#12kPU

Piszę to anonimowo, bo nadal trudno mi o tym mówić otwarcie. Mam 24 lata i od dawna noszę w sobie ciężar, który mnie przerasta.

Kiedy miałam 13 lat, wpadłam w złe towarzystwo. Używki, które wtedy wydawały się „drogą ucieczki”, zniszczyły mi zdrowie i odebrały coś, co dziś wpływa na każdą sferę mojego życia — mój uśmiech. Straciłam prawie wszystkie zęby.

Dziś nie potrafię spojrzeć w lustro bez łez. Unikam ludzi, bo wstydzę się swojego wyglądu. Mam silny lęk społeczny, nie pracuję, czuję się jak cień człowieka.

Chciałabym odzyskać siebie. Chciałabym kiedyś uśmiechnąć się bez strachu i poczucia upokorzenia. Piszę to nie po to, by ktoś mnie żałował, ale żeby w końcu wyrzucić to z siebie i przyznać, że potrzebuję pomocy.

Może to pierwszy krok, żeby wreszcie zacząć żyć.

#Rn1to

Jestem obecnie w miejscu, które wielu określa "najlepsze lata Twojego życia". Czuję jak czas ulatuje mi przez szpary pomiędzy palcami a ja wciąż jestem samotny. Cholernie samotny. W szkole średniej miałem dziewczynę ale potraktowała mnie nieładnie, trwało więc to bardzo krótko. Praktycznie całe życie jestem singlem. Teraz, gdy jestem na studiach, rodzice mówili mi, że spotkam tutaj wiele ambitnych i mądrych dziewczyn. I wiecie co? To jest absolutnie prawda. W czym więc jest problem?

Jestem niesamowicie brzydki, nieatrakcyjny fizycznie pod praktycznie każdym względem (nie chodzi o wzrost; ten mam przeciętny) a do tego, powszechnie uznano mnie za nudziarza. Co niestety również jest prawdą..

Mam wielu znajomych na studiach, również koleżanki; ale to jest oczywiste, że żadna z tych dziewczyn nie jest mną zainteresowana w żaden sposób. Jedna taka dziewczyna mi się bardzo podoba; żeby nie było, również singielka; wiele razy rozmawialiśmy, również pod wpływem alkoholu. Widzę to dokładnie, że nawet wtedy traktuje mnie jak półpowietrze. Naprawdę trudno jest się pogodzić z myślą, że prawdopodobnie zostanę samemu do końca życia, a jeśli nie, to przepadną mi te "najlepsze lata".

Bycie brzydkim to jest problem nie do przeskoczenia w żaden sposób. Nie palę papierosów; ani zwykłych ani elektronicznych, nie ćpam, uprawiam sporty, jak pić, to raz na ruski rok. Ale to nudziarstwo przesądza o mnie najbardziej. Czuję się jak nikt. Jak nic. Z doświadczenia wiem, że gadanie o "odwadze" itd. jest tylko gadaniem. Nie chcę od nikogo porad, chcę tylko zostać zrozumiany. Dziękuję za uwagę.

#gRvy5

Może ze mną jest coś nie tak, ale zastanawiam się czemu niektórzy faceci tak bardzo fascynują się kobietami. Mocniej niż ja kiedykolwiek facetami. Może ja przelałam swoje zainteresowania w stronę kultury i zwierząt. Chyba to jest to. A może jestem introwertykiem i nie czaje. I nie próbuje usilnie dowiedzieć się co statystycznemu Kowalskiemu siedzi w głowie i co powoduje rodem meskim, bo jestem obciążona tym co mi siedzi w głowie. A facetów uważam za nieskomplikowane istoty.

#5q78f

Kiedy byłam w wieku 7-8 lat, najczęściej spędzałam wolny czas na podwórku z innymi dziećmi. Mieszkaliśmy w nowo wybudowanym bloku.
Chłopcy z bloku (w podobnym wieku) często bawili się w przerażający dla mnie sposób: łapali pająki, których było mnóstwo na murach w tamtych czasach. Następnie szukali dziewczynek i obrzucali je tymi pająkami. Wtedy jeszcze nigdy nie byłam ofiarą. Sama myśl o tym tak mnie przerażała, że zanim wyszłam na podwórko, patrzyłam z okna, co dzieje się na dworze, ilu jest chłopców i co robią.
Pewnego dnia na podwórku krążył tylko jeden chłopiec z sąsiedztwa, szukając pająków. Wtedy wpadłam na pewien pomysł. Podeszłam do niego i zaoferowałam pomoc w łapaniu pająków. Pokazał mi, jak je łapać za nogi. Wszelkimi siłami opanowałam przerażenie i dzielnie zbierałam te pająki. Uznałam, że mając pająka pod kontrolą, jest to w miarę znośne. Jednak myśl, że pająk mógłby gdzieś wędrować po moim ciele, była nie do zniesienia.
Kilka dni później bawiłam się sama na podwórku, gdy nagle usłyszałam przerażający krzyk. Zobaczyłam grupę chłopców biegnących w moją stronę; kilku z nich miało w wyciągniętych rękach pająki zwisające na odnóżach. Stałam sparaliżowana strachem i nie mogłam się ruszyć. Chłopcy byli już bardzo blisko, gdy niespodziewanie jeden z nich zawołał: „Stać! To Vil, ona się nie boi. Nie marnujmy na nią pająków!” Wtedy cała grupa pobiegła dalej, szukając innej ofiary.

