#6x7Kg
I tutaj spotykam jej przeciwieństwo w tej kwestii, rehabilitantkę dzieci, do której jeżdżę z nimi dwa razy w tygodniu. W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że strasznie mnie pociąga, pierwszy raz pomyślałem, że wolałbym kogoś od mojej żony.
Nie chodzi o pociąg seksualny, moja żona jest piękna, wysportowana, inteligentna – ideał, chciało by się rzec. Ale ta terapeutka jest tak ciepła, miła, kiedy widzę jak rozmawia i ćwiczy z dziećmi, nie tylko moimi, jak rozmawia przez telefon z mężem, to wiecie, czuć promieniowanie dobrocią i łagodnością. Człowiek mimowolnie się uśmiecha, tak jak moje dzieci.
Jedynie przy niej mam myśli, że chyba źle wybrałem w życiu.
Oczywiście to tylko uczucia i myśli, które rozwiewa szybko codzienność, nie pozwalam sobie nawet na fantazjowanie. Dochodzę jednak do wniosku, że wybieranie żony w młodym wieku, kiedy się patrzy tylko na wygląd i status w grupie, to nie najlepszy pomysł.
Jakoś nie opisałeś swojej relacji i podejścia do dzieci. Ciekawe czy jesteś taki słodki i ciepły jak ta rehabilitantka.
Osoby pracujące z dziećmi i mające dla nich ogrom ciepła i cierpliwości też mają swoje wady (każda ma unikalny pakiet wad, oczywiście). Wiem po sobie. Poznałeś tę kobietę z najlepszej strony. Rozmawiając przez telefon ze świadomością, że mali pacjenci ją słyszą, żadna osoba przy zdrowych zmysłach nie pozwoli sobie na okazanie wyraźnej irytacji, a tym bardziej mocnej złości.
Wysoki status w grupie wiąże się często z bardzo wartościowymi cechami charakteru.
Nie doradzę, jak odnaleźć w żonie ciepło, może wymagać to wiele zachodu, może wymagać tego, żebyś zaczął od siebie i swojej postawy, nawet jeśli byłoby tak, że to zmiany w niej są kluczowe. Życzę wiele dobra.
No tak, żona jest oziębłą suką ale to pewnie i tak Twoja wina xd
Wuwunio, napisałam, że Autorowi, że nie wiem, w jaki sposób on może znaleźć ciepło w żonie, ponieważ pisał autor, a nie jego żona. On chce coś zrobić ze swoim problemem, którym jest fakt, że brakuje mu ciepła jego żony.
Autor z całą pewnością nie ma mocy wejść w struktury mózgowe żony i poprzestawiać je tak, żeby ona zmieniła swoje zachowanie, natomiast ma możliwość zmienić swoje własne zachowanie (taktykę, sposób myślenia, wyrażania się, cokolwiek). Jedynym sposobem, w jaki możemy zmienić rzeczywistość wokół siebie, jest zmiana naszej postawy lub działania. W ogóle nie patrzę na sytuację z historii jako na taką, w której ktoś zawinił.
Irytujące jest to wyznanie. Żona to ideał ale "źle wybrałem w życiu", bo ta rehabilitantka to "strasznie mnie pociąga". Panie Autorze, współczuję Twojej żonie. Jesteś nieszczery i w mojej ocenie niedojrzały. Dużo w Tobie niestabilności (źle wybrałem/ideał, strasznie mnie pociąga/nie chodzi o pociąg seksualny etc). Żyjesz fantazjami i nadal - mimo iż twierdzisz, że już nie patrzysz tylko na powierzchowność -nadal oceniasz wyłącznie fasadę tej rehabilitantki. Spotykasz ją w sytuacjach oficjalnych, w jej pracy, a nie wiesz jaka ona jest w codziennym życiu. Autorze jeśli uważasz że Ty lepiej zajmiesz się swoimi dziećmi od żony, to po prostu zajmuj się nimi.
