#vnzeY

Kilka lat temu gdy chodziłem do szkoły, niezależnie czy to podstawówka, gimnazjum czy liceum nigdy nie cieszyłem się uznaniem rówieśników. Nie wiem z czego to wynikało, ale mimo że zawsze na każdym etapie diametralnie zmieniałem środowiska, ludzie zachowywali się jakbym coś im co najmniej zrobił albo był winny. Wszystko diametralnie się zmieniło gdy poszedłem na studia, każdy zaczął mnie odbierać normlanie, akceptować takim jakim jestem. Nawet poznałem fajnych przyjaciół. Zmierzając do meritum wyznania, więc szczerze mówiąc nawet już zapomniałem jak to jest być tym marginesem i nawet o tym już dawno nie myślałem, ale niedawno zdarzyła mi się według mnie śmieszna sytuacja. Istotny jest tu jeden szczegół gdy chodziłem do liceum była grupka osób, które lubiły się ze mnie pośmiać, może myślały, że z tego powodu będę chować się przed nimi, bo żarty do miłych nie należały, ale charakteryzuję się dużym dystansem do siebie. Nigdy szczególnie się nimi nie przejąłem, zazwyczaj kończyło się tym że sam z siebie się śmiałem, wspominam to z uśmiechem. Było to już ładne 6/7 lat temu, więc sporo czasu. Jakiś miesiąc jadąc pociągiem do innego miasta zauważyłem, że kojarzę jedną twarz. Po chwili namysłu zorientowałem się że to jeden z tych kolegów z liceum. Nawet nie pomyślałem, tylko uśmiechnąłem się w jego stronę i wstałem idąc w jego kierunku, nawet chyba machnąłem, ale mój kolega chyba się mnie wystraszył, bo szybko odwrócił się w innym kierunku i poszedł do łazienki, a potem wrócił na miejsce, zabrał torbę i poszedł na drugi koniec pociągu.

To wyznanie jest z morałem, a nawet dwoma. Po pierwsze zachowuj się jak człowiek, nawet jak kiedyś za młodu popełniłeś błędy to trudno, pewnie twoja ofiara już dawno o nich zapomniała, pewnie ty nigdy jej nie przeprosiłeś, ale chociaż ukaż jej swój szacunek teraz, nie traktując znajomego człowieka jak powietrze.
Po drugie - do tych ofiar - nie wierzcie we wszystkie słowa, które ludzie wypowiadają, wiem co człowiek czuję wewnątrz, ale to są puste słowa najprawdopodobniej równie pustych ludzi.
lodowatawata Odpowiedz

Ale jemu nie było wstyd za jego wcześniejsze zachowanie wobec ciebie, on cię po prostu nadal nie lubił i uciekł, widząc, że do niego idziesz, bo nie chciał spędzać podróży w niemiłym mu towarzystwie. A że zachował się znów niekulturalnie, to inna sprawa. Ludzie się nie zmieniają. A ty wyciągasz błędne wnioski, dużo błędnych wniosków, ale szkodzisz tym tylko sobie samemu

Odpowiedzi (1)
Hyopyu Odpowiedz

Nie, ofiara nie zapomniała. Pamięta i nienawidzi oprawców całe życie.

Odpowiedzi (2)
Zobacz więcej komentarzy (1)

#GIwsO

Będąc w gimnazjum byłam po uszy zakochana w Sławku. Jak sięgnę pamięcią, jak bardzo byłam zdesperowana i jak żałośnie się zachowywałam żeby tylko zwrócił moją uwagę, to aż mi wstyd. Gimnazjum skończyliśmy w 2011 i od tej pory ani razu go nie widziałam, może i to lepiej, bo chyba bym się spaliła że wstydu, jakbym go zobaczyła za swoje szczeniackie zachowanie... Od 2016 roku mam wspaniałego chłopaka. Mamy wspólne mieszkanie, dwa psy i kotka, planujemy dziecko... Jednak kilka dni temu zobaczyłam zdjęcia na FB, które Sławek wstawił ze swojego ślubu... Nigdy w życiu nie zrobiło mi się tak przykro, jak w tamtym momencie. Nie mogę przestać o tym myśleć... O tym że to ja powinnam tam być, na tych zdjęciach w białej sukni, a nie ona... Czuję że zmarnowałam swoje życie.
ingselentall Odpowiedz

Może tego nie wiesz, ale wciąż jesteś w gimazjum. Mentalnie. Kondolencje dla Twojego "chłopaka" (czyli takiej kompesnacyjnej przytulanki).

