Kolega w przedszkolu, z którym tańczyłam na ważnym święcie miał krostki na rękach i twarzy. Kiedy zapytałam co to takiego odpowiedział, że wpadł w pokrzywy.
No cóż, po dwóch tygodniach też wpadłam, szkoda tylko, że "pokrzywy'' to tak naprawdę była ospa i pół przedszkola się rozchorowało.
Dodaj anonimowe wyznanie
Samo życie, rodzic który zdecydował posłać to dziecko do przedszkola kazał mu mówić, że wpadł w pokrzywy.
Może faktycznie wpadł w pokrzywy. A bez żadnych innych objawów rodzic nie pomyślał, że to może być ospa, zwłaszcza, jeśli nie było tej choroby w przedszkolu lub rodzinie.
Z drugiej strony zaraża się przed wystąpieniem pierwszych objawów, więc i tak dzieci by się rozchorowały.
@Postac Masz rację. Ale takich mniej widać. Ja w tym jednak widzę raczej ściemę.
W moim przedszkolnym oświadczeniu jest tak: jesli dziecko naprawdę miało wypadek to rodzic uprzedzi wychowawcę.
Jesli rodzic ma cos do ukrycia to pouczy dziecko co mówić i zwieje szybko (np. musi isc do pracy, gdy dziecko ma gorączkę).
Ja nie mam żadnego oświadczenia z przedszkola odnośnie zdrowia dzieci.
Moje dzieci przechodziły ospę bez żadnych objawów poza krostkami (jedno miało tylko powikłania po). Jakby były pierwsze to też mogłabym nie wpaść na to, że to ospa. Jeśli jeszcze wieczorem by kropek nie było, a rano wszyscy w biegu - no mogłabym nie zauważyć. Przyglądałam się dopiero po informacji o tej chorobie i w ten sposób szybko wyłapałam.
Podejrzewam, że akcja działa się w czasach, kiedy nikt nie robił tragedii z każdego siniaka czy krostki
Moj syn w czasie ospy miał dokładnie 3 krostki. Na tyle niewiele, że przy braku innych objawów, można nie zauważyć
Typowy dom hanysów, że wszyscy naraz zlatują się na urodziny??
Nie widzę nic w wyznaniu o urodzinach, a wy gorole nie obchodzicie urodzin? Tak, jestem ze Śląska
Nie to wyznanie