#Qs3uJ

Nie jest to jakkolwiek interesująca historia, więc osoby pragnące wrażeń mogę już teraz pożegnać. Chcę po prostu wyrzucić ciążące mi słowa, zawołać o pomoc, gdzie wiem, że nie dostanę żadnego odzewu.

Jestem młodą kobietą, która próbuje przetrwać w tym jakże cudownym świecie. Kilka lat temu spotkałam osobę, która doszczętnie spierdoliła mi życie. Jest powodem mojej zrujnowanej psychiki, masy kompleksów i stresu pourazowego. Przez ostatnie sześć lat odkrywam, jakie spustoszenie zasiała w mojej głowie. I kiedy myślę, że już wszystko wiem, że dam radę sobie z tym poradzić, to nadchodzi coś nowego, kolejny nieoczekiwany cios.

Pół roku temu znalazłam kogoś, komu na mnie zależy. To chyba pierwsza osoba w moim życiu, która naprawdę o mnie walczy. Postanowił wybrać drogę cholernie trudną do przejścia. Trwa przy mnie pomimo moich ataków histerii, zaników pamięci, przy których jestem agresywna, czy totalnego otępienia, z którego nie da rady mnie wyrwać.
Oboje wiemy, że powinnam zgłosić się po profesjonalną pomoc. Ale na taką mnie nie stać, zaś naszym cudownym polskim lekarzom z NFZ już dawno przestałam ufać, bo narobili mi jedynie więcej krzywdy.
Mam dosyć.
Pomimo tego, że czuję przy nim największe możliwe szczęście, że kocham go najbardziej na świecie. To mam dosyć. Nie mogę patrzeć na to, jak on cierpi przez to, że nie potrafię sobie poradzić z tym co mam w głowie.
Każdego dnia - jak jakąś jebaną mantrę - powtarzam sobie "zabij się". Po kilkadziesiąt, jak nie kilkaset, razy dziennie. Robię to bardziej podświadomie niż świadomie, i nie jestem w stanie przestać.
To "zabij się" z każdym dniem jest coraz mocniejsze, coraz głośniejsze.
I to jest moje największe marzenie - zniknąć z tego popieprzonego świata.
Ale oczywiście nie mogę. Przez kilka osób, które nie poradzą sobie beze mnie. Za bardzo mi na nich zależy, bym mogła ich opuścić.
Więc próbuję, a może jedynie udaję, że próbuję. Może też mam nadzieję, że kiedyś naprawdę będzie lepiej. Że kiedyś będzie mnie stać na to, by poprosić o pomoc. Albo że potrąci mnie ciężarówka.

Dziękuję Ci, jeżeli przeczytałeś ten tekst. Nie wiem co on może dla Ciebie znaczyć, jednak dla mnie fakt, że go skończyłeś, znaczy wiele. Może przypadkiem zostawisz dla mnie parę słów. Może mnie obrazisz, może coś doradzisz, ewentualnie zostawisz bez słowa.
Życzę Ci, byś miał więcej szczęścia.
RzeczywistySzok Odpowiedz

Skoro problem jest aż tak poważny, to nie ma co zwlekać i udać się do specjalisty. Możesz zaoszczędzić pieniadze lub poszukać pracy dodatkowej, uruchomić zbiórkę czy udać się do fundacji- jest szereg dróg. Tak, nie jest to proste, jednak w walce o siebie trud chyba nie gra aż takiej roli. Weź pod uwagę też fakt, że tak jak Ty teraz wypowiadasz się o kimś "zniszczyła mi życie" tak owa "pomocna osoba" może kiedyś powiedziec o Tobie. To nie jest tak, że ktoś ma nieskonczoną cierpliwość czy silną psychikę, którą można testować do woli. Ta osoba zaoferowała Ci wsparcie, docen to i zawalcz o siebie :)

Lunathiel Odpowiedz

A propos tego ostatniego: no miałam więcej szczęścia, bo już zdążyłam trafić na dobrego psychiatrę przyjmującego na NFZ. I to była dosłownie pierwsza osoba, która mi serio pomogła w tej kwestii. Ale u mnie to też trwało ładne 5-6 lat, oraz wymagało wielu prób, błędów i momentów, w których myślałam że już się poddaję z szukaniem dalej. Także da się, tylko trzeba próbować do skutku. Dam ci jedną dobrą radę: zamiast losować lekarzy przyjmujących gdzieś w twojej okolicy, zacznij od razu szukać kogoś, kto się specjalizuje w trudnych przypadkach i konkretnie w takich przypadłościach, na jakie cierpisz. Bo psychiatria to bardzo rozległa dziedzina i nie każdy lekarz tak samo dobrze zna się akurat na twoich zaburzeniach. Also, każdy lekarz potrafi przepisać leki pierwszego rzutu ze słowami "proszę przyjść za 2 miesiące", ale nie każdy potrafi drążyć temat i dalej próbować ci pomóc, kiedy te leki (i następne, i następne, i tak dalej) jednak nie będą działały tak jak powinny. Ale to od ciebie zależy, czy będziesz uparcie, aż do skutku szukała takiego lekarza. Powodzenia 💗

