Kiedy miałam z 6, może 7 lat, w telewizji zobaczyłam reklamę, już nie pamiętam, czy płynu do naczyń, proszku do prania czy środka do prania dywanów, w każdym razie w reklamie pukali do drzwi, wchodzili z kamerą do mieszkania i pytali, czym pani myje/pierze/czyści. Wtedy pomyślałam, że co to będzie, jeśli oni przyjdą do nas (a moja mama w ogóle nie dbała o porządek w domu), więc postanowiłam, że będę codziennie sprzątać, bo przecież każdy, kto ma telewizor, zobaczy, jaki mam bałagan w domu. Nawet zaangażowałam w to moją młodszą siostrę. Mama nas popierała i mówiła, że jej to nie przeszkadza, że ktoś zobaczy, co mamy w domu, ale nie ma nic przeciwko temu, żebyśmy sprzątały w razie jakby przyszli do nas.
Po jakoś roku oglądałam tv z moim kuzynem, powiedział akurat, jak leciała owa reklama: „Ci aktorzy mogli lepiej grać w tej reklamie, przecież widać, jakie to jest udawane. Przecież nikt nie ma takiego porządku przy trójce małych dzieci”. Dopiero wtedy dowiedziałam się prawdy, ale nie przyznałam się kuzynowi, w co wierzyłam, a gdy powtórzyłam jego słowa mamie, ta powiedziała tylko: „Myślałam, że dłużej będziecie w to wierzyć, tak przynajmniej do osiemnastki”.
Dodaj anonimowe wyznanie
Mieć taki bałagan, żeby się sześciolatki wstydziły, to już jest bardzo smutne.
Dzieci trochę inaczej postrzegają bałagan niż dorośli. Mogło być względnie czysto, ale np rozwalone zabawki po domu.