#Fxy5h

Są czasem takie dni, gdy człowiek wstanie lewą nogą i pada mu system chłodzenia mózgu. W takich wypadkach lepiej chyba zostać w domu. Wczoraj tak miałam. Dosłownie wszystko mi leciało z rąk, rano umyłam zęby farbą do włosów, posłodziłam sobie jajecznicę i przypadkiem zatrzasnęłam kota w pralce. W drodze do pracy chciałam wyjąć komórkę z torebki i wypadł mi z niej krem do rąk, który jak na złość potoczył się ulicę. W porę go uratowałam przed kołami rozpędzonych samochodów, ale… dostałam od przechodzącego obok patrolu Straży Miejskiej mandat za bezprawne wtargnięcie na jezdnię.
Na koniec dnia poszłam do chińskiej knajpy na sajgonkę z frytkami po wietnamsku. Pomyliłam sosy i musiałam ze łzami w oczach (i ogniem w ustach) zjeść moje danie w zalewie typu „niemiłosiernie piekąca dupa”. Na koniec wyszłam z knajpy, wrzeszcząc życzliwe: „Dzień dobry!”. Kiedy po czterdziestu minutach wróciłam do restauracji, żeby zabrać klucze do mieszkania, które zostawiłam na stole, pan Azjata stojący za ladą powitał mnie radosnym: „Do widzenia!”.
Tak, to jeden z tych dni, które powinno się po prostu przespać...

#ejLBs

Moja dziewczyna strofowała mnie, bo ostatnio zacząłem być bardziej „fit”. Ćwiczę, schudłem 20 kg. Okazało się, że kiedy byłem większy, to ona „wydawała się przy mnie mniejsza”, więc kiedy schudłem, namawiała mnie, bym znowu przytył albo ode mnie odejdzie. No i odeszła...

#bgxb7

Gdy byłem jeszcze dzieckiem, moja mama zawsze mówiła: „Synku, idź posprzątać pokój” i zawsze sprzątałem, bo wiedziałem, że nie mogę w przyszłości żyć w chlewie, aż do teraz... Mogę mieć burdel w pokoju przez tydzień i dopiero jak się z kimś umawiam i wiem, że później pójdziemy do mnie, to sprzątam.
Raz przyszedłem do domu z laską 10/10, aż się dziwiłem, że z kimś takim mogę przyjść do domu. Niby nie jestem brzydki, ale nie jestem też jakoś wybitnie przystojny. Puściłem muzykę, było super i zabawnie. Poszła do łazienki, a ja dalej się zastanawiałem, jak to jest możliwe, że ona jest ze mną.
Przy którejś kolejnej wizycie zapytała się, jak to jest, że zawsze mam czysto w domu i zadbanie, że się dostojnie ubieram i ładnie pachnę. Dodała później, czy nie męczy mnie to czasami. Powiedziałem jej prawdę, że tak szczerze, to nie przeszkadza mi brud i nieład – zrozumiała to, a ja jeszcze bardziej się zdziwiłem...
Raz poszliśmy do niej. Wtedy zrozumiałem, dlaczego ona mnie zrozumiała... Ja rozumiem, można mieć porozwalane ciuchy w pokoju, bo się nie chce ich ułożyć normalnie i umieścić w szafie, zrozumiem nawet, że wszystko jest porozwalane i tak dalej. Nie rozumiem jednej rzeczy... Jak można nie umyć sufitu z dwutygodniowego jajka... Dosłownie, na suficie było jajko i już było tak zaschnięte, że wydawałoby się, że to kawałek sufitu... W całej kuchni jebało jajem. Nie mówiąc o tym, że cała kuchnia była zastawiona brudnymi naczyniami.
Może i mogę czasem mieć burdel u siebie, ale jej syfu nie wytrzymałem. Więcej się nie spotykaliśmy.