#AiDzZ

Witajcie Anonimowi. Oto moja historia. Jestem kobietą w wieku 30 lat. Kto wie ten wie,jak w dzisiejszych czasach ciężko poznać osobę z którą chce się wspólnie biec przez życie. Większość swojego nastoletniego życia poświęciłam na karierę i na wykształcenie. Nie w głowie były mi randki czy imprezy. Zawsze jednak w głowie miałam taką wizja miłości niczym z komedii romantycznych z Julią Roberts w tle. Poznałam dwa lata temu mężczyznę starszego ode mnie o 4 lata. Dogadujemy się świetnie,ale czuję że jest coś co truje mnie od środka. Wiem ze miał bardzo trudne dzieciństwo i życie trochę go poszarpało emocjonalnie. W wieku 20 lat handlował narkotykami i uprawiał seks z eskortami i płacił prostytutkom. Jakaś część mnie nie może przeboleć,że on się uczy dopiero bliskości i zaufania, nie oczekując nic w zamian jak w przypadku transakcji. Ja jestem otwarta, pragnę bliskości i ciepła. On nie jest w stanie mi tego dać, tak jak ja bym to chciała i boli mnie to,bo on to co ja traktuje jak coś grzesznego. Wiem,że bardzo się stara być lepszym człowiekiem. Widzę to w małych codziennych rzeczach i ten żal za to kim był poprzednio. Jednak boję się,że mogę zatracić siebie. Boję się,że on całe życie będzie pokutował za swoje grzechy, a ja będę czekać i się nie doczekam kiedy on dotrzerze,że nie wszystko w życiu i nie każdy człowiek jest zły. Boję się,bo widzę też w nim swojego ojca inpodobienstwa do niego i zdaje sobie sprawę z tego,że też mam sama traumę pokoleniowa. Świadomość tego powoduje,że boję się myśleć co dalej i podjąć jakąkolwiek decyzję. Truje to mnie ,że on może chcieć wrócić do tego kim był. Że ja nigdy nie będę taka piękna jak dziewczyny oferujące usługi dla niego i wystraczajca pomimo mojego poświęcenia i nadziei na lepsze jutro. Czy ktoś miał z was podobne przeżycia czy doświadczenia? Dziękuję za przeczytanie i za czas. Trzymajcie się.

#kjcl7

Hej, czy według was to normalne że lubię sikać w spodnie?... Bo jakoś dziwnie mi się podoba te uczucie i lubię to robić ale jednak trochę się wstydzę przyznać do tego komukolwiek kogo znam. Więc pisze to żeby dowiedzieć się czy ktoś z was też tak ma bo chce się poczuć lepiej z moim dziwnym upodobaniem...

#qGCi3

Czuję się sfrustrowana. Mieszkam z chłopakiem. To zawsze był trudny związek, on zawsze miał charakter księżniczki, ale nadrabiał innymi cechami charakteru i zdecydowałam się z nim być. Można z nim porozmawiać o wszystkim, ale stawianie mu jakichkolwiek wymagań nie jest łatwe. I tak mogę z nim porozmawiać, że coś mi wadzi, ale z reguły poprawa jest chwilowa, minimalna lub chwilowa i minimalna. W dodatku takie rozmowy zawsze psują mu humor. I jest jedna taka rzecz... Ja wciąż jestem czystą, zadbaną dziewczyną, on wciąż jest... Chłopakiem, bo ani zadbany, ani czysty to on już nie jest. Można powiedzieć, że zaakceptowałam, że prawie o siebie nie dba. Przestał ćwiczyć, znacząco utył, ogoli się raz na parę dni. Jest jednak jedna rzecz, której zaakceptować nie potrafię. Przestał się myć wieczorami. Tylko rano. Wiem, że są ludzie, którzy tak funkcjonują, jednak mnie jest nieprzyjemnie kłaść się czysta do łóżka, obok lepkiego od potu, nieświeżego faceta. Zaczynam czuć do niego niechęć i obrzydzenie, coraz mniej chce mi się z nim kochać. Rozmawiałam z nim o tym. Nie raz. I dla mnie spoko, że czasem by wziął prysznic tylko rano, bo jest bardzo zmęczony czy coś, ale nie codziennie. Jednak on próbuje na mnie zwalić, żebym go codziennie prosiła, żeby poszedł się dziś umyć. Ale nie za wcześnie (bo bez sensu tak wcześnie), ani nie za późno (bo wtedy już mu się nie chce). A i tak jak już go poproszę wprost, to stwierdza, że dziś akurat już jest za późno i jest zmęczony u mu się nie chce. I chce, żebym się do niego przytulała, takiego lepkiego i woniejącego. Nie wiem już jak z nim gadać. Nie chcę iść na wojnę, bo wiele nas kosztowało uzyskanie obecnej względnej równowagi, ale nie chcę też kłaść się obok śmierdziela. Zwłaszcza, że jak tak robi to pościel też zaczyna bardzo szybko pachnieć nieświeżo. Raz go przycisnęłam, to udało mi się go zmusić do mycia się przez tydzień. Heh.
Dodaj anonimowe wyznanie