Odpowiedzi (1)
Hvafaen Odpowiedz

Ty nie jesteś normalna. Gościu W GIMNAZJUM miał cię totalnie gdzieś, a ty uważasz, że to ty POWINNAŚ być na miejscu jego żony? Powinnaś to ty się nie wtrącać w życie zupełnie ci obcego faceta.

Zobacz więcej komentarzy (4)

#acPGg

Czas leczy rany...
Tak właśnie myślałem, wierzyłem w to chodząc na terapię po zakończeniu 7 letniego związku z kobietą, którą uważałem za miłość mojego życia. Związek skończył się mimo wcześniejszego planowania przyszłości, planów dotyczących założenia rodziny. Byłem z kimś kto jak się okazało był narcyzem i trudno było mi wówczas wyjść na prostą. Ona to zakończyła. Zostałem zastąpiony w niecałe 2 miesiące przez mojego poprzednika - jej ex zajął moje miejsce.

Bolało.

Zmieniłem pracę, przeprowadziłem się. Przeżyłem wiele ale i wiele się nauczyłem. Wydawało mi się, że o niej zapomniałem. Wybaczyłem jej ale i sobie. Wyciągnąłem wnioski z popełnionych błędów i postawiłem na samorozwój, zostawiając całkowicie ówczesnych znajomych i kontakty za sobą. Uciąłem to wszystko. Chciałem zacząć nowe życie. Nie uciekać a żyć. Terapia bardzo pomogła. Przez dwa lata łapałem wiatr w żagle. Mam nowe, inne lepsze życie. Nadal pracuję nad sobą i wierzę, że potrafię być szczęśliwy.
Tylko czemu ona co jakiś czas nawiedza mnie w snach ? W ciągu dnia nie myślę o niej, chociaż przed terapią wspomnienia wracały na każdym kroku. Teraz nie ma jej w mojej świadomości pozostają jedynie sny z których nie potrafię wyciągać wniosków.

Czas wcale nie leczy raz, pozwala jedynie o nich zapomnieć.....
Megg16 Odpowiedz

A jest coś złego, przekreślającego prowadzenie udanego życia, w tym że ona czasem Ci się śni? Też mi się czasami śnią moi byli ale tak mnie to... ni to ziębi, ni to grzeje. Nie przywiązuję do tego żadnej większej wagi, bo co mam niby zrobić, nie mam wpływu na to co mi się śni. Mam za to wpływ na to, czy analizowanie tego będzie mi zatruwać życie po przebudzeniu.

Odpowiedzi (3)
Zobacz więcej komentarzy (3)

#5OSY2

To może nie będzie typowe wyznanie, a raczej coś w rodzaju wyznania połączonego z pytaniem. Chciałbym uzyskać opinię osób o upodobaniach podobnych do moich, przy czym z góry proszę o nie śmieszkowanie i nie pisanie wypowiedzi nie wnoszących nic do tematu.

Otóż jestem osobą która bardzo lubi chodzić boso. O ile nie budzi to żadnego zdziwienia na przykład na plaży,. o tyle gdzie indziej może być źle postrzegane. A ja lubię chodzić boso po mieście, po miejskich ulicach. Z obawy przed wyśmianiem i wytykaniem palcami nie robię tego w swoim mieście, jednaak kiedy wyjeżdżam na wakacje, do nadmorskich miejscowości, pierwszą rzeczą którą robię jest wyjście na bosy spacer po tamtejszych ulicach. Chodzi o to, że tam mnie nikt nie zna wiec mogę to robić śmielej, bez obaw o wyśmianie. W zeszłym roku zwiedziłem na bosaka spory kawałek Gdyni, Chodziłem po miejskich ulicach, byłem w galerii handlowej, i nawet na stację skm poszedłem boso. Było wspamiale :)

Moje pytanie brzmi czy są wśród was osoby, które regularnie lub przynajmniej od czasu do czasu chodzą na bosaka po miejskich ulicach? Chciałbym wiedzieć, jak sobie radzicie z ewentualnymi zaczepkami z tego powodu, i czy mieliście jakieś problemy aby się do takich spacerów przełąmać? Serdecznie dziękuję za zrozumienie i wszelkie dobre rady :)
Frog Odpowiedz