#z1Nj4

Gdy wysiadałem z auta, wypadł mi portfel, a w nim wszystkie dokumenty i sporo kasy. Dowiedziałem się o tym, gdy przyszedł po mnie na zajęcia pan z recepcji, bym przyszedł odebrać zgubę, bo ktoś znalazł mój portfel. Od razu zrobiło mi się gorąco i zacząłem się pocić.

Znalazła go na oko 40-letnia kobieta, która postanowiła być uczciwa. Równie dobrze mogła zabrać wszystkie pieniądze, a resztę wrzucić do śmieci, robiąc mi tym niemało problemów. Gdy w podzięce chciałem wręczyć tej pani pieniądze za uczciwość, to jeszcze się oburzyła. 
Jestem szalenie wdzięczny tej kobiecie, że pofatygowała się i oddała mi portfel, takich ludzi szanuję. Wiara w ludzkość odzyskana :)

#HHBsz

Moja mama jest wolną kobietą i od niedawna zaczęła spotykać się z kimś nowym. Nie mam z tym problemu, natomiast mam problem z jej „wyborem”.

Facet przesiaduje u nas non stop. Punkt szósta rano – przyjeżdża na kawę przed robotą, po pracy przyjeżdża na obiad i siedzi do wieczora, przy okazji łapiąc się na kolację. Jeśli akurat ma nocki, to przyjeżdża prosto po robocie, zajmuje łazienkę przez przynajmniej godzinę (jeśli tego dnia mam zajęcia na uczelni na 08:00, to nie mogę się wyszykować), idzie spać, wstaje na gotowy obiad, siedzi kilka godzin i łaskawie wychodzi do pracy. Ktoś może teraz powiedzieć, że po prostu chcą spędzać razem czas. Sprzeczałabym się, ale ostatecznie mogłabym przyjąć takie wyjaśnienie. Problem w tym, że facet przychodzi nawet pod nieobecność mojej mamy, ba!, ma własne klucze do mieszkania i przychodzi pod nieobecność kogokolwiek.

Jestem w fatalnym stanie psychicznym. Jestem bardzo „terytorialna”, a jakiś obcy facet pomieszkuje sobie w moim domu i czuję się przez to strasznie niekomfortowo. Wstaję rano – Iksiński, przychodzę z zajęć – Iksiński, siedzę w wannie – do mieszkania wchodzi Iksiński. A dla mnie to kompletnie obcy facet, równie dobrze mogłabym wziąć losowego przechodnia z ulicy i „wprowadzić” do domu...

Próbowałam rozmawiać o tym z mamą. Facet nie jest bezdomny, z powodzeniem mógłby odświeżyć się w domu, wyspać i przyjechać do mojej mamy. Do niej, nie do mnie albo do pustego mieszkania. Mogliby czasami spędzać czas w jego domu (NIGDY tego nie robią, zasada jest taka, że do niego się nie jeździ). Mama na wszystkie moje słowa reaguje płaczem, że rzekomo chcę, żeby była nieszczęśliwa i jej nie kocham, bo gdybym kochała, toby mi Iksiński nie przeszkadzał. Jedyne co udało mi się wynegocjować, to żeby facet nie sypiał w naszym domu (poza sytuacjami, kiedy rano przychodzi prosto z nocki) i to tylko dlatego, że ją „przepłakałam” i histeryzowałam bardziej niż ona.

Dodatkowo facet ma bardzo wulgarny i prostacki dowcip, a przy tym jego bezpośredniość ociera się wręcz o chamstwo. Facet potrafi „w żartach” stwierdzić, że wyskoczyły mi na twarzy jakieś krostki, bo za mało się rucham. Kiedy przymierzam jakieś nowe ubrania, to niewybrednie komentuje. Wszystko niby w żartach, wszyscy się śmieją, więc ja też udaję, że mnie to bawi i nie komentuję, bo wtedy mama się obraża i robi awantury.

Planuję się wyprowadzić, ale jestem studentką, mam mocno ograniczone możliwości i finanse, więc nie mogę zbytnio przebierać w mieszkaniach. To, które wybrałam, zwolni się dopiero za kilka miesięcy. Facet non stop mi mówi, że nie może się już doczekać, aż się wreszcie wyprowadzę i może wreszcie znajdę kogoś, kto mnie dobrze... no.

