#chCK5

Moim największym kompleksem zawsze były włosy. Od 13 roku życia musiałam walczyć z hormonami i nadmiernym owłosieniem. Lekarze przepisywali co rusz inne leki antykoncepcyjne, które nie przynosiły rezultatu, mieli też tak skrajne opinie o moim problemie, że tak naprawdę nie wiedziałam, skąd się to dokładnie wzięło i jak z tym walczyć. Moją przyjaciółką stała się maszynka do golenia. Co drugi dzień spędzałam dobre dwie godziny, żeby ogolić twarz, piersi, brzuch, nogi, pachy, ręce, odcinek lędźwiowy, okolice bikini i stopy oraz palce. Na depilację laserową nigdy nie było mnie stać, a woskiem nie potrafiłabym zrobić wszystkiego. Nikogo nie chciałam prosić o pomoc, bo zbytnio się wstydziłam. W szkole z zawiścią obserwowałam dziewczyny, które zamiast włosów miały meszek. Moim największym marzeniem było mieć włosy jak one. Gdy kiedyś jakaś dziewczyna w szatni zobaczyła pasmo włosów na plecach, których nie zauważyłam, miałam potem piekło. Pytania typu czemu rosną mi tam włosy lub wyzwiska od małpoludów były potem na porządku dziennym. Rodzina też nie pomagała. Gdy w końcu poznałam chłopaka, to docinali mi, czy już zgoliłam ten busz. Kuzynka nawet szantażowała mnie, że powie mojemu chłopakowi, jaka ze mnie obrośnięta małpa, a i tak czasami przy nim jej się coś wypsło.
Chłopakowi nie pozwalałam się dotknąć pod ubraniem nawet po 6 miesiącach chodzenia, bo uważałam, że na pewno wyczuje szorstkość skóry i zobaczy, jakim dziwadłem jestem. Ostatecznie ze mną zerwał, mówiąc, że jestem oschła.

Nawet teraz, jako już dorosła kobieta, po 8 zabiegach depilacji laserowej i po wydaniu kroci u wszelkiej maści lekarzy i kosmetyczek, nie mogę sobie poradzić z włosami. Dla jednych to nic, a dla mnie dramat, bo jestem wiecznie przywiązana do maszynki lub innego środka depilacji. Gdziekolwiek bym nie jechała, to muszę mieć stały dostęp do łazienki, a jak jadę gdzieś ze znajomymi, to patrzę, żebym miała swoją własną łazienkę, żeby nie musieć się tłumaczyć, czemu tyle czasu tam spędzam. Boję się też zbudować normalny związek w obawie, że mój przyszły facet nie zaakceptuje tego nadmiaru włosów. Jak myślę też o przyszłych dzieciach, to modlę się, żebym nigdy nie urodziła córki. Nie wyobrażam sobie skazać swoją latorośl na wieczną walkę z włosami. To niby tylko włosy, a od lat niszczą mi życie.

#zc2ma

Sytuacja przytrafiła się mi w ten weekend w pewnym beskidzkim mieście. Nieplanowany, spontaniczny wypad. Tylko ja i dzieci, czas dla nas. Na miejscu (9.00 rano) pierwsze co ujrzałam  to Sebę po 40 oraz Karynę nieco młodszą, wraz z trójką bombelków. Seba w lewej Harnaś i szlug, w prawej niemowlę. Karyna na telefonie ciupie. Dwójka pozostałych rzuca kamieniami, gdzie tylko popadnie, nieważne, że to był parking, oboje nie pracują (o czym się dowiedziałam), więc komornik nie ściągnie, niech walą po tych autach! Punkt kulminacyjny nadchodzi tegoż dnia wieczorem — otóż Seba robił imprezę dla wszystkich, puszczając marną techniawę. Nieważne, że Karyna nad dziećmi nie panowała, tutaj siła wyższa w postaci procentów z Harnasia przepijanego seteczkami po cichaczu przemawia! Pech chciał, że od tejże strony był mój balkon. Godzina 23.00, dalej granda! Schodzę. Zostałam zwyzywana, że on ma urlop i może. Że zapłacił jak wszyscy i członka w to wbija, co moje „bachory” robią. Mówię o ciszy nocnej i że sam mógłby położyć swoje dzieci i co się stało? Otóż pusta już butelka Harnasia wylądowała na moim ramieniu.
Policję wezwałam niezwłocznie – pan bohater okazał się być poszukiwany, więc go zawinęli. Karyna się darła, że olaboga, jak to tak, jak ona z dziećmi do domu wróci, ale wcale mi ich nie żal. Gdyby potrafili zachować się po ludzku, to nie narobiłby sobie takich problemów.

