#ozbE1

Mam sąsiada, który niedawno przestał prowadzić auto z powodów zdrowotnych. Jeździł przez ponad 40 lat i przez pewien czas nawet na taryfie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że nigdy nie miał prawa jazdy i nie dlatego, że nie zdał egzaminu, ale on nigdy na kurs się nie zapisał. Nigdy też nie spowodował żadnej kolizji, nie łamał przepisów i miał takie szczęście, że przez ten okres nigdy go nie zatrzymała ani milicja, ani potem policja. Z tą jazdą na taryfie to był epizod w latach 90., ale to był czas, kiedy wszystko można było załatwić, to była kwestia kogo znałeś i ile mogłeś zapłacić. Sporo wówczas zarabiał i z tego co mi wiadomo, żył na pełnej petardzie. Imprezy, kobiety, dobre fury, musiał zadawać się z ciekawymi osobami. Nigdy jednak nie siedział i nie wiem, czy w ogóle kiedykolwiek miał jakieś kłopoty. Chyba nie. Później trochę handlował po bazarach, potem komis miał, nawet mój tata sam kilka rzeczy od niego kupił po preferencyjnej cenie jako dla jego kumpla, ale poza tą taksówką nie zarabiał jako kierowca.

Teraz na emeryturze znalazł sobie nową pasję – wędkarstwo. Kupił sobie mały skuter i jeździ na rybki. Aż boję się spytać, czy ma kartę wędkarską.

Piękne życie i jeszcze piękniejsza jego jesień. Sam bym chciał takie prowadzić.

#CJDmc

Pisząc to płaczę, bo trudno żyć tak jak ja i jeszcze trudniej przyznać się do prawdy.
Mieszkam na wsi, przeprowadziłam się tu z rodzicami kilka lat temu. Nikt nie wie o tym (dziadkowie i siostra z mężem wiedzą, ale nie reagują), że ojciec regularnie pije, matka na niego krzyczy i często posuwa się do rękoczynów. Tak, w moim domu to matka bije ojca. Do czasu, aż w końcu sama mu ulegnie i zaczyna pić.
Przez dziewiętnaście lat mojego życia ojciec pił i pracował – na zmianę. Matka pracuje od kilku lat, ale to jej nie przeszkadza dołączyć do libacji ojca, kiedy akurat ma wolne i straci siłę na krzyczeniu i biciu. Ojciec jest typem ofiary i biernie przyjmuje ciosy, od czasu do czasu krzycząc lub wyzywając matkę od najgorszych.
Siostra jest alkoholiczką i narkomanką sporo starszą ode mnie. Ma za sobą kilka spraw w sądzie za udział w bójkach (razem z ówczesnym chłopakiem, który teraz siedzi w więzieniu). Teraz mieszka z mężem i córeczką 300 km od naszej miejscowości. Jej mąż lubi sobie wypić, ale dba o dom, pracę i ukochaną córkę. Siostra ostatnim razem (po wizycie u nas) przesadziła z alkoholem i mąż wysłał ją na odwyk. Z tego co wiem pomogło, ale nie dzwoni zbyt często, a jeśli to robi, ja nie odbieram, bo nie potrafię jej wybaczyć tego, że widząc to wszystko sama się taka stała i zostawiła mnie z tym wszystkim kompletnie samą.
Co ja robię? Nic. Przyzwyczaiłam się. Uciekam w internetowy świat, żeby nie uczestniczyć w tym syfie, jakim stał się mój dom i moja rodzina. Z siostrą właściwie nie mam żadnych relacji, jeśli przyjechała może dwa razy w roku, zajmowała się piciem z rodzicami, a ja opiekowałam się jej córeczką, która jest najukochańszym dzieckiem na świecie. Moja matka to cudowna kobieta, która ogarnia cały dom, ogród, nasze czworonogi i ciężko pracuje na zaciągnięte kredyty. Dba o to, żeby niczego mi nie brakowało, ale czuję do niej żal za to, że nie potrafi rozwiązać problemu z ojcem raz na zawsze w inny sposób, niż jak to ma w zwyczaju. Ojciec? Nigdy go nie obchodziłam. Jeśli akurat jest trzeźwy, to krzyczy na mnie za najmniejszą drobnostkę, jaka mi nie wyjdzie, choćby za upuszczenie łyżki. Jeśli nie jest, to znęca się nade mną psychicznie i zawzięcie twierdzi, że nic w życiu nie osiągnę, bo nie skończę szkoły i nie zdam matury, że nic innego nie potrafię, tylko siedzę przed komputerem. Mówi, że jestem gorsza od siostry. Nie zliczę, ile razy czułam się gorsza od innych ani ile razy on leżał pod sklepem albo w rowie pijany. Nienawidzę go. Ja sama stałam się agresywna, potrafię pobić ojca za picie i zwyzywać matkę. Boję się, że wpadnę w szał i go zabiję, często nie potrafię nad sobą zapanować. Znajomi i sąsiedzi uważają mnie za spokojną i miłą, nikt nigdy nie zareagował. Przepisałam się do szkoły zaocznej, bo chcę iść do pracy i się stąd wydostać. Poradzę sobie. Muszę.

