Napisał do mnie na sympatii facet, który pracuje za granicą. Całkiem dobrze się rozmawiało. Na początku myślałam, że pracuje tam, ale od czasu do czasu zjeżdża też do Polski, bo z jego wiadomości tak wynikało. Dopiero potem przyznał, że on w ogóle nie bywa w kraju i może przyjedzie, jak się między nami ułoży. Rozwaliło mnie to, bo przecież jestem dla niego obcą osobą. Pytam go, jak w takim razie zamierza się z kimś umówić, skoro mieszka prawie 1000 km stąd? To zaczął pisać, że on ma dziecko, zobowiązania, nie może tak wszystkiego rzucić jak ja, która jestem zupełnie wolna i nic nie planuję. Jeśli tego nie rozumiem, to trudno, ale nie wie, jak można kogoś skreślać przez to. Od razu oburzenie. Nasunęło mi się od razu pytanie: to po co zawracasz głowę? Tam ciężko o kogoś normalnego. Naprawdę.
Dodaj anonimowe wyznanie