#9zpRP

Dziś mija dokładnie rok od czasu, kiedy zostałam porzucona przez męża dla 34-letniej kobiety (ja mam prawie 50). O ironio, miała tyle lat, ile trwał nasz związek. Wtedy myślałam, że świat się skończył, a mnie nic pięknego już nie spotka. Czułam się jak stary, wyrzucony na śmietnik mebel. Wsparcie super ludzi i moich trzech dorosłych córek pozwoliło mi stanąć na nogi. Nie ukrywam, że nie było łatwo.
Dziś, z perspektywy czasu, mogę napisać coś, w co wtedy nigdy bym nie uwierzyła – to, co się stało, było najpiękniejszym i najlepszym, co mogło mnie spotkać. Obudziłam się ze złego snu i zrozumiałam, że żyłam cały czas nie swoim życiem. Dzięki temu doświadczeniu zaczęłam odbudowywać siebie. Znalazłam w sobie siłę, której wcześniej nie znałam. Zmieniam pracę, a od października rozpoczynam studia psychologiczne – coś, o czym zawsze marzyłam. Życie nigdy wcześniej nie smakowało tak, jak teraz. Czuję, że naprawdę żyję, że oddycham pełną piersią, że jestem wolna. 

Piszę to, żeby dodać otuchy tym z Was, którzy są teraz w kryzysie, w bólu, w zwątpieniu. Wiem, jak to jest czuć, że już nigdy nie będzie lepiej. Ale będzie. Naprawdę. Zakończenie relacji i silne uzależnienie od osoby narcystycznej czy toksycznej powoduje u nas emocjonalny rollercoaster, a nam, o ironio, wydaje się, że ten partner jest całym naszym światem – a kiedy odchodzi, wydaje się, że tego świata już nie ma. A prawda jest taka, że dopiero wtedy zaczynamy odkrywać życie – swoje własne życie, piękne i pełne możliwości.
Jeśli teraz cierpisz i jesteś na początku drogi, proszę – trzymaj się tej myśli: że za jakiś czas uśmiechniesz się i pomyślisz, że to, co Cię spotkało, było początkiem Twojej największej przemiany i pięknej drogi. 
Jestem tu z Wami i wierzę, że każdy z nas ma w sobie siłę, żeby odbudować siebie i zacząć żyć naprawdę! I pamiętajcie: NIC NIE DZIEJE SIĘ NAM, A DZIEJE SIĘ DLA NAS.

#5T6wx

Zostałam bez pracy. Co prawda tylko na dwa miesiące, ale przez ten czas nie dostawałam wynagrodzenia. Rodzice się wypięli i stwierdzili, że skoro mieszkam od czterech lat ze swoim chłopakiem i żyjemy jak małżeństwo, to niech on mi pomoże.

Chłopak obiecywał cuda na kiju, a skończyło się na tym, że raz na tydzień szedł na małe zakupy. Żyliśmy głównie z zapasów, które zrobiłam za ostatnie pieniądze na samym początku bezrobocia. Zostałam tak naprawdę sama. No, z ostatnimi 30 zł w portfelu. Mówię, że nie mam już spodni, że sukienki nie mam na wesele jego siostry, że nie mam już nic. Cisza.

Nie będę błagać ani prosić się o łaskę. Po prostu jest mi przykro, myślałam, że najbliżsi mi pomogą. I nie, nie chcę być utrzymanką, ale na litość boską, on co chwila wchodzi na konto bankowe i się chwali, że w tym miesiącu już pięć tysięcy odłożył, a mnie nie stać na spodnie. Nie sądziłam, że tak to będzie wyglądać. Myślałam, że w związku się sobie pomaga.

#SAeWA

Gdy miałem 4 lata, mój ojciec kupił Xboxa. Ten pierwszy, wytrzymały i toporny model z 2001 roku. Spędziliśmy przy nim setki godzin, grając razem w różne gry, aż do śmierci taty dwa lata później. Nie potrafiłem dotknąć tej konsoli przez następnych 10 lat, ale gdy to w końcu zrobiłem, zauważyłem coś.

