#6lC8H

Dopiero niedawno odkryłam, że mój okrutny trądzik tak naprawdę nie był trądzikiem, tylko reakcją alergiczną na płyn przeciwtrądzikowy, którego używam już dobre parę lat. Lata cierpień i wstydu, a wystarczyło przestać to naprawiać i samo by przeszło. Czuję się jak debil...

#ij8fX

Cofnijmy się 22 lata wstecz. Wczasy z rodzicami i dwójką rodzeństwa nad naszym pięknym polskim morzem Pogoda była piękna, rodzice zabrali nas na plażę, środek wakacji, na plaży tłumy... Budowaliśmy zamki z piasku obok morza. Nagle mój malutki 3-letni móżdżek ubzdurał sobie, że zobaczył dziadka na plaży. Bezmyślnie wstałam i poszłam do pana, który okazał się zupełnie kimś innym. Spłoszona ja ruszyłam do rodziców... No i właśnie, nigdzie nie mogłam ich znaleźć, więc bezmyślnie ruszyłam przed siebie. Nie wiem kiedy rodzice zauważyli, że zniknęło im najmłodsze dziecko, ale po jakimś czasie szukały mnie już wszystkie służby ratownicze na plaży. Opis dziecka: dziewczynka, 3 lata, drobna, brązowe krótkie włosy... Co miała na sobie? Zonk, golasek... Szukaj igły w stogu siana (wtedy większość dzieci biegała beztrosko na plaży na golasa).
Akcja trwała, moja wędrówka też... Aż wycieńczona, przestraszona rozbeczałam się na środku plaży i jakaś starsza pani się mną zainteresowała. Okazało się, że przeszłam z plaży w Pobierowie aż praktycznie do Pogorzelicy (5 godzin poszukiwań). Na koniec dnia rodzice mnie odebrali, ekipie poszukiwawczej i pani, która mnie znalazła, podziękowali. A mnie po powrocie do pensjonatu zlali... Tyle pamiętam z tych pięknych wakacji.

PS Moi rodzice nigdy nie zwracali na nas zbyt dużej uwagi, co gorsza, ta akcja im oczu na to nie otworzyła.

#QpSE8

Jestem alkoholikiem i narkomanem czystym od czterech miesięcy. Generalnie ogarniam się, pracuję normalnie, chodzę na terapię i próbuję żyć. Po prostu nie biorę, nie piję. Ponadto w związku siedzę przeszło 5 lat. Pannę kocham, w zasadzie dla niej to wszystko złe udało mi się rzucić i oczywiście chwała jej za to, że większość zła przetrzymała jakoś ze mną.

Właśnie przed chwilą, chcąc sprawdzić budzik na jej telefonie (mój był rozładowany), przeczytałem, iż ją denerwuję, ma mnie dość, a po studiach, które skończy za rok, planuje się wyprowadzić z mojego mieszkania i wyjechać w Bieszczady.

Trochę przykro, nieco rozumiem.
Dobrze, że już wiem, iż rzuciłem alko i dragi dla siebie.

#MfSDI

Opowiem Wam, jak można trafić do więzienia za próbę doładowania prądu.
Prawdopodobnie zostanę mocno zlinczowany za swoją głupotę i nieodpowiedzialność, ale być może moja historia będzie ostrzeżeniem dla części z Was, drodzy anonimowi.

