Mam 17 lat. Za każdym razem, gdy proszę ojca o pieniądze na prezerwatywy, on klepie mnie po plecach i mówi coś w stylu: „He, he, he... Jestem z ciebie taki dumny. Wyrosłeś na prawdziwego faceta!”. Następnie wręcza mi 100 złotych, żebym coś kupił „dla mojej dziewczyny”.
Nie za bardzo wiem jak mu powiedzieć, że my homoseksualiści też używamy prezerwatyw...
Kiedy byłam dzieckiem, zawsze się zastanawiałam, czemu nie jestem starsza od mojej kuzynki (ona jest z grudnia '95), skoro ja jestem z lutego ('97). Myślałam sobie, że przecież luty jest szybciej niż grudzień.
Tak, jestem blondynką.
Bardzo lubię się przytulać. Nie wiem, czy wynika to z jakichś braków w dzieciństwie, czy tak po prostu mam. W każdym razie mojego chłopaka zaczęło to męczyć. Do tego w upalne dni tym bardziej nie uśmiecha mi się, że się do niego kleję. W każdym razie, aby spełnić swoją potrzebę tulenia, a jego nie męczyć, kiedy biorę prysznic, ustawiam sobie temperaturę na ok. 37-38°C i stoję pod strumieniem wody, wyobrażając sobie, że jednak znalazł się ktoś, kto chciałby mnie przytulić po ciężkim dniu...
Jak miałam ok. 7-8 lat lubiłam sobie wyobrażać, że zostaję żoną Jezusa i mam z nim mnóstwo dzieci.
Poszłam kiedyś do doktora celem zrobienia USG piersi. Przeżycie spore, bo młoda byłam, zahukana, bardzo nieśmiała. Pan doktor kazał mi rozebrać się do pasa i położyć na leżance, co uczyniłam, po czym pan doktor się odwrócił, spojrzał na mój biust i rzekł z politowaniem: „A bo wie pani, niektórym kobietom to się tak robi po urodzeniu i wykarmieniu dziecka, takie uszy jamnika...”. Nic nie powiedziałam.
Lata minęły, a ja do tej pory nie jestem w stanie przełamać się i pokazać komukolwiek bez stanika. Ba, nawet w lustro ciężko mi patrzeć bez poczucia wstydu.
Moja mama prowadzi firmę w Katowicach. Nie jest to jakaś ogromna korporacja, jednak całkiem spore, liczące 50 osób przedsiębiorstwo. Mama zawsze starała się utrzymywać dobre kontakty z pracownikami, na tyle dobre, że kiedy jeden z nich oświadczył się swojej dziewczynie, zaprosili szefową na ślub.
Wszystko pięknie, przygotowania do ślubu idą pełną parą, matka wypłaciła pracownikowi premię, żeby wspomóc go w tak ważnej chwili. Tydzień przed ślubem — wszystko praktycznie gotowe, suknia ślubna, tort, sala. Jednak panna młoda, będąc sama w domu, kąpała się w wannie. Niby nic, jednak nagle po prostu... zasnęła. I niestety już się nie obudziła. Pan młody wrócił z pracy, wchodzi do łazienki i co widzi? Martwą ukochaną. Dzwoni po pogotowie, ciągle mając nadzieję, że ona jednak żyje... Niestety — zaczadzenie.
Coś, czego nie czuć, a co wykryć można tylko przez specjalne czujniki, kosztujące durne kilkadziesiąt złotych. Miał być ślub. Był pogrzeb.
Rzecz działa się kilka lat temu, kiedy to po raz pierwszy i ostatni raz odwiedziłam wrocławski aquapark. Na wstępie dodam, że jestem osobą, która... hmmm... nie oszukujmy się, nie potrafi pływać. Nie przeszkadza mi to jednak w podejmowaniu nowych wyzwań w postaci zjazdu ze zjeżdżalni.
