#k4GFb

W podstawówce byłam nieśmiała i kolegowałam się tylko z jedną osobą, przez co w klasach 4-6 nie byłam brana pod uwagę przez chłopaków jako przyszła dziewczyna, a raczej jako dziwak. Często leciały obraźliwe teksty w moją stronę i tylko nauczyciele reagowali. Któregoś razu po szkole na podwórku zaczepili mnie "znajomi" z klasy i zaczęli się śmiać, że nikt mnie nie zechce i już zawsze będę sama. Wtedy zza pleców usłyszałam głos jednego z chłopaków z mojej klasy. Zaczął mnie bronić i zwyzywał tamtą hołotę. Od tamtej pory w klasie miałam spokój, a mój obrońca przestał być mi obojętny.
Nasze drogi rozeszły się po podstawówce i każdy poszedł w swoją stronę.

Rok temu wyprowadziłam się ze swojej rodzinnej miejscowości. Kiedy po miesiącu przyjechałam odwiedzić rodziców, spotkałam mojego bohatera, niestety śpieszyłam się, więc zdobyłam się tylko na szybkie przywitanie i poleciałam do rodziców. Po dwóch dniach spotkałam go znowu i mimo że miałam czas, a on tak pięknie się do mnie uśmiechał, nie zatrzymałam się, żeby z nim pogadać. Wtedy poczułam, że źle zrobiłam i postanowiłam,  że następnym razem jak się zobaczymy, to zaproszę go chociaż na herbatę do kawiarni. Niestety nie było mi to dane - na drugi dzień rano dowiedziałam się, że w nocy popełnił samobójstwo.

Do tej pory w to nie wierzę, chociaż niedługo mija rok od jego śmierci. Dlatego anonimowi proszę was - nie zwlekajcie z niczym. Jeżeli czujecie potrzebę zrobienia nawet czegoś małego, to to róbcie - kto wie, może ten jego uśmiech był wołaniem o pomoc, a ja już zawsze będę miała wyrzuty sumienia.
Dragomir Odpowiedz

Niby o co? Miałaś się domyśleć czy jak? Po prostu problemy go przerosły, depresja pokonała, ktoś go zastraszył, z czymś sobie nie radził albo inny powód. Nikt nie ma wypisane na twarzy zamiarów, nie da się przewidzieć. A i nie byłaś za niego odpowiedzialna.

Dodaj anonimowe wyznanie