Latem tego roku dostałem możliwość wyjazdu na Wielkiej Brytanii, aby sobie troszkę dorobić. Zakwaterowanie miałem wraz z dziewczyną w domu mojej chrzestnej, która na stałe tam mieszka. Na przełomie lipca i sierpnia ciocia wraz z mężem i młodszym synem poleciała na wakacje do Polski. W UK prąd doładowuje się na specjalnej karcie, robi się to zwykle w markecie.
Pewnej nocy, wraz ze starszym synem cioci, zorientowaliśmy się, że prądu nie starczy nam do rana. Wpadliśmy na genialny pomysł pożyczenia samochodu cioci i podjechania do pobliskiego marketu. To ja zasiadłem za kierownicą. Było to około pierwszej w nocy, ruch uliczny był ograniczony do minimum i jazda po lewej stronie, mimo pewnych obaw, nie sprawiła mi większych problemów. Dojechaliśmy do marketu, jednak okazało się, iż możliwość doładowania prądu jest tylko do godziny 23. Kuzyn wpadł wtedy na pomysł, aby podjechać do pewnego Turka w centrum miasta, który ma całodobowy sklep i możliwość ww. doładowań. Tak też zrobiliśmy. Mniej więcej w połowie drogi zauważyliśmy w lusterkach policyjne światła. Zostaliśmy zatrzymani, a ja jako kierowca zostałem poproszony o okazanie prawa jazdy i ubezpieczenia. Problem w tym, że ubezpieczenie w UK nie jest na samochód, a na osobę — czego nie byłem świadomy. Zostałem poproszony do radiowozu i przewieziony na komendę, gdzie zostałem na noc. Na szczęście mój angielski jest na dosyć wysokim poziomie, więc nie miałem większych problemów z dogadaniem się z nimi. Auto zostało odholowane na policyjny parking, a ja otrzymałem dwa zarzuty. Jazda bez ubezpieczenia i kradzież samochodu, jako że właściciele nie byli świadomi pożyczki. Byłem przerażony. Zostałem przewieziony na komisariat, gdzie spędziłem bezsenną noc. Następnego dnia rano zostałem przewieziony do sądu w pancernej ciężarówce, zakuty w kajdanki. Czułem się jak jakiś morderca. W momencie kiedy ciężarówka ruszyła, kierowca włączył radio. Teraz wyobraźcie sobie mnie, siedzącego w kajdankach, w pancernym aucie, słuchającego piosenki „Don't you worry child” zespołu Swedish House Mafia. To był pierwszy raz od paru godzin, kiedy się uśmiechnąłem.
W sądzie zostałem zamknięty w areszcie wraz z innymi ludźmi czekającymi na rozprawę.

Po około dwóch godzinach w sądzie zostałem poproszony na biura, gdzie dowiedziałem się, że moje zarzuty zostały jakimś cudem oddalone i zostałem wypuszczony.

PS „Don't you worry child” jest teraz moim osobistym hymnem.

#Ui4Y4

Jesteśmy z chłopakiem prawie rok, układa nam się, kochamy się – po prostu jest super. Ale, no bo jakżeby inaczej, jest coś nie tak. A mianowicie jest to narzeczony siostry mojego chłopaka. Niesamowicie się wtrąca. Na samym początku wyglądało to po prostu tak, że mówił mu, że nie jestem dziewczyną dla niego, że go zatrzymuję, a właściwie to przy mnie się cofa – no ogólnie jestem ta zła i niedobra. Co do mnie, to mnie nie lubił i dalej mnie nie lubi, dogaduje jak tylko może. Raz była sytuacja, że przy rodzinnym stole zapytał o nasze sprawy łóżkowe. Obróciłam to wszystko w żart, ale myślałam, że wezmę talerz i palnę go nim w twarz.
Teraz kiedy zauważył, że nie zadziała to na mojego chłopaka – mimo że nawet zastosował technikę, że wszystkim w rodzinie moja osoba nie pasuje i szykuje się rozmowa ze mną, bo  niby wszystko, co się stało złego, jest moją winą i psuję ich relacje –  to uderzył mocno w niego. Strasznie narzuca mu poczucie winy, że jest bezwartościowy, że nie pomaga, że jest dzieckiem, które nie potrafi być wdzięczne swoim rodzicom, że woli zostać w domu i się uczyć, a nie przyjechać do nich i świętować urodziny taty (urodziny wypadły w środku tygodnia, a zawsze przekładali imprezę na weekend – myślał, że teraz też tak będzie, ale okazało się inaczej, a nie mógł już pojechać, bo wypił).
Mój chłopak niesamowicie potrafi się poświęcać dla swojej rodziny, a teraz nawet szoferuje temu debilowi, bo ten stracił prawko na trzy miesiące. Wy pewnie będziecie to widzieć jako błahe gadanie jakiegoś gościa – ja dzisiaj czytałam SMS-y, jakie mu wysyłał i nawet nie macie pojęcia, jakim hipokrytą i skurczysynem jest ten gościu.