"A ja lubię chodzić boso po mieście, po miejskich ulicach."
Szczególnie w lecie - w trakcie deszczu i po kałużach :)
Dawniej zdarzało mi się (to było małe, czyste miasteczko). Teraz to już nieaktualne (przeprowadzka) - duże miasto = potłuczone szkło, palące się pety papierosów, psie kupy, świeżo wypluta guma do żucia - inny świat. Na szczęście niedaleko są lasy z czystymi polanami i strumykami - można zaliczyć i "uziemienie" (jak mówią wielbiciele natury), i terapię Kneippa ;)

"jak sobie radzicie z ewentualnymi zaczepkami z tego powodu"
Z tego powodu, czy jakichkolwiek innych - zawsze żartem i z uśmiechem. A jeśli zaczepka jest mocno chamska, to myślę, że najlepiej zignorować.
Dzięki za pozytywną opowieść. Miłego wędrowania :)

Megg16 Odpowiedz

Gdybyś był kobietą, to lifehackiem pozwalającym uniknąć zaczepiania, wyśmiewania, pytających spojrzeń i samych pytań, byłoby noszenie w rękach pary butów na obcasie. Odpowiedź dlaczego idziesz boso nasuwałaby się sama i nikt by nawet nie wpadł na to, że to tylko rekwizyt i ani przez pół sekundy nie miałeś tych butów faktycznie na nogach :)

Zobacz więcej komentarzy (7)

#6at2F

Od miesiąca mam okazję próbować swoich sił jako spedytor. Mimo skończonej szkoły z całkiem dobrymi wynikami i zdobytymi kwalifikacjami w podobnym kierunku to czuję że moja wiedza w tym temacie jest naprawdę uboga. Wszystko jest dla mnie nowe i czuje że większości rzeczy nie rozumiem. Boje się samodzielnie podejmować jakiejkolwiek zlecenia dla kierowców, mimo że nie mam żadnego pod sobą tylko pracuję z kimś. Boje się że niedługo dostanę jakiekogs pod opiekę i nie dam sobie rady. Osoby z mojego otoczenia( rodzina, przyjaciele a nawet były nauczyciel przedmiotów zawodowych) ogromnie we mnie wierzą i powtarzają, że dam sobie rade jak ze wszystkim ale ja nadal wątpię w siebie. Nie chciałabym zawieść tych wszystkich osób. Możliwe że popadam już w paranoje i kieruje mną strachu.
Shido Odpowiedz

Nie podejmiesz ryzyka to nie popełnisz błędu, ale jak nie popełnisz błędu to się nie nauczysz.
Nie jesteś lekarzem, by Twój błąd kogoś zabił, więc nie ma czym się przejmować.

Odpowiedzi (1)
Anonimowane Odpowiedz

Zawsze tak jest w nowej pracy. Każdy na początku nie ogarnia.

Zobacz więcej komentarzy (1)

#6rV0h

Od ponad 10 lat jestem w związku małżeńskim, mamy 2 dzieci i chyba przestałem czuć cokolwiek do żony, traktują ją jak kolegę, któremu można powiedzieć wiele rzeczy, ale wypaliłem się w stosunku do niej jako partnera, Sex również jest obecnie z jej strony bardziej inicjowany, jako partnerka nie pociąga mnie.

Ostatnio zmieniłem prace i poznałem dużo ludzi, mam więcej czasu w pracy i zaczynam myśleć w co ja się wpakowałem. Zastanawiam się nad odejściem od zony, Wiem że zaraz by tłumaczyła to sobie, że znalazłem inną, ale nie mam czasu na inne, bo kiedy? Wstaje rano i uciekam do pracy, po pracy do domu i trochę z dziećmi pobawię się, a później siadam do komputera i tak do momentu aż się położę do łóżka.
W środku czuje lęk, nie wiem przed czym ale boje się.

Boje się jej powiedzieć o tym wszystkim. Wiem że zaraz histerycznie zareaguje, będą mega wiochy itp.
Obawiam się jak taka rozmowa miałaby wyglądać. Boję się jak miał bym powiedzieć dzieciom, że nie czuję nic do ich mamy. O ile syn jest mały (4 lata) to córka jest starsza i jej pytania dlaczego mnie przerażają.

