#hoyZ8

Dziś miałem stracić prawictwo z dziewczyną, z którą jestem już od dłuższego czasu. Zanim do czegokolwiek doszło, odebrałem telefon od spanikowanej młodszej siostry. Powiedziała, że muszę natychmiast wrócić do domu, bo babcia w łazience zaklinowała się między wanną a umywalką. Musiałem jechać do domu.
Może następnym razem się uda...

#792Ls

Mam 19 lat. Pracuję w domu weselnym. Mam niesamowite szczęście do gości zasiadających przy stole, który obsługuję. Zawsze znajdzie się tam ktoś, kto zagada, zażartuje, podejmie próbę pomocy w pracy kelnerce, poprawi humor na resztę bezsennej nocy. Usłyszałam już wiele dziwnych tekstów, ale to, co usłyszałam dziś, przerosło moje wyobrażenia.

„Czy ten barszczyk smakuje tak dobrze, jak ty wyglądasz? To jest moja żona, ale ona jest bardzo tolerancyjna. Ciągle namawia mnie na trójkącik. A może ty byś chciała skorzystać?”
 
Dziękuję panu, chyba nie skorzystam.

#zutCM

Mój chłopak od zawsze był trochę inny – nigdy nie miał telewizora ani laptopa, nie ubierał się w sieciówkach, tylko zamawiał ubrania u krawcowej, nie zrobił sobie prawka, tylko wszędzie chodził pieszo, nie kupował gotowego jedzenia. Miał taki ekologiczny styl: zero internetu, znikome zużycie prądu, częste podróże – na stopa lub rowerem – podczas których spał pod namiotem lub w przyczepie.
Na początku podobało mi się to w nim, choć dziś, po roku związku, trochę zaczyna mnie to wszystko wkurzać. Zamieszkaliśmy razem i… średnio co trzy dni robi mi awanturę. O to, że kupiłam niepotrzebny kosmetyk (np. odżywkę do włosów), że znów używam internetu albo że zjadłam coś na mieście. Ale ostatnio to już całkowicie przesadził. Postanowił, że nie będzie się myć częściej niż raz na miesiąc szarym mydłem, bo „te wszystkie chemiczne płyny wywołują raka” i że nie będzie WCALE myć zębów, „bo brud zdziera się sam, gdy się codziennie gryzie marchewkę”.

Ratunku, jak mu przemówić do rozsądku?!

#U3aaR

Niedawno rzuciło mi się w oczy wyznanie dziewczyny, której wszyscy gratulowali figury. Cały sekret tkwił w tym, że po rozstaniu z chłopakiem za każdym razem, gdy zaczynała o nim myśleć, szła biegać, a myślała o nim dużo...

Nie minął tydzień, a mój związek się zakończył. Tak więc:

1. Pragnę pozdrowić dziewczynę ze wspomnianego wyznania.
2. Ja chyba dużo więcej myślę, bo to dopiero drugi tydzień, a mam figurę prawie jak Chodakowska.

#tvkKt

Znam rodzinę, w której córka jest „workiem treningowym”. Z rozmów z rodzicami wiem, że jest to dziecko w pełni chciane i planowane, ale... matka nie umie sobie poradzić z niepełnosprawnością ich starszego dziecka. Z wiekiem ta niepełnosprawność rośnie. Amelka jest popychadłem, które musi „wynieść, przynieść, pozamiatać”. Już teraz musi zajmować się chorym rodzeństwem, a ma tylko 5 lat. Gdy coś zrobi źle, to otrzymuje srogą reprymendę. Innym dzieciom w jej wieku uszłoby to na sucho.
Ojciec dziewczynki, kopiując zachowania swojej żony, robi tak samo.
Pomoc społeczna (ze względu na chore dziecko) odwiedza często tę rodzinę. Znajomi odwiedzają ich, pomagają, ale chyba niewielu zwraca uwagę na tę chorą relację pomiędzy matką i córką.
Próbowałem kilkukrotnie poruszyć tę kwestię, ale rodzina jest zamknięta na wszelkie rady. Dziecko nie jest bite, więc zgłoszenia nic nie dadzą.