Rozmawiam z moim chłopakiem i próbuję pomóc, jak tylko mogę. Ale jestem na takim etapie już, że jedyne, co powiedziałam, to żeby rzucił pomaganie rodzicom w interesie, jak to robił do tej pory, znalazł pracę i skupił się tylko i wyłącznie na tym, i nauce. Bo skoro on i nawet jego rodzice czasami nie potrafią go docenić, to niech to rzuci w cholerę i skupi się najbardziej na ucieczce stamtąd.

Niby ma to wszystko gdzieś, ale widać po nim, że strasznie mu to ciąży.

#N4dXz

Od najmłodszych lat mój ojciec znęcał się nade mną nie tylko fizycznie, ale również psychicznie, a od kilku lat jest coraz gorzej. Moje pierwsze wspomnienie z dzieciństwa to takie, na którym leje mnie tak, że miałam ochotę umrzeć, krzyczałam tak mocno, a żaden sąsiad mi nie pomógł. Każdego dnia słyszę poniżanie z jego strony. Od dłuższego czasu nie było tygodnia, żeby mnie nie uderzył w twarz, nie poniżył. Jeszcze gorzej zaczyna się w momencie, gdy wypije, a to zdarza się praktycznie codziennie. Od wielu lat zastanawiam się, dlaczego to trafiło na mnie. Kilka lat temu miałam próbę, wzięłam wszystkie leki, które były w domu, a nikt nawet tego nie zauważył… Zastanawiam się, czy ludzie tego nie widzą, czy nie chcą zauważyć. Gdy chodziłam na WF, mając całe nogi w śladach od pasa, nigdy nikt się mnie nie zapytał, czy w domu jest okej. Jedne z gorszych słów, które od niego usłyszałam, to takie, że nie jestem już jego córką. Mam już tak zszarganą psychikę, że potrafię każdej nocy płakać, a fakt, że nie mam o tym z kim pogadać, jeszcze bardziej mnie dobija. Najgorsze w tym jest to, że on nie widzi, jak mnie krzywdzi, tylko widzi to, co dzięki niemu mam. Gdzie jest w tym wszystkim matka? Sama się go boi, gdyby to gdzieś zgłosiła, straciłaby pracę, którą on jej załatwił. 
Mam 19 lat, a w moim życiu są i były same zakazy: nigdy nie była u mnie koleżanka, nigdy nie byłam na imprezie, nigdy nie byłam na nocce u koleżanki, nigdy nie byłam na urodzinach, nawet nie wychodzę nigdzie ze znajomymi, bo on uważa, że oni nie są mi potrzebni. Odkąd byłam mała, powtarzałam sobie, że wyprowadzę się, jak będę miała 18 lat, a on ma nade mną taką władzę, że mam wrażenie, że nigdy tego nie zrobię, a  jestem mu potrzebna tylko do gotowania i sprzątania. 

Wydaje mi się, że zawód, który wykonuje, sprawił, że taki się stał. Jest na wysokim stanowisku w policji, przez co poniekąd jest bezkarny. Jest mściwy i byłby w stanie posunąć się do wszystkiego, gdyby ktoś się mu sprzeciwił. Wkur**a mnie to, że każdy uważa go za ideał, bo tak się przy innych zachowuje, a dla swojej rodziny jest kawałem chuja…

