#P4nJb

W 6/7 klasie podstawówki byłam z koleżanką w łazience, ona weszła do kabiny, a ja czekałam na nią w tym czasie postanowiłam z nudów poodbijać się od ścian i tak skoczyłam że zrobiłam dziurę w jednej z nich bo okazało się że to był karton gips. Gdy koleżanka wyszła pokazałam jej to i poprosiłam żeby nikomu nie mówiła że to ja zrobiłam, wystraszone uciekłyśmy z tej łazienki i udawałyśmy że nic się nie stało (minęło 5 lat, dalej nikt z nauczycieli nie wie kto to zrobił?

#ycKv3

Jestem dziewczyną 10/10 w cyckach 100 w biodrach100 talia 75. Ugania się za mną chłopów i bab od groma, a i tak ten jeden w którym się zakochałam uciekł... Wiecie czemu bo kończę studia i bronie magistra. Uznał, że jestem za dobrą ! Co to w ogóle znaczy..
Dantavo Odpowiedz

Zdradzę ci sekret, jeśli ktoś mówi ci, że nie chce z tobą być, bo jesteś za dobra, to w większości przypadków tylko głupia wymówka mająca na celu ukryć prawdziwe motywy.

Odpowiedzi (1)
Zobacz więcej komentarzy (2)

#lhScN

Mam brata starszego o 6 lat. Kiedy miał 10 lat, oczywiście, komunie miał. Dostał dużo książek z modlitwami, Biblie, itp. jednak mój brat, w ogóle niezainteresowany religią, odłożył je na półki i nigdy nie tykał. Natomiast ja, ciekawa świata 4-latka, brałam książeczki z modlitwami i wymyślałam swoje własne. Jak była burza, brałam książeczkę i modliłam się "Burzo, przejdź..". Brat sie śmiał. Jak czekałam na ulubioną bajke, brałam książeczkę, odmawiam "Bajko, włącz się..". Brat też się śmiał. I tak dalej modliłam się do wszystkiego, a brat sie śmiał. Nie rozumiałam czemu.
W ostateczności wyrosłam na takie same dziecko jak on, niezainteresowane religią. Ale w sumie? Te historie są śmieszne i urocze jednocześnie.

#K6xN3

Urodził mi się syn, więc pierwsze co postawiłem flachę teściowi, którą zaczęliśmy konsumować aby dziecko było zdrowe. W pewnym momencie wprosił się do nas mój znajomy z pracy, pseudonim Shogun. Pękło nam parę flaszek i wszyscy poszli spokojnie spać. Wstaje rano, kolega jeszcze śpi w pokoju obok, idę do toalety, otwieram drzwi i patrzę że muszla jest ujebana kałem, myślę że teść zara wstanie a tu taki syf, myślę że trzeba to szybko ogarnąć.
Idę do łazienki po jakąś szmate, otwieram drzwi i widzę ubranie kolegi rozjebane na podłodze, wanna umazana kupą, mało tego jeszcze w syfonach od umywalki i wanny, powtykany był kał.
W głowie cały czas myśl że teść zara wstaje, przestałem myśleć, zacząłem działać, reklamówki na ręce i jakoś ogarnąłem, ubranie kolegi wrzuciłem do pralki i ją włączyłem. W tym samym czasie ten obsrany zjeb zaczął się budzić, pytam go WTF że odjebał mi taką krzywą kapę, stwierdził że nie trafił wieczorem do kibla.
Do dziś nie ogarniam czemu mi powtykał gówno do umywalki. Okazało się że w tych ciuchach które zacząłem mu prać, był portfel i nowy smartfon.

#97OWv

Mój wujek zawsze miał jeden kompleks, którym była otyłość. A to zawsze był bardzo pracowity człowiek, już od czwartej rano na nogach, sprzątał, coś naprawiał, do pracy jechał rowerem i tam też charował fizycznie, ciotka go zmuszała do dojadania obiadów "żeby się nie zmarnowało" pewnie stąd ta nadwaga. Wujowi często dokuczano z tego powodu. Bardzo starał się schudnąć, chodził na siłownię, coraz więcej pracował, nawet odwiedził dietetyka. Niestety ciotka się nie zgodziła na zmiany w diecie. Przyłapałam go kilka razy na wymiotowaniu po jedzeniu, bardzo prosił o dyskrecję więc nikomu nic nie mówiłam. Jego waga mimo tego wszystkiego przez pół roku ani drgnęła. Po ostatnim zważeniu się zrobił się spokojniejszy, zaczął się uśmiechać pierwszy raz od bardzo bardzo dawna, zrobił sobie ulubioną golonkę, pomyślałam, że w końcu zaczął chudnąć i się facet cieszy. Wczoraj znaleziono go w szopie. Powiesił się. Obok była roztrzaskana waga. Teraz tak sobie myślę, że może gdybym komuś powiedziała wtedy to wujek może by żył? Albo mogłam zrobić coś więcej? Nie potrafię spojrzeć na siebie w lustrze, ani na zapłakaną ciotkę, na którą mam ochotę nawrzeszczeć, ale nie mogę, nie wypada, bo jest stara i schorowana. Drażni mnie widok tych wszystkich twarzy rodziców, krewnych, sąsiadów i znajomych, którzy śmiali się z wujka i wyzywali od grubasów a teraz są w wielkim szoku i żałobie po nim.

