Mam taką pracę i mieszkam w takim miejscu, że od czasu do czasu zabieram kogoś z pracy samochodem, żeby koledzy i koleżanki nie musieli się tułać po tramwajach i autobusach. Z kolegami jeszcze problemów nie ma... ale gdy zdarzy się, że odwiozę jakąś koleżankę pod dom, to od razu są plotki i jest gadanie, że „kręcimy ze sobą”. Jest nawet jedna para i pokłócili się z powodu tego, że dziewczynę podwiozłem do domu, gdy on był poza miastem. Mimo wszystko gadanie zawsze jest i wychodzę na „masowego wyrywacza/podrywacza”, choć taki nie jestem i nie zamierzam być. Nie mam dziewczyny i wszyscy o tym wiedzą.
Czy tak trudno być po prostu miłym i koleżeńskim w tych czasach? Czy taka drobnostka jak podwózka do domu już musi coś sugerować? Co za czasy...
Dodaj anonimowe wyznanie
To się bierze z tego, że ludzie twierdzą, że koleżeństwo i przyjaźń między kobietą i mężczyzną są niemożliwe. I potem wymyślają głupoty.
Raczej z powszechnej seksualizacji, przez którą istnieją takie twierdzenia.
W dziwnym się obracasz towarzystwie. Kiedyś kolega mnie co tydzień do domu odwoził i żadne plotki do mnie nie dotarły.
Później codziennie jeździłam z innym do pracy. Jeszcze niedawno, też z mężczyzną, jeździłam co tydzień pograć ze znajomymi (między innymi z nim).
To takie dziwne, żeby z kimś jeździć?
A jak odwozisz kolegów, to też oznacza romans?
Ktoś cię pyta (czemu to kogoś interesuje) "kogo odwoziłeś?" Odpowiadasz "kolegę/koleżankę z pracy".
Widzisz? To proste 😉
Co mają do tego czasy? Zawsze byli ludzie, którzy przesadnie interesują się czyimś życiem.
Tak np. powstała spowiedź 😅