#Xu9D6

Kiedyś razem z kumplem zakładaliśmy się, kto spróbuje poderwać dziewczynę na głupszy tekst. Zazwyczaj podchodziliśmy do tej samej panny i toczyliśmy głupi pojedynek. W sumie było zabawnie, a jako że zawsze byłem kreatywny to na poczekaniu wymyślałem coraz to głupsze teksty. Pewnego dnia próbowaliśmy w tramwaju. Upatrzyliśmy potencjalną ofiarę i jako pierwszy trochę skrępowany podszedłem i jak idiota wypaliłem:
- Też jedziesz tym tramwajem?
Dziewczyna odrzekła:
- Nie, ja jadę 5tką... 

Kumpel omal nie padł ze śmiechu i tę rundę wygrałem, bo nie mógł wytrzymać i nawet nie podszedł już do niej.

#q0DgM

Mój (już) mąż zawsze marzył o tatuażu, ale nigdy nie było mu po drodze, więc załatwiłam kupon i termin. W końcu ma swój od tylu lat wymarzony znaczek na ciele, bardzo ładny obrazek... Szkoda tylko, że od prawie 2 lat nie umiem się do niego przyzwyczaić. Gdy tylko go widzę, chciałabym, by znowu go zakrył, schował, chcę go zdrapać. Jego skóra już nie jest „czysta”... Lubię tatuaże, a równocześnie uważam skórę męża za „nieczystą”. Bardzo go kocham, jest tak samo atrakcyjny, jaki był, ale gdy widzę tatuaż, to ta jedna część ciała przestaje mi się podobać.

#TqUn1

Mam problemy z odżywianiem oraz jestem uzależniona od leków przeciwbólowych.
Wszystko zaczęło się 2 lata temu, kiedy nie mogłam patrzeć na siebie w lustrze i wszystko mnie piekielnie bolało. Brałam dużo różnych leków różnej maści. Potrafiłam wziąć około 7 tabletek dziennie, kiedy maksymalna to 6. W sumie to jestem zdziwiona, że po tak długim czasie nie przedawkowałam. Głodowałam się całymi dniami, żyłam na kawie i lekach. Przez ostatni rok była poprawa, potrafiłam nie brać ani jednej tabletki i odżywiać się całkiem normalnie, i regularnie. Teraz wszystko poszło się je*ać na nowo. Zaczęłam brać kupę tabletek. Może nie głodzę się już, ale zjadam zazwyczaj tylko jednego hot doga z Żabki na cały dzień. Powoli mam już dość.

#veqyn

Dwa tygodnie temu razem z kumplem z roboty pojechaliśmy na delegację. Jestem gejem, o czym kolega wie, ale jego stosunek do gejów zwykle opiera się o stereotypowe dowcipy.

Po piątkowym długim spotkaniu z kontrahentem myślałem, że w sobotę będę mógł się wyspać. Niestety, obudził mnie kumpel, który zabawiał się moim i swoim przyrodzeniem. Na moje pytanie co robi — w szoku nie mogłem się ruszyć — powiedział, że zawsze chciał pomacać innego faceta, a że trafiła się okazja, to z niej skorzysta. Całą sobotę starałem się go unikać, by z nim nie gadać. Ale przygotowałem małą zemstę. W niedzielę to ja go obudziłem, symulując nasz stosunek...
No cóż, był w takim szoku, że wyleciał jak z procy i zamknął się w łazience na godzinę. Powiedział później, że chciał z siebie zmyć to gejostwo.

Może i kumpel, ale godności drugiego człowieka nie uszanował, więc miał za swoje.

#C0HoA

Znacie to uczucie, gdy wasza upierdliwa sąsiadka musi wiedzieć o wszystkim, co się dookoła dzieje? To ja mam takie sąsiadki w rodzinie. Moja ciocia i dziadkowie mieszkają z moją rodziną w tym samym domu wielorodzinnym. W praktyce to oznacza nieustanne teksty od nich: „Widziałam, jak jechałaś do góry”, „Ktoś wyjeżdżał o szesnastej z podwórka. To nie ty? To pewnie sąsiad”, „Widziałam, jak szłaś od przystanku, a co, auto ci się zepsuło?”, „A kurier to był do ciebie?”, „Syn sąsiada wrócił do domu, ale on brzydki się zrobił”, „A sąsiadkę to zabierała wczoraj karetka”, „Tamta z tamtej rodziny złamała nogę”, „Widziałam, jak szłaś z psem do lasu”, „Jechałaś gdzieś, to mogłaś mnie zabrać” itd. Niesamowicie mnie to denerwuje. Ile razy nie zwróci się im uwagi, to są oburzone, że już nic powiedzieć nie można. Naprawdę nie interesuje mnie to. Mam mnóstwo własnych myśli, problemów, nie lubię być odgadywana przez innych i nie chcę też tego słuchać. Tak samo nie chcę być śledzona na każdym kroku.

#IzIdF

Moja babcia tak strasznie wpieprzała się w sprawy rodziców i wywoływała tak potworne awantury, że od 15 roku życia za każdym razem, kiedy słyszałam, że nie wstała z łóżka o swojej zwykłej porze, miałam nadzieję, że tego ranka już się nie obudziła.
Życzyłam jej śmierci. Za każdym razem, kiedy widziałam mamę wściekłą lub zrezygnowaną, życzyłam jej tylko, by już się wyniosła z tego świata.

Lata minęły, babcia żyje i osiągnęła cel — rodzice się nienawidzą i może im nagadać co chce i zażądać czego chce, bo już nie mają w sobie dość chęci życia, by się jej sprzeciwiać. Już im wszystko jedno.

