#ij8fX
Akcja trwała, moja wędrówka też... Aż wycieńczona, przestraszona rozbeczałam się na środku plaży i jakaś starsza pani się mną zainteresowała. Okazało się, że przeszłam z plaży w Pobierowie aż praktycznie do Pogorzelicy (5 godzin poszukiwań). Na koniec dnia rodzice mnie odebrali, ekipie poszukiwawczej i pani, która mnie znalazła, podziękowali. A mnie po powrocie do pensjonatu zlali... Tyle pamiętam z tych pięknych wakacji.
PS Moi rodzice nigdy nie zwracali na nas zbyt dużej uwagi, co gorsza, ta akcja im oczu na to nie otworzyła.
#QpSE8
Właśnie przed chwilą, chcąc sprawdzić budzik na jej telefonie (mój był rozładowany), przeczytałem, iż ją denerwuję, ma mnie dość, a po studiach, które skończy za rok, planuje się wyprowadzić z mojego mieszkania i wyjechać w Bieszczady.
Trochę przykro, nieco rozumiem.
Dobrze, że już wiem, iż rzuciłem alko i dragi dla siebie.
#MfSDI
Prawdopodobnie zostanę mocno zlinczowany za swoją głupotę i nieodpowiedzialność, ale być może moja historia będzie ostrzeżeniem dla części z Was, drodzy anonimowi.
Latem tego roku dostałem możliwość wyjazdu na Wielkiej Brytanii, aby sobie troszkę dorobić. Zakwaterowanie miałem wraz z dziewczyną w domu mojej chrzestnej, która na stałe tam mieszka. Na przełomie lipca i sierpnia ciocia wraz z mężem i młodszym synem poleciała na wakacje do Polski. W UK prąd doładowuje się na specjalnej karcie, robi się to zwykle w markecie.
Pewnej nocy, wraz ze starszym synem cioci, zorientowaliśmy się, że prądu nie starczy nam do rana. Wpadliśmy na genialny pomysł pożyczenia samochodu cioci i podjechania do pobliskiego marketu. To ja zasiadłem za kierownicą. Było to około pierwszej w nocy, ruch uliczny był ograniczony do minimum i jazda po lewej stronie, mimo pewnych obaw, nie sprawiła mi większych problemów. Dojechaliśmy do marketu, jednak okazało się, iż możliwość doładowania prądu jest tylko do godziny 23. Kuzyn wpadł wtedy na pomysł, aby podjechać do pewnego Turka w centrum miasta, który ma całodobowy sklep i możliwość ww. doładowań. Tak też zrobiliśmy. Mniej więcej w połowie drogi zauważyliśmy w lusterkach policyjne światła. Zostaliśmy zatrzymani, a ja jako kierowca zostałem poproszony o okazanie prawa jazdy i ubezpieczenia. Problem w tym, że ubezpieczenie w UK nie jest na samochód, a na osobę — czego nie byłem świadomy. Zostałem poproszony do radiowozu i przewieziony na komendę, gdzie zostałem na noc. Na szczęście mój angielski jest na dosyć wysokim poziomie, więc nie miałem większych problemów z dogadaniem się z nimi. Auto zostało odholowane na policyjny parking, a ja otrzymałem dwa zarzuty. Jazda bez ubezpieczenia i kradzież samochodu, jako że właściciele nie byli świadomi pożyczki. Byłem przerażony. Zostałem przewieziony na komisariat, gdzie spędziłem bezsenną noc. Następnego dnia rano zostałem przewieziony do sądu w pancernej ciężarówce, zakuty w kajdanki. Czułem się jak jakiś morderca. W momencie kiedy ciężarówka ruszyła, kierowca włączył radio. Teraz wyobraźcie sobie mnie, siedzącego w kajdankach, w pancernym aucie, słuchającego piosenki „Don't you worry child” zespołu Swedish House Mafia. To był pierwszy raz od paru godzin, kiedy się uśmiechnąłem.
W sądzie zostałem zamknięty w areszcie wraz z innymi ludźmi czekającymi na rozprawę.
Po około dwóch godzinach w sądzie zostałem poproszony na biura, gdzie dowiedziałem się, że moje zarzuty zostały jakimś cudem oddalone i zostałem wypuszczony.
PS „Don't you worry child” jest teraz moim osobistym hymnem.
#Ui4Y4
Teraz kiedy zauważył, że nie zadziała to na mojego chłopaka – mimo że nawet zastosował technikę, że wszystkim w rodzinie moja osoba nie pasuje i szykuje się rozmowa ze mną, bo niby wszystko, co się stało złego, jest moją winą i psuję ich relacje – to uderzył mocno w niego. Strasznie narzuca mu poczucie winy, że jest bezwartościowy, że nie pomaga, że jest dzieckiem, które nie potrafi być wdzięczne swoim rodzicom, że woli zostać w domu i się uczyć, a nie przyjechać do nich i świętować urodziny taty (urodziny wypadły w środku tygodnia, a zawsze przekładali imprezę na weekend – myślał, że teraz też tak będzie, ale okazało się inaczej, a nie mógł już pojechać, bo wypił).
