#bclss
Nie byłoby w tej historii nic dziwnego, gdyby nie jeden mały szczegół. Obudziłem się na podwórku osiedle obok. Do dziś nie wiem dlaczego.
#AhI8n
Niedawno, kiedy brała kąpiel, dostała wiadomość. Ciekawość wzięła górę i tak, jak przez tyle lat związku nie zaglądałem do jej telefonu, tak odczytałem wiadomość. Okazało się, że przynajmniej od połowy trwania naszego związku zdradzała mnie z moim bratem. Brat ma żonę i dzieci... My mamy wspólny dom. Jeszcze jej nie powiedziałem, że wiem. Ostatnio też żona brata pytała, co jest między mną a moją kobietą, bo widzi, że się nie dogadujemy.
Nie wiem, co mam zrobić. Złamało mnie to. Różnie było w naszym związku, wzloty i upadki, ale myślałem, że mimo wszystko mamy udany związek. Nie wiem nawet, co boli mnie bardziej. Fakt, że mnie zdradziła czy to, że zrobiła to z moim bratem i że trwało to tyle lat... Nie wiem, czy jest mi żal, przykro czy co. Na razie zachowuję się jak wypruty z emocji. Za dnia udaję, że wszystko jest dobrze, a w nocy płaczę jak głupi.
#ahPlY
Dzisiaj mam 36 lat. Okazało się, że to był pierwszy i ostatni komplement, jaki dostałem w życiu.
#XopZ7
#bBQea
Szkoda mi go z jednej strony, bo chyba coś mu się dzieje z psychiką i nie radzi sobie z życiem, ale ja mam swoje życie i nie chciałam wracać do tego, co było, a on zachowywał się jak zbity pies i musiałam mu nawciskać trochę przykrych słów, żeby się odczepił, ale on nie chciał się odczepić. Dopiero interwencja mojego męża przyniosła skutek. Nie wiem, jak przebiegła rozmowa między nimi, ale od tamtego czasu mam spokój. Czuję się jednak jakoś nieswojo, męczą mnie te wszystkie wypowiedziane słowa i ogólnie ta cała sytuacja, chyba w przypływie złości powiedziałam za dużo. Jakoś mi go szkoda, a nie powinno.
#Mbtey
Chyba byłam najbardziej popierdolonym dzieckiem na świecie :)
#GLAP3
Nie wiem, kim jesteś, ale dodałaś mi, kobieto, siły. Bardzo dziękuję.
#vp0cs
Zapewne kojarzysz ten moment, gdy będąc na wakacjach, gdzie największą rozrywką jest hotel all inclusive z basenem, ludzie zajmują leżaki swoimi ręcznikami i... znikają na pół dnia. Bo przyjdą po obiedzie, a nie będą leżeć byle gdzie lub po kimś.
Przez dwa z dziesięciu dniu szanowałem to i szukałem wolnego leżaka dla siebie i swojej dziewczyny, podobnie mój przyjaciel wraz ze swoją już narzeczoną. Ale po uważnej obserwacji zauważyłem, że... sześć leżaków w najlepszym miejscu było wolne od 9 rano aż do 16.
Trzeciego dnia poszliśmy nad basen i owe leżaki ponownie były zajęte. Podszedłem. Zebrałem cztery ręczniki. Złożyłem je w schludną kostkę, złożyłem na kupce i położyłem na jednym ze stolików pod palemką.
Około godziny 15 przyszła czteroosobowa rodzina – około 60-letni facet z żoną i jego 30-letni syn z dziewczyną. Starszy pan dreptał w naszą stronę i wołał już z odległości: „To nasze leżaki! Jazda z nich, gówniarze, ja je zająłem już o szóstej rano!”. Podszedł i stał nade mną i moim przyjacielem. Tak się złożyło, że oboje ciężko fizycznie pracujemy, ale i oboje jesteśmy prawie dwumetrowymi facetami, ergo – nie boimy się starszego faceta. Patrzę na niego zza okularów przeciwsłonecznych, popijam drinka i mówię na bezczela: „Jak przyszliśmy, nie było ręcznika. O, tam jakieś leżą” i wskazałem na kupkę. Syn jakoś zniechęcił ojca do dalszej konfrontacji i poszli na inny leżak, klnąc pod nosem.
Sytuacja powtórzyła się jeszcze dwa razy. Potem już ich nie widziałem.
Od tamtej pory nie zwracam uwagi na zajęte ręcznikiem leżaki – oczywiście nie kładę się, gdy ktoś na chwilę poszedł coś zjeść albo pływać czy pić. Ale jak nie ma kogoś dłużej jak 40-60 minut, bez ceregieli składam ręcznik w ładną kostkę, kładę gdzieś w pobliżu i zajmuję leżak. Ot, taka moja wredna druga strona medalu.
#ffriS
Parę lat temu zdiagnozowano u mnie fobię społeczną. Zanim zaczęłam się leczyć, nie było łatwo mi funkcjonować, musiałam robić wiele rzeczy na siłę. Kiedy nie chciałam gdzieś wyjść np. ze znajomymi na miasto, słyszałam, że jestem leniwa. To, że nie mogłam nawiązać relacji damsko-męskich, to dlatego, że jestem za wygodna. Podsumowując, nic mi nie jest, a ja tylko narzekam i marudzę. Postanowiłam więc założyć maskę – uśmiecham się, staram się nawiązywać nowe relacje, być duszą towarzystwa, bo tego ode mnie oczekują.
Parę miesięcy temu dowiedziałam się, że po wielu latach w jednej firmie muszę poszukać sobie nowej pracy. To było jak grom z jasnego nieba. Czułam się tam bezpiecznie, miałam fajnych znajomych, było mi tam dobrze, a teraz wszystko będzie nowe. Kiedy chciałam z kimś z rodziny porozmawiać o tym, co czuję, to usłyszałam, że to bardzo dobra wiadomość, w końcu poznam nowych ludzi, to dobrze mi zrobi. No tak, przecież marzę o tym, żeby wyjść ze strefy komfortu, zmienić pracę, poznać nowych ludzi. Przecież nie mam na co narzekać, żyję jak pączek w maśle, niczego mi przecież nie brakuje, a w sumie to jestem farciarą i zawsze wszystko mi się udaje. Przestałam więc mówić o swoich problemach, a tylko napomknę, że wypowiedzenie to jeden z kilku obecnych problemów.
Trochę czasu potrzebowałam, aby sobie to poukładać i dopiero po kilku tygodniach postanowiłam wysłać CV do czterech firm. Oczywiście liczba pytań, czy już znalazłam pracę, zaczęła dorównywać zdaniu, że nie mam na co narzekać, a odpowiedź, że jeszcze nie szukałam, raczej wywoływała zniesmaczenie na wielu twarzach.
Wracając do poszukiwań pracy, to jeszcze tego samego dnia, co wysłałam CV, zadzwonił telefon z propozycją. Obecnie mam dwie oferty: jedna to nowa, mała firma, praca podobna do tej, którą wykonywałam, a druga do duża firma, z prestiżem, stawiająca nowe wyzwania. Zastanawiam się, czy jest sens mówić o tym rodzinie, bo jak usłyszą, że raczej wolę przyjąć ofertę mniejszej firmy, to znów się dowiem, że jestem leniwa, że sama sobie znajduję problemy, zamiast się rozwijać. Sama nie wiem, co powinnam zrobić, jednak czułam, że się muszę komuś wygadać, bo boję się, że w końcu eksploduję.