Ludzie wokół mnie mają negatywną energię. Tylko narzekają i bluzgają na wszystko. Chciałabym pomóc, ale nie bardzo już wiem, jak komentować ich problemy, a dostaję ich aktualizację codziennie i czuję się już tym trochę za bardzo przytłoczona, tak jakbym wchłaniała wszystkie te złe emocje. Jestem zmęczona, nie wiem, co zrobić w takiej sytuacji. Gdzie po 30 znaleźć ludzi, którzy mieliby jakąś pozytywną energię?
Pare miesięcy temu spytałam się koleżanki z klasy (8) czy próbowała kiedyś schudnąć bo z roku na rok coraz gorzej wygląda. Mówiła że tak ale nic nie działa. Gadając do mnie jadła już 3 kinderka.
Niesamowicie drażni mnie dający się od pewnego czasu zauważyć wysyp idiotycznych,ewidentnie ustawionych filmików,które w ostatnim czasie wręcz opanowały Facebooka. Każdy z tych filmików wygląda bardzo podobnie: gdzieś na ulicy,w sklepie czy restauracji zaczyna się awantura,ktoś się przewraca,ktoś komuś dokucza itp. I zawsze niewiarygodnym wręcz zbiegiem okoliczności ktoś w pobliżu w idealnym momencie ma włączone nagrywanie. Do tego w wielu z tych filmików występują ci sami statyści i ten sam lektor. W miarę normalne,interesujące treści giną w zalewie tego chłamu.
Najbardziej jednak przeraża mnie co innego: otóż w komentarzach pod tymi "dziełami" nie brakuje ludzi,którzy naprawdę wierzą w prawdziwość tego,co obejrzeli i za nic nie pozwalają sobie wytłumaczyć,że to ustawiony teatrzyk. Jeśli ci ludzie są tak naiwni i podatni na manipulację to aż strach pomyśleć,w co jeszcze są w stanie uwierzyć. Naprawdę czasami myślę,że dla tego społeczeństwa nie ma już ratunku.
Czasami bym się chciała cofnąć w czasie żeby naprawić swoje błędy
Na pewno bym w niektórych przypadkach postąpiła inaczej z czasem wiem że człowiek uczy się na błędach ...
Spotykałam się z pewnym chłopakiem starszym od de mnie o 2 lata
Poznałam go na snapie
I wydaje mi się że tylko chodziło mu o jedno bo tak nagle po 2 miesiącach stwierdził że nie pasujemy do siebie
W sumie to nie ma normalnych osób na snapie
Miałam wtedy pięć albo sześć lat. Na obiedzie miało zjawić się kilka osób i zobaczyłam że mama szykuję jakąś nową potrawę.
-- A co to jest? - zapytałam.
-- Łosoś norweski.
Kiedy goście już się zebrali potrawa podgrzewała się w piekarniku. Ktoś zapytał kurtuazyjnie co tak ładnie pachnie.
-- Kot norweski leśny! - krzyknęłam na cały głos.
Na szczęście kota norweskiego leśnego mieliśmy nie my ale sąsiedzi których goście nie znali więc skończyło się tylko na wybuchu śmiechu i dalej spotkanie potoczyło się bez niespodzianek.
Siostra podała mnie o alimenty...... . Mąż musiał mnie łapać bo zasłabłam kiedy przeczytałam. Razem z mężem charujemy jak woły żeby coś mieć od życia i to kosztem zdrowia. Nie dość, że napsuła mi mnóstwo krwi, prawie zniszczyła małżeństwo, to teraz to. Wyrwałam się z patologi, a patologia ciągle przychodzi do mnie.
Kiedyś będąc na mieście strasznie chciało mi się sikać, długo szukałam odpowiedniego miejsca, znalazłam opuszczony dom, poszłam za niego, wypięłam dupę i kucnęłam gdy już skończyłam patrzę a za mną starszy chłopak kilka kroków dalej stoi i patrzy