#0FFwl

To będzie dłuższe wyznanie, ale proszę, przeczytaj do końca.

Mój ojciec był strażakiem, przepracował 25 lat w czynnej służbie. Nie był szczególnie wylewny w kwestii swojej pracy, a większości rzeczy dowiedziałam się, gdy on był już na emeryturze. Chciałam Wam opowiedzieć dwie historie...

Światła i dzwonki, półtorej minuty na wyjazd – wypadek samochodowy, młody chłopak sportowym BMW wbił się w samochód osobowy, którym jechała ciężarna kobieta. Sterta metalu, ciężko rozpoznać gdzie zaczyna się jeden samochód, a gdzie kończy drugi. Do poszkodowanej kobiety trzeba dostać się przez dach. Strażacy we dwóch stają na pojeździe, rozcinają pogięty metal ciężkimi nożycami hydraulicznymi, kiedy kobieta odzyskuje przytomność i podnosi pokiereszowaną twarz. „Niech mnie pan ratuje!” woła łamiącym się głosem.
Kobieta spędza 4 miesiące w szpitalu. Straciła dziecko, miała wszystkie kończyny połamane, strzaskane żebra, wybite zęby, kilka operacji. Cudem przeżyła. Pół roku później do straży przychodzi wezwanie sądowe od męża poszkodowanej kobiety i opinia biegłego, według którego gdyby podczas tego wypadku ciąć 4 cm bardziej w lewo, kobieta miałaby 13% więcej szans na uratowanie nienarodzonego dziecka. Strażacy zostają ukarani.

Środek nocy po ciężkiej akcji. Światła, dzwonki, półtorej minuty na wyjazd. Płonie kilkurodzinny dom w ubogiej dzielnicy, ktoś majstrował przy ogrzewaniu. Dym na klatce taki, że pomimo masek na twarzach nic nie widać. Żar parzy pomimo kombinezonów ochronnych. Nagle słychać krzyk dziecka. Strażacy wybijają drzwi jednego mieszkania, pęd powietrza zrywa aparat tlenowy z twarzy. Jedyny ocalały, chłopiec, jakieś 12 lat. Strażak bierze poparzone dziecko na ręce i ostatkiem sił i tchu w płucach wynosi z budynku. Chwilę później zawala się dach.
Kilka lat później ten sam chłopiec, jako jeden z bardzo, bardzo niewielkiego grona wdzięcznych ocalałych, przyjdzie do straży, opowie jak dostał się na studia, jak znalazł miłość, jak planuje przyszłość. Potem uściśnie dłoń i pójdzie dalej w wygrane życie.

Mijamy ich wielu, codziennie. Nie myślimy o nich w ogóle, bo przecież co nam się może stać. Nie czujemy wdzięczności, bo przecież „to jest ich praca”. Nie zastanawiamy się kto nas wyniesie z domu, kiedy przyjdzie powódź, nie pamiętamy o tych, którzy w słoneczny dzień i najczarniejszą noc, w przenikliwym mrozie, a kiedy indziej w palącym ogniu ryzykują wszystko... dla obcych ludzi.

Obrazy zwęglonych ciał na strychu domu i połamane rączki dzieci wyniesionych z samochodów, które rozbił ich własny pijany ojciec pozostają w pamięci na całe życie. To są zwykli ludzie, codzienni bohaterowie, którzy też się boją, którzy czasem wracają ze służby i płaczą. Pomyśl o tym następnym razem, kiedy będziesz mocniej naciskał pedał gazu.
aldialdi Odpowiedz

Wg badan opinii publicznej to właśnie strażacy cieszą się największym zaufaniem społeczeństwa, :)

Aliccjaa Odpowiedz

Zawsze miałam szacunek do strażaków (mam fioła na punkcie straży pożarnej) ale nie podoba mi się w jaki sposób jest napisane to wyznanie do nas jako odbiorców, bo przecież nie każdy ma gdzieś tą prace.
P.S na tą ciężarna to brak słów na takie zachowanie
P.S2 chłopak z BMW przeżył?

