich widać i po 20 minutach bycia w innym ciele rozpłakałem się jak dziecko. Choć może powinienem powiedzieć, że po 20 minutach bycia sobą.
Od tamtej pory było mi ze sobą coraz gorzej, jednak oto nastąpił przełom — wyjechałem na studia. Pracowałem, ile mogłem, oszczędzałem pieniądze, ale nie byłem pewny, czy to, co robię, jest słuszne. Dwa lata później, gdy już wracałem od rodziców, powiedziałem im wszystko. No dobra, raczej wykrzyczałem, bo wpadłem w histerię. Nie chciałem wybierać pomiędzy rodziną a własnym szczęściem i jak się okazało — nie musiałem. Wyrzucili mnie z domu z hukiem, powiedzieli, że mam się nie pokazywać, chyba że mi „przejdzie”.
Wiecie, dziś obchodzę swoje pierwsze, symboliczne urodziny. Dokładnie rok temu zostałem tym, kim powinienem był być od początku. Z rodziną ostatni raz widziałem się w sądzie, na jednym, jedynym procesie, bo chcieli mieć to już za sobą.
Często łapię się na tym, że tęsknię za nimi, ale nigdy nie żałuję, że podjąłem taką, a nie inną decyzję, bo wiem, że gdybym trzy lata temu podjąć się jej nie odważył, dziś po prostu już by mnie nie było.
Zwrócę tylko uwagę na jedną rzecz:
"Do damskiego towarzystwa nigdy mnie nie ciągnęło, bo miałem ochotę rwać sobie włosy z głowy, jak słyszałem to ich (przepraszam, jeśli kogoś urażę) babskie pieprzenie o kosmetykach, modzie i cudnych chłopakach. Natomiast panowie zawsze mieli coś do zaoferowania."
Jak na osobę, która oczekuje akceptacji, posługujesz się strasznymi stereotypami. To, że spotkałeś dziewczyny, które plotkowały tylko o modzie czy kosmetykach potwierdza jedynie, że tylko takimi dziewczynami się otaczałeś. Wystarczyło wyjść poza swój krąg znajomych, żeby przekonać się, że jest inaczej.
Natomiast jeśli teraz jesteś usatysfakcjonowany swoim życiem, to w porządku. Powodzenia na dalszej drodze.
No, też mnie to zakłuło w oczy, i straciłam wszelkie współczucie. W ogóle jakieś takie podejście dziwne, ‚czułem się chłopakiem, więc nie chciałem się zadawać z dziewczynami’ - ale bycie facetem nie oznacza, że musisz gardzić drugą płcią i uznawać za gorszą, niewartą uwagi. Lubimy się i uzupełniamy 😅 nawet będąc urodziny jako chłopak normalnie gadasz z koleżankami, tylko może nie o kosmetykach, tylko nie wiem, o pani od przyry, o rysowaniu, sporcie, memach, polityce, zwierzętach, planach. Ja mam tak prawie 50/50 grono znajomych, w tym przyjaciół. Może złość na obecną sytuację i niechęć do tego kim się staje spowodowały u niego takie podejście, i trzeba przymknąć trochę na to oko?
Zaimki Ci się pomieszały.