#pjBiW
Wczoraj zadzwonił do mnie "Cho na browara.... muszę spuścić parę". No i siedzimy przy zimnym złotym, a on mi się żali, że do du... z taką wygraną... Jak tylko wrócili z wycieczki, to się zaczęło - a to rodzice potrzebują mieszkanie odremontować (to akurat opłacił - rodziców kocha), ale już że kuzyn potrzebuje samochód, przydałoby się kupić iPhone'a na urodziny siostrzenicy, szwagier ma pomysł na biznes, tylko żeby mu dać kasę na niego, a jakiś inny pociotek potrzebuje dla córki na studia... Codziennie dzwonią do niego bliżsi i dalsi krewni (których mętnie kojarzy z jednego spotkania gdzieś tam) z pomysłami na to, jak wydać jego kasę. W dodatku jak wcześniej był taką wyblakłą czarną owcą rodziny, bo syn lekarzy poszedł w informatykę, więc to jakiś "przegraniec", to teraz jest zapraszany na wszelkie urodziny, śluby czy inne święta przez kogo się da.... A jak odmawia, to od razu foch i obrabianie mu dupska u wszystkich. Podobno najśmieszniejszy był jakiś kuzyn, siódma woda po kisielu, który na odpowiedź, że nie przyjedzie na drugi koniec Polski na urodziny jego córki (bo ich raz w życiu na pogrzebie rodzinnym widział), stwierdził "To przyślij chociaż prezent"...
Coś w tym jest, że "pieniądze szczęścia nie dają" (chociaż przyjemniej jest płakać w najnowszym modelu Mercedesa).
Ja kiedyś dostałam spadek po wujku-dziadku z Niemiec.Moje pokrewieństwo z nim było dość dalekie,ale byłam z nim najbliżej z całej rodziny.Odwiedzałam go,dzwoniliśmy do siebie,jak był chory rzuciłam wszystko i pojechałam się nim opiekować.Na miejscu miał swoją pasierbicę,która pomimo braku pokrewieństwa,też była mu bliska.
Jak zmarł,okazało się,że tylko my we dwie po nim dziedziczymy,tak sobie życzył. No i się zaczęło- wyzwanie od hien,złodziejek,manipulantek,a nawet kurew czatujących na "piniondze ukochanego dziadziusia". Słyszałyśmy to od ludzi,którzy nie odwiedzali go od 20 lat. A swoją drogą, opłaca się być emerytem w Niemczech 😊
Irytujące...nie rozumiem takich ludzi, którzy uważają, że ktoś komu się poszczęściło, albo nawet ktoś, kto ma więcej, bo ciężej pracuje, powinien się zaraz z nimi dzielić..Uważam, że nie ma to nic wspólnego ze sprawiedliwością, ale tak naprawdę, to na tym oparty jest mniej więcej system ubezpieczeń społecznych..Więc jak dla mnie to do niczego. Nie mam ochoty płacić podatków po to, żeby ktoś miał 500+
Najgorsze, że takie rzeczy się właśnie od polityków słyszy. Skoro dużo zarabia, to mógłby się z państwem podzielić. Takie słowa słyszałam chyba rok temu, jeśli nie więcej i do teraz ręce mi opadają, gdy o tym myślę. Takie słowa z ust polskich polityków, to naprawdę skandal. W takim systemie po prostu nie opłaca się zarabiać.
Co za ludzie! Dlatego ja bym nikomu nie powiedziała o wygranej. Ale nie muszę się tym martwić, bo z moim szczęściem do pieniędzy, to nawet złotówki w zdrapki wygrać nie mogę :/
Niech puści plotę, że wszystko przegrał np. na giełdzie. ;)
Juz dawno na jego miejscu powiedziałabym ze oddałam na akcję charytatywną (przy czym zeby mnie sumienie nie gryzło to troszkę bym pewnie pieniędzy przelała na dany ośrodek) i środków już nie mam. Ewentualnie, że to mala suma była i poszła na remont. Inna rzecz, ze na pewno nikomu bym się tym nie pochwaliła, ale wiadomo, powie sie połówce, ewentualnie teściom, tu usłyszy sąsiadka przy okazji, tam teściowej sie wymsknie przy koleżance i nagle cala okolica wie.
zaczynam rozumieć ludzi którzy po wygranej nagle opuszczają swój dom i wyjeżdżają gdzieś w Polskę, nikomu nic nie mówiąc.
Pieniądze szczęście dają, tylko ludzie debile
Ja mam odwrotny problem. Pracuję, zarabiam wystarczająco, a mama nie chce wziąć ode mnie pieniędzy na potrzebną jej operację :(
Powiedz jej ze wygrałas małą sumę w totka. Moze fakt ze to nie są twoje oszczędności ją przekona.
MMH, ciekawy pomysł, tylko nie wiem czy uwierzy w taki zbieg okoliczności :)
Może załatw operację za jej plecami:)
My tak zawsze robimy, wiemy, że matka nie przyjmie pieniędzy to się ją stawia przed faktem dokonanym.
Spróbuj powiedzieć, że to pożyczka. Na zasadzie, że odda jak będzie miała.
Coś zdobędziesz i nagle wszyscy to Twoi przyjaciele i najbliższa, kochająca rodzinka...
Mimo, że u mnie w domu się nie przelewa i jest krucho z kasą, to nie prosiłabym o pieniądze kogoś kto wygrał nawet dużą sumę.