#A8TCC

Od zawsze uczyłem syna, że ma się bronić przed agresją słowną, fizyczną i jak ma się bronić. Jak ktoś go uderzy, ma oddać dwa razy mocniej, ale nigdy nie wolno mu zacząć pierwszemu, jak ktoś go obraża, ma odpyskowywać. Zbierałem za to joby od żony i teściowej, że uczę dziecko przemocy i wyląduje przez to w wiezieniu, wiele razy się przez to kłóciliśmy. Wyobraźcie sobie, że zmieniliśmy synowi szkołę i kiedy przyczepiło się do niego dwóch chłopaków i w końcu zaatakowali go fizycznie, on nie czekał i nie dał się pobić ani zastraszyć, ale w obronie własnej połamał jednemu nos, a drugiemu wybił kilka zębów. Moja żona do dnia dzisiejszego nie przyznała mi racji i mówiła, że mogło mu się coś stać albo mógł coś zrobić tamtym chłopakom i mieć z tego tytułu kłopoty z prawem, a prawidłową reakcją powinna być ucieczka i opowiedzenie wszystkiego wychowawczyni i nam, a szkoła powinna to rozwiązać z naszą pomocą. Ręce mi już nie raz opadły, że mam taką nieżyciową żonę, która nie pamięta szkolnych realiów. Summa summarum, tamci i już w zasadzie nikt inny nie zaczepił więcej mojego syna, nie miał żadnych nieprzyjemności, że przekroczył obronę konieczną i nie skończyliśmy w sądzie, jak nas straszyli rodzice tamtych chłopaków. Problem rozwiązany. Ojciec dumny z syna. 
Sytuacja miała miejsce we wrześniu, ale jej temat wrócił w ostatni weekend i zacząłem się zastanawiać, czy moja żona jedynie nie potrafi przyznać się do swojego błędu wychowawczego, że gdyby nie ja, to mogłaby zrobić z naszego dziecka szkolną ofiarę czy faktycznie nadal myśli, że ma rację, bo ciągle tkwi w swoim uporze.

#9fvoM

Kobiety często cierpią przez facetów, którzy je biją, są alkoholikami, uciekają przed odpowiedzialnością wychowywania dziecka, są niezdolni do miłości empatii albo zdradzają. Wiem, że kobiety też potrafią ranić, ale statystycznie nie na taką skalę.
Boli mnie fakt, że tak ciężko znaleźć mi faceta, który ma dobre serce, jest ambitny i mogę na nim polegać. Statystyki mówią same za siebie: mężczyźni częściej są alkoholikami, porzucają dzieci, są mniej ambitni do pracy i nauki, częściej mają różne uzależnienia. Co jest nie tak z tym światem, w którym tylu facetów kompletnie nie nadaje się do związku albo nawet nie chce w nim być? Dlaczego na świecie jest tak mało dobrych facetów?

#CacwF

Tydzień temu wysłałem promotorowi pierwszy rozdział mojej pracy magisterskiej, zaczynający się od słów: „Pewnie, oto ostateczna wersja Twojej pracy z dodanymi przypisami oraz podziałem na akapity”.

PS Facet jest stosunkowo wyluzowany, powiedział, że dopiero za drugim razem zgłosiłby sprawę do dziekana, no ale już wiem, że obrona nie będzie łatwa...

#CVWyS

Po czterech latach związku wpadliśmy z chłopakiem. Zdarza się, jakoś sobie poradzimy. Gdy on myślał, gdzie wstawić łóżeczko, ja zaczęłam krwawić. W 13 tygodniu poroniłam. Tu już było ciężej. Chodziłam ciągle zdenerwowana, wszystko było źle, cały czas coś mi przeszkadzało. W końcu zrozumiałam, jak bardzo go ranię i odeszłam. Nie na długo, po dwóch tygodniach przyszedł do mnie, porozmawialiśmy. Wróciliśmy do siebie, po roku się pobraliśmy i teraz mamy bliźniaki w drodze.
Mąż jest moim pierwszym i miał być jedynym. Jednak przez te dwa tygodnie osobno piłam i umawiałam się z kolegą, który od dawna mi proponował spotkanie. Tylko z nim doszłam, mimo że z chłopakiem, a teraz już mężem sypialiśmy ze sobą bardzo często.

Mam ogromne wyrzuty sumienia, chcę mu czasem o tym powiedzieć, ale wiem, jak bardzo bym go zraniła. Męczy mnie to ogromnie, mam nadzieję, że napisanie o tym trochę pomoże.