Nie miał bym gdzie się wynieść, bo wiem, że musiał bym szybko opuścić dom.
Nie wiem jak by sobie poradzili finansowo bez mnie.
Cała ta sytuacja mnie przytłacza.
Dantavo Odpowiedz

Wiele długich związków to przeżywa. Przerwij tę rutynę i spróbuj rozbudzić wasz związek. Zamiast siadać do komputera spędź czas z żoną.

AvusAlgor Odpowiedz

Wpadłeś w rutynę i codzienny wkurw. To w sumie nic niezwykłego, zdarza się. Możliwe, że nie jest jeszcze za późno, by zawrócić z tej drogi, ale trzeba chcieć. Na początek wprowadź zmiany w rutynie, bo to ona zabija wszystko dookoła Ciebie. Zamiast siadać do komputera zainicjuj coś, wymyśl nową aktywność dla dwojga czy dla czworga.
No chyba, że jesteś już tak zblazowany i bez inicjatywy, że nie podołasz nawet temu... Wtedy poszukaj instrukcji "Jak żyć jako zombie".

Zobacz więcej komentarzy (8)

#OYdfm

Jestem już trzy lata po rozwodzie ze swoją żoną. 


Byliśmy 5 lat małżeństwem i na szczęście nie mieliśmy żadnych dzieci ze sobą, niestety z racji tego że rozwód był z mojej winy (zdrada) to sąd przychylił się do wniosku mojej byłej żony i zasądził na nią alimenty, muszę płacić na swoją byłą żonę 1000zł miesięcznie. 


Oczywiście pewnie teraz zlecą się osoby które napiszą głupi tekst typu "skoro nie potrafiłeś dotrzymać przysięgi małżeńskiej to teraz płać" jednak z drugiej strony alimenty powinny być zawsze zasądzane na dzieci a nie na dorosłe pracujące kobiety, które mogą się same utrzymać, moja była żona pod tym względem jest straszną materialistką, bo o ile ze mną nie chce mieć nic wspólnego o tyle moją kasę chętnie bierze, przez te 3 lata przelałem kobiecie, z którą mnie już nic nie łączy prawie 40 tys. zł, dodam że moja była żona wcale nie żyje w jakimś niedostatku, ba była w stanie sobie kupić samochód za 30 tys. zł co oznacza, że źle się jej nie powodzi, a mimo wszystko polskie prawo pod tym względem mocno dyskryminuje facetów i nie ma znaczenia fakt, że ona żyje dobrze i tak mam jej płacić nawet nie wiem za co? Ok można być teraz mądrym i pisać teksty typu "było nie zdradzać", ale ja już tej kobiecie przelałem prawie 40 tys. zł czy nie można uznać, że swoje grzechy naprawiłem? 


Szczerze powiedziawszy myślę o jakimś wyjeździe na stałe za granicę z racji tego, że za granicą trudniej ścigać za alimenty. Moja była żona nie odpuści kasy, a ja czuję się niesprawiedliwie traktowany przez polskie prawo, które zawsze dyskryminuje facetów. Ok, gdybyśmy mieli dziecko to na dziecko bym płacił, ale co innego własne dziecko, które nie potrafi się samo utrzymać, a co innego dorosła pracująca kobieta, która z racji rozwodu jest już dla mnie obcą osobą.
Dantavo Odpowiedz

Ok, rozumiem twoje rozgoryczenie, że musisz płacić alimenty, ale nie wciągaj w to dyskryminacji mężczyzn. Akurat w tym przypadku płacisz alimenty dlatego, że twojej żonie pogorszył się poziom życia przez rozwód który był całkowicie z twojej winy. Nie ma tu dyskryminacji mężczyzn. Gdyby sytuacja była w drugą stronę, ty mógłbyś się domagać alimentów od żony.

Odpowiedzi (4)
Cystof Odpowiedz

Ok, przeczytałem wyznanie, przeczytałem autentycznie wszystkie komentarze i ło motko bosko kochano...

Autorze, zachowujesz się jak dziecko.

Schrzaniłeś bardzo, X razy Ci tłumaczyli co zrobiłeś źle oraz dlaczego ponosisz konsekwencje SWOICH decyzji a ty dalej z gilem do pasa płaczesz że to nie fair...