Cobra11

Znając życie to przeżył. Oni (sprawcy) prawie zawsze uchodzą z wypadków cało.

Esa

Zauważ, że kobieta straciła dziecko...nie każdy myśli w takich sytuacjach racjonalnie

ErzaScarlet

Ale to jej nie usprawiedliwia...

Nikaa8

Nikt nie powiedział, że to ona chciała tej sprawy sądowej. Może mąż się uparł, a kobieta, nie chcąc się kłócić, zgodziła się? Życie pisze różne scenariusze, nic o tych ludziach nie wiemy. :/ Mimo to szkoda strażaków, nie zostali docenieni, że w ogóle kogoś zdołali ocalić... :/

Zeco

@Cobra11 Ogólnie jest taka zasada w przy wypadkach, że "dobry" kierowca nigdy nie uderzy np. w drzewo swoją stroną tylko stroną pasażera. Dlatego zazwyczaj wychodzi z tego cało

@Aliccjaa Z chęcią Cię poznam :) ~strażak ^_^

Silli

@Zeco, nie jest to zasada, ani nie ma nic wspólnego z byciem dobrym lub złym kierowcą.
To jest najprostszy z ludzkich instynktów- instynkt przetrwania. Kierowca w przypadku zagrożenia odruchowo reaguje tak, żeby chronić siebie.

Zeco

@Silli to była przenośnia -_-
Wiem jak reaguje człowiek bo widzę gdy jadę do wypadku. Tak się mówi, że jest taka zasada przy wypadku. Przecież specjalnie kierowca tego nie robi... Dobry jest w cudzysłowie.
Prawdziwy, dobry, zawodowy, znający się kierowca wie, że nie jeździ się z nadmierną prędkością. Doświadczony rajdowy kierowca raczej powinien sobie poradzić w sytuacji np. poślizgu.

Druhna

Ja osobiście będąc strazakiem w OSP i widząc te wszystkie wypadki, zawsze brałabym na siebie w razie wypadku całe zdarzenie. Nigdy by mi do głowy nie przyszło żeby narażać czyjeś życie tylko po to żeby ratować siebie.

Kara3

Zeco. Ja mam prawojazdy 5 lat. Jestem kobieta i jestem dobrym kierowca. Zawsze wolalam zanizyc wlasna predkosc w razie "w" jednak mialam taki przypadek ze wpadlam w poslizg jadac 20/h ze mna byl moj chlopak i moje dziecko miesieczne. Mialam zaledwie sekundy do zdecydowania kto przezyje. Partner, dziecko i piesi a zgine ja lub oni zgina a ja przezyje i ostatnia opcja piesi przezyja a my we 3 zginiemy na miejscu jakby nam dach z glowami odcielo. Wpadajac w poslizg widzialam ze zjezdzam pod tira typu wanna. Szybka decyzja kto ma zyc. Nie wiedzac co robie wymanewrowalam samochod tak ze tylko ja bym zginela na miejscu gdybym sie obrocila o dodatkowe 20 stopni. Ale uderzylam koncowka belki i mialam tylko z rzepka cos nie tak ze nie moglam przez tydzien ruszac noga. Ale bedac w wielkim szoku i strachu przejechalam kolejne 60 km do domu nie czujac bolu. Czasami kierowcy wola instykntownie zabic tylko siebie niz inne osoby majac do wyboru. Wtedy mialam zaledwie 2 lata prawojazdy.

