#tOyMJ

Sytuacja sprzed lat.
Otóż kiedyś, jeszcze w podstawówce, postanowiłam, że chcę zostać przewodniczącą klasy. No i startowałam w tych całych wyborach przez całe 4 lata. Nigdy nikt mnie nie wybrał. O dziwo wszystko zmieniło się po pewnej sytuacji w 6 klasie. Pokłóciłam się wtedy z najlepszą przyjaciółką, która uznała, że ma mnie dość i przeniosła się do innej klasy. Uznałam, że w sumie spoko, bo w zasadzie co to za przyjaciółka, co ma mnie w gdzieś i ciągle mnie obraża?

W ósmej klasie, tak jak co roku, postanowiłam wystartować w wyborach. U nas to wyglądało w ten sposób, że pani zapisywała imiona chętnych na tablicy i każdy mógł zagłosować na daną osobę. Pani zapisywała ilość głosów obok imienia, największa liczba wygrywała. Moja koleżanka bardzo chciała startować i poprosiła mnie, czy bym na nią nie zagłosowała. W sumie czemu nie, ogarnięta babka - pomyślałam. Ale uprzedziłam ją, że również startuję. Mimo wszystko tak jak obiecałam zagłosowałam na dziewczynę, by jej przykro nie było (każdy mógł głosować sam na siebie, z czego ona skorzystała).

Co roku nie wygrywałam, więc nie spodziewałam się jakiegoś szokującego wyniku.
I gdy przyszła kolej na mnie, pani pyta kto jest za mną. Patrzę, a tam wszystkie „kujonki” i (oczywiście) połowa klasy głosuje na mnie. Ja szeroko otwarte gały i nie dowierzam. Wygrałam z trzema punktami przewagi.

Można przewidzieć, że koleżanka nie była z tego powodu zadowolona. Przez cały rok posyłała mi taki jakiś zimny i ostry wzrok, a jak (jako przewodnicząca), jak to sama mówiła, „robiłam źle”, twierdziła, że jestem słabą przewodniczącą, skoro nic nie robię.
Przyznać muszę, że nie byłam ogarnięta tak jak ona i nie radziłam sobie jak powinnam, ale kurczę, starałam się jak mogłam. Robiłam dosłownie wszystko, co szło na korzyść klasy i aby wszyscy byli zadowoleni, ale udało jej się przekonać resztę, że ja po prostu się nie nadaję. Gdy po jakimś czasie już cała klasa zaczęła na mnie naskakiwać i radzić, bym oddała stanowisko tej koleżance, z płaczem pobiegłam do wychowawczyni, aby powiedzieć, że zamierzam zrezygnować. Ta jednak się nie zgodziła, twierdząc, że nie może (nie pamiętam już dlaczego).

Bądźmy szczerzy. Ta dziewczyna była na podobnym stanowisku, może nie z tymi zadaniami co ja, ale została skarbnikiem, a u nas w klasie było to traktowanie na równi z resztą, jak np: przewodniczący lub zastępca.
W poprzednim roku było w tej „wielkiej trójcy” trzech chłopaków, którzy jeszcze bardziej nie radzili sobie z obowiązkami.

I ja się pytam, gdzie jest ta głupia sprawiedliwość?!
Uważam, że okropnie mnie wtedy wykluczyli i potraktowali.
A koniec tej historii jest taki, że do teraz mam problem z podejmowaniem jakichkolwiek wyzwań, z obawy przed niepodołaniem w ich wykonaniu.
Zrobiłam się strasznie strachliwa.
radiant Odpowiedz

U mnie w podstawówce (i liceum też, pomimo że nie chodziłem do klasy z nikim z podstawówki) na stanowisko przewodniczącego klasy wybierało się z reguły jakiegoś zarozumiałego i nie lubianego kujona/kujonkę. A te "stanowisko" było traktowane raczej jako obciach, niż powód do dumy.

Dragomir

"TO" stanowisko. Chyba w tej podstawówce nie uważałeś należycie.

