#1N916

Kilka lat temu przeczytałam w internecie artykuł o jakiejś celebrytce, która zachęcała do sikania pod prysznicem. Większość komentujących cisnęła sobie bekę z tego pomysłu, jednak ja uznałam, że to całkiem niegłupie. Po pierwsze oszczędność czasu, po co sikać przed wejściem pod prysznic, skoro można to załatwić za jednym zamachem? Po drugie można się od razu podmyć, no i jeszcze przecież oszczędność wody na spłukiwaniu. Ekologicznie i wygodnie. Spróbowałam tego i robię tak do dzisiaj przy każdym wieczornym prysznicu.

Problem polega na tym, że nabawiłam się czegoś na kształt odruchu Pawłowa. Sikam teraz pod prysznicem niemal bezwiednie. Po prostu automatycznie kiedy poczuję na sobie strumień ciepłej wody lub usłyszę ten charakterystyczny prysznicowy dźwięk, zwalnia się blokada i oddaję mocz.
Raz nawet zdarzyło mi się to podczas wspólnego prysznica z moim mężem, nic nie zauważył albo po prostu bardzo dobrze udawał...

Prowadzę walkę z własnym ciałem w każdej sytuacji tego typu. Rozpaczliwie zaciskam mięśnie pod natryskiem na basenie czy podczas prysznica po siłowni. Nie zawsze się udaje w 100% nad tym zapanować.
HansVanDanz Odpowiedz

Ja sikam pod prysznicem, bo mogę.
Nie sikam, no biorę prysznic.
Chyba niełatwo ot tak wyrobić sobie mimowolne odruchy. Może jesteś podatna na sugestie.

KurzaStopa Odpowiedz

Mam podobnie. I uważam, że łatwo sobie taki odruch wyrobić.
Ludzie takie mają i nawet nie wiedzą, bo nie są tak kłopotliwe jak ten. Przykłady: ktoś musi chodzić podczas rozmowy telefonicznej, a na siedząco mu niekomfortowo. Ktoś inny czuje mdłości od konkretnego zapachu albo ma gęsią skórkę przez dotyk w konkretnym miejscu.
A my sikamy od dźwięku wody pod prysznicem.

Dodaj anonimowe wyznanie