#bW1KG

Chodziłam z moim najlepszym przyjacielem do podstawówki ale zaczęliśmy gadać dopiero w technikum. Przeżywał ze mną moje pierwsze „miłości”, jednak zawsze był sceptyczny co do nich (co mnie bardzo dziwiło bo jest największym ekstrawertykiem jakiego znam). Utrzymuje kontakt z moimi ex do dzisiaj, gdy próbowałam się dowiedzieć dlaczego to okazało się że połowę naszej przyjaźni był we mnie zakochany (bez wzajemności) i to jest taka jego „kara” dla mnie że czasami nie ma czasu się ze mną spotkać bo widzi się z moimi ex (co najgorsze stworzył sobie taką „świętą trójcę” z moimi ex i trzymają się cały czas w trójkę) ;)

#eaWQR

Mam 35 lat,
Chujowe życie max 4-18
Po 18 wyjechałem z rodzinnego miasta do miasta Matki w którym spędzałem rok w rok wakacje, chujowe bo jestem "2" synem tym gorszym bo ze starym mojego 10 lat miała ślub i urodził się mój starszy brat ale jak miał 8 to jego ojciec się powiesił, 2 lata później z romansu przyszedłem na świat ja.Mały chory, gruby, piegowaty z wadą wzroku skurwiel którego rodzina mojej matki (5braci, 6siustr) traktowała mnie jak śmiecia Mówili przez 17 lat do mnie po nazwisku ojca, choć mama i brat mieli inne po jej 1 mężu.
Stanąłem na nogi jako 18 latek, bo wyjechałem z rodzinnego miasta i poza moją zjebaną rodziną od strony matki miałem czystą kartę. Znalazłem szybko towarzystwo, ciut młodsze 115-16-17 lat.
Grupa około 30 małolatów z którymi spędzałem KAŻDY wolny czas, wychodziłem z domu w piątek, wracałem w niedzielę o 17-18 do domu...
Uwielbiali mnie, tym bardziej, że mieli siano którego ja w życiu na oczy nie widziałem.
Pykło 24,ekipa sprecyzowała się do 12 osób, piękna relacja, wspaniałe lata, Z etatu wyskoczyłem w ubezpieczenia. Pierwsze 3msc staż a potem JEB! 7500,8200,9000,7700złotych miesiąc w miesiąc, koszule, buty, fajny zegarek pewność siebie poleciała w kosmos. Od 2015 do 2016 "obcowałem" z większą ilością dziewczyn jak dotychczas, łącznie, pomnożone razy 4. Życie było cudowne. Później zaczęły się konsekwencje złych znajomości, telefony o 2 nad ranem WE WTOREK
jakieś błagania innych ledwo znanych ludzi o hajs, presja w pracy, co raz mniej zaczął mi pasować ten schemat, w 3msc zajechałem się tak, że błagałem mamę żeby podjechała do mnie tramwajem i chce z nią pogadać, choćiażby co miała przed wczoraj na obiad. Co ma zamiar robić jutro. Cokolwiek żeby znaleźć jakiś brzeg, jakąś przystań żeby spierdolić od tej karuzeli, pracy, znajomych, alkoholu, imprez, obowiązków, gdziekolwiek, byle by się tylko qrwa czegoś chwycić.
Stwierdziłem jebać to, nie mam zamiaru tak dalej żyć. Zamknąłem firmę, założyłem plecak i wyjechałem po miesiącu totalnie bez znajomych do holki. Szkoła życia pierwsze 3 lata, potem złamali mi nogę w pracy (typ wjechał we mnie wózkiem widłowym i zmiażdżył mi stowe...) Dwa lata nie mogłem chodzić, wyjść z pokoju który wynajmowałem o powierzchni 2x2.5m
W tamtym czasie w tym mieszkaniu mieszkało 3 już dość sędziwych mężczyzn (50+) oraz jeden gość koło 40 któremu ogromnie wiele zawdzięczam nauczył mnie ogłady, obycia, jak się odnaleźć i poruszać w tym kraju.
Stanąłem na nogi, ówczesny kolega pomógł mi zapewnić pracę w bardzo dochodowej branży przemysłowej w tym kraju.
Minęło5 lat.
Znalazłem cudowną partnerkę w PL z którą nadal jestem a nasza córka ma teraz 2.5 roku. Kiedy miała roczek, wróciliśmy do PL, wynajęliśmy mieszkanie. Znalazłem od razu pracę na miejscu za dobre pieniądze. W końcu jest piękne! Nie poddawajcie się <3

