#zYAs5
Mam 32 lata, jestem crossdresserem. Od wielu lat przebieram się za kobietę, a od pięciu lat wychodzę tak publicznie – w innym mieście, wynajmując mieszkanie AirBnB i zachowując to w tajemnicy przed bliskimi. Nie jestem trans, nie jestem homoseksualny ani biseksualny – to raczej forma fetyszyzmu. Lubię czuć się kobieco, malować się, nosić rajstopy, sukienki, słyszeć stukot obcasów. Spędzam te dni jak zwykła kobieta – zakupy, spacery.
Publikowałem relacje i zdjęcia (anonimowo) na Reddicie z tych wypadów jak wychodzę jako ona do ludzi, na ulicę, do sklepów. Pewnego dnia napisał do mnie mężczyzna – zaproponował, że kupi mi ubrania w zamian za zdjęcia i nagrania w tych stylizacjach. Zgodziłem się – nie było mnie stać na nowe rzeczy.
Z czasem prosił o coraz odważniejsze ujęcia, w tym erotyczne. Początkowo miałem opory, ale przeważyła chęć zdobycia kolejnych elementów garderoby. Coraz bardziej wciągała mnie sama relacja – czułem się, jakbym miał sponsora.
Relacja trwała ponad rok. Codziennie sprawdzałem skrzynkę, licząc na kolejny prezent. Prezenty stawały się coraz droższe – biżuteria, naturalne peruki, markowe ubrania. A moje zdjęcia – coraz bardziej śmiałe.
Sytuacja zmieniła się, gdy darczyńca przyleciał do kraju i zażądał spotkania. Wiedział, że jestem heteroseksualny, ale mimo to postawił ultimatum: bez spotkania nie będzie prezentów.
Zgodziłem się... Czułem się jak wolno gotowana żaba, u której cały czas powoli była przesuwana granica. Na spotkanie pojechałem jako ona, na początku zaczął mnie całować, czułem, że to nie jest to, ale się godziłem. Chciałem więcej rzeczy, miałem myśli, że to tylko chwila, a nowe ubrania będą za moment u mnie w szafie. Zmuszałem się, ale to robiłem. Niestety, pocałunki nie wystarczyły, chciał czegoś więcej... I co? Też się zgodziłem. Zlał mnie pot, czułem, jak się cały trzęsę ze stresu, mówiąc, że okej, ale tylko w prezerwatywie. Całość trwała z 20 minut, a ja tylko starałem się nie myśleć o tym, co się dzieje, a było ciężko, bolało, jednak nie powiedziałem stop.
Jak wróciłem do domu, czułem się jak gówno, cały czas wracały mi myśli z tego, co zrobiłem. Myśl w głowie, że facet doszedł we mnie, mnie obrzydzała, jednak nowe prezenty cieszyły... Straszny mętlik w głowie.
Obecnie jestem już po trzech takich spotkaniach, czuje się cały czas jak gówno, kiedy wracam do siebie, zmuszam się do tych spotkań, tego, co na nich robię, ale nie potrafię zrezygnować z nowych zakupów, nowych rzeczy. Jestem uzależniony od tych prezentów.
Stracić godność dla paru szmatek.
Żałosne.
kurna chłopie...
Wychodzi na to że jesteś prawdziwą kobietą
Sam sobie wybierasz bycie męską dziwką