#sSXhn
Dla dziesięciolatka, który kilka miesięcy wcześniej stracił mamę, to był koszmar.
Ojciec żyje, ale popadł w alkoholizm, a ja po tylu latach mogę śmiało powiedzieć, że pobyt w bidulu wyszedł mi na dobre. Tylko te słowa nie chcą wylecieć...
#Kyta1
Mieszkam w bloku. W jednej klatce ja z rodziną, a w drugiej moja babcia. Pewnego ranka, gdy moja mama gotowała obiad, powiedziała mi, abym poszedł do babci po jedną główkę czosnku. Ja, dłużej nie czekając, pognałem zrealizować prośbę mamy. Babcia jak to babcia, dała mi tego czosnku oczywiście więcej niż trzeba było. A ja zawsze byłem bardzo posłusznym dzieckiem...
Kiedy wróciłem do mieszkania, zdałem mamie relację, że babcia dała mi dwie główki czosnku, ale mama chciała tylko jedną, więc jedną wyrzuciłem na dworze :D
#6vwqM
#BzkAZ
Ciągłe pretensje, bo ubieram się nie tak, jak by chciała (ubieram się normalnie leginsy + T-shirt albo szerokie dżinsy + bluza), ale jej zdaniem nie jest to dostatecznie kobiece. Kiedy dla odmiany faktycznie się pomaluję i ubiorę w sukienkę, ma do mnie pretensje, że wyglądam – i tu cytat – „jak wywłoka”. Z tą kobietą nie da się normalnie funkcjonować, bo cokolwiek bym nie zrobiła, ona zawsze znajdzie sposób, by obrócić to w awanturę. A potem oczywiście robi z siebie ofiarę i prowadzi narrację, jakbym to ja wszczynała kłótnie i prowokowała ją do takiego zachowania, kiedy ja jedyne co chcę, to przeżyć swoje życie jako ja, a nie jej idealna kopia.
Nie jestem nią, ale z jakiegoś powodu ona nie potrafi tego zrozumieć. Bo przecież ona nie taką córkę sobie wymarzyła. Tylko że ja jestem prawdziwym człowiekiem, który ma swoje własne cele i marzenia, a nie jej klonem. To, że ona zmarnowała młodość w religijnej rodzinie, gdzie nie wolno jej było prawie nic i robiła za matkę, nie oznacza, że ma prawo rujnować moją młodość.
Nie jestem wpadką. Nie jestem czymś, co się wydarzyło przez przypadek. Jestem adoptowana. Gdybym nie była, moja matka miałaby jakieś wyjaśnienie. Zmuszona do wychowywania młodszej siostry, mogłaby nie chcieć dzieci. ALE NA LITOŚĆ BOSKĄ, proces adopcji nie jest łatwy. Więc jeśli nie chciała dziecka, trzeba było mnie nie adoptować i nie traktować jak najgorszego śmiecia. To była jej świadoma decyzja.
A zachowuje się jak gówniara, robiąca aferę, bo nie dostała tej zabawki, którą chciała.
#625yd
A ja chcę czegoś więcej... Nie chcę patrzeć na pozbawionego energii i chęci do działania męża. Nie chcę małżeństwa, które leży cały czas pod respiratorem. Ale mamy dzieci, które jak by nie patrzeć, są związane ze swoim tatą (jaki by on nie był). Jest mi tak strasznie smutno i źle...
#NPIMn
1. Zimą nikt nie zagląda do domu. Gdy tylko temperatura jest +20, przyjeżdżają i... palą w piecu, by ogrzać stare mury. Niestety cała piwnica jest zawalona drewnem po poprzednich właścicielach, a mokre drewno = czarny dym. Do tego oczywiście wszystkie resztki, papa, listwy itp. I tak sobie siedzimy, my i sąsiedzi dookoła w domach przy pozamykanych oknach, na zewnątrz 25 stopni. Policja mówi, że nie mają narzędzi, by sprawdzić poziom zanieczyszczenia dymu.