#xUgnS

Mam 35 lat,
Chujowe życie max 4-18
Po 18 wyjechałem z rodzinnego miasta do miasta Matki w którym spędzałem rok w rok wakacje, chujowe bo jestem "2" synem tym gorszym bo ze starym mojego 10 lat miała ślub i urodził się mój starszy brat ale jak miał 8 to jego ojciec się powiesił, 2 lata później z romansu przyszedłem na świat ja.Mały chory, gruby, piegowaty z wadą wzroku skurwiel którego rodzina mojej matki (5braci, 6siustr) traktowała mnie jak śmiecia Mówili przez 17 lat do mnie po nazwisku ojca, choć mama i brat mieli inne po jej 1 mężu.
Stanąłem na nogi jako 18 latek, bo wyjechałem z rodzinnego miasta i poza moją zjebaną rodziną od strony matki miałem czystą kartę. Znalazłem szybko towarzystwo, ciut młodsze 115-16-17 lat.
Grupa około 30 małolatów z którymi spędzałem KAŻDY wolny czas, wychodziłem z domu w piątek, wracałem w niedzielę o 17-18 do domu...
Uwielbiali mnie, tym bardziej, że mieli siano którego ja w życiu na oczy nie widziałem.
Pykło 24,ekipa sprecyzowała się do 12 osób, piękna relacja, wspaniałe lata, Z etatu wyskoczyłem w ubezpieczenia. Pierwsze 3msc staż a potem JEB! 7500,8200,9000,7700złotych miesiąc w miesiąc, koszule, buty, fajny zegarek pewność siebie poleciała w kosmos. Od 2015 do 2016 "obcowałem" z większą ilością dziewczyn jak dotychczas, łącznie, pomnożone razy 4. Życie było cudowne. Później zaczęły się konsekwencje złych znajomości, telefony o 2 nad ranem WE WTOREK
jakieś błagania innych ledwo znanych ludzi o hajs, presja w pracy, co raz mniej zaczął mi pasować ten schemat, w 3msc zajechałem się tak, że błagałem mamę żeby podjechała do mnie tramwajem i chce z nią pogadać, choćiażby co miała przed wczoraj na obiad. Co ma zamiar robić jutro. Cokolwiek żeby znaleźć jakiś brzeg, jakąś przystań żeby spierdolić od tej karuzeli, pracy, znajomych, alkoholu, imprez, obowiązków, gdziekolwiek, byle by się tylko qrwa czegoś chwycić.
Stwierdziłem jebać to, nie mam zamiaru tak dalej żyć. Zamknąłem firmę, założyłem plecak i wyjechałem po miesiącu totalnie bez znajomych do holki. Szkoła życia pierwsze 3 lata, potem złamali mi nogę w pracy (typ wjechał we mnie wózkiem widłowym i zmiażdżył mi stowe...) Dwa lata nie mogłem chodzić, wyjść z pokoju który wynajmowałem o powierzchni 2x2.5m
W tamtym czasie w tym mieszkaniu mieszkało 3 już dość sędziwych mężczyzn (50+) oraz jeden gość koło 40 któremu ogromnie wiele zawdzięczam nauczył mnie ogłady, obycia, jak się odnaleźć i poruszać w tym kraju.
Stanąłem na nogi, ówczesny kolega pomógł mi zapewnić pracę w bardzo dochodowej branży przemysłowej w tym kraju.
Minęło5 lat.
Znalazłem cudowną partnerkę w PL z którą nadal jestem a nasza córka ma teraz 2.5 roku. Kiedy miała roczek, wróciliśmy do PL, wynajęliśmy mieszkanie. Znalazłem od razu pracę na miejscu za dobre pieniądze. W końcu jest piękne! Nie poddawajcie się <3

#Dp0Ux

Pijąc poranną kawę i patrząc przez okno zauważyłem dwoje młodych dzieciaków skaczących przy samochodzie, gdy ojciec jednego z nich wnosił jakieś kartony, które wskazywały na opakowanie od komputera i monitor. To zaś sprawiło, iż przypomniała mi się historia sprzed ponad ćwierćwiecza. Dawno temu, w roku pańskim 95 albo 97 miałem takiego kolegę Krzyśka. Krzysiek bardzo chciał mieć komputer bo o ile ja albo inni koledzy taki sprzęt posiadaliśmy, on niestety nie. No i pewnego piękne letniego dnia niespodzianka! Po jego powrocie od babci, okazało się, iż rzeczona babcia uznała, że tka być nie może, że Krzysiu będzie bez kompa i po prostu da mu na ten wymarzony sprzęt. Krzysiek był wniebowzięty. W końcu będzie miał swój własny komputer! Rodzice wzięli od niego pieniądze i pojechali do centrum zakupić wymarzony sprzęt, a my siedzieliśmy pod blokiem pilnie wypatrując ich powrotu. Minuty się wlekły, Krzysiek tam mało jajka nie zniósł, odmierzaliśmy wlekący się czas.
W pewnym momencie na horyzoncie pojawił się rodzinny samochód Krzyśka i rodzice zajechali na parking przed blok i zaczęli wypakowywać - Wieżę stereo, jakąś mikrofalę i coś-tam jeszcze. Kompa oczywiście brak. Nigdy potem nie widziałem nikogo, kto miałby tak gasnące spojrzenie i z nadziei przeszło to w rozpacz. Rodzice oczywiście nie widzieli problemu, a Krzysiek na kompa musiał poczekać jeszcze kilka lat.
Dodaj anonimowe wyznanie