#mjz5E

Pracuję w restauracji, do której dzieci mają zakaz wstępu. Informacja o tym jest na drzwiach restauracji i oczywiście na stronie, a jednak wciąż zdarzają się matki, które wchodzą z dziećmi.
Praktycznie obok jest restauracja przystosowana do potrzeb dzieci. Prowadzi ją brat mojej szefowej (to dość istotne).
Jednak wciąż wszelkie matki pchają się do tej restauracji, gdzie jest zakaz. Jedne robią awantury, drugie nawet chcą na policję dzwonić, a jeszcze inne potrafią uderzyć. I możesz takim tłumaczyć, że obok jest restauracja dla nich, ale dalej nie dociera.
Jedna matka przychodzi do nas codziennie i codziennie się kłóci. Ostatnio nawet była wzywana policja, bo przegięła.

#iuUNh

Mam depresję, niezdiagnozowaną, ale czuję, że to to. Boję się rozmawiać z ludźmi na ten temat, że będą mnie oceniać tak jak zawsze. Nie widzą tego, że potrzebuję pomocy, a ja z kolei nie potrafię im tego wszystkiego powiedzieć. Nie mam ochoty żyć, wstać z łóżka czy cokolwiek. Nie jest tak zawsze, a w dodatku ostatnio zmieniłam pracę i jej nienawidzę, mimo że pracuję tam dwa tygodnie. Wszyscy mi mówią „Dotrwaj do końca miesiąca”, a ja nie jestem w stanie. Nie wiem co mam robić, bardzo boję się iść do lekarza, bo nie wiem, czy nie uzna mnie za wariatkę.

#d8uBI

Mam 14 lat. Jutro jadę na oddział psychiatryczny, niestety już po raz drugi. Mam chorobę afektywną dwubiegunową i od dawna się leczę. Osoby w moim wieku często, kiedy widzą blizny po autoagresji, robią sobie żarty oraz twierdzą, że robię to dla uwagi. Zdaję sobie sprawę, że jest wiele osób, które naprawdę tak robią, ale niestety jest dużo więcej tych, którzy robią to z powodu problemów. Nigdy nie wiadomo kto i dlaczego coś zrobił. Nigdy nie wiadomo kto i dlaczego wygląda właśnie tak, jak wygląda. Nigdy nie wiadomo dlaczego ktoś zachowuje się tak, jak się zachowuje, więc dlaczego domyślamy się danych rzeczy sami i często je wyśmiewany oraz dlaczego w ogóle nas to interesuje?

Naprawdę proszę, jeśli to czytasz, a na pewno, jak każdy z nas, chociaż raz zachowałeś się w ten sposób, w jaki opisałam, to przestań. To rani i doprowadza do naprawdę różnych i różnistych tragedii, a blizny na psychice pozostają na zawsze. Nie da się ich usunąć ani zakryć, tak jak to robimy na naszych ciałach. Proszę.

#ildYr

Wyobraźcie sobie taką sytuację:

Jesienny wieczór, pada deszcz i paskudnie wieje. Jedziesz autem i w szczerym polu zatrzymuje cię kobieta w czerwonym płaszczu. Informuje o wypadku, jaki wydarzył się kilka kilometrów dalej oraz dziecku, które znajduje się w krzakach nieopodal miejsca zdarzenia. Prosi o ostrożną jazdę i poinformowanie służb przybyłych na miejsce o tymże dziecku. Proponujesz podwiezienie, ale kobieta odmawia.

Jedziesz dalej i rzeczywiście widzisz takie zdarzenie. Czynności porządkowe dobiegają już jednak końca. Zwracasz uwagę służb na zarośla znajdujące się w pewnej odległości od miejsca zdarzenia. Policjanci odnajdują w nich żywe, ale nieprzytomne dziecko, które prawdopodobnie siłą uderzenia zostało wyrzucone z rozbitego pojazdu. Zapytany skąd wiedziałeś o dziecku, mówisz, że od kobiety spotkanej kilka kilometrów wcześniej. Odjeżdżasz w dalszą drogę, gdy nagle kątem oka dostrzegasz czerwony płaszcz wystający z czarnego worka na zwłoki. Podobno zginęła na miejscu...

#VCe2C

Już sama nie wiem, czy to ja jestem nienormalna? Właśnie zerwałam kontakt z ojcem, który molestował mnie w dzieciństwie. Powiedziałam o wszystkim mamie, myślałam, że się z nim rozwiedzie - no bo jak dalej żyć z takim człowiekiem? A ona go broni - że pił, że żałuje i ble, ble... Chcę powiedzieć o tym swojemu bratu, bo niestety urodziła mu się córka, ale mama prosi, żeby mu nie mówić. Bo przecież na pewno TO się nie powtórzy... Bo ojciec naprawdę się zmienił i jest takim dobrym człowiekiem...


Czy Wy także wybralibyście współmałżonka pedofila?