#aurKk

Jak wszyscy dobrze wiedzą, każdy z nas wygląda inaczej, raczej kwestia genów.
Miałem problem, powiedzmy natury estetycznej, na twarzy, od urodzenia. Przeżyłem piekło w szkole, nie było dnia, żeby mnie nie wzywali, ale od gimnazjum się uspokoiło, aż tak mi to już nie przeszkadzało.
Wchodząc w dorosłe życie, nie zdecydowałem się tego zmieniać. Jasne, że to miało wpływ na życie – jednak poznając kogoś, patrzymy na wygląd. Bałem się zmienić, bo co powie rodzina, bo co powiedzą sąsiedzi, znajomi. Dużo się mówi o akceptacji samego siebie. Co innego, jak taką operację robi kobieta, co innego, gdy facet. 
Nie dawało mi to spokoju – co gdybym to poprawił, jak by wyglądało moje życie, relacje z ludźmi, odbiór samego siebie.
Zdecydowałem się zrobić operację i to była najlepsza decyzja w życiu, żałuję, że nie zrobiłem tego przy pierwszej okazji, gdy zaczynałem pierwszą pracę. Jakbym zaczął życie na nowo, inny ja, przede wszystkim inny w środku.
Operacje plastyczne są dla ludzi, nie bójcie się tego robić z obawy przed opiniami innych – walić ich, oni i tak będą gadać.

#ZQ1fZ

Mam siostrę cioteczną młodszą o 6 lat. Gdy ja miałam jakieś 10 wiosen, mała spała u mnie. Nie wiem, co mi strzeliło do głowy, ale nasikałam jej na piżamę. Opróżniłam na nią całą zawartość pęcherza i pobiegłam do mamy naskarżyć, że Ania zlała się w łóżku.

Nie ma to jak przypomnieć sobie historię sprzed ponad 10 lat :/

#onKJA

Wychowałem się w biednej rodzinie, ojciec mechanik w Polmozbycie, matka pielęgniarka, troje dzieci, już w 1 klasie technikum chodziłem po szkole pomagać ojcu na warsztacie, od 17 roku życia utrzymywałem się zupełnie sam. Na studia nie było mnie stać, ale wiedziałem, że mechanikiem nie chcę być i chcę od życia czegoś więcej. Tak więc moi znajomi studiowali, bawili się i imprezowali, ja pracowałem na warsztacie, a następnie uczyłem się, w weekendy pisałem projekty, wiedziałem, że IT to przyszłość. Nauczyłem się pisać programy, miałem pomysły i je wdrażałem. Sprzedałem kilka programów i założyłem firmę. W wieku 25 lat już nie pracowałem na warsztacie, a sam zacząłem przyjmować ludzi do mojej firmy. Po 30 poznałem moją przyszłą żonę – maturzystkę, było nam dobrze, ja rozwijałem firmę, ona studiowała, po studiach pierwsza ciąża, potem druga i trzecia i jednocześnie jej doktorat. Firma prosperowała, ale zabierała coraz więcej mojego czasu. 
W pewnym momencie powiedziałem dość. Po narodzinach drugiego dziecka sprzedałem firmę za pokaźną sumkę i stwierdziłem, że mam już dość kasy, aby żyć godnie. Nie potrzebuję jeździć bentleyem – VW mi wystarcza, nie muszę latać na Mauritius – Turcja/Hiszpania mi wystarczy, nie muszę ubierać się u Prady, ciuchy z sercówki są spoko – moja żona też się z tym zgadza, nie lubi blichtru, drogich ciuchów czy gadżetów – jak dostała torebkę Louis Vuitton, to leży ta torebka w szafie, bo boi się ją zniszczyć, a chodzi ze zwykłą. Ja Wole mieć czas dla siebie i rodziny niż marnować życie, aby zarobić na przyjemności, na które i tak nie będę mieć czasu. Mamy dom, dwa nowe samochody, żadnych kredytów, żyję z odsetek od obligacji, czynszów z posiadanych mieszkań i dywidend ze środków ze sprzedaży firmy – łącznie wpływy to ok. 50 tys. zł miesięcznie – wystarczy na więcej niż godne życie. 
Wygląda jak bajka, dlaczego mam być nieszczęśliwy? Powodem jest moja żona, która po macierzyńskim z trzecim dzieckiem rozpoczęła pracę – rozumiem, nie po to studiowała i pisała doktorat, aby być kurą domową. Niemniej praca ta jej zajmuje 10 godzin dziennie, a i mówi, że jej nie lubi. Pieniędzy z tego jakiś specjalnych nie ma – ok. 8 tys. zł. Przychodzi do domu, to musi odpocząć, a później idzie spać, wstaje do pracy, wraca zmęczona i tak wkoło. A ja ogarniam cały dom, sprzątam, koszenie, odśnieżanie, zaprowadzam dzieci do przedszkola/szkoły, gotuję obiad, przyprowadzam dzieci, bawią się z nimi, odrabiam lekcje i tak dalej, nawet ciasta piekę. Czyli trochę zamieniliśmy się rolami — ona pracuje, ja zajmuję się domem, z tym że to też ja ten dom utrzymuję finansowo. Nie rozumiem, po co pracuje, mamy wszystko oprócz wzajemnej bliskości i nie mogę jej przekonać, aby rzuciła pracę lub znalazła coś na pół etatu, abyśmy znowu żyli razem szczęśliwi, bo nie chcę być dłużej prawie samotnym ojcem.
Dodaj anonimowe wyznanie