#tzio3
Tamtego dnia moja wiara w ludzi znowu zaczęła spadać.
Ot, taka historia o naszej pięknej Cebulandii :)
#AY7IH
Niby typowa gleba, nic szczególnego, gdyby nie fakt, że następnego dnia w pracy wszyscy plotkowali o tajemniczej grzesznicy, która w ramach pokuty musiała leżeć krzyżem pod kościołem :D
#Z494h
#FCSQK
Pewnego dnia moi rodzice mieli gości, wypili po dwa drinki i wtedy zadzwonił telefon.
Była to babcia, powiedziała, że dziadek upadł i chyba złamał rękę. Wchodząc do mieszkania dziadków, widzę dziadka na wpół przytomnego z nienaturalnie skrzywioną ręką. Dzwonimy na pogotowie, które przyjeżdża 10 min później. Powiedzieliśmy lekarzowi, że podejrzewamy, że to kolejny udar, bo z dziadkiem nie ma kontaktu.
Zabierają dziadka do szpitala na badania. Pojechaliśmy za karetką, oczekiwanie na prześwietlenie trwało ponad godzinę, czekanie na ordynatora kolejne pół. Około godziny 22 zawitał pan ordynator, który powiedział, że w tej chwili mamy jechać do miejscowości oddalonej 60 km stąd, bo w naszym szpitalu nie ma oddziału ortopedycznego. Na pytanie o transport karetką (mam 18 lat, jestem młodym kierowcą, boję się jeździć wielkim samochodem taty w nocy), lekarz oburzył się i powiedział, że karetka jest jedynie od wypadków.
Po przyjeździe na miejsce tata zapytał o wózek, bo dziadek nie był nawet w stanie stać, usłyszał od pielęgniarek, że MA GO SOBIE SAM ZNALEŹĆ. Dziadek zasypiał na siedząco, jak się okazało, zapadał w śpiączkę... Następnego dnia wrócił do domu UWAGA, KARETKĄ, która ponoć jest tylko do wypadków, z opatrunkiem z waty i bandaża NA ZŁAMANIE!
Stan dziadka nadal nas niepokoił, był agresywny w stosunku do babci, prawie nie mówił, miał zaniki świadomości. Wzięliśmy sprawy w swoje ręce, rozmawialiśmy z lekarzem, ponownie przewieziono dziadka do szpitala, gdzie spędził tydzień. Diagnoza: UDAR MÓZGU. Jedyne co zrobiono w szpitalu, to unormowanie ciśnienia. Dziadek od dwóch tygodni leży, siada jedynie z naszą pomocą, prawie nie mówi, myli pory roku. Odmówiono nam skierowania do neurologa, więc zamówiliśmy wizytę prywatną. Cały czas walczymy, bo dziadek niknie w oczach.
POZDRAWIAM NFZ! Nie mając pieniędzy w tym kraju, skazujemy się na śmierć.
#TdE6t
Na jednej z mszy ksiądz kazał nam poprosić rodziców, aby nie dawali nam „tych ciężkich pieniążków” na tacę, tylko te papierkowe, bo księdzu koszyczek się niszczy.
#UdQjI
Zawsze odbywały się one w ten sam sposób: nauczycielka wychodziła z uczniami na dwór i kazała biegać dookoła szkoły. Na jaki pomysł wpadła mama i jej koleżanki?
Chcąc nie chcąc, nauczycielka nie widziała całego biegu. Kiedy dziewczyny znalazły się za szkołą, jedna z niećwiczących przyprowadzała... rowery, pożyczone od znajomej, mieszkającej tuż przy szkole. Jadąc na nich, nadrabiały czas, poprawiając w ten sposób oceny.
Nauczycielka nigdy tego nie zauważyła, ponieważ zawsze ktoś odprowadzał rowery na czas i nieraz chwaliła coraz lepsze wyniki swoich uczennic.
Jak widać, kreatywność uczniów nie zna granic :D
#dinQS
Dziecko chodzi do żłobka, raz na miesiąc jest przeziębione. Czasami mniej, czasami trochę bardziej. Mogę tylko stosować się do zaleceń lekarza.
- A czemu tyle choruje? Znowu kaszel/katar ma? A byliście u lekarza?
Tłumaczenie, że on chodzi do żłobka i od innych dzieci podłapuje nic nie daje, powtarzanie, co lekarz mówi, w sumie też nie uspokaja.
- Czemu czapeczki nie ma?
- Bo jest 20 stopni...
- Nie lepiej go przebrać? (bluzka pochlapana wodą)
- To woda, wyschnie w 5 minut, nie jest cały mokry.
- To dlatego on tak choruje...
- Co on tak płacze? (płakał przez 5 minut) Chory jest?
- Pewnie jest zmęczony albo głodny, zaraz będziemy w domu, to dostanie jeść.
- Ale na pewno?
- Oczy trze, może ma zapalenie spojówek?
- Zmęczony jest...
Jak tylko nas odwiedza, chodzi za nim i osłania rękoma stoły, szafki, żeby przypadkiem się nie uderzył. Nie ma ostrych krawędzi, jest bezpiecznie, a z tą prędkością, jaką chodzi, to może delikatnie tylko puknąć w czoło. Tłumaczę, że nie jest w stanie sobie zrobić krzywdy w tym pokoju.
Jestem matką i jestem pierwsza, by uratować dziecko przed niebezpieczeństwem, ale jak się sam ładnie bawi, to nie muszę otaczać wszystkiego poduszkami czy zasłaniać ręką wszystkiego co ma na wysokości głowy, aby przypadkiem się nie uderzył. Sama dzieci nie ma i nad moim strasznie skacze, a po spotkaniu z nią jestem bardziej zestresowana...
#RzPlA
Pewnego dnia wstaję rano, odsłaniam zasłony i dostrzegam na moim parapecie białą kopertę (mieszkam na parterze). Gdy otworzyłam kopertę, moim oczom ukazał się fioletowy kwiatek i... kiełbasa. Kiedy zapytałam mojego byłego, o co do cholery chodzi z tą kiełbasą, dowiedziałam się, że mięso jest najważniejszą rzeczą w jego życiu i to był symbol poświęcenia z jego strony.
No cóż, to tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że podjęłam dobrą decyzję, rozstając się z nim.
#G1Rzv
Nigdy w życiu nie było mi tak wstyd przed moją dziewczyną. Powiedziałem, że zjadłem coś wcześniej nieświeżego. Jej chyba też jest głupio i się domyśla, bo nader często bierze teraz prysznice wieczorem, ale nigdy nie poruszaliśmy tego tematu. Nie wiem jak jej powiedzieć, że to nie kwestia higieny, bo jest bardzo zadbana, zawsze przygotowana. Po prostu obrzydza mnie to, że wypływają stamtąd różnego rodzaju mazi, śluzy (nie tylko, gdy jest podniecona), od czasu do czasu krew i do tego znajduje się to w znacznie bliskim towarzystwie czekolady. Co więcej jej kształty nie wyglądają wcale apetycznie, nie wiem co inni w tym widzą.
Nie tak to zapamiętałem z filmów dla dorosłych jako nastolatek i wyglądało to jakoś bardziej przyjaźnie? Bardzo ją kocham, ale nie umiem się przełamać, boję się, że ją urażę, zacznie myśleć, że jest nieatrakcyjna i wpadnie na jakiś głupi pomysł typu wybielanie miejsc intymnych. Postanowiłem, że honorowo będę odmawiał jej loda, trochę też ze strachu, że będzie coś chciała w zamian, ale przynajmniej mogę z nią uprawiać normalny seks.