#fHN7S

Mam 23 lata, a nie potrafię sobie wyobrazić życia z mężczyzną. Ta świadomość tego, że pewnego dnia mogę mieć chłopaka, potwornie mnie brzydzi. Nie chodzi o to, że bardziej wolę dziewczyny, bo jestem bi i płeć mi nie przeszkadza. Jednakże nie potrafię się przemóc. Co najlepsze, gdy czytam książki, to faceci stamtąd wydają mi się być bardziej atrakcyjni niż w realu. Nie wiem, co powinnam zrobić z tym faktem. Czy po prostu mogę żyć bez faceta do końca życia? Nie czuję, aby był mi on potrzebny do szczęścia.

#SYDfA

Mam 21 lat i jestem kimś, kto nigdy nie był w związku. W moim życiu nie było romantycznego zaangażowania ani wspólnych planów z drugą osobą. Nie stało się tak z jednej przyczyny – po prostu składały się na to różne okoliczności i mój sposób bycia. Z czasem przyzwyczaiłam się do samotności.

Często słyszę od rodziny i otoczenia, że „wszyscy w moim wieku już kogoś mają” albo że „chyba nie potrafię być z kimś”. Takie komentarze ranią...
To, że nie mam związku, nie oznacza, że nie umiem kochać. Po prostu moje życie ułożyło się inaczej.

Jeśli to czytasz i jesteś w podobnej sytuacji, pamiętaj – nie ma w tym nic złego. Każdy ma swoją drogę i swoje tempo. Nie jesteś w tym sam(a).
Meanness Odpowiedz

Bycie w związku nie jest obowiązkiem. Powinno być czymś, co może dodać blasku życiu, a nie powinnością, która ten blask odbiera. Taką małą przyprawą do już dobrego dania. Niektórzy go używają tak, jakby chcieli zjeść coś już dawno zgniłego i myśleli, że jak dorzucą mocnych przypraw to nie będzie czuć pleśni. A inny mają coś już dobrego, ale widzieli, że inni swoje dania posolili, więc na siłę też dorzucają i tylko wszystko psują.

Zobacz więcej komentarzy (1)

#c4Riw

Moi rodzice mają konserwatywne, skrajnie prawicowe, katolickie poglądy. Seks od zawsze jest tematem tabu, rodzice (zwłaszcza mama) traktują go jako coś obrzydliwego i mają do niego tak negatywny stosunek, że czasem dziwi mnie fakt, że się urodziłam. Homoseksualizm jest zaś dla nich jedną wielką bzdurą i największym grzechem, a w życiu priorytetem jest założenie rodziny.
Naturalnie utwierdzili mnie w takichże poglądach, w końcu na tym wychowanie polega. Dodatkowo przez całą podstawówkę byłam w edukacji domowej i zwyczajnie nie miałam styczności z innymi informacjami i opiniami.

Nagle, w wieku 14 lat zaczęłam odczuwać pociąg i mieć fantazje erotyczne, na dodatek do mojej płci... Miałam wrażenie, że wali mi się życie, byłam pewna, że jestem upośledzona, że nikt normalny nie ma takich myśli. Nie wiedziałam, jak mogę wyspowiadać się z tak ciężkich grzechów, myślałam, że w życiu czeka mnie już tylko ból, samotność i brudne wyobrażenia. Nienawidziłam siebie... Ciągle byłam przygnębiona, nie cieszyło mnie kompletnie nic, możliwe, że popadłam w anhedonię... Zapewne ta sprawa wcale nie była tak poważna, ale ja naprawdę to przeżywałam. Zwłaszcza że byłam w tym zupełnie sama. Na szczęście to piekło trwało tylko kilka miesięcy. Z czasem, nowymi, wspierającymi przyjaciółmi i zwykłym zaczerpnięciem wiedzy nauczyłam się nie tylko zaakceptować, ale nawet pokochać siebie i szanować swoje uczucia. Aktualnie mam 16 lat i jestem zwykłą, szczęśliwą nastolatką.

Rodzice są przeciwko edukacji zdrowotnej, moim zdaniem jest ona jednak dobrym pomysłem.
imtoooldforthisshirt Odpowiedz

gwoli scislosci - nie kazdy prawicowiec to katolik i nie kazdy katolik to prawicowiec. Nie kazdy tez jest konserwatysta. Nie kazdy prawicowiec jest tez skrajny jak to staraja nam sie wmowic media glownego scieku. Zwykle sztuczki z przesuwaniem okna Overtona.

