#bmS40

Mam prawie 18 lat, uczę się dobrze, jestem na drugim roku technika weterynarii, mam pasję, startuję w zawodach wysokiej rangi, jestem dość okupowanym zawodnikiem. Mój problem to narkotyki. Zaczęło się to wszystko w wieku 14 lat, nikt nigdy mi nie proponował takich rzeczy, ale moja ciekawość była silna... Chciałam wiedzieć jak wygląda ten stan i dlaczego ludzi aż tak bardzo do tego ciągnie.. Szukałam tak długo, aż znalazłam osoby, które były w stanie mi ''pomóc''. No i się zaczęło - pierwsze jointy, wiadra, potem feta, ale szczerze mówiąc nie ''poczułam'' tego. Dalej poszedł kryształ, piguły wszelkiego rodzaju, kwasy, leki, dopalacze. Wszystko co się dało chciałam próbować. Eksperymentowałam długo, ale koniec końców zostałam przy krysztale, pigułach i paleniu. Wiadomo, że okazjonalnie leciały na imprezkach inne rzeczy.

Lubię ten stan, opanowałam go już w takim stopniu, że połapać można się tylko po oczach, że coś brałam. Cale gimnazjum przećpałam, dzień w dzień. Rano paliłam dopy, w szkole to samo, wychodziłam krechą, potem kolejną i potem jeszcze dwie, a na wieczór leciał cuksik. Nie potrafiłam bez tego funkcjonować. Szkoła mnie dobijała, miałam w niej wiele problemów, były próby samobójcze, ale wyszłam z tego cało.

Przy zmianie szkoły ogarnęłam się, nie palę dopów, ograniczyłam się do minimum, skupiłam się bardziej na sporcie, a osiągane wyniki jeszcze bardziej mnie do tego motywowały. Aktualnie sytuacja trochę się posypała, ciężko z pieniędzmi, mój sport kosztuje miesięcznie około 1000-1500zł + zawody. Rodzina nie jest mi w stanie tego fundować. Zaczęłam znów ćpać, już nie tak mocno, ale lecę prawie codziennie.

Te ciągi mnie wykańczają, organizm mi siada, psycha tak samo. Schizy mam straszne. Gdy przestaję brać, czuję wewnętrzna potrzebę odurzenia się czymkolwiek, byle sobie ulżyć w jakikolwiek sposób. To jest naprawdę silne, nie potrafię tego pokonać. Wiem, że większość stwierdzi "ćpuny do wora, wór do jeziora',' ale to serio nie tak wygląda. Chce wam się czasem jeść? Jak nie zjecie, czujecie po prostu ogromny głód i ból temu towarzyszący. Ja mam tak samo, po prostu muszę.

Chciałabym dalej rozwijać się w sporcie, bo wiem, że jestem w tym dobra i naprawdę dużo osiągam w krótkim czasie, ale niestety nikt mi tego nie sfinansuje, a sama jak na razie nie dam rady na to zapracować. Wiem też, że to bardzo mi pomagało, był to inny sposób ulżenia sobie. Nie wiem co dalej, ciężko mi, mało kto wie o moim problemie. Rodzice nawet nie są świadomi, że mogłabym kiedykolwiek coś takiego zrobić. Sama nie wiem... Aktualnie przesypiam całe dnie bo nie mogę sobie że sobą poradzić. A jeszcze uprzedzę, jeżeli ktoś chce pisać, że na narkotyki mam pieniądze, a na sport nie - to nie jest tak, jak wam się wydaje, bo narkotyki kosztują 50 zł, a w większych ilościach są tańsze, poza tym jeżeli biorę też dla kogoś, ja często dostaję swoje za darmo, więc po prostu je mam. Nie wiem co dalej...
Dragomir Odpowiedz

Masz dwa wyjścia. Albo się ogarniasz i do końca życia walczysz z demonami, albo równia pochyła w dół.

Ambiwalentnie136

Ty to widzę nie ogarnales że wyznanie sprzed nie wiadomo ilu lat. Dodaj jeszcze coś o umbiaku. Przypomnij o swojej obsesji kolejny raz

coztegoze2

A skąd wiesz, że sprzed kilku lat?

Ambiwalentnie136

,,Cale gimnazjum przećpałam, dzień w dzień.'' chociażby po tym zdaniu. Moda na dopy już dawno minęła i teraz są bardziej dostępne inne rzeczy niz to tanie ścierwo. Chodziłam wtedy do gimnazjum i sama pamiętam jak było. Ona nie była wyjątkiem. Czytaj dokładnie. Jak zwykle ameby same tu są.

Dragomir

Jak będzie jakaś umbrieliada to nie omieszkam o nim wspomnieć, spokojna głowa.

Większość wyznań które lądują na głównej, a które nie mają żadnego komentarza jest odgrzewana sprzed lat już się przyzwyczaiłem że ładują nas trochę w ciulasa.

johnkwakerfeller Odpowiedz

A z dupy kasę na to brałaś, by dzień w dzien ćpać?

Ambiwalentnie136

Dla twojej wiedzy zawsze się odbijało w takiej sytuacji przy ogarnianianiu co jest też napisane. Reszta jakoś aż tak kosztowna nie jest

Dodaj anonimowe wyznanie