#3uTDY

Jak pięknie wyglądała ceremonia przy open casket Charliego. To chyba prawdziwe szczęście dla faceta mieć tak oddana żonę jak Erika. Jeszcze nie widziałam żeby ktoś całował ręce nieboszczyka i szeptał i love u. Plus potem piękne przemówienie w pokoju w którym prowadził swe audycje. I jej tekst "God fill this room".
A z drugiej strony USA w którym obłąkane murzynki wożą ciała kilkuletnich zakatowanych dzieci w stanie posuniętego rozkładu w plastikowych pojemnikach w bagażniku samochodu. Dzieci te umierając pytały się oprawczyni / cioteczki czy mogą się położyć bo boli.
Co za posssrany kraj.

#iufsN

że nie zasługuję na szczęście . Że szczęście nie nadejdzie i nie mam na co liczyć.
X
X
Ulala co za zaniżone poczucie. Każdy zasługuje na szczęście oprócz chuyow i kryminalistów. Tzw złych ludzi.

#FcLai

Ktos pamięta jeszcze epizodyczna role Rafała Zawieruchy u Tarantino w "Pewnego razu w ... Hollywood"?
Zasłynął tym że rzucał tam piłeczkę do aportu pieskowi. Zachwytów co niemiara 😁

#9QqQy

Mam 168 cm wzrostu. Nie uważam się za jakąś bardzo wysoką osobę, lubię swój wzrost,
mam ładne, długie nogi, więc uważam to za swój atut. I tak czasami ludzie potrafią mi dopiec, niby dają „komplement”, ale taki co w środeczku zaboli. Ostatnio była u nas sąsiadka, przechodziłam, a ona do mnie „BOŻE ALE Z CIEBIE WIELKA BABA! JAK TY WYROSŁAŚ. ILE TY MASZ WZROSTU?”. Nie jestem gruba, a po tych słowach tak się poczułam. Proszę nie mówcie tak wysokim dziewczynom, robi nam się przykro. Ja nie mam 2 metrów…

#fDXq1

Piszę te słowa, bo już od dawna noszę w sobie ciężar, który powoli zaczyna mnie przygniatać. Chciałbym wreszcie wypowiedzieć coś, czego nikt w moim otoczeniu nie widzi albo nie chce dostrzec. Moja mama mnie bije. Wiem, że to brzmi dramatycznie i pewnie wielu ludzi pomyśli, że przesadzam, że dzieci czasem dostają klapsa albo że "tak się wychowuje". Ale dla mnie to coś znacznie poważniejszego. To ból, który zostaje nie tylko na ciele, lecz przede wszystkim w sercu.

Kiedy mama się złości, czuję, jak w powietrzu robi się ciężko. Wystarczy drobny powód – niedomyty talerz, spóźnienie, złe słowo. I nagle w jej oczach pojawia się gniew, który odbiera mi oddech. Zanim zdążę przeprosić czy cokolwiek wyjaśnić, spadają na mnie ciosy albo szarpnięcia. Niby chwilowe, niby tylko moment, a jednak zostawiają ślad. Na skórze – siniak, zadrapanie. W duszy – coś znacznie głębszego.

Najgorsze jest to, że jestem jej dzieckiem. To mama powinna być tą osobą, która daje ciepło, bezpieczeństwo, przytulenie. A ja, zamiast tego, uczę się chować w pokoju, zamykać drzwi, udawać, że mnie nie ma. Uczę się milczeć, żeby nie prowokować, choć i tak nigdy nie wiem, co wywoła burzę.

Boli mnie to podwójnie – fizycznie i psychicznie. Czasem po takim zdarzeniu patrzę w lustro i nie poznaję samego siebie. Zastanawiam się, czy naprawdę zasłużyłem. Czy to możliwe, że jestem tak złym dzieckiem, że moja mama musi mnie karać przemocą? A potem gdzieś w głębi serca czuję, że to nie jest moja wina. Że żadne dziecko nie powinno być bite. Ale to uczucie szybko znika, bo codzienność przyciska mnie znowu.