Gdy mam okazję, to staram się pozytywnie zagadać z tą dziewczynką, ale boję się, że wyjdę na jakiegoś pedofila.

#VQSGt

Mój synek niedługo skończy 7 lat. Spytałam go więc, jaki jest jego wymarzony prezent na siódme urodziny. Odpowiedział, że najbardziej marzy o tym, żebyśmy spędzili jego urodziny wszyscy razem, z tatą.

Mój były mąż odszedł do młodszej kobiety, wyjechał za granicę i nie utrzymuje kontaktu z synem od 2 lat. Żadnej kobiecie tego nie życzę – tłumaczenia dziecku „dlaczego nie ma taty”.

#5N7TB

Odkąd pamiętam, obiecywałam sobie, że nigdy nie będę taka jak moja matka, że moje dzieci nigdy nie będą musiały patrzeć na ciągle kłótnie swoich rodziców, tak jak musiałam na to patrzeć ja i moje rodzeństwo. Pamiętam ich ciągłe kłótnie i płacz mamy. To jak ją pocieszałam, mając kilka lat. 

Kiedy mój związek sypał się coraz bardziej, a kłótnie były na porządku dziennym, doszło do tego, że moja córka w wieku 3 lat pocieszała mnie tak samo, jak ja kiedyś pocieszałam swoją mamę. Moja depresja się pogłębiła, a kłótnie z mężem doprowadzały mnie do ataków paniki. Wtedy powiedziałam sobie dosyć. Przecież nie tego chciałam dla własnych dzieci. Po latach tłumaczeń doszłam do wniosku, że tego związku już nie da się uratować. Lepiej będzie, jak sama zamieszkam z dziećmi, facet nie będzie mnie co rusz denerwować, to będę spokojniejsza, szybko poczuję się lepiej. Ta, jasne.  Szybko zrozumiałam, że moje dzieciństwo odcisnęło się na mojej psychice. Ciągłe wyzywanie przez własną matkę, która nie dawała sobie rady psychicznie, robienie za terapeutę dla całej rodziny, bycie ignorowaną przez ojca, wykorzystywaną do sprzątania, gotowania i wychowywania własnego rodzeństwa.
Fakt, miałam mniej stresów, żyjąc samej z dziećmi, i mniej obowiązków (dotychczas i tak wszystko robiłam sama), ale jednak nadal odczułam nadmiar obowiązków i okropne zmęczenie psychiczne, bo nie miałam czasu nawet na toaletę, już nawet nie wspominając o jakimś odpoczynku. Najmniejszy drobiazg wyprowadzał mnie z równowagi. Nieważne, czy to zawiniły dzieci, czy ja sama. Zaczęłam krzyczeć na swoje dzieci, tak jak moja matka krzyczała na mnie, i mówić im takie same przykre rzeczy. Po czym zawsze szłam usiąść sama i płakałam nad tym, jaką jestem okropną matką i że niszczę własne dzieci, robiąc im to samo, co moja matka robiła mi. 

Porozmawiałam z byłym i doszliśmy do wniosku, że dzieci powinny zamieszkać z nim. Najbardziej nie spodobało się to dziadkom dzieci oraz naszym znajomym. Na porządku dziennym wysłuchuję ich mądrości. Co z ciebie za matka? Jak można chcieć oddać własne dzieci? Jak można nie chcieć się zajmować własnymi dziećmi? Przecież dzieci potrzebują przede wszystkim matki. Robisz im tym krzywdę... 

No cóż, osobiście uważam, że większą krzywdę zrobiłbym im, nadal mieszkając z nimi i wciąż wyładowując swoją frustrację na nich. Kocham moje dzieci i właśnie dlatego podjęłam taką decyzję, żeby dać im szansę na dobry start w życiu. Uważam, że to najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć. Znalazłam dobrą pracę i widuję się z dziećmi kilka razy w tygodniu. Czuję się coraz lepiej, nerwy już tak nie puszczają, więc i nie krzyczę o byle co, a przede wszystkim nie ranię moich dzieci słowami, tak jak to było kiedyś.
Dodaj anonimowe wyznanie