#IZ0mc

Ta historia miała miejsce kilkanaście lat temu, kiedy to byłam jeszcze głupią, zbuntowaną nastolatką. Jak to bywa w takich przypadkach, moim sensem życia szybko stały się suto zakrapiane imprezy ze znajomymi, a także różne nie do końca zdrowe używki, w tym papierosy, o których to wyznanie będzie.

Akcja właściwa miała miejsce w pewno mroźne, zimowe popołudnie, kiedy to po wyjściu z domu, nim rodzice wrócą z pracy, czekałam na pociąg, który z mojej mieścinki zabierze mnie na upragnione balety. W oczekiwaniu na środek transportu postanowiłam umilić sobie czas fajeczką. Ale jak to bywa w takich sytuacjach, zapalniczka postanowiła wyzionąć ducha, nie dając nawet iskry. Zła na siebie i cały świat rozejrzałam się po peronie w poszukiwaniu osoby, która mogłaby poratować mnie ogniem. Raczej nadzieje nie były zbyt duże, bo spotkanie kogoś na tej stacji o tej godzinie graniczyło z cudem, ale jednak. Na drugim końcu stał jakiś mężczyzna. Stwierdzając, że nie mam za wiele do stracenia, podreptałam w jego stronę. Trochę zdziwiło mnie jego zachowanie, bo na moje pytanie o ogień, z uśmiechem białych zębów i błyskiem w czarnych jak węgiel oczach odpowiedział: „Ależ oczywiście, proszę bardzo!”. Zupełnie jakby gówniara pytająca go o ogień na tym zimnym i brudnym peronie była najmilszą rzeczą, jaka mu się dzisiaj przytrafiła. Musiał zauważyć dziwny wyraz mojej twarzy, bo odpowiedział na niezadane pytanie. „Pewnie dziwi cię, dlaczego się tak ucieszyłem, prawda? Widzisz, świadomość tego, że mogę przyczynić się do twojej przedwczesnej śmierci, prawdopodobnie w mękach, wpędza mnie w doskonały nastrój” – po czym zaśmiał się krótko, ale mnie jakoś nie było do śmiechu. Uciekłam z tego dworca prosto do domu i zamknęłam się we własnych czterech ścianach.

Pewnie dla większości z Was to jest okrutny banał i tak dalej, ale zawsze byłam wrażliwa i uczuciowa, na tyle, że przez tę jedną sytuację zmieniłam swoje dotychczasowe zwyczaje o 180 stopni. Oficjalna wersja dla rodziców brzmiała, że po prostu zrozumiałam swoje błędy, ale prawda wyglądała inaczej. Jeszcze długo po tym wydarzeniu miałam koszmary, w których widziałam uśmiech białych zębów, błysk w zimnych, czarnych oczach, a w głowie dźwięczały mi jego słowa i pusty śmiech.
Od tamtego zdarzenia ilekroć ktoś mi proponował papierosy, zawsze przed oczami stawała mi jego twarz i przypominały się jego słowa. Palenie rzuciłam natychmiastowo.
Livarot Odpowiedz

Jeśli to było na dworcu w okolicach Łodzi to mógł to być diabeł Boruta.

ravageuse

Boruta czy Bałuta?

TylkoRaz

Albo jego brat bliźniak, brat Limanka.

Meanness Odpowiedz

Dziękuję, że Pani rzuciła palenie. Ogólnie dziękuję, że Pani żyje.

krux7735

jezu, do porzygu

HansVanDanz

Dla mnie wyrażenie "dziękuję, że żyjesz", to jakiś totalny absurd. Komu dziękujesz?
Za pewne twój przekaz ma pozytywne podłoże, ale dla mnie - pragmatycznego realisty, to jakieś kocopoły.

Postac Odpowiedz

Bardzo kwiecisty styl na takie krótkie opowiadanie.

upadlygzyms

Fakt. Mogła przedstawić wszystko w trzech krótkich punktach.

Frog

Ciekawe, jakie polecenie należy dać AI, aby finalnie wypluła aż taki przerost formy nad treścią.... 🤔

karolyfel Odpowiedz

Masz rację. Dla nas to okrutny banał i tak dalej.

Dodaj anonimowe wyznanie