#1MJzl
Pewnego dnia słyszę dzwonek do drzwi, a tam stoi pani, mówiąc mi, że mają zgłoszenie o przemocy wobec zwierząt. Wpuściłam ją do siebie, żeby się przekonała, że nic takiego nigdy nie miało miejsca, kot zadbany, miski pełne, kuweta regularnie czyszczona. Pani ta wzięła kota, sprawdzając, czy nic go nie boli lub czy nie ma żadnych śladów pobicia, podziękowała, mówiąc, że jest w porządku i nie widzi niczego niepokojącego.
Wszystko byłoby okej (cieszę się, że inni reagują na krzywdę braci mniejszych), gdyby nie to, że po tej pani przyszły do mnie jeszcze trzy inne osoby, a po osiedlu rozeszła się plotka, że biję bezbronne zwierzęta i jestem potworem. Teraz nie mam spokoju, ciągle jakieś kartki z groźbami, że mnie też pobiją i zobaczę, jak to jest, lub żebym lepiej się stąd wyprowadziła, bo zrobią ze mną porządek. Staram się tym nie przejmować, jednak czasami jest ciężko. Już sama nie wiem, co robić, przecież nigdy nie skrzywdziłabym mojego kochanego zwierzaka. Jest mi przykro.
Zgłoś nękanie na policję.
Głupi pomysł: wydrukuj wyznanie i przyklej na wejściu do klatki.
Dalej głupi pomysł: zredaguj, więcej informacji o wizycie kontrolnej i rezultacie oraz że nie życzysz sobie gróźb i samosądów.
Lepiej niech pogada z dzielnicowym żeby interweniował. Niech pochodzi po sąsiadach i porozmawia.
Ale swoją drogą to jakie ona musi robić te odgłosy uderzeń, że to u sąsiadów tak słychać. Trudno winic sąsiadów, że się niepokoją.