#FeGRH

Mój tata naprawdę mnie nie rozumie. I nie chcę, żebyście wzięli mnie za kolejną rozhisteryzowaną nastolatkę. Taka jest prawda.

Zacznijmy od tego, że od 1,5 roku mam stany lękowe. W skrócie jest to choroba psychiczna, przez którą w stresie zaczynasz się hiperwentylować, dusić, płakać. Bardzo często po stanach lękowych tworzą się tiki. Nie chcę się w tym wyznaniu żalić, jak to bardzo źle jest ze mną psychicznie i w ogóle to mam depresję, bo nie mam. Nad chorobą pracuję u psychologa i psychiatry, wszystko idzie dobrze, mam duże wsparcie od mamy i mojej przyjaciółki. Jedynie mój tata chyba naprawdę nie zdaje sobie sprawy, co się ze mną dzieje. Przykład? Tata nie poinformował nas, że w bloku będzie próba pożarowa (chyba każdy wie o co chodzi, często są takie w szkołach). I nagle o 4 w nocy alarm zaczyna naprawdę głośno piszczeć. Ja wstaję z łóżka, zakładam spodnie na dupę i lecę do rodziców. Byłam wtedy cała zapłakana i zestresowana, byłam pewna, że się pali. Z moim ukochanym pieskiem pod pachą biegnę do rodziców i krzyczę, że jest pożar i musimy uciekać. A tata zaspany mówi "nie stresuj się córeczko, to tylko próba pożarowa". Nie chciałam mu uwierzyć. Biegałam jak opętana po całym mieszkaniu, dopóki mama nie złapała mnie w objęcia i nie wytłumaczyła mi, co się dzieje.

Takich sytuacji, w których dokładał mi niepotrzebnie stresu było całkiem sporo, ale nie mam miejsca, żeby opisać więcej. Ja naprawdę nie wiem co mam robić. Mama już kilka razy z nim gadała i prosiła, żeby się ogarnął, bo będzie ze mną gorzej, ale on nie rozumie. Nie widzi w takim zachowaniu nic złego. Twierdzi, że normalny człowiek by się taki rzeczami nie stresował i on nawet nie pomyślał, że robi źle. Zdaje sobie sprawę z tego, że choruję, ale nawet nie próbuje zrozumieć, czym jest ta choroba.
Nie mam pojęcie co robić. Bardzo go kocham, ale on nie rozumie, że robi mi krzywdę.

#iDGeA

Od kilku lat jestem nauczycielką.
I powiem wam, że dzięki tej pracy zrozumiałam co to znaczy, że od miłości do nienawiści jeden krok.

Naprawdę kochałam tę pracę, była całą moją pasją, korepetycji namiętnie udzielałam od liceum, no po prostu uczenie to coś, co mnie kręci. Dziś nienawidzę tej roboty.
Nawet sobie nie wyobrażacie jaką nienawiść czuję do tych wrednych, rozwydrzonych, piszczących potworów.
To jak bardzo te dzieci robią się tępe z wiekiem przeraża mnie. Cholerne pokolenie internetu, które poza nim nic nie widzi.
W szkole uśmiecham się, jestem miła, a w myślach wyobrażam sobie przyszłość co niektórych uczniów. Widzę jakimi są niedorajdami w przyszłości, wyobrażam sobie jak robią z siebie pośmiewisko, jak upadają na samo dno, aż w końcu siedzą w starym kocu pod mostem, z dwoma zębami i winem marki wino w ręku.
To mi przynosi ulgę, miód na moje serce.

Nie wiem kiedy się zaczęła moja nienawiść do uczniów. Przyznam szczerze, że co nowszy rocznik, to głupszy i bardziej zapatrzony w internecik.
Niektóre dziewczynki... 10 lat, pazur pomalowany, minióweczka, kręcą biodrami (których nie mają) i gadają o nowych odcinkach Big brothera i Love island. Chłopaki jeszcze jak cię mogę, ale te małe wredne przyszłe mamusie są masakryczne. Maniakalne twórczynie na popularnej apce T-T, gdzie się nagrywa filmiki do muzyki. Raz na lekcji zabrałam telefon takiej małolaty, gdzie akurat miała otwarte TT... Szok - zad na wierzchu, klata (bo biustu to ni chu chu) na wierzchu i wypina się, i dzióbki robi...
Ja w wieku dziesięciu lat szyłam sukienki lalkom, a w tych czasach?

Przeraża mnie to i szlag mnie trafia, jakie te przyszłe pokolenia są tępe i ślepo zapatrzone w telefony. Na siłę szukają uwagi rówieśników, na zajęciach przekrzykują się która pierwsza odpowie, obrażają się, jak ich nie wybiorę. W głowach nie mają kompletnie nic (wiem, że to dzieci, ale gdy widzę kolejną paniusię, która nie będzie się uczyć, bo zostanie gwiazdą T-T albo YT, to szlag mnie trafia).

A rodzicom radzę skontrolować, czy wasza pociecha nie ma jakiegoś T-T czy czegoś innego i sprawdzić, co oni tam publikują. Możecie się zdziwić albo nieźle wqrwić.

#qnMDH

Zawsze gdy widzę jakąś zbiórkę na chore dzieci typu "potrzebujemy miliona na chorą Amelkę" zastanawiam się, po co zbierać na takie dzieci. Są to najczęściej dzieci ledwo urodzone. Czemu? Jest coś takiego jak naturalna selekcja. Jak osobnik jest słaby i chory, to umiera.
Takie dziecko nigdy nie będzie w pewni sprawne! Uważam, że powinno się dać tym dzieciom spokojnie odejść i nie trzymać je na siłę na łasce wszelkiej aparatury. A wpłacając na taki cel przedłuża się im cierpienie.
Dodaj anonimowe wyznanie