#OCc6o

W podstawówce byłam pulchną dziewczynką z pewnością siebie, którą można by wycierać podłogi, czyli totalnym jej brakiem. Chłopcy w szkole pastwili się nade mną, a że miałam już wtedy Facebooka, korzystałam z niego dosyć często, także w celu znalezienia znajomych, gdyż w szkole nie miałam ich zbyt wielu. Przeszukiwałam różne grupy i stronki, aż któregoś dnia do znajomych zaprosiła mnie miło wyglądająca dziewczyna, rok starsza ode mnie. Szybko zauważyłam, że mieszkała w tym mieście co ja (nie jest to metropolia, około 40 tys. osób) i miała w znajomych moją koleżankę z klasy. Ogólnie profil nie za duży, kilkunastu/kilkudziesięciu znajomych, w danych zapisane uczęszczanie do najlepszego gimnazjum naszego powiatu, i oczywiście samo miasto. Od razu przyjęłam zaproszenie, dostatecznie przekonał mnie fakt, iż miała w znajomych moją dobrą koleżankę.

Niemal od razu napisała. Wbrew moim przewidywaniom rozmowa się kleiła, miałyśmy wiele wspólnych tematów. Już po kilku dniach bardzo się do niej przywiązałam, zaczynałam tęsknić, gdy nie pisałyśmy zaledwie kilka godzin.

Po jakimś tygodniu napisała mi, że tak naprawdę to ona nie chce się ze mną przyjaźnić, a napisała do mnie, bo się jej podobam. No nie powiem, zatkało mnie, przede wszystkim z faktu, że nigdy ładna nie byłam (i nie jestem), więc komu mogłabym się spodobać. Zdziwił mnie także fakt jej orientacji (LGBT wtedy było dla mnie jak coś kosmicznego), już nawet nie wspominając, że jako 12-latka nie miałam zielonego pojęcia o swojej seksualności. Zaproponowała mi spotkanie, ale odmówiłam. Dość szybko urwałam kontakt, nie chcąc jej ranić.

Kilka tygodni później zauważyłam, że moja znajoma z równoległej klasy chodziła jakaś smutna. Nie musiałam długo nalegać, aby opowiedziała mi, że napisała do niej dziewczyna, z którą bardzo szybko się zaprzyjaźniła. Zaproponowała jej spotkanie i wspólne wyjście na miasto, ale gdy przyszła, zamiast koleżanki czekała na nią grupka chłopaków, dość znanych w okolicy „dowcipnisiów”. Zaczęli się z niej śmiać, bo „była na tyle naiwna i uwierzyła, że ktoś chciałby się z nią kolegować”.

Porównałyśmy profile – pisałyśmy z tą samą osobą.
Poszłam jeszcze z zapytaniem do owej koleżanki, która miała ją w znajomych. Okazało się, że przyjęła zaproszenia na ślepo i nawet nie wiedziała kto to.

Po tym straciłam zapał do nawiązywania internetowych znajomości. Do dziś nie daje mi spokoju myśl, że to upokorzenie mogło spotkać mnie.
TwojaStaraSieODzieci Odpowiedz

Powinno się pociągnąć tych chłopaków do odpowiedzialności. Nie wiem jeszcze jakiej, ale kara powinna być na pewno - to cyberprzemoc i mogła się dla kogoś bardzo źle skończyć...

Econiks

O jakiej odpowiedzialności tu mowa? Nawet jak się zgłasza takie rzeczy to nikt nic nie robi.
Ja byłam gnębiona i w szkole każdego dnia na przerwach i w internecie przez chłopaków. Płakałam, zgłaszałam nauczycielom, rodzicom, były rozmowy z dyrektorką i nic, mimo że dowody były. A kiedy w końcu straciłam cierpliwość i jednemu z tych bałwanów zrobiłam krzywdę, to ja musiałam ponieść konsekwencje.

ohlala Odpowiedz

"Do dziś nie daje mi spokoju myśl"
Serio? Nie daje Ci spokoju? :|

karlitoska Odpowiedz

Nie czaję czemu nie zgłosiłyscie tego nauczycielom

TwojaStaraSieODzieci

Może się wstydziły przyznać

Dodaj anonimowe wyznanie