No sorry Winnetou, tak wygląda życie dorosłych, jak się coś robi to się ponosi konsekwencje.

Wylewanie żali by cię ktoś w internetach wirtualnie poklepał po plecach Ci nie pomoże także zamiast płakuniać że już dużo zapłaciłeś idź, tak jak inni mówili, do prawnika....

Odpowiedzi (3)
Zobacz więcej komentarzy (12)

#QT4K5

Mój koszmar zaczął się gdy miałem 14 lat. Pewnego ranka obudziłem się zlany potem, było mi tak gorąco jak nigdy, a był październik. Ubrałem się, założyłem kurtkę, czapkę i do szkoły dotarłem spocony jakby oblał mnie ktoś wodą.

Tamtego dnia, moja tolerancja na temperatury wywróciła mi życie do góry nogami.

Dziś mam 35 lat. Śpię pod klimą, ktora musi na mnie dmuchać. W aucie klima na 16 stopni. Chodzę non stop bez kurtki, zimą ubieram taką cienką wiatrówkę. 15 stopni na zewnątrz to upał. Czapki, rękawic i szalika nie mam, a buty cały rok to adidaski. Pan gołe kostki.

Latem nie potrafie funkcjonować poza domem. Dojeżdżam autem gdzie się da najbliżej, a każda wycieczka piesza to konieczność wypicia przynajmniej litra wody i zmiany koszulki.

Nie mogę uprawiać latem żadnej aktywności na zewnątrz. Biegam tylko zimą. Byłem u wielu lekarzy. Nikt nie wie co mi jest. Okaz zdrowia. Nie mam nadwagi, rzekłbym że i nawet kilka kilo by mi się przydało przybrać.

Wiecie co jest najgorsze? Że ja sobie życia nie mogę ułożyć. Nawet jeśli kobieta, którą poznałem deklarowała że jest zimnolubna, to nie dorastała mi do pięt. Wszystkie związki waliły mi się przez tą cholerną niekompatybilność cieplną. No bo weź żyj w domu lodówce z gościem, któremu jest wiecznie gorąco, siedzi tylko pod klimą, nawet latem na spacer nie mogę wyjść bo przy dłuższej wyprawie, czytaj pół godziny, wypijam 1.5l wody, puchną mi dłonie i wyglądam jakbym spod prysznica wyszedł. Absurd, że jedna osoba musi siedzieć w domu w kurtce, a druga chodzić w gaciach.

Rownież jestem skazany na pracę zdalną. Kiedy pracowałem w biurze wyglądałem jak spocony oblech, mokre plecy, mokre pachy, mokre włosy. Mieliśmy memową Anetkę w biurze, która już wieszczyła choroby 30 sekund po włączeniu klimy. Niestety uległem i się zwolniłem, bo choćbym chciał to nie da się ze mną wypracować kompromisu. Dlatego pracuję ze swojej chłodni zdalnie.

Rozważam emigrację do Norwegii, Kanady, jak najwyżej. Przez to jaki jestem nie odnajduję się w naszym klimacie, mam doła, wstydzę się siebie, moja przypadłość mnie ogranicza na wielu polach.
Noitotak Odpowiedz

O mój były chłopak miał podobnie i też marzyła mu się Skandynawia. Ja podejrzewam jakieś problemy hormonalne. Sama gdy kiedyś doświadczyłam problemów z hormonami dusiłam się w ledwie ciepłym autobusie, że prawie mdlałam a pot oblewał mnie całą. Polecam pod tym kątem badania.

Odpowiedzi (1)
AvusAlgor Odpowiedz

No to witaj w klubie :) Co prawda moja tolerancja na ciepło jest jakieś 2-3 stopnie wyższa niż Ty opisujesz, ale i tak nadchodzą dni, gdy bez klimy nie będę w stanie funkcjonować. Wakacje tylko nad polskim morzem, tam jest najmniejsza szansa na upały.