#Zqxqe

W kontaktach międzyludzkich na żywo, twarzą w twarz, jestem bardzo otwartą, śmiałą i wygadaną osobą. Dlatego moja fobia wydaje się jeszcze dziwniejsza. Panicznie boję się rozmów telefonicznych. Nie potrafię rozmawiać przez telefon, nieważne, czy to z mamą, lekarzem, szefową czy własnym chłopakiem. Gdy muszę coś załatwić telefonicznie, odkładam to w czasie tak bardzo, jak to tylko możliwe, niestety czasem jest już za późno. W ten sposób zmarnowałam bilety na wakacje, bo nie dostałam wolnego w pracy, z racji tego, że załatwić to musiałam przynajmniej dwa tygodnie przed planowanym urlopem, a telefon do sekretariatu odkładałam z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień. Gdy muszę zadzwonić do pracy, bo jestem chora, proszę o to mojego chłopaka, że niby tak mnie gardło boli, że nie dam rady nic powiedzieć. Gdy ktoś do mnie dzwoni, wyciszam telefon lub wychodzę z pokoju, później tłumaczę się, że nie miałam przy sobie telefonu. Ale jak tu się z tego wyleczyć, gdy jak już muszę zadzwonić, to robię z siebie idiotkę?

Jestem fotografem z zamiłowania, jakiś czas temu organizowałam wystawę i wszystkie zdjęcia drukowałam w pewnej drukarni. Na kilka dni przed planowaną wystawą zdecydowałam, że zamienię jedno zdjęcie, więc musiałam jak najszybciej powiadomić moją drukarnię. Ale jak tu zadzwonić, gdy na samą myśl ręce mi się trzęsą tak bardzo, że nie jestem w stanie wybrać numeru? Ułożyłam sobie całą rozmowę w głowie, ze wszystkimi możliwymi wariantami, pytaniami i odpowiedziami, no i dzwonię. Odebrała miła pani, a ja jednym tchem i trzęsącym się głosem wyrzuciłam z siebie, o co chodzi. Pani stwierdziła, że poprosi pana, który drukował dla mnie poprzednie zdjęcia i na chwilę zapanowała cisza. Niedobrze, tego nie przewidziałam. Zaczęłam zastanawiać się, co powie ów pan i co ja mogę mu odpowiedzieć. Mój wybór padł na jego „w czym mogę pomóc?” i moją przećwiczoną już regułkę jako odpowiedź. I tak długo sobie powtarzałam w myślach ten dialog, że gdy w słuchawce usłyszałam: „Tak?”, ja wypaliłam: „W czym mogę pomóc?”... i się rozłączyłam. Zdjęcia nie zamieniłam.

#pWPuz

Lata temu w naszej szkole wprowadzono akcję zwalczania makijażu. Nauczycielka zaciągnęła mnie do łazienki i kazała mi zmywać oczy. Jakże wielkie było jej zdziwienie, gdy okazało się, że to moje naturalne gęste rzęsy i brwi w kolorze czarnym. Miałam wtedy kilkanaście lat, ale nigdy nie zapomnę jej miny. To była jednocześnie mina zaskoczenia i zmieszania. Nawet mnie po wszystkim nie przeprosiła. Kazała tylko wrócić do sali i usiąść w ławce.

Do tej pory czuję żal i rozczarowanie, ponieważ nauczycielka ta była moją idolką i inspiracją — kobieta naprawdę świetna w swej dziedzinie, w prowadzeniu lekcji nikt jej nie dorównywał. Jednak w tym jednym momencie, gdy we mnie zwątpiła, ja zwątpiłam w nią. Zawsze byłam jedną z najlepszych z przedmiotu, stałe w czołowej trójce w szkole, olimpiady, konkursy. A ona z powodu moich ciemnych rzęs posądziła mnie o posiadanie makijażu. Przypuszczam, że gdyby ktoś zorganizował spotkanie klasowe po latach, to bym jej to wygarnęła, bo nie mogę tego wspomnienia wymazać z pamięci. W jednej chwili straciłam do niej szacunek.
Dodaj anonimowe wyznanie