#zHRZM

Nie wiem czy jest jakieś medyczne określenie na tę przypadłość i czy to w ogóle zalicza się do jednostek chorobowych.

Otóż wchodzę ostatnio do sklepu spożywczego i zaraz przy wejściu stał regał z batonikami, a na nim reklamowe hasło „Odważ się!”. Ja jednak przeczytałem „Odwal się!”. No ładnie – pomyślałem, takie hasło na samym wejściu… ale za chwilę mój mózg przemielił dane ponownie i treść wróciła do normy.

Innym razem idę sobie chodnikiem, a z naprzeciwka wolnym krokiem, prowadząc małego pieska na smyczy, drepcze całkiem ładna dziewuszka. Na oko jakieś 25 lat, fajna figura, ładna twarz, super fryzura, no nic tylko patrzeć i mieć sprośne myśli. Na jej koszulce był stylizowany, odręczny, spory napis „Positive” i o ile wiem, że to słowo samo w sobie może przywołać różne skojarzenia, to ja po pierwszym zerknięciu odczytałem „Prostitute” i aż mnie zatkało w pierwszym momencie, ale jak w przypadku tych batoników po krótkiej chwili mój mózg naprawił błąd i już czytałem poprawnie.
Nawet niezręcznie wyszło, bo ona myślała, że na jej piersi się gapię i z krzywym spojrzeniem odwróciła się, okazując dezaprobatę na moje samcze zachowania. Przyznam, że miała rację, bo owszem, gapiłem się na jej piersi.

Byłem umówiony na spotkanie w sprawie ogłoszenia z pewnym facetem w Warszawie, w której chwilowo przebywałem. Były to okolice Białołęki o trochę śmiesznej nazwie – Mańki Wojdy. Czytam maila i oczom nie wierzę. W adresie zamieszkania jest – „Majtki Wojny”. Co do cholery?– myślę… ale po chwili znów autokorekta ze strony mojego mózgu i adres stał się zgodny ze stanem faktycznym.

Kilka dni temu załatwiałem sprawy na mieście i trochę zgłodniałem, a jako że nie jestem amatorem fast foodów, to chciałem znaleźć coś lepszego. Idę więc ulicą i omiatam wzrokiem po napisach i witrynach. Wszędzie jednak burgery, frytki, pizza, chińszczyzna i inne kebaby. Mi się jednak zamarzył schabowy, pierogi albo gotowana kiełbasa z musztardą i bułką chociaż. Nagle patrzę, niewielki lokal, lekko schowany przed głównym nurtem przechodniów, a na nim napis „P***dolona”. Aż się zatrzymałem i spojrzałem drugi raz, lecz mózg już zdążył zrobić swoje i moim wygłodniałym oczom ukazało się spełnienie marzeń. Napis „Pierogarnia”! Z nieopisaną radością prawie podbiegłem do drzwi, aby zderzyć się z twardą ścianą rzeczywistości. „Lokal nieczynny” widniało na małej kartce przyklejonej do drzwi i tym razem napis przeczytałem od razu takim, jakim go napisano. Odszedłem po cichutku od drzwi i udałem się do pierwszej lepszej budy z żarciem. Padło na burgery. Dwa zjadłem.
Evrard Odpowiedz