Zeco

@Druhna możemy zbić pione za podejście ✋💪
@Kara3 nie uważam ze się nie da. Niekiedy jest na to czas żeby zapobiec albo zmniejszyć zagrożenie. Jeśli jest taka szansa warto ją wykorzystać. Brawo za skilla 👏

Zobacz więcej odpowiedzi (2)
AnonimoweCiastko Odpowiedz

Taka ciekawostka. Już przy ok. 80 km/h, gdy kierowca gwałtownie, i ostro zahamuje, osoba siedząca z tyłu bez pasów wyłamuje siedzenie kierowcy zabijając i siebie i jego. Jego masa w tym momencie robi swoje. Także nie mówcie, że siedząc z tyłu możecie się nie zapinać. Moi rodzice to strażacy. Tak bardzo wpoili mi zasady bezpieczeństwa, że nie rusze samochodu dopóki wszyscy nie będą zapięci. Wiem co się może stać, a tak wiele osob to lekceważy. Przez "nie chce mi się" wielu osób inni tracą życie.

Atropos

mnie też takie "kozaczenie" irytuje. Ja tak znowu teściów wytresowałam z zapinaniem. Jak stwierdzili, że oni nie zapinają, to kazałam im wysiadać z samochodu, bo nigdzie z nimi nie jadę i mają iść na piechtę. Po paru takich akcjach teraz sami bez szemrania zapinają, bo patrzę w lusterko i póki tego nie zrobią, nie ruszam.

idaswieta Odpowiedz

Dopiero zaczynam swoją prawniczą przygodę, ale z całą pewną mogę stwierdzić, że pierwsza z historii jest wyssana z palca. O ile pozew męża poszkodowanej w wypadku kobiety nie wywołuje u mnie żadnego zdziwienia, o tyle w żadnym wypadku nie mogło dojść do skazania strażaków. Zarówno doktryna jak i judykatura stoi na stanowisku, że szanse w takim przypadku muszą być CO NAJMNIEJ WIELCE prawdopodobne. Co najmniej. Wielce. Nie ma najmniejszych szans na wyrok skazujący przy 13%. Żaden sąd nie wydałby wyroku, który niemal z automatu zostałby uchylony przez sąd wyższej instancji (są z tego rozliczani). Jeśli zostali uznani za winnych, z całą pewnością nie znasz całej historii, a strażacy dopuścili się znacznie poważniejszego zaniedbania.

Habiel

No i wystarczy z K art.26 o poświęceniu dobra niższego dla ratowania wyższego (w momencie ciężarnej zakłada się, że życie matki jest dobrem wyższym, bo bez niej nienarodzony nie przeżyje). Nie ma szans na skazanie strażaków.

Strazak Odpowiedz

Fajne wyznanie, a co do AODO to podmuch powietrza nie jest w stanie jej zerwać i raczej po otworzeniu drzwi nie występuje "podmuch powietrza" tylko jak już to wsteczny ciag zwany efektem bleve :D i gdyby taki efekt "złapał" strażaka bez lini gaśniczej to ani nie było by dziecka ani strażaka tak że ten :p a i jeszcze jedno nie ma Aparatów Tlenowych tylko powietrzne :p czysty tlen jak by był w butli to 2 oddechy i leżysz trupem :D
Pozdrawiam Strażak Ratownik :)

Vstorm

A możesz bardziej rozwiązując te skróty? I o co chodzi z tym podmuchem powietrza?

Vstorm

Bo nie ukrywam, ale to jest ciekawe.

Michaszs

Pozar w zamknietym pomieszczeniu powoli wypala tlen. Zapotrzebowanie robi sie wieksze, tlenu mniej, a dymu i gazów pożarowych coraz wiecej. Dym i gazy pożarowe są palne w wysokich temperaturach. Po otwarciu drzwi pożar ma nieograniczony dostęp do tlenu. Dym nasyca się tlenem, jest inicjator w postaci płomienia z pożaru i bum. Dlatego często strażacy przed wejściem otwierają na kilka sekund drzwi, 'leją wodę' i zamykają. Powoduje to, że woda paruje i chłodzi gazy pożarowe zmniejszając prawdopodobieństwo bum.
Pozdrawiam
Dowódca zastępu

Vstorm

Dziękuje za odpowiedź.

