#7o9kW
Mój problem polega na tym, że jest to zawód wymagający sporo nauki, wymaga też poświęcenia, do tego dokładam sobie olimpiadę, jednak branża ta ma duże problemy z zarobkami. Znam ludzi pracujących w tym od lat, mimo wykształcenia wyższego nie mają dobrych perspektyw finansowych, mimo dużych starań też nie. Statystyki są dobre, ale zawyżone stąd mam poczucie dużej niesprawiedliwości życia. Pomimo dużych starań zarobki będą marne, nawet po otwarciu własnej działalności, będą na poziomie w wielu przypadkach mniej niż u ludzi z zawodówki. Nie mam nic przeciwko osobom, które skończyły zawodówkę, nie mam nic przeciwko zawodom niewymagającym wykształcenia, ale ci ludzie często mają wywalone na to, co robią. A ja lubię to, co robię, chciałbym się w tym rozwijać, lecz nie widzę w tym szansy na zarobienie pieniędzy, a chcę zarobić na spełnienie moich marzeń.
Dochodzi jeszcze do tego, że jako facet nie będę w stanie zapewnić rodzinie takiego poziomu życia, jaki zapewnili mi moi rodzice. Albo gdybym się ożenił z dziewczyną zarabiającą sporo więcej, czułbym się z tym źle. Ona też ma marzenia, które chce spełnić, na przykład wakacje, na które nie jest mnie stać.
Podsumowując, nie wiem, co mam robić. Czy lepiej robić to, co się lubi, ale zarabiać mało? Czy robić to, co niekoniecznie daje satysfakcję, ale przynosi pieniądze?
Nieprawda. W firmach zajmujących się budową dróg bardzo dobrze płacą geodetom za wytyczanie, nawet tym początkującym. Podobnie na kolei.
Twoi znajomi, o których wspominasz pracują w biurach czy w terenie?
Tak jak ja czyli w terenie , ogólanie cała ta firma obraca się wokół tematów drogowych(drogi ekspresowe, obwodnicę itp. nie jakieś gminne albo powiatowe) i kolejowych
Może płacą Wam mniej, bo po prostu Was wykorzystują. Nie rezygnuj z marzeń. Rozwijaj się, rób doświadczenie, zarobki przyjdą z czasem. Możesz założyć własny biznes lub współpracować z lepszą firmą. Ta jedna firma nie jest wyznacznikiem tego ile będziesz zarabiać. Młodych często wyzyskuje się bazując na ich niewiedzy i braku doświadczenia:(
Hm. Ostatnio współpracowałam trochę z geodetami. I nie, nie zarabiali mało :) Nie wiem jak to wygląda w zależności od rejonu Polski, ale były to naprawdę małe miejscowości, gdzie było 1-5 geodetów na miasteczko, więc można powiedzieć, że mieli szansę sobie trochę zmonopolizować okoliczne rynki.
Natomiast polecałam spróbować odejść od stereotypowego myślenia, że to mężczyzna ma zapewnić byt rodzinie. To już nie te czasy.
Żaden ze znanych mi geodetów nie narzeka na brak gotówki.
Ale:
Faktem jest, że trzeba zadbać o tę pracę, o dobre kontakty z urzędami miast i gmin, warto też startować w przetargach - jednym słowem dać się poznać z jak najlepszej strony.
Wiadomo, że od razu nie będziesz zarabiał kokosów, ale z biegiem czasu, gdy wypracujesz sobie stały dostęp do zleceń, myślę, że będzie OK.
jak geodeta pokręć się w okolicach jakiś zakładów wodociągowych - najlepiej na wsiach - jak dobrze będziesz żył z tamtymi urzędnikami to będą Cię polecać do inwentaryzacji przyłączy, a jak już złapiesz jakiś kontakt z takim klientem to mogą dalej brać Cię do innych prac geodezyjnych na swoich działkach.
I jak będzie potrzebny nielegalny zrzut z posesji do rzeki mogą Cię w to wrobić.
Jako były już geodeta po 5 letnich studiach muszę potwierdzić wszystko co napisał autor. Pracowałem w sumie chyba 3 lata w tym zawodzie w wielu firmach. Szacuję że jakieś 60 do 80% procent absolwentów mojego roku zrezygnowało z zawodu ze względu na słabe zarobki. Jeden został kierowcą autobusu i inny browarnikiem. Jak to powiedziała jedna z żon mojego kolegi z roku. "Geodezja to chyba jedyny kierunek po którym tak wielu ludzi zajmuję się finalnie czymś skrajnie różnym." Zarobki są trochę lepsze w delegacji jednak ma to swoją cenę. Prawie całe zawodowe życie spędza się z dala od domu. To dobre jak się jest młodym przez kilka lat ale nie na dłuższą metę. Autorze zrezygnuj jak najszybciej. A jeśli już się przy tym upierasz to zainteresują się obsługą geodezyjną budowy linii wysokich napięć. To jedyny moment gdy godnie zarabiałem, ale nie wiem czy nadal w Polsce się w tym kierunku coś buduję bo w zawodzie nie jestem już jakieś 8 lat.
Teraz jest okres wakacyjny? To muszę mieć ostrą schizofrenię!!!
A tak naprawdę to ewidentnie moje objawy nie pasują do żadnej konkretnej efki. Jestem po prostu jak Joker.