Odpowiedzi (2)
Zobacz więcej komentarzy (1)

#noqxV

Jestem introwertykiem, i to takim hardokorowym. Nie potrzebuję kompletnie ludzi do swojego życia. Znajomi ze studiów się na mnie obrażają, bo nie chcę z nimi nigdzie wychodzić, ale spotkania mnie po prostu stresują i psychicznie meczą. Szczególnie że polegają one głównie na chlaniu, czego nienawidzę. Uwielbiam spędzać czas we własnym towarzystwie, oglądając filmy czy samotnie spacerując. Nie lubię ludzi, męczą mnie ich wieczne problemy.
An0n Odpowiedz

Jak nienawidzisz chlania to czemu nie masz znajomych abstynentów? Uwierz mi, że istnieją abstynenci, ja lubię chlać i jeden z moich znajomych jest abstynentem, u niego w domu się gra w karty na trzeźwo i też czasami przychodzę, jakby tego było mało to on ma całą ekipę abstynentów, a jemu nie przeszkadza pijackie towarzystwo jak czasami jest u mnie na działce gdy ja i pozostałe osoby pijemy

Odpowiedzi (4)

#hGQz0

Czuję się osamotniona w swoich poglądach. Aktualnie jestem studentką i mam ten luksus, że nie muszę pracować aż do ukończenia nauki. Jednakże tylko ja w moim gronie znajomych uważam, że praca do tego wieku emerytalnego to wyzysk, a nie życie. Wszyscy pracujemy albo będziemy pracować dla najbogatszych w społeczeństwie. Czuję, że życie nie ma sensu, jeśli ma ono polegać tylko i wyłącznie na pracy do końca swojego życia. Mam marzenie, żeby kupić jakiegoś kampera i mieszkać po prostu w nim do końca życia, żeby mieć po prostu święty spokój.
Preludium Odpowiedz

Kto by nie chciał żeby to inni na niego pracowali. Ale nie każdy ma takie luksusy jak autorka, więc muszą sami zapiep......ać.

LodyWaniliowe Odpowiedz

Czy wiesz, ile kosztuje kamper?

Odpowiedzi (1)
Zobacz więcej komentarzy (2)

#SAbvC

Często chodzę nago. Telefon odbieram nago, czasem nawet na WhatsApp z kamerką. Zero problemu. Kiedyś odebrałem przesyłkę od pani kurier (akurat kobieta była), też byłem nago. Kilka uśmiechów i po wszystkim. Nie widzę problemu w nagości. Na razie nikt nie zgłosił jakiejś obrazy, chyba nikt nie poczuł się urażony.

#Nd5nw

Cała akcja miała miejsce jakieś 18 lat temu.
Byłem wtedy w pierwszej klasie gimnazjum, zbliżało się Boże Narodzenie, wychowawczyni wymyśliła, abyśmy zrobili sobie paczki, za maksymalnie 25 złotych.
Odbyło się losowanie z kartkami, tak aby nikt nie wiedział, od kogo dostaje prezent.
Mnie wylosowała wychowawczyni – dostałem prezent o wartości około 300 zł, dużo kwota jak na tamte czasy.
Tylko że to wcale nie był przypadek, że wychowawczyni mnie wylosowała, w tajemnicy dowiedziała się, kto mnie wylosował i się zamieniła.
Dodam tylko, że wychowałem się w biednej rodzinie, gdzie był alkoholizm ojca, i jak to bywa w małych wsiach, nauczyciele dobrze znali moją sytuację.
Dopiero po latach doceniłem ten prezent, rozumiejąc cały kontekst.
Dobrzy ludzie są wśród nas.

#omdr4

Jakiś rok temu dowiedziałam się, że istnieją sposoby na wywoływanie świadomych snów. Bardzo mnie to zaciekawiło, więc zaczęłam się wgłębiać w temat, miesiącami próbowałam na kilka sposobów wywołać taki sen. W końcu się udało. Na początku budziłam się zaraz po uświadomieniu, że śpię. Potem wywołałam kilka razy świadome koszmary, z których nie mogłam się wybudzić. Ale mimo to postanowiłam ćwiczyć nadal, no i z każdym kolejnym razem coraz lepiej panowałam nad snami. Ostatnio stworzyłam sobie w głowie taką mapę snów, do których lubię wracać, wygląda jak wnętrze zamku z dwoma korytarzami i wieloma drzwiami, które prowadzą do różnych światów, np. jedne z nich przenoszą do mojej dawnej szkoły, gdzie lubię odtwarzać sobie dawne wydarzenia i je modyfikować na lepsze, czyli dostawać najlepsze oceny, wygrywać kłótnie itp. Innym takim snem jest chatka w magicznym lesie z pięknym ogrodem, gdzie bawię się z bajkowymi stworzeniami. Jest też taki sen, gdzie po prostu trafiam do mojego domu, który zawsze jest pusty, i robię tam, co chcę i z kim chcę. Działa to tak: skupiam się bardzo przy zasypianiu na tym, że będzie to świadomy sen. Po zaśnięciu sprawdzam, czy to sen, czy jawa (liczę sobie palce), przenosi mnie do mojej mapy (czyli do tego zamku) i wybieram sobie drzwi i co chcę robić. Jest to bardzo satysfakcjonujące i niestety uzależniające. Coraz trudniej funkcjonuje mi się na jawie, mylą mi się wspomnienia ze snów z tymi prawdziwymi, cały czas myślę tylko o tym, żeby się położyć spać, bolą mnie nogi (chyba zrobiły się żylaki). Świat, który sobie wykreowałam w głowie, stał się głównym miejscem mojego funkcjonowania. Wiem, że to nienormalne, staram się jakoś żyć też w realu, ale to bardzo trudne. Rodzina uważa mnie za osobę skrajnie leniwą, mimo wywiązywania się przeze mnie ze wszystkich obowiązków, znajomych nie mam. Chyba powinnam się leczyć, ale nie wiem, czy jest sens i czy jakiś psychiatra mi w ogóle uwierzy.
raj001 Odpowiedz

