#xTxa8
Co z tym anonimowego? Nie chcę mieć dzieci. Moja cierpliwość wytrzymuje kilka godzin dziennie, ale kiedy za długo przebywam z dzieckiem, które jest marudne, jestem w stanie zrozumieć kobiety, które skrzywdziły swoje dziecko „bo nie przestawało płakać”. Moja miłość do malucha zmienia się w niechęć, kiedy jest zbyt marudny. Nie chcę zarwanych nocy, całego dnia z niemowlakiem na rękach. Obawiam się, że mogłabym zrobić mu krzywdę.
Panuję nad sobą, bo wiem, że po pracy wrócę do domu, w którym jest cisza i spokój. Ze swoim dzieckiem bym nie wytrzymała.
Ja też miałam podobnie - jeszcze w ciąży się zastanawiałam czy ja się do tego nadaję, bo jak słyszałam ryk dzieci sąsiadów to we mnie narastała taka złość, że miałam ochotę je pozabijać. Na szczęście uczucia do swojego dziecka to co innego, jakoś człowiek ma więcej cierpliwości.
Oj sporo w tym prawdy! Z własnym dzieckiem jest nieco inaczej, ale i tu zdarza się, że nerwy puszczają.
Nikt Cie nie zmusza do posiadania dzieci, ale pamiętaj, że jest jeszcze narzeczony, który może mieć inne zdanie. Warto poważnie poruszyć z nim ten temat. I zastanowić się też, co będzie jeśli któremuś z Was się w przyszłości "odmieni".
Od znajomej, która ma kilkuletnią już córeczkę słyszałam kiedyś dokładnie to samo, co Ty piszesz. Miała takie samo podejście do dzieci i jedynym odstępstwem od tej reguły było właśnie jej dziecko. Czyli zdarza się, że pojawia się wyjątek w tego typu schemacie, ale nikt oczywiście nie zagwarantuje czy i w Twoim przypadku tak by się stało.
Zmuszają... Beżowi i Czarni przybysze o potężnym współczynniku dzietności.
Fan rozumiem że Ty już masz co najmniej 3ke?
W planach jeszcze 6 ;)