#Tjo6l
Odezwały się cztery matki.
Dwie grzecznie zrezygnowały, gdy okazało się, że nie zawieziemy im tego jedzenia do domu. Trzecia poprosiła o zdjęcie, co to za jedzenie, po wysłaniu stwierdziła, że nie będzie jechała 10 km w jedną stronę, że ja mam jej to wysłać pocztą, bo szkoda jej na paliwo. A czwarta zaczęła mieć problem, bo opakowanie ryżu było otwarte i np. zamiast 4 woreczków, były tam 2, że kostki rosołowe też do połowy zużyte i że chcę komuś opchnąć resztki (nie widzę niczego złego w tym, że zamiast 12 kostek w opakowaniu jest 6-7 szt.).
Wkurzona usunęłam post i poszłam do sąsiadki z dołu, z którą przez wiele miesięcy zamieniłam może ze dwa zdania, ale zawsze pierwsza mówiła „dzień dobry”, to czemu nie? Wytłumaczyłam jej sytuację. Wzięła to jedzenie i jeszcze podziękowała.
Po co piszę to wyznanie?
Chyba po to, abyście się przypadkiem nie nabrali na żebrzące o pomoc mamusie na grupach na Facebooku — niektóre naprawdę są roszczeniowe i na tyle „bogate”, że pogardzą jedzeniem.
Gdyby tylko samochodem można było zrobić więcej niż jeden kurs...
Jeżeli to jest 100 km albo dalej, to dla 1 kartonu jedzenia nie opłaca się jeździć tam i z powrotem.
Wiadomo że nie powinno się marnować jedzenia I szkoda wyrzucić nawet częściowo otwartą paczkę ale z drugiej strony produkty spożywcze powinny sobie przekazywać osoby które się znają i mają do siebie zaufanie. Bo jeśli po takim przekazaniu osoba obdarowana dostanie problemów żołądkowych albo stwierdzi w mieszkaniu może spożywcze dojdzie do tak zwanej niezręcznej sytuacji.
Oczywiście miało być mole spożywcze.
PS Czy u was też reklamy w pierre dalają się na ekran do tego stopnia że utrudniają pisanie komentarza?
Nie, bo wchodzimy tu wyłącznie przez apkę o nazwie Adblocker.
Moja przeglądarka nie daje mi żadnych reklam na anonimowych. Polecam.
Chyba prędzej to jedzenie miałoby wzięcie właśnie u skromnej emerytki…
I co w tym dziwnego, że ktoś nie chciał otwartych paczek jedzenia od obcej osoby? A 10km w jedną stronę to wcale nie jest tak blisko po pół opakowania kaszy i ryżu nie wiadomo jak przechowywanych. W ogóle jeśli ktoś przyjmuje jedzenie od nieznajomych, to tylko wtedy, gdy zostało kupione przy nim, albo z ośrodków pomocy godnych zaufania.