Znałam taką sytuację. Była para, Marek i Kasia, wielka miłość, ale jednak coś się posypało i się rozstali. Kasia wyszła za mąż, Marek wszedł w związek, z Anną. Potem, po 6 latach Kasia się rozwiodła, spotkała jakoś przypadkiem z Markiem, i Marek błyskawicznie rozstał się Anną. Szczęśliwi Marek i Kasia są razem, a Marek wyznał Kasi, że przez 6 lat związku nigdy Annie nie powiedział "kocham Cię", bo to Kasia była jedyną kobietą, którą kochał. Brawa dla nich, ale zastanów się, czy chcesz być Anną w tej historii. Która jest kimś na otarcie łez, wypełnienie pustki, i ciągle czeka na coś, co nie nastąpi.

Raczej tak.

A nie możesz go o to spytać?

Oczywiście, że tak. Nie mogę mówić w imieniu wszystkich, ale WYDAJE MI SIĘ, że każdy z nas ma tą jedną, która nauczyła nas, że kochać też trzeba z umiarem i w pewnych granicach, dla bezpieczeństwa wszystkich zaangażowanych a zwłaszcza nas samych.

Bardzo to smutne ze stalas sie awaryjna dupeczka na zlamane serduszko, ale nie martw sie jak tylko tamta kiwnie paluszkiem szybciutko piesek poleci przeciez takie osoby nie maja zadnych zasad, liczy sie przeciez ich tylko wlasna dupa i emocje ktore nimi targaja, ty przeciez nie masz prawa ulyszec smiesznego kocham ,bo nawet nie jestes postrzegana w postaci partnerki zyciowej,wiec jesli masz jakas godnosc i szacunek do siebie radze szybko zakonczyc ta nie satysfakcjonujaca relacje ,a ta pierdola z ktora sie zwiazalas niech dalej zyje w swiecie marzen.