#KmZ2b
Na pewno nie moja nauczycielka.
Ta kobieta potrafiła wyzywać nas za źle zrobione zadania. Znęcała się psychicznie i fizycznie (rzucanie kredą w twarz "bo do niczego mądrzejszego ty byś jej nie użył", targanie za włosy i uderzanie nas linijką po dłoniach, nogach, plecach), ale nie dało się z tym nic zrobić, bo dyrektor uprawiał nepotyzm w najczyściejszej postaci.
Szkoła jest najlepsza w województwie, ale jakim kosztem... Na szczęście reszta nauczycieli była naprawdę mocno wykształcona i potrafiła wiedzę nam przekazać. Od początków istnienia placówki osoby, które nie zdały matury można policzyć na palcach jednej dłoni.
Pamiętam mało z ostatniej mojej wizyty przy tablicy. Najpierw były nerwy, później krzyk nauczycielki, później jej ręka na moim karku i uderzanie z wielką siłą, dopóki krew z nosa nie zafarbowała zielonej tablicy, aż w końcu dzwonek kończący lekcje.
Zgłosiłam to na policję i chyba dokonałam czegoś, za co następne pokolenia uczące się w tej szkole mogą mi dziękować - nauczycielka poszła na "emeryturę".
Skończyłam tę szkołę i poszłam na medycynę. Od niedawna jestem dentystą w moim rodzinnym mieście.
Tak jak się domyślacie, matematyczka była u mnie ostatnio na wizycie.
Myślcie co chcecie, ale ten ból jaki jej zadałam przez 45 minut siedzenia na fotelu nie jest nawet porównywalny do tego, co my wszyscy czuliśmy przez dwa lata liceum.
Zniżyłaś się do jej poziomu. To było bardzo nieprofesjonalne z Twojej strony. Trzeba było powiedzieć, że nie obsłużysz jej bo masz do niej uraz osobisty i przeszkodzi Ci to w wykonaniu zabiegu według najwyższych standardów i aktualnie obowiązującej wiedzy medycznej, i zaproponować zeby udała się do innego stomatologa.
Lepiej niech nauczy się opowiadać lepsze bajki.
No zniżyła się, fakt.
Jednak dla dobrej zemsty trzeba czasami coś poświęcić.
Albo kogoś.
Ale nie przysięgę Hipokratesa. No chyba że to była przysiega Hipokrytesa, to wtedy można.
A myślałem, że to pieprzenie o nastawianiu drugiego policzka mamy już dawno za sobą w średniowieczu.
Zemściła się, oczyściła samą siebie i możliwe, że nawet udało się autorce uwolnić od traumy dość małym kosztem.
No... Nie. Nie zniżyła się do jej poziomu. Nie zemściła się na koleżance wyśmiewającej ją kiedyś, tylko na dorosłej babie, która krzywdziła młodzież jak jakaś pi****lona psychopatka, którą zresztą pewnie jest
aha, jasne.
Potwierdzam, byłem tą tablicą.
A ja wiertłem dentystycznym