Strazak

Michaszs dokładnie bardzo fachowo powiedziane, nic dodać nic ująć :) skróty już wyjaśniam AODO - aparat ochrony dróg oddechowych a co do efektu bleve jest nazwa amerykańska w strażackim slangu mówi sie na to wsteczny ciąg lub rozgorzenie polecam wpisać na youtube efekt bleve tam są bardzo fajne filmiki :)

Michaszs

Kolego rozgorzenie-flashover jest innym zjawiskiem niż backdraft-ciąg wsteczny płomieni. Polecałbym zgłębić tą wiedzę, bo może uratować tyłek ;)

Strazak

Sory pojęcia pomyliłem, wiem na jakiej zasadzie działają wszystkie, 2 razy udało mi się nawet "złapać" rozgorzenie :) tylko jakoś nigdy nie mogę tych nazw spamiętać :l

krzysdom

Jak już to BLEVE (Boiling Liquid Expanding Vapour Explosion) jest zjawiskiem wybuchu cieczy palnej gwałtowanie zmieniającej stan skupienia na gazowy (np w czasie rozerwanie zbiornika LPG)

Co do tlenu to też nie przesadzał bym z dwoma wdechami. Owszem jest toksyczny ale przy dłuższej ekspozycji. W przeciwnym razie przy doraźnej tlenoterapii na wysokich stężeniach poszkodowani padali by jak muchy :p

Ciekawostka, paryska straż wykorzystuje również aparaty tlenowe z obiegiem zamkniętym, gdzie wydychane powietrze jest filtrowane i wzbogacane o tlen z małej butli. Podobnych systemów używają ratownicy w kopalniach, ponieważ takie aparaty mają możliwość dłuższej izolacji od atmosfery toksycznej.

Pozdrawiam, Strażak ;)

AnonimoweCiastko Odpowiedz

Co do tych "podmuchuchów".... Kiedy jest pożar w budynku strażacy, aby się do niego dostać, nie otwierają tak po prostu sobie drzwi. Gdyby to zrobili, już by nie żyli, bo przy takim czymś ogień po prostu bucha ci w twarz. Tak mniej wiecej. Nie wiem niestety już dlaczego i jak dokładnie to się dzieje, ale o takim czymś wie każdy strażak. A to że " zdmuchneło mu maske z twarzy". No niezłą ty masz wyobraźnie. Nie jest to możliwe bo jest zbyt mocno przytwierdzona do twarzy... Strażacy z tego względu m.in. nie mogą mieć zarostu na twarzy

Shameless02

Jeśli chodzi o podmuchy wydaje mi się, że przez dostarczenie tlenu, który powoduje wzrost ognia. Ciekawa informacja nie wiedziałam, że strażacy nie powinni miec zarostu

Hehehuhu1 Odpowiedz

Nikt nie widzi ich pracy, dopóki sami nie znajdą się w potrzebie.

TajnyNieFajny Odpowiedz

Małe uściślenie maska nie poprawia widocznosci w dymie służy głównie do zabezpieczenia twarzy a w połączeniu z butlą zabezpiecza drogi oddechowe, do "rozjasniania" urzywa sie latarek zamontowanych na Chełmach

alicjaizabella Odpowiedz

Ja jestem corka komendanta strazy. Brzmi fajnie. Tez nie znalam zadnych szczegulow dopuki nie stalam sie dorosla a tata przeszedl na emeryture. Dopiero wtedy zrozumialam czemu czasami byl jakis taki nieobecny w domu. Takie zawody, ktore sa bardzo potrzebne, niestety ryja psychike bez litosci. Taka prawda. Ale bez takich ludzi nie da sie juz zyc. Ktos musi to robic.

StudyInPink Odpowiedz

Ja osobiście, mam duży szacunek dla strażaków. Ryzykują swoje własne życie, po to by pomóc innym, szkoda tylko że niektórzy tego nie doceniają. :)

Eldingar

Twój nick nawiązuje do Sherlocka Holmesa czy to przypadkowa zbieżność?

Zobacz więcej komentarzy (31)
Dodaj anonimowe wyznanie