#pIGjx
Zarówno ja, jak i moja siostra od urodzenia mówiłyśmy do tej cioci i wujka taty "babciu" i "dziadku". Z czasem mój tata i mama też tak zaczęli do nich mówić.
Nie mam praktycznie żadnego kontaktu z biologicznymi dziadkami od strony taty. Nigdy od nich nic nie dostałam, nawet życzeń na święta czy urodziny, bo nawet nie wiedzą, kiedy one są... Dostali kiedyś zaproszenie na komunię, ale się nie zjawili, nie pamiętam już nawet dlaczego. Na bierzmowanie czy osiemnastkę czy jakiekolwiek inne uroczystości nawet ich nie zapraszałam, bo skoro nie mamy kontaktu, to po co się będę ich o cokolwiek prosić.
Zawsze liczyły się dla nich wszystkie wnuki, tylko nie ja i moja siostra.
Jak kiedyś wezmę ślub to nawet nie będę ich o tym informować, bo po co? Nie potrzebuję od nich złamanego grosza. A gdy któregoś dnia zobaczę klepsydrę z ich imieniem i nazwiskiem, to się długo będę zastanawiać, czy iść na pogrzeb tak naprawdę obcych mi ludzi.
Darzę ich ogromną nienawiścią, sama nie wiem dlaczego. Może przez to, że nigdy nie interesowali się moim tatą ani mną (nawet po nagłej i niespodziewanej śmierci taty).
Moją babcią i moim dziadkiem są tak naprawdę prawnie obce dla mnie osoby, które wychowały mojego tatę jak własnego syna.
" nigdy nic nie dostałam, NAWET życzeń", " nie będę się o nic prosić", "nie chcę od nich złamanego grosza" - szkoda ci relacji czy jednak prezentów i kasy? Bo z wyznania tak właśnie wynika
Też tak zrozumiałam. Mogę zrozumieć żal Autorki do dziadków za brak kontaktów i życzliwości. I w konsekwencji brak zaproszenia. Ale zawsze myślałam, że na ważne dla nas uroczystości zapraszamy z potrzeby serca, bo chcemy dzielić z kimś ważny moment w naszym życiu, chcemy żeby ktoś z nami w nim uczestniczył. A nie żeby coś nam dał, że coś nam się od nich należy.
O, mam podobnie, tyle że dziadkowie udają jak gdyby nigdy nic się nie stało. Co gorsza, mój ojciec tak samo - choć dobrze wie, jak traktują mnie. Nawet gorzej niż ojca. Zawsze była tylko moja kuzynka, ale nigdy ja czy siostra. Kompletnie go nie rozumiałam, do momentu gdy zaczął robić podobnie. W końcu wyrzuciłam mu to wszystko, a on zaczął zachowywać się jakby nic się nie stało. Teraz mam wrażenie, że się stara i odpuszczam mu. Wiem, że też nie miał łatwo ale ja do dziś płaczę po nocach przez babcię.
Ośmioletnie dziecko nie decyduje o swojej wyprowadzce, Twój tata został po prostu oddany.
Jeszcze nie tak dawno, była to dość częsta praktyka wśród rodzin wielodzietnych w których nie było za dużo grosza a dziecko sprawiało problemy (sama piszesz, że tata nie dogadywał się z rodzicami), takie dziecko było często oddawane do bogatych lub bezdzietnych krewnych.
Twój tata może pamiętać to inaczej, w końcu był dzieckiem. Ale nie dziwi mnie wcale jego późniejsza niechęć do biologicznych rodziców.
Nie takie prawnie Ci obce, skoro to cioteczna babcia.
W końcu to nie są Twoi dziadkowie, skoro tata wybral ciotkę i wujka to nie dziw się, że kontakt jest słaby