#eZeqW

Zdaję sobie sprawę z beznadziejności swojej sytuacji. Być może nazwiecie mnie niedojrzałym chłopcem, ale jestem gotowy na krytykę.
Decyzja o posiadaniu dziecka nie była spontaniczna - długo dyskutowaliśmy z żoną na ten temat, doszliśmy do wniosku, że obydwoje tego chcemy.

Udało się, żona zaszła w ciążę. Rozumiałem jej zachcianki i niezdrowe odżywianie. W ciąży przytyła 20 kg. Kochałem ją jednak i wspierałem, mimo że zamiast tak jak wcześniej jeść zdrowo - dużo warzyw i owoców - ona wolała wpychać w siebie słodycze. Nie chciałem uczestniczyć przy porodzie. Ona jednak się uparła, że skoro byłem przy poczęciu, muszę być przy porodzie. Jestem wrażliwy, te widoki okropnie mną wstrząsnęły, jednak wiem, że poród to nie bajka i rozumiałem ją i współczułem. Byłem z niej dumny i nadal ją kocham. Ona jednak w pewnym momencie totalnie przestała mnie zauważać. Liczyło się już tylko dziecko, tłumaczyłem sobie, że to przejściowe, przecież córka była mała i potrzebowała uwagi.

Minęło już parę lat od porodu. W domu pomagam jak mogę, sprzątam gotuje, przewijam. Nie mam jednak totalnie ochoty na seks z nią, jednak ukrywam to. Żona totalnie się zaniedbała, z pięknej kobiety stała się rozczochraną, wiecznie nieumytą dziewczyną w dresie. Staram się jak mogę. Zatrudniłem nianię, mama dużo nam pomaga, chciałem wysłać żonę do fryzjera czy kosmetyczki. Ona jednak nie chce dbać o siebie, stała się już tylko i wyłącznie matką. Z inteligentnej, oczytanej kobiety nie zostało nic. Jedynym tematem do rozmów jest dziecko. Dużo razy próbowałem jakoś jej dać to do zrozumienia, porozmawiać. Nadal ją kocham, ale ta sytuacja mnie wykańcza.

Panowie lub panie, czy mieliście podobną sytuację?
Czy macie na to jakieś rady?

#YogFx

Byłam ostatnio z mamą w supermarkecie. Zakupy kasował nam jakiś młody chłopak, miał może z 19 lat.
Właśnie brał się za kasowanie warzyw. Pierwsza była pietruszka, chłopak zaczął gorączkowo przeglądać swój "zbiór kodów" i po chwili z zażenowaniem na twarzy zapytał moją mamę co to jest.
Musiałam wyjść ze sklepu, bo nie potrafiłam przestać się śmiać.

#5p3Yz

Zwykły dzień, wychodzę z domu z zamiarem pójścia do piekarni. Kilka kroków i już widzę niewielki sklepik, a przed nim ona.
Zgarbiona staruszka, która od razu mnie zaczepia i prosi o pieniądze. Mam swoją zasadę, że groszem nie rzucam, więc z moich ust wyszło tylko krótkie kłamstwo, że nie mam przy sobie gotówki.
Kobitka lekko posmutniała, ale jednak się nie poddała i poprosiła, by kupić jej chociaż chleb.
Od razu budzi się ciepełko na serduszku, chęć pomocy, może i bidny student, ale bądźmy szczerzy, trzy złote różnicy nie zrobi.
Wchodzimy do środka i tu się zaczyna puenta całej historii.

Proszę kasjerkę o rogala dla siebie i chleb dla pani, zwykły, biały. Kasjerka już po niego sięga, ale babuszka nagle zaczyna wybrzydzać. "A ten z czym, a tamten, ten też ładnie wygląda" mówi wskazując coraz to droższe okazy. Widzę minę kasjerki, która chyba widzi co się dzieje i co rusz przewraca oczami.
Nagle staruszka znajduje chleb życia, jakiś ekologiczny, bezglutenowy kloc, w takiej cenie, że trudno było uwierzyć, że trzeba na tym coś położyć, by to zjeść.
Jednak postanawiam się wtrącić, mówię do babuszki, że nie stać mnie na chleb z górnej półki, ale mogę wziąć dla niej ten zwykły, biały.

Ta spojrzała na mnie spode łba, mruknęła pod nosem "niewychowana gówniarzeria" i wyszła, bez jakiegokolwiek chleba. Widać aż tak głodna nie była.
I bądź tu dobrym człowiekiem.

#QWISI

Za każdym razem, kiedy chcę poprosić rodziców o pieniądze, czy to na ubrania, czy na inne rzeczy, mam cholerne wyrzuty sumienia i potrafię kilka dni robić „podchody” (czyt. wchodzę do salonu, otwieram buzię, ale nic nie mówię i wracam do pokoju albo uciekam do kuchni). I to nie kwestia tego, że klepiemy biedę, bo powodzi się nam całkiem nieźle. Po prostu wiem, jak dużo dla mnie zrobili i wstyd mi, że proszę ich o jeszcze.
Dodaj anonimowe wyznanie