Zobacz więcej komentarzy (7)

#7lulT

Mam coś takiego, że raz ja jakiś czas wchodzę na konta byłych znajomych z którymi kontakt zakończył się nie najlepszą drogą. Jakoś w środku siebie mam chęć zobaczenia co oni robią, jakimi są ludźmi, mimo iż nie mam z nimi kontaktu 4 czy 5 lat. Mam nadzieję, że nie tylko ja tak mam...
radiant Odpowiedz

Też lubię przeglądać konta byłych znajomych.
Z portali społecznościowych raczej nie dowiesz się, co robią, jak żyją i jakimi są ludźmi byli znajomi. To co wrzuca się na takie portale, to fikcja - wyidealizowany obraz.

Zobacz więcej komentarzy (1)

#HWTYq

Jestem niespełna 22 letnim chłopakiem.
Te ostatnie wybory były zarówno pierwszymi na które zdecydowałem się iść.
Miałem poczucie że walczę w ten sposób z tym, co mi nie odpowiada w tym kraju. Że nie biorąc udziału w referendum wyrażam swoje oburzenie odnośnie intencjonalności pytań.
Zagłosowałem przeciwko PiS + brak udziału w referendum.
Czy żałuję? Tak. Dlaczego?
Referendum było jedyną bezpośrednią formą komunikacji rządu z narodem a ja nie wziąłem w nim udziału. Mogłem zaznaczyć TAK lub NIE ale wybrałem bierność. Teraz obecna władza ma wolną rękę odnośnie przyjmowania uchodźców a obrazki z Lampedusy są dość niepokojące. A gdybyśmy wybrali jako naród - NIE to może był by argument dlaczego np przeciwstawiamy się unii. Druga sprawa - Unia - zawsze miałem wrażenie że przynależność do Unii to chluba i tak duma... Teraz widzę że tak do końca różowo nie jest. Ostatnia sprawa - nowy rząd. Oczekiwałem spektakularnego nie wiem czego. A jedyne co dostałem to podwyżki w sklepach, nadal płacę ZUS mimo że jestem samozatrudnionym elektrykiem. I nie chciałbym żebyście myśleli że wolę PiS oj to to nie. Ich lista grzechów jest zbyt długa.
Chodzi o to że żałuję że byłem na wyborach. Czuję się osobiście odpowiedzialny za wszelką złą zmianę... Choćby kredyt 2% może i ludzie wieszali na nim psy ale dla mnie był niepowtarzalna okazją do zakupu swojego mieszkania ale że względu na to że dopiero zaczynam swoją działalność nie uzyskałem kredytu, mimo że dochody mam na poziomie 7k miesięcznie.

Czuję się po prostu winny złej decyzji, mimo że nie mam najmniejszego pojęcia czy była zła czy dobra.
Dorosłość uderza w twarz z tak nieprzewidywalnej strony, w miejscu w którym nigdy bym się tego nie spodziewał. Przy urnie.

Jak z tym żyć...
Cystof Odpowiedz

To referendum było złe nie dlatego że PiS, że wały, że wyprowadzenie pieniędzy na kampanię wyborczą.

Przynajmniej nie tylko dlatego.

To referendum było zło bo było ułożone w sposób skandaliczny pod względem metodologii.

Referendum to rodzaj badania ankietowego. W związków z powyższym np. pytania muszą spełniać szereg wymagań jeśli chcemy by badanie było miarodajne.

Te pytania np. nie mogą być interpretatywne. Nie może być tak że ja zrozumiem pytanie tak, mój sąsiad inaczej a pan Ździchu z Cmentarnic Rozmokłych jeszcze inaczej.

To tylko jeden powód dlaczego to referendum w takiej formie w ogóle nie powinno się odbyć. Bo było tylko marnowaniem pieniędzy.

Msciwoj82 Odpowiedz

Nigdy nie będzie wszystko dobrze. Zawsze wybieramy mniejsze zło. Każda partia jest zbiorem swoich członków, oni nie są identyczni, dlatego już program partii jest kompromisem. W koalicji tym bardziej.

A potem dochodzi do tego, co się da zrobić a co nie. Nie na wszystko są pieniądze, nie wszystko da się pogodzić z międzynarodowymi zobowiązaniami.

Unia ma plusy i minusy, ale Szwajcaria i Norwegia płacą ciężkie pieniądze za dostęp do wspólnego rynku - co oznacza, że muszą przestrzegać unijnych reguł, a nie mają głosu przy ich ustalaniu.

Odpowiedzi (2)
Zobacz więcej komentarzy (6)
Dodaj anonimowe wyznanie