Jest mi potwornie przykro, że obcy wyrzuca mnie z mojego mieszkania z aprobatą mamy, a ta bezsilność, że nic nie mogę zrobić, mnie dobija.

#Tvloc

Zadurzyłam się w Bartku, młodszym ode mnie o 8 lat koledze mojego brata. Postanowiłam w końcu do niego zagadać. No i zagadałam. Okazało się, że mamy bardzo podobny gust filmowy. Rozmawiało się miło, więc umówiliśmy się do kina. Do tej pory nie wiem, czy to była randka, czy po prostu spotkanie koleżeńskie. Było jednak świetnie. Potem spotkaliśmy się jeszcze dwa razy. Tym razem to już były randki.
Niestety przy drugiej wiedziałam już, że nic z tego nie będzie.
Bartek był miły, zabawny, niegłupi, fajnie się gadało, no i był przystojny (oj no, nie oszukujmy się i nie ukrywajmy, że to nie ma znaczenia). Osiem lat różnicy wieku to chyba jednak było dla nas za dużo. Mimo wszelkich zalet chłopak był jeszcze bardzo niedojrzały. Inne poglądy na życie, inne cele. Nie wiem, czego ja się właściwie spodziewałam? Za bardzo to wszystko idealizowałam w głowie. Głupia ja. Podobny gust filmowy to za mało, by próbować budować na tym coś więcej.
Szczęście w nieszczęściu, on myślał podobnie. Zakończyliśmy to, zanim jeszcze w ogóle zaczęliśmy. Obyło się bez dramatów.
Nie to, że nie wywarło to na mnie żadnego wrażenia. Szkoda, wiadomo, ale czasem tak bywa. Teraz skupiam się na pracy i czekam, co dobrego życie przyniesie. Bartka czasem widuję (kolega brata, więc to nieuniknione). O dziwo, nie jest jednak dziwnie. Rozmawiamy normalnie. On nie jest AŻ tak niedojrzały, ale wiem, że to i tak nie „to”.
Brat trochę się na nas wkurzył, no bo jego siostra i jego kumpel? No ale już mu przechodzi. Wczoraj nawet powiedział mi, że w sumie szkoda, że nam nie wyszło, bo przynajmniej miałby fajnego szwagra. Tak czy inaczej, nie żałuję. Przynajmniej nie będę się całe życie zastanawiać „co by było gdyby”. I żałować, że może straciłam miłość życia, bo bałam się zaryzykować i odezwać? Teraz wiem, że nie straciłam :)