Jak kiedyś będziecie się dziwić, że kobiety narzekają na wysokie wymagania społeczne... Przypomnijcie sobie tego typa. Dziewczyna piękna, inteligentna, wysportowana (nawet po porodzie), urodziła mu w bólach te dzieci i się nimi zajmuje, ale on "wolałby kogoś innego od żony". No jakoś tak jakby za mało ciepła, dzieci za dużo płaczą, rehabilitantka wywoluje uśmiech, a żona nie wywołuje uśmiechu... Niby koleś jest w mniejszości, ale wystarczy, że mąż, matka i dwóch kolegów w pracy wygłaszają takie teorie, żeby skutecznie uprzykrzyć życie.
A ona musi umieć bawić się z dziećmi? I musi być ideałem pod każdym względem? Może opieka nad chorymi dziećmi przerasta ją psychicznie. Co innego bycie mamą zdrowego dziecka, a co innego chorego. Oczywiście nie wiem w jakim stopniu Twoje dzieci są chore, ale może to mieć wpływ na zachowanie żony.
A w ogóle rozmawiałeś z żoną o podejściu do dzieci? Może dziewczyna ma problem na tle psychicznym skoro jest sztywna do dzieci? Może podświadomie kojarzą jej się z bólem? W ogóle się nad tym zastanawiałeś?
Wybieranie w jakimkolwiek wieku pod kątem wyglądu i statusu w grupie jest głupie. Może Twoja żona ma po prostu mało cierpliwości, a chce żeby było tak jak ona chce, może obawia się, że dzieci wejdą Jej na głowę, a może uważa, że powinna być silna, przebojowa i się nie rozczulać? Pogadaj z Nią, okaż więcej serdeczności, bo to często działa w 2 strony.
Wiesz, tak szczerze ci powiem, że jeśli terapeutka byłaby oschła i szorstka dla dzieci to by się nie nadawała do tej roboty, więc nie wiem, co to za cud objawiony.
Wybrał sobie kobietę o wyglądzie i zachowaniu chłodnej królowej, która wydawała mu się dostojna, idealna. Później dowiedział się, że potrzebuję ciepłej kluseczki opiekunki całego otoczenia.
I teraz głupio.
No a poza tym, co ci współczuję. Kiedy przeczytałam, że jeździcie z dziećmi na rehabilitację, to od razu pomyślałam, że Twoja żona może ich po prostu.. Nie kochać. Starać się kochać, ale nie kochać. Zepsuły jej idealny świat i cała energia wkładana w opiekę to krew w piach, raczej nie osiągną sukcesów.
Tylko próbuję zasymulować jej myślenie na podstawie tego, jak widzę siebie. W obrazie twojej żony widzę siebie, stad takie słowa i przypuszczenia co do jej myśli.
Autor komentarza nie rości sobie praw do prawdy absolutnej.
Co za bzdury. Niektórzy po prostu nie umieją tak spontanicznie okazywać uczuć i ciepła, to nie znaczy, że go nie mają. Ten koleś to koszmarnie roszczeniowy gnój.
@JMoriarty
Dokładnie. Jak najbardziej może kochać dzieci, ale nie umieć okazywać im uczuć. Może takie miała wzorce w dzieciństwie, może ma blokadę po przeżytej traumie. Odgórne zakładanie, że nie kocha, jest przykre.
Moja mama była w moim dzieciństwie zdystansowana emocjonalnie i bardzo mnie to skrzywdziło. Czasem zastanawiam się, czy ona w ogóle mnie ceni jako osobę, czy tylko jako samą postać dziecka. Nie był to jedyny problem w moim wczesnym życiu, więc nie powiem, by to zawsze wyrządzało taką samą krzywdę, czy żeby Twoje dzieci miały mieć jakąś traumę - wszystko zależy od dodatkowych czynników. A jednak myślę, że tak czy siak odczują podejście mamy do nich, i nawet, jak się tym nie przejmą, to relacja naturalnie podupadnie. Może spróbuj z nią porozmawiać, tylko nie oskarżając i dążąc do kłótni, a raczej pytając, czy swobodnie się czuje w opiece nad dziećmi, czy z czymś może nie daje rady, w czymś jest niepewna. Może zdołasz wtedy pomóc jej i dzieciom.