#GITgO

Poszliśmy z moim chłopakiem do supermarketu zrobić zakupy. W pewnym momencie zgubiliśmy się w tłumie. Rozglądam się za nim, szukam, gdy nagle słyszę z głośników: „Pani Katarzyna, dziewczyna Michała, proszona o podejście do kasy”. Nie byłam pewna, czy chodzi o mnie, ale podeszłam, bo wiem, że mój chłopak ma skłonności do „dziwnych” zachowań.
Podchodzę więc do tej kasy, a mój luby klęczy obok taśmy na zakupy, z bukietem róż. Pani kasjerka, uśmiechnięta od ucha do ucha, puszcza z telefonu romantyczną muzyczkę, a inni klienci powoli zatrzymują się, stając w kółeczku wokół nas.

Chłopak poprosił mnie o rękę w markecie, przy kasie, tuż obok działu z serami... I towarzyszyła nam w tej „intymnej” chwili sprzedawczyni z niepełnym uzębieniem.

Nie wiem, czy śmiać się, czy płakać.

#c0tIi

Mój szwagier jeździ na taryfie w małej miejscowości, gdzie wszyscy się znają. Raz przed zmianą dwa kielichy spożył, no i go zatrzymali policjanci. Jeden z nich powiedział: „Panie Nowak, weź pań chuchnij i pójdź pan prosto. Jak pan trzeźwy, to kasy od pana nie wezmę”.
Taki to był uczciwy policjant.

#nXG6b

Pracowałam w restauracji jako szef kuchni, ciągle brakowało rąk do pracy. Szef co tydzień dawał ogłoszenia w sprawie naboru pomocy kuchennych. Pojawiały się nowe osoby, ale nie dawały rady. Testowanie było pracochłonne i wkurzające.
Pewnego dnia nowa pani miała obrać ziemniaki na 140 osób. To nie jest dużo, w czasie 10 godzin można by zrobić jeszcze wiele innych rzeczy, ale nowa pani siedziała sobie i powoli skrobała te ziemniaki. Szef ciągle patrzył na zegarek, ale nic nie mówił. Już na koniec dniówki pani pyta „A kiedy ja szefie mam przyjść do pracy?”. Szef powiedział: „Wiesz, ty się dziś zmęczyłaś, parę dni musisz odpocząć”... A nowa pani na to: „No tak, NAWET KOŃ MUSI ODPOCZĄĆ!”.
Szef zaniemówił, na długo...

#6CvY0

Jakiś czas temu miałem wypadek motocyklowy. Tydzień po operacji ramienia jechałem autobusem miejskim do szpitala na kontrolę rany i ogólną opinię lekarza. Czułem się bardzo źle, siedziałem z głową opartą o szybę, ponieważ szyba była zimna i trochę redukowała ból głowy (w trakcie wypadku nie miałem kasku i miałem wstrząs mózgu, upadku nie pamiętam, a wg świadka wszystko wydarzyło się na asfalcie), ale do rzeczy. Po chwili zobaczyłem moją siostrę cioteczną, która siedziała jakieś 5 metrów ode mnie. „Siostra” spojrzała na mnie przez sekundę, odkręciła głowę i udała, że mnie nie widzi. Kilka przystanków dalej jak gdyby nigdy nic sobie wyszła.

Niby nic, ale nic złego jej nigdy nie zrobiłem, wręcz przeciwnie, przez całe życie pisałem życzenia urodzinowe, zapraszałem na imprezy itd. Jest to osoba, z którą się wychowywaliśmy, spędzaliśmy czas w okresie dzieciństwa, a nawet nie podeszła do mnie i nie zapytała, co mi się stało i jak się czuję, choć miałem całą twarz obitą i rękę w temblaku.

Przykre to było, aż sobie pomyślałem — może ja nikomu nie jestem potrzebny i lepiej by było, jakbym się rozp*****lił? :/

#tKJNA

Byłam wówczas w ostatniej klasie gimnazjum, trwały ferie zimowe. Podczas tego semestru trochę bardziej skupiłam się na budowaniu jakiejkolwiek pewności siebie niż na nauce. Szło mi całkiem nieźle, powoli przestawałam być przesadnie nieśmiała, odzywałam się do ludzi. Nawet udało mi się poznać kilka ciekawych osób. No, o jedną za dużo.