JoseLuisDiez Odpowiedz

W poprzedniej pracy moją przełożoną, pomimo braku odpowiednich kwalifikacji i doświadczenia, została psiapsi szefowej. Zupełnie nie ogarniała swojej pracy, nawet niby coś tak prostego jak ułożenie grafika potafiła sp...ć. Oczywiście przy obsadzaniu tego stanowiska moje doświadczenie, staż pracy i wyniki nie miały żadnego znaczenia. Wiem, że kilka miesięcy po moim odejściu straciła tą funkcję (a firma dobrego pracownika - mnie).
Gdy ją parę tygodni temu przypadkiem mijałem na chodniku, ja powiedziałem do niej "cześć", a ta odwróciła głowę, udając że mnie nie widzi. Jeżeli ma jakieś pretensje, to powinna mieć je przede wszystkim do siebie - dostała (niezasłużenie) szansę i nie ogarnęła tego.
A jeśli chcesz sprawiedliwości, to musisz sobie ją wywalczyć. Nikt Ci niczego nie da ot tak.

Vito857 Odpowiedz

Kiedyś też miałem spore parcie na bycie przewodniczącym albo wiceprzewodniczącym klasy. Przeszło mi, jak faktycznie mnie zrobili wiceprzewodniczącym i trzeba było się angażować w różne sprawy samorządu szkolnego.
A tak swoją drogą - moim zdaniem skarbnik ma najgorzej przesrane z całej trójki, nie dość że musi męczyć tyłek o to, żeby płacić klasowe składki to dodatkowo musi każdą złotóweczkę skrupulatnie notować i przeliczać.

User100 Odpowiedz

Dziwne. Za moich czasów "gospodarz klasy" absolutnie nie miał żadnej roli do spełnienia. Po prostu był, wybrany większością głosów. To samo jego zastępca. Tylko skarbnik zbierał kasę na jakieś teczki, wycieczki, chusteczki.

Karynaaaa

Podobnie było za moich czasów, jedynym "obowiązkiem" przewodniczącego było pilnowanie kredy i startej tablicy po lekcji. Nawet skarbnik za dużo nie robił, bo była trójka rodziców od takich rzeczy i nauczyciel.

Boeing747 Odpowiedz

Przyda Ci się w dorosłym życiu umiejętność niezwalania winy na innych i nieusprawiedliwiania swoich problemów i wad sytuacjami z dzieciństwa. Pracuj nad sobą zamiast rozpamiętywać. Tyle mogę Ci doradzić jako osoba w podstawówce dreczona przez dzieci z klasy-bierz za siebie odpowiedzialność i nie zwala winy na wydarzenia z podstawówki.

Boeing747

*nie zwala winy

AbandoneDreamer Odpowiedz

Dziwne. U mnie w podstawówce ludzie w ogóle nie traktowali funkcji przewodniczącego na poważnie. W ósmej klasie większość specjalnie zmówiła się, że wybiorą do tego celu klasowego ofermę. Ale on miał na nich wywalone, specjalnie robił z siebie niezdarę na każdym kroku, i poradził sobie. Ale tak jak mówię, nie było to jakieś zaszczytne stanowisko.

Tilia2 Odpowiedz

Zmartwię Cię - na wszystkich szczeblach administracji tak to czasem wygląda. Nie traktuj tej sytuacji jako porażkę, tylko jedno z wielu doświadczeń życiowych. Z każdej lekcji można wyciągnąć jakieś wnioski i rozwijać się dalej.

ziomek00725 Odpowiedz

u mnie od 1 klasy wybieramy tego samego kolegę który ogarnia dobrze na tym stanowisku 🤷🏼‍♂️

kiez Odpowiedz

Jeżeli z obowiązkami radziłaś sobie podobnie jak z pisaniem, to nie dziwię się, że chcieli cię odwołać ze stanowiska. Fatalnie się to czyta. Tyle samo sensu, co w tej paście "Jeszcze gdy chodziłem do podstawówki, to był tam taki Paweł, i ja jechałem na rowerze, i go spotkałem, i potem jeszcze pojechałem do biedronki na lody, i po drodze do domu wtedy jeszcze, już do domu pojechałem".

yo77 Odpowiedz

U nas też to był obciach i zawsze zgłaszały się do tego cyrku kujony

Zobacz więcej komentarzy (2)
Dodaj anonimowe wyznanie