Na początku wypróbowałam tylko tę z pontonem, wydawała się całkiem bezpieczna, jednak kolejki do tej zjeżdżalni były niemiłosiernie długie. Stojąc ze którymś razem w kolejce, wpadłam na pomysł zjechania z innej zjeżdżalni, do której stało tylko kilka osób. O zgrozo, nie wzbudziło to we mnie żadnych podejrzeń. Oczywiście z moją sporą wadą wzroku nie zauważyłam, że właśnie wchodzę do niczego innego jak słynnego kamikadze...
Kiedy weszłam do zjeżdżalni, zdążyłam tylko wykrzyknąć połowę niecenzuralnego słowa, nie udało mi się nawet dokończyć. W połowie zjazdu poczułam, że moje majtki zwijają się w stringi i zastanawiałam się, jak tu je dyskretnie poprawić, kiedy tylko znajdę się w brodziku. Po wyjechaniu z tej diabelskiej rury natychmiast zabrałam się za poprawianie majtek, kiedy zauważyłam, że zebrało się sporo ludzi, głównie płci przeciwnej i zaczęli mi bić brawo. Myślę sobie: „Patrz, jaka jesteś odważna, nikomu nie bili braw, tylko tobie”. Nigdy wcześniej nie byłam z siebie tak dumna. Niestety moja euforia nie trwała zbyt długo, gdyż nagle poczułam delikatnie smyranie w okolicach kostki. To był mój stanik, który rozwiązał się podczas zjeżdżania i zjechał sobie za mną. Jak mniemam, to właśnie on był nagradzany brawami, a nie moja odwaga.
W podstawówce byłem nielubiany przez rówieśników. Nie to, że mi ciągle dokuczali, po prostu mnie omijali. Ja z wzajemnością ich omijałem. Zawsze szybko wychodziłem po lekcjach, aby samemu wracać do domu. No bo skoro oni nie lubili mnie, to ja też za nimi nie przepadałem. Miałem tylko jednego przyjaciela, który tak samo jak ja był omijany i nielubiany, lecz, w przeciwieństwie do mnie, on zawsze chciał się innym przypodobać. Na przykład na jakiejś wolnej lekcji cały czas namawiał innych, aby pograli z nim w jakieś gry. No taki trochę był upierdliwy, bo było widać, że raczej nikt nie chce z nim spędzić czasu. Nadszedł jednak moment, kiedy to poszliśmy do szkół średnich. Ja i on wybraliśmy tę samą szkołę i dalej się przyjaźniliśmy. Rzecz w tym, że nasze charaktery nam pozostały. On znalazł wielu kolegów, co bardzo mnie zaskoczyło, bo zawsze myślałem, że na marne cały czas próbuje się każdemu przypodobać. Za to mnie nikt nie polubił. Myślałem, że jak nikogo nie będę się czepiał, to prędzej czy później poznam kogoś nowego. Tak się jednak nie stało. W nowej klasie już wszyscy mnie uznali za dziwnego odludka, a mój przyjaciel najzwyczajniej wolał spędzać czas z nowymi przyjaciółmi.
Wiem, że za swoją samotność jestem odpowiedzialny tylko ja. Nie wiem, może też zacznę być uporczywy względem innych, to może też ktoś mnie polubi.
Kiedy byłam mała, usłyszałam w przedszkolu, że jaskry są bardzo trujące, i jak takiego zjesz, to umrzesz. Ja, jako bardzo odpowiedzialne dziecko, niewierzące we wszystko, co usłyszy, postanowiłam to sprawdzić, więc „w celach naukowych” zeżarłam małe naręcze żółtych kwiatków, żeby zobaczyć, czy umrę.
W ten sam sposób obaliłam szkolny mit, że jak się poświeci laserem w oko, to się oślepnie.
PS Nie umarłam, nie oślepłam.
Krótko i dość obrzydliwie.
Kocham zapach przepoconego stanika. Nie piorę go w ogóle, nawet po pracy (pracuję fizycznie). Chodzę w jednym, dopóki się nie rozwali, a czysty zakładam tylko do lekarza.
Dodaj anonimowe wyznanie