#kzL1A

Jedną z rzeczy, która bardzo utrudnia mi życie, jest upośledzona funkcja rozpoznawania twarzy. Aby zapamiętać daną osobę, muszę ją zobaczyć od kilkunastu do kilkudziesięciu razy lub dana osoba musi posiadać jakąś charakterystyczną cechę typu brak górnych jedynek czy niebieskie włosy. Mój mózg z jakiś powodów traktuje tego typu informacje jako spam i kasuje w trybie pilnym. Jeśli kogoś, kogo rozpoznawałam, nie widzę przez dłuższy czas (liczony w latach), wszystko w pamięci się rozmywa. Koszmarem był początek liceum i studiów – nie potrafiłam przez bardzo długi czas rozpoznać „swoich”. Nie poznaję niektórych swoich sąsiadów, jakby mnie ktoś napadł, to o portrecie pamięciowym mogę zapomnieć. W pracy (a pracuję z ludźmi) stałych klientów rozpoznaję tylko kilku.

Ostatnio spotkałam znajomą (chyba), z którą chwilę pogadałam, ale kompletnie nie potrafiłam sobie przypomnieć, skąd ją znam. Nie przyznałam się, że kompletnie nie wiem, z kim rozmawiam i z tego powodu jest mi źle. Dobrze, że jest Facebook i można sobie trochę odświeżyć pamięć...
MaryL2 Odpowiedz

To się nazywa prozopagnozja. Też to mam niestety i wiem co czujesz. Ja nie wiedziałam, że coś rozpoznaje źle baaardzo długo ( nawet nie chodzi o to, że nie wiedziałam jak to nazwać, ale po prostu myślałam, że wszyscy tak mają). Ludzie mówili, że za dużo wypiłam i dlatego ich nie pamiętam, mieli mi za złe, że nie przywiązuje uwagi do tego co mówią (ja pamiętałam co było mówione, tylko nie pamiętałam kto to mówi, nikt nie miał tabliczki to ja, Zosia, a teraz moja historia). No i oczywiście to, że nie rozumiałam połowy filmów, zwłaszcza gdy bohaterowie się przebierali (np ktoś był jakimś agentem). Ciągłe pytania „a to ten jest jego ojcem? To ten sam?”. Takie house of cards, gdzie wszyscy łażą w garniakach nie do obejrzenia dla mnie. Trudności w nawiązaniu relacji w grupie, bo ktoś zagada, pożyczy notatki, a następnego dnia znów jest obcą osobą. Nie wiem czy też tak masz, ale ja bardzo często łączę dwie osoby w jedną. Teraz ostatnio czuję, że jest trochę lepiej jakby. Widzę to po filmach właśnie „ooo przecież to jest aktor co grał Harrego Pottera! Tyle razy oglądałam ten film i nie zauważyłam”. Ale ostatnio jakiś sąsiad się przyczepił do nas, obgadywał nas, i ja nie mogłam zapamiętać który to, więc jak wchodził do windy to normalnie zagadywałam, dzień dobry czy coś. Masakra…

Mafia

Ja u siebie podejrzewałem prozopagnozję, jednak psychiatra mi powiedział, że jest ona zazwyczaj skutkiem jakiegoś urazu głowy, a u mnie winne jest spektrum autyzmu. Doskonale jednak rozumiem, czasem nie pamiętam twarzy własnych rodziców, znajomych, poznaję wszystkich po głosach i sposobie chodzenia. Znajomi się śmieją, że gdybym miał podać cechy charakterystyczne w celu stworzenia portretu pamięciowego, podałbym dokładny ton głosu, jego barwę, sposób chodzenia, nawet wzór skarpetek, ale gdybym miał opisać twarz? "Twarz? No tak, miał ją."

MaryL2

@mafia, a masz tak, że prawie w ogóle nie rozpoznajesz twarzy, czy masz to utrudnione, ale jednak znajomych poznajesz? Ja nie wiedziałam w ogóle, że prozopagnozja to jednostka chorobowa. Myślałam, że to opis zjawiska, a przyczyny mogą być różne. I że jest to raczej wrodzona „ułomność”

angryyrgna

Dla mnie najgorsze jest utrzymanie więzi społecznych. Nie żeby mi jakoś szczególnie na tym zależało, ale jednak innym bardzo ciężko jest wytłumaczyć np. brak w ich stronę "dzień dobry" (o ile w ogóle nawinie sie taki temat) i że to wcale nie brak kultury, ale fakt, że na ulicy zwyczajnie nie poznajesz ludzi itp.
Ciężko.

Czaroit Odpowiedz

Nie mam prozopagnozji, ale też mi się czasem ludzie zlewają w jedną osobę. Kiedyś byłam 3 tygodnie na wycieczce autokarowej po Europie, i dopiero 2 dni przed końcem się połapałam, że jedna koleżanka to faktycznie dwie różne osoby. Niezbyt nawet podobne do siebie, gdy zobaczyłam je razem. Ot, dwie szczupłe blondynki, podobnego wzrostu i budowy ciała, ale rysy twarzy inne. Z obiema rozmawiałam podczas wycieczki nie raz...

Nie zapamiętuję też nazw własnych. A gdy ktoś mi się przedstawia, po sekundzie już nie wiem, jak mu na imię. Chyba, że imię jest wyjątkowe, np. Eustachy. Wówczas zapamiętam na bank. To jest posunięte do tego stopnia, że do dziś nie wiem, jak ma na imię mój były, z którym byłam dwa lata. Władek czy Włodek? 🤔

Czasem też jest tak, że ktoś "wygląda" na inne imię. Np. Kasia wygląda mi na Zosię. Nie mam pojęcia dlaczego. W liceum przez 4 lata się nie nauczyłam, czy mojej kumpeli Gosia czy Iwona. Ciągle mi się myliło, które imię jest prawdziwe, a które przypisał jej mój mózg.

Ostatnio za to nauczyłam się odróżniać przyjaciółki mojej kumpeli, których nie odróżniałam od 3 lat (nie moja wina, że Marzena wygląda na Ewę, a Ewa na Marzenę 😂 ).
Kumpela namalowała portret Marzeny. Oczywiście mój mózg uznał, że to Ewa. I gdy przypominam sobie ten obraz, zawsze oczami wyobraźni widzę na obrazie napis - EWA (w dodatku wykonany ozdobnym fontem i pięknie wkomponowany w całość. Do tego stopnia, że początkowo "pamiętałam", że on naprawdę jest tam namalowany... 😁) Gdy mi się to wyświetla, wiem, że muszę zamienić imię, bo to Marzena. Zatem ta druga to będzie Ewa. Ufff

Z dodawaniem też mam problem. Żeby dodać 8 do 37 najpierw dopełniam do 40, a potem dopiero dodaję resztę. Nie umiem od razu dodać całej ósemki, choć doskonale wiem, że 7+8=15. A z matmy miałam 5.

Ludzki umysł jest fascynujący.

Dodaj anonimowe wyznanie