#oiXyJ
Miałam 2,5 roku, gdy się przeprowadzaliśmy do nowego domu. Pamiętam dzień przeprowadzki. Pamiętam też, jak z mamą chodziliśmy sprawdzać postępy remontu w nowym domu. Nikt mi tego nie opowiadał. To ja teraz po latach opowiadałam mamie, że ja to pamiętam i przypomniałam jej kto kładł nam płytki, a kto wieszał szafki w łazience. Mama dzięki mnie przypomniała sobie, że ten pan wieszał szafki. Tata potwierdził.
Pamiętam jeszcze ze starego mieszkania, jak stoję w łóżeczku i krzyczę na brata, żeby otworzył drzwi, bo zamknął je na taki skobelek.
Te dwa wydarzenia miały dla mnie taki ładunek emocjonalny, że to zapamiętałam.
Nikt mi o tym nie opowiadał, ja pamiętam ustawienie mebli w starym mieszkaniu (nie mamy ani jednego zdjęcia z tego okresu).
Skoro ja pamiętam takie wydarzenia, to ten chłopak pół roku starszy ode mnie w czasie tych przeżyć z pewnością mógł zapamiętać coś tak naładowanego emocjonalnie.
Jak byłem mały pamiętam, jak samochód wpadł do rzeki -tzn. nie pamiętam samego wydażenia, ale pamiętam tył czarnego mercedesa wystający z nurtu. 30+ lat później zaciekawiła mnie ta sprawa, poszukałem w necie i znalazłem - doszło do takiego wypadku, znalazłem datę i nawet zdjęcie. Miałęm wtedy niecałe 3 lata.
*wydaRZenia, no błagam. Nie masz słownika w telefonie, że robisz takie byki?
Sry na służbowym kompie nie mam.
To potrzeba słownika do takich podstawowych zwrotów? Przecież to aż daje po oczach. Jakbyś przeczytał chociaż kilka książek w życiu to byś był zaznajomiony.
Ja pamiętam, może mniej ekscytujące dla ogółu, szyby w oknach gdzie mieszkałam jako 3 latka. Były takie fajne, krzywe, jak się patrzyło na nie z różnych stron to robiły tęczę. Dla mnie wtedy pewnie niesamowite przeżycie. Pamiętam też swoje 3 urodziny w przedszkolu - stałam w środku kółeczka i darłam się w niebogłosy, bo czułam się otoczona, bez drogi ucieczki, a dzieci wokół mnie śpiewały mi sto lat. I pamiętam też kurz unoszący się w pokoju, widziany pod światło. Bałam się tam wejść. Takie urywki jak przez mgłę, ale rodzice potwierdzają.
To jest możliwe. Niektóre trzylatki rozwijają się umysłowo szybciej od rówieśników i siłą rzeczy pamiętają więcej. Takich trzylatków często rodzice uczą czytać żeby potem się popisywać , co zresztą jest błędem.
Dlaczego uważasz, że uczenie 3-latka czytania jest błędem i działaniem mającym na celu popisywanie się? Tak małe dziecko ma bardzo chłonny umysł i umiejętność czytania skorelowana z proponowaniem wartościowych i adekwatnych do wieku książeczek może bardzo wspomóc jego rozwój i ułatwić późniejszą naukę. Ja natomiast zupełnie nie rozumiem rodziców w ogóle nie podejmujących się uczenia dziecka literek i oczekujących, że nauczyciele w szkole załatwią sprawę...
Gdzieś po między jest złoty środek. Dzieci które dużo wcześniej od rówiesników uczą się różnych rzeczy, idąc do szkoły, szybko się zniechęcają i często mają gorsze oceny. I nie dlatego że czegoś nie wiedzą, po prostu lekcje je nudzą.
@Szwedacz w takiej sytuacji należy pomóc dziecku odnaleźć przedmioty, które je interesują i zachęcić do pogłębiania wiedzy w ich zakresie; a nie drzeć ryja, że znów dostało 3 z chemii, która go w ogóle nie interesuje. No ale tu znów się pojawia problem, że niewielu rodzicom chce się pracować z dzieckiem, bo przecież od tego jest szkoła.
Oceny same w sobie są bardzo subiektywne, nie zliczę ile razy sprytem (a może raczej oszustwem?) udało mi się zdobyć 4, czy nawet 5 z przedmiotów, których totalnie nie lubiłam i z których do tej pory mam co najwyżej elementarną wiedzę; tylko po to, żeby mama się nie martwiła, że sobie "nie radzę". Szkoła podstawowa z założenia ma umożliwić dziecku liźnięcie wiedzy z każdej dziedziny i wspomóc ukierunkowanie się. A w praktyce wszyscy wiemy jak to wygląda - każdy przedmiot jest najważniejszy, ze wszystkiego trzeba mieć piątki, pasek na świadectwie; a jak sobie nie radzisz to hurr durr będziesz rowy kopać...