Chciałbym, żeby mama mnie kochała w taki sposób, jaki widzę w filmach czy u innych ludzi. Chciałbym usłyszeć ciepłe słowo, przytulenie, poczuć dumę w jej oczach. Zamiast tego dostaję zimno, krzyk, rękę uniesioną do uderzenia. Czuję się zagubiony i osamotniony. Boję się mówić o tym innym, bo nie wiem, czy ktoś mi uwierzy.

Piszę to, żeby wreszcie przestać milczeć. Żeby nazwać to, co się dzieje. Bo milczenie zabiera mi siłę. Może, jeśli ktoś to przeczyta, zrozumie, jak bardzo boli przemoc w domu. Może ktoś dostrzeże, że nawet jeśli na zewnątrz uśmiecham się i udaję, że wszystko jest w porządku, w środku jestem rozbity.

Nie wiem jeszcze, jak znaleźć pomoc, ale wiem jedno: nie chcę już dłużej udawać, że nic się nie dzieje. Pisząc te słowa, czuję ulgę, jakby część ciężaru spadła z moich ramion. Mam nadzieję, że kiedyś będę mógł powiedzieć, że ta historia już za mną. Że ból i strach zostały tylko wspomnieniem.

Na razie jednak to wyznanie jest moim pierwszym krokiem. Krokiem ku temu, żeby ktoś wreszcie usłyszał, jak bardzo cierpię.

#Ty0oi

Jako dziecko zobaczyłam w telewizji jak facet obrywa w klejnoty i robi śmieszne miny i tak mi się to spodobało że postanowiłam sprawdzić na koledze. Kolega jednak już nie zrobił śmiesznej miny, a ja byłam przerażona, bo zwinął się w kłębek i przeraźliwie płakał. Uciekłam do domu, zostawiłam go leżącego na ziemi, zamknęłam sie w pokoju i rozpłakałam sie, bojąc, że pojde do wiezienia. Nie wiem co mi strzeliło wtedy do głowy, jako 10 cio latka powinnam być mądrzejsza. Na szczęście cała sytuacja rozeszła się po kościach, skończyło się na pogadance z rodzicami moimi i jego, musiałam go przeprosić, a kolega bał się mnie dopóki się znaliśmy. Dziś mamy prawie 40 lat, a przypomialam sobie o tej sytuacji, bo w TV znów leciał ten sam film. Kontakt z kolegą dawno się urwał, ale ciekawa jestem czy ma dzieci :)

#0DLgC

Moja Żona... zarosła. Od drugiego porodu 2x cesarka. Wstydzi sie blizn. Busz jak w latach 80tych.

Proszę ogol bo nawet po wytrysku śmierdzi jak sie trochę oblepi co wypłynie.

Nie
Wstydzi sie iść na saunę bo raz zarośnięta, a dwa ogoli sie to blizny.

#Hobgr

W technikum robiliśmy projekt w grupach dwu osobowych. Razem z przyjaciółką ustaliłyśmy że ja zrobię prezentacje, a ona wyślę mi potrzebne materiały i na końcu wyślę nauczyciele. Zrobiłam prezentacje i na ostatnim slajdzie zamiast nas podpisać napisałam ,,wal się!" oczywiście w bardziej wulgarny sposób. Wysłałam do przyjaciółki i poprosiłam by sprawdziła prezentacje, zanim ją wyślę.
Następnego dnia zostaliśmy obie wezwane przez naszą wychowawczynię. W gabinecie była też ta nauczycielka która zadała nam projekt. Wyobraźcie sobie moje i mojej przyjaciółki zdziwienie jak się dowiedziałyśmy dlaczego zostaliśmy wezwane.
Ten debil nie sprawdził tej prezentacji i wysłał ją w takim stanie. Dobrze że obie babeczki miały bardzo duży dystans i skończyło się bez żadnych konsekwencji.
Dodaj anonimowe wyznanie