2. Nigdy nie miałam nic przeciwko dzieciom, ale jest ich multum. Zero odpoczynku, gdy są, np. po tygodniu człowiek chce usiąść z książką, zimnym drinkiem i odpocząć i... słyszę wrzaski, że Ala chce siku, Sonia uderzyła Karola, Monisia nie jest głodna i wiele, wiele innych. Albo płacz i ryk. I nie, że zachowują się jak normalne dzieci — wszyscy wrzeszczą do siebie przez całą działkę. Dorośli też biorą udział w tym cyrku. Ala chce kupkę, to chodź, dziadek zaprowadzi — niesie się przez całą działkę. Noż nie można podjeść i powiedzieć? Gdy rozmawiam z kimś przez telefon w domu przy uchylonych oknach, to rozmówcy pyta, co to za kinder party mam obok siebie.
3. Działki są ogrodzone i przy ogrodzeniach rosną żywopłoty — większe, mniejsze, różnie. Sąsiadom z drugiej strony padło kilka krzaczków i zrobiła się dziura w szpalerze akurat naprzeciwko ich zadaszenia ogrodowego (coś pomiędzy altaną a namiotem). Całą majówkę mieli przyjemność oglądać nagiego Kubusia, Alę, Sonię, Asię... jak kąpią się w basenie tuż przy płocie. Działka wkurzających sąsiadów nie jest mała, więc nie było to jedyne miejsce na ustawienie basenu.
4. Nikomu nic nie wolno. Jak zrobimy grilla, to źle, bo dym na nich leci. Inni sąsiedzi nie mogli naprawić alarmu, ponieważ mieli urodziny Stasia, a alarm przy naprawianiu hałasuje! Sąsiad miał atak owadów na pewne krzaczki, to zabronili mu pryskać, ponieważ zwiewa na ich działkę. Sąsiad odmówił, ponieważ ważne jest, żeby szybko zareagować opryskami na ten konkretny typ — wezwali policję, że sąsiad truje chemicznie pszczoły i pryska ich krzaki randapem itp. Mieli pecha, sąsiad używa biologicznych oprysków neutralnych dla środowiska poza szkodliwym owadem.
5. Wieść, że sąsiadów nie ma na co dzień w domku szybko się rozniosła. Włamań/prób kradzieży było już 4 lub 5. Za każdym razem któryś z sąsiadów, gdy coś widział, dzwonił na policję. Okazuje się, że to tych, którzy dzwonili wina — bo są w zmowie ze złodziejami i robią to, by sąsiadów wyrzucić z działki.
Jesteśmy wredni. W zeszłym tygodniu było kolejne włamanie. Oprócz mnie trzech innych sąsiadów zauważyło. Nikt nigdzie nie zadzwonił, wróciliśmy spać.
#WhlXk
To było pierwszego dnia mojej pracy. Dzieci po ok. 5 lat. Rozdałam im książeczki z obrazkami. WSZYSTKIE dzieci w celu przewrócenia na drugą stronę przesuwają palcem od prawej do lewej lub z góry na dół...
#FqedM
Śledztwo oczywiście nie przynosi żadnych rezultatów, ja jestem w tak zwanej dupie, a obcokrajowcy pewnie szukają kolejnego mieszkania w Warszawie, które okradną w ten sam sposób.
#watbL
A w mojej głowie wróciły wakacje, na których nie trzeźwiał nawet na minutę, obrażając mnie i moje nienarodzone dziecko. Byłam w 6 tygodniu. Wróciły nocne pijackie awantury o SMS-a od kolegi, kiedy mieszał mnie z błotem i wrzeszczał, jak to mnie kur... nienawidzi. Wróciło to, jak mnie szpiegował i podsłuchiwał. Jak przyjeżdżał do mojej pracy i robił awantury. Jak po wypadku samochodowym trafiłam na SOR z podejrzeniem poronienia i 3-latkiem pod pachą, a on był zbyt pijany, żeby przyjechać. Jak nastawił przeciwko mnie moją własną matkę. I swoją rodzinę. Jak musiałam odwołać wszystkie służbowe wyjazdy, bo się bałam, że mi zrobi piekło i zniszczy psychicznie.
I ja to wszystko zniosłam. W zamian co mam? Święty spokój. Wegetuję sobie bezpiecznie w tym świecie stworzonym przez niego dla mnie, w którym wolno mi oddychać, zajmować się dziećmi, pracować (chociaż to i tak bez sensu), i wolno mi nic od niego nie chcieć i niczego nie oczekiwać. I wolno mi udawać, tak jak on, że to, o czym Wam napisałam, nigdy nie miało miejsca.