#YIDAW

Miałem normalną siostrę. Kiedy na zobaczyła dwie kreski na teście ciążowym, wszystko się zmieniło. Od razu L4 w pracy, bo nie może narażać dziecka (pracowała przy biurku z dokumentami). Szwagier dobrze zarabia, więc dają radę bez problemu. Cała rodzina musiała być zaangażowana we wszystko! Od sprzątania do wyniesienia śmieci z jej mieszkania. Urodziła. Od tamtej pory ciągle tylko mówi o gównie dziecka, o karmieniu i o wszystkim z tym związanym. Po prostu straciła tożsamość. Na Fb czy insta wrzuca po 80 zdjęć dziennie dziecka. Od spania, przez kąpanie, po zdjęcia jego gówna. Biega półgoła po mieszkaniu, bo przecież dziecko może być głodne. Nieważne, czy ktoś obcy jest w mieszkaniu, czy przyjdzie kurier czy co. Od pasa w górę jest goła. PRAKTYCZNIE CAŁĄ DOBĘ! Jak tylko ktoś z rodziny ją odwiedzi, to wpycha dziecko na siłę z hasłem „Jaka jestem zmęczona, weź go na spacer”. Czym jest zmęczona? Dobre pytanie. Matka i jej teściowa mieszkają tam na zmianę (po dwa tygodnie w miesiącu) i robią wszystko. Siostra leży z telefonem i pisze na każdym możliwym forum, pod każdym postem gdziekolwiek, że największą nagrodą od życia jest ciąża i macierzyństwo. W komentarzach wyjaśnia ją wiele osób, że urodzenie dziecka nie jest najważniejsze w życiu. Za chwilę znajdują się obrończyni siostry, które bluzgają każdego, kto ma inne zdanie. Jakie było moje zdziwienie, kiedy dostałem zaproszenie od siostry i szwagra na jakąś tam imprezę. Na miejscu okazało się, że w sumie oni wychodzą do znajomych i mam zostać z ich dzieckiem i nim się zajmować! Parsknąłem śmiechem, zapytałem, czy to żart. Wyszedłem. Wracając do siebie do mieszkania, dostałem telefon od matki, która stwierdziła, że jestem bezdusznym gnojem, że życie mi pokaże, że nie można na mnie liczyć, a ja zepsułem im wieczór, bo nie mają co zrobić z dzieckiem, a przecież nie zabiorą go ze sobą. Jakoś to przebolałem. Kolejne spotkanie rodzinne z okazji 50. rocznicy ślubu jakiegoś tam wujostwa. Po toaście zaczęło się: „A kiedy wy się pobierzecie? Kiedy dzieci? Przecież to najlepsze, co można mieć”. Miałem serdecznie dość tych pytań. Siostra nie była w centrum uwagi więc... przy wszystkich wywaliła cycki i zaczęła karmić dziecko w środku restauracji, co chwile pokrzykując, jaka jest dumna. Cała rodzina (z wyjątkiem mnie i mojej dziewczyny) jej kibicowała, robiła zdjęcia. Manager restauracji zwrócił jej uwagę, że klienci się skarżą i jak chce nakarmić dziecko, mają od tego osobne miejsce. Co zrobiła siostra? Wydarła mordę na cały lokal, że jak ktoś ma problem, niech jej to powie. 
Byłem totalnie zażenowany całą sytuacją. Było mi wstyd jak cholera, chciałem zapaść się pod ziemię. Dokończyłem szybko obiad, moja dziewczyna tak samo i wyszliśmy. Oficjalnie poszedłem zapalić. Pojechaliśmy do siebie. Więcej nie wrócę do tej restauracji, bo mi wstyd. Za siostrę.

#WBAS9

Mam z mamą bardzo dobry kontakt i otwarte relacje, rozmawiamy o dosłownie wszystkim, nie mamy przed sobą tajemnic ani tematów tabu. Mamy też swoją małą tajemnicę, o której nie wie nawet tata. Obie lubimy dziwne, zboczone, często obrzydliwe filmiki, które ciągle sobie wzajemnie przesyłamy.

Dziewczyna masturbująca się analnie dziwnymi przedmiotami, mały palec u stopy wkładany w cewkę moczową penisa, wyciąganie odbytów na zewnątrz i bawienie się nimi. Ciągle próbujemy się prześcignąć, która wyśle coś dziwniejszego. Jak uda nam się zszokować i obrzydzić tę drugą osobę, to wygrywamy nagrodę.
Dobre pornosy też sobie przesyłamy, ale to taka norma poza naszą grą 😉.

#G2yBA

Co jakiś czas wpadam na Anonimowe, bo lubię udzielać się w komentarzach. Lubię dzielić się swoimi poglądami i dyskutować o nich z tymi, którzy widzą świat inaczej. Potem ludzie zaczynają kojarzyć mój nick i normalna dyskusja się kończy, a zaczynają wycieczki osobiste.

Dlatego kasuję wtedy konto, robię sobie kilkutygodniową przerwę, a potem wracam pod nową postacią.

I pierwsze co robię, to szukam ludzi, których polubiłam poprzednim razem, ale ich nie znajduję, więc pewnie nie jestem jedyną, która tak robi.
Dodaj anonimowe wyznanie