Po prostu jesteś dyslektykiem. A jaką masz ocenę z polskiego?

ingselentall Odpowiedz

Zbadaj sobie wzrok. Opisz te zjawisko okuliście. Możliwe, że oczy mają jakiś problem, a mózg próbuje niedobór "sygnału" nadrabiać "fantazją". Nie zwlekaj, zapisz się do okulisty już jutro! Powodzenia!

Zobacz więcej komentarzy (2)

#JQK0P

Kiedy biorę prysznic, a wymieniam mydło na nowe, innej firmy niż wcześniej, to je testuję, czy jest faktycznie dobre i mnie nie uczula.

Otóż sposób mam taki: namydlić porządnie ręce, z dbałością o palce, a następnie umieścić namydlony palec w odbycie i nim trochę „pogrzebać”. Jeśli po tym „zabiegu” poczuję, że szczypie, to znaczy, że takie mydło mnie uczula i nawet mnie dobrze nie umyje. Natomiast jeśli nie ma żadnych takich oznak, to znaczy, że to dobre mydło. Rzeczywiście tak jest, nie mam żadnych reakcji alergicznych oraz takie mydło faktycznie myje.

Opowiedzieć komuś taką metodę, to jak jeść sól wiadrami, na dodatek ze smakiem. Tylko zdziwienie i niedowierzanie, że tak prosta, ale zarazem dziwna czynność może niekiedy przynieść efekt w prosty sposób.
bazienka Odpowiedz

zastanawia mnie proces myslowy, ktory pchnal cie do wyprobowania akurat takiego sposobu

Odpowiedzi (1)
Koniczynka368 Odpowiedz

Mam nadzieję że to "wyznanie" to tylko słaba prowokacja.
Wprowadzanie mydła do organizmu - po co? Naprawdę chcesz w tak głupi sposób sprawić sobie problemy ze śluzówką? Poza tym, na jakiej podstawie stwierdzasz że jeśli mydło szczypie to znaczy że nie myje dobrze?

Zobacz więcej komentarzy (3)

#bSjbP

Potrzebuję rady.
Moim zdaniem jestem bardzo miłą osobą, choć inni tego nie zauważają, przez to obracam się w małym kręgu znajomych. Od dłuższego czasu zauważam, że inni dosłownie mnie wykorzystują. Gdy ktoś poprosi mnie o pomoc, ja staram się zrobić wszystko, żeby mu pomóc, ale gdy ja poproszę o coś, to nagle nikt nie ma czasu, plany mu się zmieniły i tym podobne. Zaczęło mnie to przybijać, bo jak ja odmówię, to zaczynają się obrażać i mówić, jaki to ja nie jestem i tym sposobem znów zaczyna się pomoc jednostronna. Nie wiem co mam ze sobą zrobić, bo nie mam nawet możliwości odciąć się od nich i przykro mi się na to patrzy jak ludzie, których uważałem za znajomych, postępują w taki sposób względem mnie.
Ibanez Odpowiedz

Moja rada: jak znowu odmowisz to trzymaj sie tego. To, ze ktos bedzie pultac pod nosem nie oznacza, ze masz jednak pomoc. Gdy Ty prosisz o pomoc, a ktos ma Cie w nosie i widzi, ze Ci przykro, albo, ze sie obraziles to mimo to ulega i pomaga? No wlasnie.
Kilka razy nie daj sie ugiac, a towarzystwo sie odczepi, albo ogarnie, ze jednak czasem rowniez mogliby sie wysilic.
Czemu nie mozesz zmienic towarzystwa? Sprobuj ignorowac docinki, czy obrazanie sie, albo odpowiedz wprost, ze zawiodles sie kilka razy i nie jestes Matka Teresa. Samo wyjdzie, czy da sie od nich odciac, czy nie ;)

bazienka Odpowiedz

kiedys tez traktowalam ludzi dobrze, teraz z wzajemnoscia
jak tej wzajemnosci nie ma, to koncza sie i przyslugi z mojej strony
polecam te metode ;)