Świadome śnienie (LD) to jest dosyć znane zjawisko i raczej psychiatrzy powinni o tym wiedzieć, dlaczego psychiatra miałby ci nie uwierzyć?
Od świadomych snów jak najbardziej można się uzależnić (tak jak np. od seksu, hazardu, gier komputerowych, Internetu - wszystkiego co pobudza mechanizm atrakcyjności w naszym mózgu) i wygląda na to, że u ciebie właśnie takie uzaleznienie wystąpiło, więc jak najbardziej leczenie u psychiatry jest wskazane.

#FVfsm

Jest taki chłopak, który mi się podoba tak od paru miesięcy, ale jestem zbyt niepewna siebie, aby mu o tym powiedzieć. Ciągle gdzieś na siebie wpadamy (dosłownie wszędzie – zapiszę się na kurs, on tam jest, pójdę do klubu – on tam jest). Anonimową częścią tej historii jest to, co ja robię. Zrobiłam taki mały kolaż z jego zdjęciami (troszkę dziwnie się z tym czuję). A do tego spisuję, ile razy mi się wyświetli aktywny. Oglądam live wyniki jego meczów itp. Nie powiedziałam o tym nikomu, ale trochę mnie to męczy, więc wyrzucam to tutaj.
Viczki Odpowiedz

Postaraj się poznać gościa bliżej. Nie chodzi od razu o wyznawanie mu miłości i parcie na związek, tylko o zwykłą znajomość. To przynajmniej da Ci jakiś realny osąd na temat jego osoby, w przeciwieństwie do idealizowania go na odległość :)

#zGktM

Parę lat temu rozstałam się z największą miłością mojego życia. No, bardziej on się rozstał ze mną. Była to tak potężna miłość, że dosłownie jak na niego patrzyłam, to nogi mi się uginały, był spełnieniem moich marzeń. Powód rozstania jest mi do dziś nieznany.
Starałam się ułożyć sobie życie, przeszłam przez terapię, brałam leki na depresję. Minęło sporo czasu i poznałam chłopaka, który zapełnił pustkę, którą czułam. Jest fantastycznym mężczyzną — ale jednak nie dla mnie. Moje serce raz komuś oddane zostało tam. Wiem, że były układa sobie swoje życie z kimś innym, od kilku lat nigdy nie wpadliśmy na siebie. Ja się oddaliłam, zablokowałam wszędzie.
Problem polega na tym, że ja nie chcę być z nikim w związku, bo czuję, że nikt nie da mi tej miłości. A bez tej miłości czuję się jak więzień na tym świecie. To trwa dobre kilka lat.
A czemu to tu piszę? Bo nikt nie zdaje sobie sprawy z powagi tego, o czym mówię.
Nieraz myślę o tym, że w końcu kiedyś się poddam. Jestem potwornie nieszczęśliwa.
Trzyma mnie tu tylko moja rodzina, gdyby nie oni, raczej bym tu już nic nie napisała. Oddałabym cały skarb świata, żeby choć na chwilę potrzymał mnie za rękę...
karolyfel Odpowiedz

Brzmi niezdrowo, jak jakaś obsesja.
Do tego jeszcze ten nieszczęsny nowy chłopak w roli zapchajdziury.

Odpowiedzi (1)
anonimowe6692 Odpowiedz

Twój były nie dał Ci domknięcia i nie możesz przejść dalej. Musisz sobie to domknięcie dopisać sama, może z pomocą terapeuty

Zobacz więcej komentarzy (1)
Dodaj anonimowe wyznanie