#cUz8j

Jestem brzydki i nikt mnie nie lubi.

Nie, nie jest to kolejne wyznanie z tego typu. Nie lubię takich wyznań. Bo ktoś ma trądzik albo jest gruby, albo ma krzywy nos - i lament. Mnie nikt nie lubi, bo jestem brzydki albo upośledzony, bo nie mam oka, ręki, nogi...
A czy żadna z tych osób nie rozumie, że nikt ich nie lubi, bo nie są fajni? Najłatwiej zwalić winę na wygląd, a nikt nie chce przebywać z kimś, kto ciągle jęczy, że z nim czy z nią jest coś nie tak. Jesteś tym zdołowany i może zachowujesz się "normalnie", ale ludzie wyczuwają brak pewności siebie i dołującą atmosferę wokół i uwierzcie mi, ludzie nie chcą towarzysza, który dołuje wszystko wokół, tylko kogoś "fajnego". Owszem, są osoby, które patrzą tylko na wygląd, ale jest masa ludzi patrzących na charakter.

Moi koledzy: ważą kolejno 120 i 160 kg. Przy wzroście 180 cm to nadal sporo, a podrywacze z pierwszej ligi. Są naprawdę fajni, pewni siebie, a dziewczyny chętnie z nimi gadają. Oni nie mają problemu ze znalezieniem kogoś dla siebie.
Kolega ważący około 100 kg - on ma nadwagę, żadna go przez to nie chce i już mnie męczy swoimi żalami. Nie chcą go, bo ciapciak, a nie bo gruby.

Dziewczyna z garbem. Zwyrodnienie kręgosłupa, eufemistycznie powiem, że wygląda jak mniejsza i drobniejsza wersja Quasimodo z blond włoskami. Dusza towarzystwa. Nie zwraca uwagi na to, jak wygląda i dzięki temu nikt jej też o tym nie mówi, a i też nie ma problemu ze znalezieniem chłopaka. Tak samo jak kolega bez oka, dziewczyna z połową twarzy w bliznach po poparzeniach i chłopak, co zamiast twarzy ma kratery od trądzika. Dlatego irytuje mnie takie użalanie się nad sobą, "bo jestem brzydki".
Ktoś mi kiedyś powiedział, aby przeanalizować swoje zachowanie i zastanowić się, czy chciałabym się ze sobą zaprzyjaźnić, więc ludzie - popatrzcie na siebie i zastanówcie się, czy problemem jest wasz wygląd, czy wy sami, bo w 99% przypadkach chodzi o wasz charakter.

Dziękuję za uwagę i mam nadzieję, że taki kop pomoże komuś się zmienić na tyle, aby dostrzegał swoje zalety, albo je wypracował, a nie skupiał się na wadach.

#1idY8

Szczenięciem z podstawówki będąc, miałam jedną taką... znajomą. Zawsze była upierdliwa, ale w siódmej klasie zrobiła się koszmarna. Wtedy podstawówki były ośmioletnie.

Paulina darła śpiewnik na cały korytarz, pierwsza popalała papierosy, zadawała się z największą łobuzerią na osiedlu i najważniejsze - okradała z pieniędzy dzieciaki w kolejce do sklepiku szkolnego. Groziła im pobiciem przez siebie i kolegów, jeśli komukolwiek powiedzą.
Mnie też okradała, do spółki z moją wcześniejszą "przyjaciółką" - pojęcia nie mam, jak to się stało, że zwarły szeregi. Mniejsza z tym. Trwało to czas jakiś, aż w końcu jej się postawiłam. Próbowały mnie potem "ukarać", ale ona miała swoich kumpli, a ja starszego brata... i jego kumpli ;)

Czasy obecne, jakiś tydzień temu. Wpadłam w sklepie na serdecznego kolegę ze studiów. Co słychać, jak żyjesz, przepraszam, że nie mogłam być na twoim ślubie, i te de... Wspominkujemy sobie i dołącza do nas jego żona.... Tak. Paulina. Ale jaka inna Paulina! Subtelna i delikatna. Gdzieś bez śladu zniknęła wulgarna, sukowata gówniara z ciągotami do przestępczości zorganizowanej.
Zobaczyła mnie i zbladła.

- Cześć, Paulina - mówię uprzejmie.
Kolega zaskoczony:
- Wy się znacie?
- Z podstawówki - mówię i czekam na dalszy ciąg programu.
Paulina cicho potakuje, a kolega ucieszony:
- No wreszcie! Bo ona mało mówi o dzieciństwie, zdjęć z koleżankami nie ma... Powiedz, jaka Paula była? Taka świetna uczennica, jak mówi, i w harcerstwie też się udzielała? W samorządzie? Powiedz...

Patrzę na Paulinę. Wymuskaną kobietkę z nieśmiałym uśmiechem na ustach, której oczy... nie, nie błagają o milczenie. Walą gromy jak diabli.
- Na pewno była bardzo zorganizowana - mówię.
Kolega niepocieszony, Paulina wciąż zła.

A, nie wspomniałam. Kumpel mógłby sobie stówami tapetować ściany. Chyba znam sekret metamorfozy Pauliny.