"Moją ogromną przywarą – wyjaśnił – jest niepohamowana dobroć. Ja po prostu muszę czynić dobro. Jestem jednak rozsądnym krasnoludem i wiem, że wszystkim wyświadczyć dobra nie zdołam. Gdybym próbował być dobry dla wszystkich, dla całego świata i wszystkich zamieszkujących go istot, byłaby to kropelka pitnej wody w słonym morzu, innymi słowy: stracony wysiłek. Postanowiłem zatem czynić dobro konkretne, takie, które nie idzie na marne. Jestem dobry dla siebie i dla mego bezpośredniego otoczenia." (Sapkowski)

Odpowiedzi (2)
Zobacz więcej komentarzy (2)

#z9QKH

Znacie to uczucie, kiedy posiadacie bezgraniczne wsparcie ze strony swoich rodziców? Kiedy w najgorszych chwilach oni wyciągają rękę, gdy potrzeba pocieszą, doradzą? Zamiast wytykać błędy tłumaczą i starają się zrozumieć? Nie naciskają, nie rozkazują robić tak, jak oni chcą, tylko wspierają w tworzeniu własnej ścieżki życiowej? Nie krytykują o byle co, doceniają i wspierają w rozwijaniu talentów? Podczas zwycięstwa cieszą się razem z tobą, a w czasie porażki dopingują, aby się nie poddać? Doceniają, że starasz się być blisko nich i mieć stały kontakt?


Ja nie znam.
bazienka Odpowiedz

tez nie znam i skupiam sie na otaczaniu osobami, u ktorych tak to dziala, nie musi byc z rodziny

Zobacz więcej komentarzy (2)

#X0mVT

Mam 18 lat i moi rodzice mnie biją, ponieważ nie jestem chodzącym ideałem i nie jestem na każde ich zawołanie.
Sytuacja pogarsza się z roku na rok i dzieje się to systematycznie, co tydzień w niedzielę. Groźby wezwania policji, by mnie uspokoiła, uderzenia z pięści w nerki, brzuch, ręce, szarpanie za włosy. A to wszystko dlatego, że wyrażam swoje własne zdanie, jestem inna, nie akceptują mnie taką, jaka jestem. Gdybym chciała zrobić cokolwiek w tej sprawie, to tylko pogorszyłabym sytuację, bo „to my tutaj rządzimy, masz chodzić jak w zegarku i nie masz prawa się odzywać”. Żyję z nimi pod jednym dachem, staram się dostosować do zasad, ale zdecydowanie przeginają.
Mam 18 lat, mój 41-letni tata bije mnie pod własnym dachem, ponieważ mu się nie podobam, on nie potrafi tego wprost powiedzieć, ale to widać po jego zachowaniu w stosunku do mnie. Boję się zareagować, ponieważ może być tylko gorzej.
bazienka Odpowiedz

a potem na starosc bedzie wielkie zdziwienie, czemu nie przychodzisz na swieta, nie opiekujesz sie itp.
zawalcz o swoje bezpieczenstwo, wyprowadz sie jak najszybciej chocby na pokoj
i prosze, dokumentuj to, bo jeszcze cie dziady na starosc o alimenty pozwa
matka nie lepsza, skoro na to pozwala i nie zadba o bezpieczenstwo wlasnego dziecka

bazienka Odpowiedz

wez to nagraj raz i drugi
potem w zaleznosci od twojej odwagi, mozesz oskarzyc z art. 207 kk- dlugotrwale znecanie sie
albo wyprowadzic i oskarzyc, gdy bedziesz juz bezpieczna

Zobacz więcej komentarzy (3)