Piszę o etapie wczesnoszkolny, bo wtedy pojawiają się pierwsze zniechęcenia i kierunkuje nastawienie do szkoły. Próbowałam znaleźć badania, ale niestety czytałam o tym na studiach (sto lat temu) i to raczej w formie papierowej, więc niestety mi się nie udało. Absolutnie nie neguję wzmacniania czegoś czym się starsze dziecko interesuje, ale bardziej mówię o zwracaniu uwagi którą wiedzę proponujemy najmłodszym.
@Szwedacz dzięki za odpowiedź :) To co piszesz ma sens, choć dla mnie zakrawa na marnotrawstwo potencjału i pewnie trzeba by to było jakoś ogarnąć, by nie blokować rozwoju i równocześnie nie demonizować samego systemu edukacji. Pozdrawiam.
Moja siostra jest ode mnie 2 lata i 8 miesięcy młodsza - pamiętam, jak siedziałam z mamą w szpitalu i przekonywałam ją żeby dała jej na imię tak jak jej dała. Pamiętam pielęgniarkę, która dała mi kubek kawy zbożowej i swoją motywację, żeby przekonać mamę do nadania jej tego imienia, które ma. Co więcej mam nawet jedno wspomnienie z czasów, gdy nie umiałam jeszcze mówić - siedziałam na kocu, który mnie "gryzł" i zrobiłam na nim kupię i nie umiałam nic z tym zrobić, dlatego płakałam, nie umiałam powiedzieć, żeby mnie wzięli z tego "gryzącego" koca z kupą. Do dzisiaj mam świetną pamięć do zdarzeń i często zapamiętuje szczegóły wydarzeń, o których inni zapomnieli.
Moje najstarsze wspomnienie to 2,5 letnia ja zbiegająca po schodach, bo babcia robi kogel mogel :) Z okresu między trzecimi a czwartymi urodzinami pamiętam już kilka wyrwanych sytuacji. Mój mąż pierwsze wspomnienie też ma około 3 roku jak go babka z wałkiem goniła, bo chciał robić pierogi i jej mąkę popsuł :D pierogi uwielbia do dziś.
To nie sugestie, biologicznie mózg nie jest do tego zdolny. Polecam książkę 'Oszustwa pamięci'.
Niby też to wiem, a też mam wspomnienia których nikt mi nie opowiedział a które pamiętam do tej pory- sytuacja miała miejsce jak miałam ok 2-2,5 roku, a teraz mam ponad trzydzieści.
Widocznie niektórzy mieli tak nudne życie, że nic z niego nie pamiętają.
Poprostu ludzie wiedzą, ze takie rzeczy jak w wyznaniu są zmyślone i tylko debile wierzą w to.
Ja też pamiętam wydarzenia z okresu kiedy miałam 3 lata i trochę mniej. Pamiętam niektóre, pojedyncze sceny z moją mamą. Umarła 2 miesiące po moich trzecich urodzinach. Pamiętam dzień jej pogrzebu kiedy wszyscy dookoła płakali i zostawili mnie u sąsiadki żeby się mną zajęła w czasie pogrzebu. Ciocia kupiła mi wtedy ładną lalkę, miała fioletowy kostium.
Pamiętam jeszcze kiedy rozwaliłam kamieniem szybę w czerwonym polonezie, dostałam wtedy od mamy lanie. I pamiętam jak byłam z nią na "placu zabaw" - w piaskownicy pod blokiem.
Wierzę Ci, ja też mam dobrą „pamięć emocjonalną” i pamiętam dużo rzeczy z wczesnego dzieciństwa właśnie dlatego, bo pamiętam co czułam w danych momentach. Zaraz się zlecą dzieciaki krzyczące że to nie możliwe, bo oni tak nie mają.. i że dzieciak na pewno nie ma lepszej pamięci od dorosłej osoby.. tak było właśnie pod tamtym wyznaniem. Żałosne jak ludzie mający ograniczone postrzeganie rzeczywistości są tak mało pokorni
To jest możliwe przy sytuacjach wyjątkowo ważnych, przy dużych przeżyciach. Przeprowadzka mnie dziwi. Moze sie tez zdarzyć ze ktoś pamięta wypadek, pobyt w szpitalu, pogrzeb, pojawienie się rodzeństwa.