Mój chłopak niesamowicie potrafi się poświęcać dla swojej rodziny, a teraz nawet szoferuje temu debilowi, bo ten stracił prawko na trzy miesiące. Wy pewnie będziecie to widzieć jako błahe gadanie jakiegoś gościa – ja dzisiaj czytałam SMS-y, jakie mu wysyłał i nawet nie macie pojęcia, jakim hipokrytą i skurczysynem jest ten gościu.
Rozmawiam z moim chłopakiem i próbuję pomóc, jak tylko mogę. Ale jestem na takim etapie już, że jedyne, co powiedziałam, to żeby rzucił pomaganie rodzicom w interesie, jak to robił do tej pory, znalazł pracę i skupił się tylko i wyłącznie na tym, i nauce. Bo skoro on i nawet jego rodzice czasami nie potrafią go docenić, to niech to rzuci w cholerę i skupi się najbardziej na ucieczce stamtąd.
Niby ma to wszystko gdzieś, ale widać po nim, że strasznie mu to ciąży.
#N4dXz
Mam 19 lat, a w moim życiu są i były same zakazy: nigdy nie była u mnie koleżanka, nigdy nie byłam na imprezie, nigdy nie byłam na nocce u koleżanki, nigdy nie byłam na urodzinach, nawet nie wychodzę nigdzie ze znajomymi, bo on uważa, że oni nie są mi potrzebni. Odkąd byłam mała, powtarzałam sobie, że wyprowadzę się, jak będę miała 18 lat, a on ma nade mną taką władzę, że mam wrażenie, że nigdy tego nie zrobię, a jestem mu potrzebna tylko do gotowania i sprzątania.
Wydaje mi się, że zawód, który wykonuje, sprawił, że taki się stał. Jest na wysokim stanowisku w policji, przez co poniekąd jest bezkarny. Jest mściwy i byłby w stanie posunąć się do wszystkiego, gdyby ktoś się mu sprzeciwił. Wkur**a mnie to, że każdy uważa go za ideał, bo tak się przy innych zachowuje, a dla swojej rodziny jest kawałem chuja…
#Zqxqe
Jestem fotografem z zamiłowania, jakiś czas temu organizowałam wystawę i wszystkie zdjęcia drukowałam w pewnej drukarni. Na kilka dni przed planowaną wystawą zdecydowałam, że zamienię jedno zdjęcie, więc musiałam jak najszybciej powiadomić moją drukarnię. Ale jak tu zadzwonić, gdy na samą myśl ręce mi się trzęsą tak bardzo, że nie jestem w stanie wybrać numeru? Ułożyłam sobie całą rozmowę w głowie, ze wszystkimi możliwymi wariantami, pytaniami i odpowiedziami, no i dzwonię. Odebrała miła pani, a ja jednym tchem i trzęsącym się głosem wyrzuciłam z siebie, o co chodzi. Pani stwierdziła, że poprosi pana, który drukował dla mnie poprzednie zdjęcia i na chwilę zapanowała cisza. Niedobrze, tego nie przewidziałam. Zaczęłam zastanawiać się, co powie ów pan i co ja mogę mu odpowiedzieć. Mój wybór padł na jego „w czym mogę pomóc?” i moją przećwiczoną już regułkę jako odpowiedź. I tak długo sobie powtarzałam w myślach ten dialog, że gdy w słuchawce usłyszałam: „Tak?”, ja wypaliłam: „W czym mogę pomóc?”... i się rozłączyłam. Zdjęcia nie zamieniłam.
#pWPuz
Do tej pory czuję żal i rozczarowanie, ponieważ nauczycielka ta była moją idolką i inspiracją — kobieta naprawdę świetna w swej dziedzinie, w prowadzeniu lekcji nikt jej nie dorównywał. Jednak w tym jednym momencie, gdy we mnie zwątpiła, ja zwątpiłam w nią. Zawsze byłam jedną z najlepszych z przedmiotu, stałe w czołowej trójce w szkole, olimpiady, konkursy. A ona z powodu moich ciemnych rzęs posądziła mnie o posiadanie makijażu. Przypuszczam, że gdyby ktoś zorganizował spotkanie klasowe po latach, to bym jej to wygarnęła, bo nie mogę tego wspomnienia wymazać z pamięci. W jednej chwili straciłam do niej szacunek.