Julianpomoze Odpowiedz

Zycze Ci zamiast tych brzydkich slow abys mowila za kazdym razem "zycie ciezkie ale piekne jest" potrzeba czasu aby pozamykac trudy przeszlosci. Zacznijnod takichnzmian zycze powodzenia

smokowirowka Odpowiedz

Kochana, ja wyszłam z depresji po wielu latach. I szczerze, od tamtego czasu zawsze sobie powtarzam, że warto było na to czekać, nawet jeśli wydaje Ci się teraz, że jest inaczej. Bardzo Ci polecam to, co pomogło mnie - joga i medytacja. Myśli są jak sanki - jak sobie wyżłobisz tor, to będziesz ciągle po nim zjeżdżać. Medytacja pozwoliła mi na zdystansowanie się od myśli i przysłowiowy tor przykrył świeży śnieg :) ja też miałam okropne doświadczenia z pomocą na nfz, dlatego jestem mega wdzięczna, że znalazłam inną drogę. Później z czasem przyszły nowe elementy - wartościowe książki, wartościowe hobby które mnie zajęło i pozwoliło cieszyć się z życia. Pamiętaj, jeśli przeżyłaś dzień wczorajszy, przedwczorajszy i wszystkie inne, to znaczy, że chciałaś przeżyć i jest to coś dla Ciebie warte :) nagrodź się za to zamiast sobie wypominać i nie pozwól, by czyny jednego człowieka determinowały całe Twoje życie, bo jest on niewart Twojego życia :)

Nonieno2 Odpowiedz

Nie przesądzaj z tym ocenianiem że na NFZ są słabi terapeuci. Wszędzie się mogą trafić dobzy i źli ludzie. Zawsze masz możliwość rezygnacji i spróbowania w innej placówce. Branie odpowiedzialności za siebie to też podejmowanie prób i niekoniecznie od razu udanych. Ja miałam odwrotną sytuację, prywatna specjalistka do której się zapisałam wypadła bardzo słabo, przez większość czasu milczała, nie wiem w ogóle jak ona może pomóc komukolwiek. No i zrezygnowałam. Poszłam na NFZ i trafiłam na cudowną osobę. Więc jak dla mnie to takie gadanie ale też powielanie tych przekonań, które zrzucają z Ciebie te odpowiedzialność.

Nonieno2

Polecam się od razu zapisać do placówki na NFZ. Bo jak nie spróbujesz to nic nie zrobisz. Czekać na termin. W międzyczasie odłożyć kasę i iść na kilka spotkań prywatnie. Potem znajdą Ci termin na NFZ i spróbować z nim.

bazienka Odpowiedz

poszukaj przez Urzad Miasta, maja mase darmowych programow prowadzonych przez specjalistow majacych rowniez platna praktyke

Oretyrety Odpowiedz

Życie warte jest rozmowy.
To jedno z miejsc w Internecie, gdzie możesz spróbować poszukać pomocy.
Trzymam kciuki.

Pers Odpowiedz

Wzajemnie Autorko. Trzymam kciuki, doceń osobę która Cię wspiera, kiedyś stałem w Twoich butach, obeszło się bez psychiatry...przyjaciele sprawili, że stanąłem na nogi ;)

Tin Odpowiedz

nie żyjesz na razie dla siebie... żyjesz dla innych... dzięki bobrom i za to, bo widocznie masz im coś jeszcze do zaoferowania i chcą Twojej obecności w ich życiu... na razie trzymaj się tych kotwiczek... depresja usiłuje poodcinać te liny... ale mam nadzieję, że ich uczucia i Twoje do nich mimo wszystko dadzą radę Cię utrzymać... był okres czasu, że ta czarna dziura w miejscu, gdzie powinno być serce, az dusiła... aż... wchłaniała... pomogli ludzie... przypadkowo poznani...i zostali... dostrzegli coś we mnie... tak samo Twoje Kotwiczki widzą coś w Tobie... zadaj sobie pytanie "skoro oni widzą, to może coś w tym jest? może nie jestem taka zła?"
aaaa i polece Ci... nie jestem sprzedawcą, nie znam nikogo z tej firmy itp. ale wiesz, że lżej mi się oddycha? ta czarna dziura nie jest taka okropnie wciągająca odkąd biore co wieczór L-Tryptophan firmy Swanson... ze wzgl na migreny brałam antydepresant - nie pomagał jak ten Tryptophan... spróbuj... majątku nie kosztuje a naprawdę zauważylam róznicę... 3maj się dla siebie i dla Kotwiczek ;)

benefit Odpowiedz

o nie, biedna edgy dziewczynka chce się zabić ale jest silna bo musi trwać dla swoich bliskich, więcej wiadomości o 14.

Idź do lekarza.
Nie ufasz lekarzom z NFZ? No tak, sama wiesz lepiej że mówienie sobie "zabij się" jest lepszą techniką niż słuchanie specjalistów.
Nie stać cię na lekarzy spoza NFZ? No tak, samobójstwo na pewno wyjdzie ci taniej XDDDD

Jesteś młodą kobietą (...)? Nie, jesteś zwyczajną dziewczynką, która myśli że zna się na wszystkim lepiej od wszystkich. Zasięgnij prawdziwej pomocy, bo jeżeli ograniczasz się tylko do wymuszania empatii na anonimowych stronach internetowych, to chyba faktycznie lepiej żebyś bohatyrnęła. A twoi bliscy jakoś sobie poradzą bez płakury

Zobacz więcej komentarzy (1)
Dodaj anonimowe wyznanie