Zwykliśmy grywać w RalliSport Challenge – dość niesamowitą jak na czas, w którym powstała. Gdy odpaliłem ją po latach, spotkałem… ducha. Dosłownie. W czasie wyścigu najszybszy przejazd jest bowiem zapisywany, i w ten oto sposób duch taty wciąż jeździ po tym torze.

Więc grałem i grałem, dopóki nie byłem w stanie pokonać ducha, aż pewnego dnia wyprzedziłem go i zatrzymałem się tuż przed metą, aby mieć pewność, że go nie skasuję.

#FYmyR

W każdy dzień wywozu odpadów wyciągam i odstawiam kosze mojej starszej sąsiadce, która nie daje już sobie z tym rady. Robię to w taki sposób, żeby o tym nie wiedziała, ponieważ nie przepada zbytnio za moją osobą. W ten oto sposób ona jest zadowolona, że „mili panowie” zabrali jej kosze, a ja cieszę się, że komuś pomagam.

#RriBk

Co pamiętam z dzieciństwa?

Krótka piłka — rozkaz, wykonać.
„Nie mów mamie”.
Pamiętam klapsy, policzki, podduszanie, szarpanie. Pamiętam kapeć, pas i dłoń.
Pamiętam podbite oko, zdartą skórę na brzuchu i odciski dłoni na tyłku.
Pamiętam zamykanie w ciemnej łazience i groźbę oddania do domu dziecka.
Pamiętam, że wolałby chłopca i żebym się nie gapiła, bo pożałuję.
Pamiętam, że byłam krową i tłustą bezą. Pamiętam, że rośnie mi trzeci podbródek, żrę jak chłop i o tej godzinie już się nie je.
Pamiętam wybite drzwi, krzyki, dwie butelki piwa co wieczór, kupowane po kryjomu piersiówki, tajemniczo ubywający alkohol, uzupełnianie wódki wodą i szklane butelki w garażu.
Pamiętam, że „kłócą się tylko przez tego bachora”.
Pamiętam, że nic nie osiągnę i że będę pracowała na kasie.
Pamiętam, że tak bardzo mnie kocha, tu mam czekoladkę, a nie chciałabym może pogadać z mamą?
Pamiętam, jak mama mnie broniła i jak wiecznie się rozwodzili.
I pamiętam, że dzieci i ryby głosu nie mają.

A co mam teraz?

Antydepresanty, stany depresyjno-lękowe, blizny po cięciach, terapię psychologiczną i psychiatryczną, obrzydzenie, gdy patrzę w lustro, paniczny strach przed szkołą, problemy z zaufaniem.
Ale to ja jestem szurniętą socjopatką bez szacunku, wiecznie ich terroryzującą.

#yrhIM

Jestem kobietą przed 30., mam śliczną 2-letnią córeczkę, o 10 lat starszą córkę z poprzedniego małżeństwa mojego partnera i mam jego, moją miłość, z którą wiązałam każdy dzień, każdą noc i wszystkie lata reszty mojego życia...
Ogólnie wszystko wygląda świetnie, jesteśmy sobie wierni, jest dla mnie oparciem, ja dla niego również, pomagamy sobie w pracach domowych i ogrodowych (mieszkamy w domu na wsi z dużym podwórkiem). Ogólnie jest dobrym człowiekiem, dba o nas, kocha nas i nie chciałabym go zamieniać na nikogo innego, ale chyba mamy jeden mankament i jeden problem... alkohol. On pije codziennie po 3-4 sztuki piwa, co weekend zwiększa się to razy dwa, a czasem dochodzi coś mocniejszego. I nie, nie bije mnie ani dzieci, nie ubliża nam, nie jest agresywny, zwyczajnie idzie spać itp., ale to bardzo rzutuje na mój popęd. Nie mam ochoty się z nim kochać tak jak kiedyś... Rozmawialiśmy wielokrotnie, ale nic nie daje rezultatów. Chciałabym, żeby podczas naszych uniesień był trzeźwy, bo zawsze jest po jednym czy dwóch piwach. Nie jestem brzydka, byłam bardzo szczupła przed ciążą, ale nabrałam kobiecych kształtów i wyglądam normalnie (to tak dla wyjaśnienia). Chciałabym, żeby zrezygnował czasem z picia tego typu, czy jest to w ogóle możliwe? Nie wiem, jak jest w innych związkach. No chyba że to normalne, że facet codziennie pije i mówi kobiecie, że nic złego nie robi jej i dzieciom, więc może pić.
Dodaj anonimowe wyznanie