Znajoma z klasy przedstawiła mi kolegę. Rok starszy, mieszkający na drugim końcu małego miasta. Mimo że pochodził z biednej rodziny i bywał lekko nieokrzesany, wydawał się być sympatycznym chłopakiem. Szybko załapaliśmy kontakt, wielokrotnie wychodziliśmy na spacery z jego psem, rozmawiając o mniej i bardziej poważnych rzeczach. Pamiętam, jak bawiliśmy się w śniegu, wrzucał mnie w zaspy. Odbierałam to jako dobrze zapowiadającą się przyjaźń. Pamiętam również, jak zaprosił mnie na piwo. Nie ma się czym chwalić, ale biorąc pod uwagę nasz wiek — nie było w tym też nic szokującego. Napoje kupiła nam jego siostra, po czym skierowaliśmy się na tył gimnazjum. Jego położenie było idealne, z jednej strony ściana budynku, z pozostałych trzech las. Nikt nas nie nakryje. Moje jedyne doświadczenie z alkoholem polegało na wiedzy, że jedno piwo wystarczy mi, abym była średnio wstawiona. 
Butelki otwierał kolega. Zapalniczką usuwał kapsle, przy okazji trochę zbyt szczelnie zasłaniając szyjkę dłonią. Czas mijał powoli i ja powoli piłam piwo. W połowie butelki poczułam się dziwnie, źle. Wiedziałam, że mam słabą głowę, ale nie aż tak. Uznałam, że więcej w siebie nie wleję, więc zaoferowałam koledze dokończenie za mnie. Wziął ode mnie butelkę i wylał zawartość na ziemię. Zakomunikowałam, że nie czuję się dobrze, chcę wracać do domu, a w ogóle to robi się późno. Zaproponował mi, że kawałek mnie odprowadzi i tak się stało. Ruszyliśmy przez leśną ścieżkę. Chciałam iść szybko, ale on co chwilę spowalniał tempo, zatrzymywał mnie. Im gorzej się czułam, im bardziej rozmazywał mi się wzrok, tym lepiej do mnie docierało, co przy okazji wypiłam.
Chyba tylko adrenalina utrzymała mnie na nogach. Zrezygnował, gdy wyszliśmy z lasu na oświetloną ulicę. Uznał, że on też będzie już wracał do siebie. Szybko się pożegnaliśmy, a ja sama ledwo dowlekłam się do domu.
Drzwi otworzyli mi rodzice. Widzieli, że coś ze mną jest nie tak, ale pozwolili mi od razu rzucić się do łóżka. Nie wiem, co wtedy pomyśleli. Może, że zwyczajnie się upiłam, choć poza okazjonalnym piwem nie byłam problematycznym dzieckiem. Nigdy nie powiedziałam im, co się wtedy stało.

Żałuję, że ufałam. I że byłam naiwna. I jestem wdzięczna, że dzięki odrobinie szczęścia uniknęłam tego, co „kolega” planował mi zrobić.

#LunBk

Dzisiaj mój chłopak zaprosił mnie na romantyczną kolację. Postanowił mnie bardzo zaskoczyć i klęknął przede mną, powoli sięgając do kieszeni marynarki. To była piękna i wzruszająca chwila. Nie mogłam powstrzymać łez i już miałam wstać i krzyknąć: „TAK!”, gdy nagle para przy stoliku obok zaczęła się potwornie kłócić i głośno wykrzykiwać wyzwiska pod swoim adresem.

#HM1BZ

Mój mąż zabrał naszego kilkuletniego synka do parku rozrywki. Wiecie, wielka zamknięta sala, pełno atrakcji dla dzieci, malowanie twarzy, kolorowe kulki i karuzele. Mieli spędzić tam jakieś dwie godziny i wrócić. Ugotowałam obiad i czekałam.
Minęły już ze cztery godziny, a oni dalej nie wracali. Dzwoniłam, mąż nie odbiera. Zrobiło się już ciemno, minęło 6 godzin. Zaczęłam się powoli niepokoić.
W końcu zabrzmiał dzwonek do drzwi – dopiero gdy szykowałam kolację.

Usłyszałam od synka, że „tatuś cały czas grał w taki automat z grą i nie chciał wyjść z sali zabaw”.

#QBjII

Sytuacja sprzed wielu lat. Sytuacja z tych, po których macie oczy jak 5 złotych, a w głowie jedną myśl: „co tu się przed chwilą odje...o?”.

Radomsko. Blokowisko. Czwarte piętro w bloku. Stoję w oknie, paląc papierosa. Jest słonecznie i ciepło. Ale na uliczce przed klatką jest dość głęboka kałuża, bo niedawno był mocny deszcz. Kałuża na 8-10 cm głęboka, ot, taką mam dbającą o lokatorów spółdzielnię. Nie wiadomo skąd, przy kałuży pojawia się mała dziewczynka. 3-4 lata max. Mała ma na sobie koszulkę i majtki i nic więcej. Jest bosa. Włazi do kałuży i zaczyna szaleć. Kto ma dzieci, ten wie, że dzieci i woda to mieszanka wybuchowa. Ja już zaczynam się śmiać, ale to, co zobaczyłem chwilę później, zwaliło mnie z nóg!
Mała ściąga majtki, siada na krawężniku, i z zapałem zaczyna je w kałuży... prać!!! Całkiem zawodowo jej to szło, kiedy tarła jednym fragmentem materiału o drugi.
Myślicie, że to koniec? O nie! I tu zaczyna się robić hardkorowo. Dziewuszka, siedząc na tym krawężniku, na finał pokazu do kałuży się... wysikała! Ot, zachciało jej się.
Po chwili przybiega wpieniona matka, wyciąga małą z wody, strzela jej na goły tyłek siarczystego klapsa. W tej chwili mała zaczyna wyć na pół osiedla. Matka ciągnie małą za rękę, pewnie w stronę domu. Mała jest ciągnięta za jedną rękę, w drugiej trzyma mokre majtki, a nogami zapiera się jak może, ale ulega sile wkurzonej matki.
Padłem. Po prostu padłem!

Było to z 10-12 lat temu, ale jak mi się to przypomina, to śmieję się w duchu jak głupi do sera i poprawia mi się humor.

PS Dziewczynko z powyższej historii, jeśli to kiedyś przeczytasz, to wiedz, że Twoje „szalone wyczyny w kałuży” stały się dobrze znanym wydarzeniem w okolicy.
Dodaj anonimowe wyznanie