#Dr8og
– Nie jedz tyle, bo będziesz gruba!
– Trudno, kocha się za charakter.
– Ha, ha, to ty nie masz szans.
Dzięki, tato.
#F198r
Rodzice jeździli wtedy do pracy, a ja chodziłam do szkoły, tak że wujek w czasie gdy nas nie było, majstrował sobie coś w naszym domu. Co tydzień ojciec mu płacił za wykonaną pracę (nawet więcej niż standardowemu pracownikowi), oprócz tego wuj zawsze zostawał na obiedzie, mógł śmiało zrobić sobie kawę czy zjeść ciasteczka, kiedy naszła go ochota. I wiecie co? Pewnego dnia wróciłam wcześniej ze szkoły i zastałam wujka grzebiącego moim rodzicom w szufladach. Na pytanie co robi, odparł, że musi zabezpieczyć wszystkie szafki przed kurzem. No spoko.
Wieczorem przerażeni rodzice wpadli do mnie do pokoju, pytając, czy wzięłam pieniądze odłożone na nowy piec gazowy... Chyba domyślacie się, gdzie te pieniądze leżały?
Wujek nie otrzymał już więcej żadnej „wypłaty”, upierał się, że pieniędzy nie wziął, ale nigdy więcej nie przekroczył progu naszego domu...
Tydzień później usłyszałam plotki, że mój tata nie płaci swoim pracownikom i wyrzuca ich z dnia na dzień z pracy.
Z rodziną najlepiej na zdjęciach...
#ZELBE
Na którymś z przystanków do autobusu wsiadła sympatycznie wyglądająca starsza pani, grzecznie się do niej uśmiechnęłam i zaproponowałam, aby usiadła. Starsza pani usiadła z szerokim uśmiechem, ja go odwzajemniłam i poszłam w głąb autobusu. Na odchodne obróciłam lekko głowę i uraczyłam nim też gotującą się z frustracji emerytkę.
I tak sobie myślę, że czasem życie stawia nas przed wyborem: walczyć o swoje czy ustąpić. Tego dnia wybrałam swoje miejsce, ale podarowałam je komuś, kto naprawdę je docenił.
#4EzyO
Dziękuję, że się o mnie troszczysz, Instagramie, ale robisz to niepotrzebnie.
#OCc6o
Niemal od razu napisała. Wbrew moim przewidywaniom rozmowa się kleiła, miałyśmy wiele wspólnych tematów. Już po kilku dniach bardzo się do niej przywiązałam, zaczynałam tęsknić, gdy nie pisałyśmy zaledwie kilka godzin.
Po jakimś tygodniu napisała mi, że tak naprawdę to ona nie chce się ze mną przyjaźnić, a napisała do mnie, bo się jej podobam. No nie powiem, zatkało mnie, przede wszystkim z faktu, że nigdy ładna nie byłam (i nie jestem), więc komu mogłabym się spodobać. Zdziwił mnie także fakt jej orientacji (LGBT wtedy było dla mnie jak coś kosmicznego), już nawet nie wspominając, że jako 12-latka nie miałam zielonego pojęcia o swojej seksualności. Zaproponowała mi spotkanie, ale odmówiłam. Dość szybko urwałam kontakt, nie chcąc jej ranić.
Kilka tygodni później zauważyłam, że moja znajoma z równoległej klasy chodziła jakaś smutna. Nie musiałam długo nalegać, aby opowiedziała mi, że napisała do niej dziewczyna, z którą bardzo szybko się zaprzyjaźniła. Zaproponowała jej spotkanie i wspólne wyjście na miasto, ale gdy przyszła, zamiast koleżanki czekała na nią grupka chłopaków, dość znanych w okolicy „dowcipnisiów”. Zaczęli się z niej śmiać, bo „była na tyle naiwna i uwierzyła, że ktoś chciałby się z nią kolegować”.
Porównałyśmy profile – pisałyśmy z tą samą osobą.
Poszłam jeszcze z zapytaniem do owej koleżanki, która miała ją w znajomych. Okazało się, że przyjęła zaproszenia na ślepo i nawet nie wiedziała kto to.
Po tym straciłam zapał do nawiązywania internetowych znajomości. Do dziś nie daje mi spokoju myśl, że to upokorzenie mogło spotkać mnie.
#MfRNp
#epl7D
Dowiedziałam się od lekarza, że muszę mieć operację na kolano. Przyszedł mój termin, oczywiście wszyscy znajomi i „przyjaciele” pisali mi i mówili, że przyjdą, kupią mi coś z McDonalda. Pierwszy dzień po operacji – zero gości. Drugi dzień, trzeci, czwarty, piąty – zero gości. Oczywiście pisali mi, że dzisiaj nie mogą, bo to i tamto – OK, rozumiem. Jednak przez miesiąc przebywania w domu też nikt się nie pojawił.
W drugiej klasie liceum miałam kolejną operację na kolano. Sytuacja się powtórzyła.
Pamiętam jak dziś widok koleżanek i kolegów innych chorych, przynoszących słodycze, balony. Wieczorem kiedy moja współlokatorka zasypiała, płakałam po cichu w poduszkę z samotności. Tylko moja mama do mnie przychodziła.
Było mi tym bardziej przykro, że zawsze innych wspierałam. Kiedy koleżanka trafiła do szpitala z problemami nerek, tego samego dnia przychodziłam z kwiatami i czekoladkami. Kiedy było coś potrzebne, pojawiałam się w sekundę. Jednak gdy to ja potrzebowałam towarzystwa, to wszyscy byli zajęci swoimi sprawami. Smutne.
#zqCKG
Już miałem kontynuować, ale mi przyszło do głowy, że jak jutro albo za tydzień będzie miała taki humor i pójdzie na policję, to wtopiłem po całości. Przecież jak policja/sędzia mnie zapyta: Czy mówiła „nie”? Czy kazała panu przestać? Czy mimo tego pan kontynuował? Odpowiem zgodnie z prawdą trzy razy tak. A moje wyjaśnienia potem, że sama tego chciała, będą brzmieć jak wciskanie ściemy, żeby się usprawiedliwić. I będę udupiony po całości. Gwałt i 20 lat pierdla jak bum-cyk-cyk.
Mimo jej zdziwienia ubrałem się i wyszedłem. W dzisiejszych czasach lepiej nie ryzykować.
#99kxo
Ale zdałem!