#76CFv

Kiedyś podczas spotkania rodzinnego moja mama opowiadała, że ustawiła u siebie w pokoju na komodzie zdjęcia swoich najukochańszych dzieci. Z racji, że rzadko wchodzę do tego pokoju, bo najzwyczajniej nie mam potrzeby, nigdy nie zauważyłam tych zdjęć. Byłam bardzo ciekawa, jakie moje zdjęcie wybrała, więc poszłam sprawdzić.

Były zdjęcia całego rodzeństwa, tylko nie moje.

#JOW20

W sumie nie lubię się żalić ale to zrobię gdyż anonimowe w końcu.
Jakiś czas używam apek randkowych tinder/badoo oczywiście bez premium więc jak wiadomo słabo jest. Ale do rzeczy. Trafią się czasem pary No to pisze. Jest rozmowa itp ale na następny dzień już nic, brak odp na wiadomości. Często w opisach też jest by napisać na ig. No to robie to. No i co. Tu komplety brak odpowiedzi mimo że 5 min temu coś na tym koncie zostało wstawione. Na serio to jest denerwujące i nie miłe bardzo. Nie ukrywam że mi smutno z tego powodu a na prawdę chciałbym kogoś poznać. Pewnie znajdą się tacy co napiszą. Poznaj w realu itp. Nie dość że jestem nieśmiały to są inne powody ale to sobie już daruje. Tylko naprawdę nie rozumiem po co dawać like jak nie planuje się odpisać nawet.

#kuj6M

Różne rzeczy się działy w szkole, ale szczególnie przyczepił się do mnie jeden gość, któremu kiedyś się postawiłam w rozmowie i chyba postanowił mnie sprowadzić do poziomu, bezbłędnie celując w czuły punkt - za każdym razem, gdy mnie widział, krzyczał na całą szkołę "O, znowu przytyłaś!".
Niby nic, niby głupota, wygląd przecież nie jest taki ważny, ale kurde po dziś dzień chowam się pod namiotowatymi swetrami i zasłaniam odruchowo brzuch gdziekolwiek jestem.

#Y593y

Nie czerpię już jakiejkolwiek satysfakcji z robienia lub posiadania rzeczy, jakich pragnęłam.
Zaczęło się od tego, że szybko traciłam zainteresowanie tymi rzeczami jako dziecko. Dziś jako dorosła nawet kupując laptop, którego tak bardzo chciałam, nie czułam żadnej radości. To samo przy zdaniu prawka, zakupie auta i wielu innych. Nic już nie daje mi radości. Kiedyś starałam się cieszyć małymi rzeczami, ale obecnie nie mam już sił się starać.

#nPspV

Chciałbym mieć normalne życie...

Życie bez ciągłego myślenia o śmierci, o tym jak dobrze byłoby już nie żyć, odciążyć rodzinę od zmartwień. Mam 17 lat i co raz ciężej jest robić mi cokolwiek (dosłownie), z łóżka wstaję tylko do łazienki i po butelkę wody, nie mam ochoty jeść, ani rozmawiać z rodziną czy znajomymi. Do szkoły uczęszczam rzadko, a kiedy już to myślę o tym, żeby rzucić się pod koła samochodu, lub iść na stację i skończyć to wszystko.

Jeśli dowiedziałbym się, że mam raka, albo inną nieuleczalną chorobę, to raczej nie byłbym smutny, tylko szczęśliwy, że dostałem taką szansę. Nie wiem już co robić, nawet leki antydepresyjne mi nie pomogły. Mimo, iż mam jedną przyjaciółkę to nawet myśl, że mógłbym ją zostawić, przestaje mieć dla mnie znaczenie. Obawiam się, że nie będę potrafił żyć dłużej.

#JYso0

Wielka kolejka w supermarkecie, do wszystkich kas jedna, na telewizorku wyświetla się numer kasy, do której trzeba podejść. Ludzi pełno, wszyscy ustawieni w lewą stronę. Przychodzi moja kolej, czekam cierpliwie na swój numer. Okej, kasa nr 13. A tu nagle podchodzi sobie czarnoskóra kobieta i jak gdyby nigdy nic idzie do kasy (w kolejce nie stała). No to mówię grzecznie, że wszyscy czekają na swoją kolej i ona też powinna. Babeczka nagle wpada w płacz, histeria na pół sklepu. Wrzeszczy, że jestem rasistką i ona dzwoni na policję. Podchodzi do nas pracownica sklepu i pyta co się dzieje, więc tłumaczę jak wygląda sytuacja, a baba dalej histeryzuje coś o dyskryminacji czarnoskórych. Całe szczęście pół kolejki widziało co tam się odjebało i obeszło się bez policji.

Chyba czas zacząć uważać na czarnoskórych i wszelkich innych, bo jeszcze w więzieniu za rasizm skończę.


PS Do kasy i tak poszła bez kolejki.
Najlepsze, że po polsku mówiła jak przeciętny Polak, akcentu innego brak. Wygląda na to, że trochę czasu już tu spędziła albo wychowała się w Polsce.
Dodaj anonimowe wyznanie