#dc8lu

Mam 17 lat. Nie miałam dzieciństwa. Za to miałam częste widoki najebanego ojca, który po powrocie do domu lał moją matkę i wszczynał awantury. Widziałam, jak dusił brata. Widziałam, jak rzucał się z łapami do wszystkich domowników, którzy mu zwracali uwagę na jego stan. Łaził po całym domu, wrzeszczał, przeklinał na wszystkich (w nocy też, przez co nie dawał nikomu spać), szczególnie na mamę, która rano wstawała mu naszykować jedzenie, robiła pranie itd. Nigdy nie odeszła, bo nie miała jak. Nie miała żadnej pracy, wykształcenia. Była i jest uzależniona od pijaka. W domu warunki są fatalne. Tak dorastałam. Kiedyś reagowałam płaczem, ale przywykłam z czasem i mnie już to nie rusza. Dzisiaj mnie dusił i bił, kiedy powiedziałam mu, że nasze życie tak wygląda jak wygląda przez niego. Zawsze się w takich sytuacjach denerwował, nie dawał dojść do słowa i groził. Często gadał, że się powiesi, jednak tego nie zrobił i nie zrobi. Ja to wiem i on też, jest zbyt wielkim tchórzem. W dodatku dowiedziałam się niedawno o chorobie psychicznej brata. Wtedy się załamałam, wciąż mam nadzieję, że wyjdzie z tego. 
Nigdy nie dałam po sobie poznać, że moje życie tak wygląda. Nigdy nikomu nie powiedziałam, gdyż wstyd mi za to. Jedyne co mnie pociesza to to, że niedługo będę się mogła wyprowadzić i żyć z dala od tego, co mnie tu spotkało.
Postac Odpowiedz

Nie wstydź się prosić o pomoc. Masz telefon - nagraj ojca, zgłoś na policję. Mogą go zamknąć na oddziale, mielibyście jakieś czas spokój.
Brat starszy czy młodszy? Możecie razem się wynieść jak będziesz pełnoletnia?

Twoja mama nie musi mieć wykształcenia, aby odejść od pijaka. Bez wykształcenia też można pracować, utrzymywać rodzinę. Ona zwyczajnie nie chce, mimo - być może - tego, że mówi inaczej. Nie martw się o nią, nie daj się wziąć na litość. To ona powinna zadbać o Was, czego nie zrobiła. Jak tylko będziesz mogła znajdź pracę, uciekaj od nich. Życzę Ci dużo dużo siły.

Zobacz więcej komentarzy (3)

#lWjJN

Jestem z chłopakiem od 2 lat, ale w międzyczasie byliśmy trochę w związku na odległość. Chcieliśmy bardzo mieć dziecko i zaczęliśmy się starać. Jestem w ciąży, zaraz mam rozwiązanie, a partner mnie okłamuje. Obiecuje, że nie będzie robił różnych rzeczy, a nadal je robi, np. rzucił palenie i zaczął znowu, gdzie na papierosy ma pieniądze, a na lekarza czy na dziecko mnie wylicza. Nie wiem, co mam zrobić. Nie wiem, co czuję. Ostatnio leżałam w szpitalu, a gdy z niego wyszłam, on zamiast czas ze mną spędzić, wolał iść do kumpli i na ryby, wyszłam w piątek, a on piątek, sobotę i niedzielę wolał z nimi spędzić. Nie wiem co robić, nie wiem co myśleć, nie wiem sama co czuję. Mam mętlik w głowie, gubię się w tym wszystkim...😞😞
StaryCap Odpowiedz

Zrób sobie z nim kolejne dziecko. Weź kredyt na siebie, kup mu samochód, albo wypasiony komputer. Jest wiele opcji. Nie spie*dol tego bo sobie pójdzie do innej.

Ifyoulikeme Odpowiedz

Jesteś na końcówce ciąży, a z facetem jesteś od dwóch lat. Czyli decyzja o dziecku zapadła po kilku miesiącach/roku znajomości? Bez - jak widać jakiejkolwiek wiedzy o cechach partnera, tudzież z założeniem (jakże bystrym) "dla mnie się zmieni"? Ile masz lat, dziewczyno? Bo to brzmi na 17.

Odpowiedzi (2)
Zobacz więcej komentarzy (4)
Dodaj anonimowe wyznanie